
Momentami oszukiwałam samą siebie. Faktem było, że zauroczyłam się Dave’m, ale nie mogłam do końca wymazać z pamięci tych wszystkich wspólnych chwil z Maxem. Nagle poczułam głód. Wiedziałam, że wkrótce dostanę szpitalne śniadanie. Nie jestem aż tak wybredną osobą, ale jedzenie tu było naprawdę obrzydliwe. Moje rozmyślania przerwało wejście mamy i taty. Spojrzeli na mnie z szerokim uśmiechem. Po chwili przyszedł jeszcze doktor i rzekł:
- Właśnie skończyłem rozmowę z Twoimi rodzicami, dotyczącą Twojego dzisiejszego wypisu ze szpitala.
- Dzisiaj wychodzę ze szpitala? W końcu? – zapytałam ucieszona.
- Tak. – otrzymałam odpowiedź. – Będziesz musiała uważać na siebie i zażywać zalecone przeze mnie leki. Parę dni spędzisz jeszcze w domu, ale od następnego tygodnia możesz normalnie uczęszczać do szkoły. Teraz ubieraj się, bo zaraz rodzice zabierają Cię ze sobą. Miło było Cię poznać Maju. – powiedział P. Rob, po czym pożegnał się z rodzicami i wyszedł. Z wrażenia nie zdążyłam nawet odpowiedzieć. Cieszyłam się tak bardzo, że w końcu, od tylu tygodni wejdę do swojego domu i pokoju. Ubrałam się, zjadłam parę łyżek papki którą dostałam na śniadanie i opuściłam z rodzicami szpital. Gdy wyszłam na świeże powietrze, od razu poczułam się inaczej. W czasie, gdy tato pakował moje rzeczy do bagażnika, mama zapytała:
- Cieszysz się, że wracasz już do domu? Nie martw się, o nic nie będziemy Cię wypytywać, wszystko wiemy. Chcę Ci tylko powiedzieć, że to z obawy przed … nim, chciałam odebrać Cię wtedy ze szkoły, ale to już nie ma znaczenia. Przepraszam córeczko, za wszystko. Kocham Cię bardzo, pamiętaj!
- Cieszę się i rozumiem już … Ja również nie zachowałam się rozsądnie. To nie Twoja wina, mamo. Ja też Cię kocham. – powiedziałam ze łzami w oczach, po czym przytuliłam ją najmocniej jak potrafiłam, a następnie wsiadłam do samochodu.
Gdy dojechaliśmy na miejsce, wpadłam do domu jak szalona. Krzyczałam, piszczałam i pobiegłam od razu do swojego pokoju. Zaczęłam nawet mówić do swoich mebli! Wzięłam swój telefon i położyłam się na łóżku. Napisałam do Oli sms, że jestem już w domu i żeby przyszła po lekcjach, z naszą ekipą. Czekając na odpowiedź, usnęłam. Obudził mnie głos mamy:
- Maju, masz gości, wstawaj.
Gdy otworzyłam oczy ujrzałam Olę, która wymachiwała rękoma.
- Nie machaj tak, bo mi wybijesz oczy, sieroto! - powiedziałam wstając i przytulając ją mocno.
Wtedy dopiero weszła reszta… gości! To była prawie cała klasa! Tyle okrzyków radości! Tyle emocji! Trochę za dużo jak na jeden dzień. Od każdego słyszałam zdania: "Wreszcie wróciłaś”, "Pusto bez Ciebie”, "Tęskniłem/am”. Po godzinie, może po dwóch, wszyscy z wyjątkiem Oli poszli, każąc jak najszybciej wracać do zdrowia. Byłam zaskoczona, że nikomu nie wyrwało się nic o tym całym porwaniu. Mnie to cieszyło. Gdy Ola została, zaczęłam ją wypytywać jak Dave, do której on w ogóle chodzi klasy i jak trafił do naszego miasteczka. Ola oczywiście nie wiedziała, ale poinformowała mnie, że Dave dał jej swój numer i kazał mi go przekazać.
- No to chyba wszystko wiesz, trochę w skrócie, ale inaczej się nie da. Musiałabym siedzieć u Ciebie i opowiadać cały dzień. Pamiętaj, masz napisać do Dave, bo ja mu Twojego numeru bez pozwolenia dać nie chciałam! – "nakazała” mi Ola.
- Okej, postaram się – powiedziałam żegnając się z nią.
Przez cały wieczór siedziałam z telefonem w ręku, nie wiedząc zupełnie co napisać. Co 30 minut przychodziła mama i cały czas pytała, czy czegoś potrzebuje. Nie mogłam się skupić. W końcu wzięłam się w garść i napisałam treść sms, która brzmiała:
"Hej Dave. Tu Majka.”
Jak się podoba? Czekacie na cz.7? ![]()
3 komentarze
kicia
omomomomom kocham ;D
Maddy
Świetne
Czekam na kolejną część 
cysia
Tak.... chce więcej kobieto ty :P