i później jest już tylko lepiej...a później znowu wszystko się wali cz.4

i później jest już tylko lepiej...a później znowu wszystko się wali cz.4Heeej, to jest część czwarta :), jutro bądź w środę będzie część piąta :)  

- Czy ona pozuję do różnych zdjęć i jest ta modelką? - zapytał Hazz robiąc wielkie oczy.
- Tak, jak chcesz weź ją na ręce. - powiedziałam spokojnie i się do niego uśmiechnęłam.
- Mogę. - zapytał.
Pierwszy raz widziałam go takiego zestresowanego. 
- Czym się stresujesz? - zapytałam.
- Że coś jej zrobię, albo ta operacja jej nie pomoże. - powiedział szeptem.
- Pomoże, zobaczysz wszystko będzie dobrze. - powiedziałam i przytuliłam ich do siebie.
Po kilku minutach ciszy Harry zapytał się mnie,  
- A kiedy ma być ta operacja i kiedy mam zapłacić? 
- Jak chcesz możesz iść zapłacić teraz, a jeśli dobrze pójdzie to operacja będzie jutro. - powiedziałam i się uśmiechnęłam.
- To chodźmy zapłacić. - powiedział, położył Van w łóżeczku i pocałował w policzek.  
wyszliśmy z sali i pokierowaliśmy się w stronę gabinetu doktora.
- Dzień dobry, my, to znaczy Harry chciał zapłacić za ta operację dla Vanessy. - powiedziałam zadowolona.
- Dzień dobry, tak się ciesze, że ten aniołek nie będzie się już więcej męczył. - powiedział podekscytowany. 
- My też. - powiedzieliśmy równo, a lekarz się uśmiechnął.
- Dobrze to proszę poczekać ja za chwilę przyjdę z papierami, które będziecie musieli wypełnić. - powiedział i wyszedł.
- Harry. - powiedziałam.
- Tak? - odpowiedział.
- Dziękuję. - powiedziałam szeptem, a on do mnie podszedł i mocno przytulił.
- Nie masz za co. - powiedział spokojnym i miłym tonem, zupełnie innym niż mówił wtedy w windzie, ten był taki wyrozumiały, tak jakby zrozumiał dlaczego mu nie powiedziałam.
- Lucy, przepraszam cię, że wtedy tak krzyczałem, teraz zrozumiałem dlaczego wcześniej mi nie powiedziałaś. - powiedział przepraszającym ton, tak jakby czytał mi w myślach.
- Nie masz za co, rozumiem też bym tak pewnie zrobiła gdybym była na twoim miejscu. - powiedziała i mocniej się w niego wtuliłam.
- O widzę, że już się pogodziliście, to dobrze. - powiedział uśmiechnięty lekarz. - Proszę tutaj wypełnić, i tu, i tutaj też. - tłumaczył.
- Kiedy trzeba zapłacić? - zapytał Hazz, widać bardzo mu zależało.
- Może pan dzisiaj, gotówką, czy przelewem? - zapytał.
- Gotówką. - powiedział Harry. - Zaraz wracam. - powiedział i wyszedł.
- ten chłopak to dobry towar na męża. - powiedział doktor.
- Tak wiem. - powiedziałam uśmiechnięta, ale chwilę potem posmutniałam.
- Powiedziałem coś nie tak? - zapytał przestraszony.
- Nie to nie pana wina, nic się nie stało. - powiedziałam i słabo się uśmiechnęłam.
Kiedy Harry wszedł do gabinetu podał wszystkie pieniądze starszemu panu.
- Nie przeliczy pan? - zapytał zdziwiony chłopak.
- Nie, ufam wam. - powiedział i się uśmiechnął, odwzajemniłam to i razem z loczkiem wyszliśmy i skierowaliśmy się do sali, w której leży nasza córka. Kiedy weszliśmy ona spała wyglądała tak słodko.    
- Musze zadzwonić do chłopaków i powiedzieć im czemu mnie nie ma. - powiedział.
- Dobrze, idź. - odpowiedziałam.
Kiedy wyszedł ja usiadłam na krzesełku obok łóżeczka i patrzyłam na śpiącą dziewczynkę, po chwili zobaczyłam, że ona tak naprawdę nie śpi, bo ma lekko otwarte prawe oko.
- Czemu nie śpisz słoneczko? - zapytałam.
- Mama, ktio to bił? - zapytała tym swoim słodkim głosikiem.
- To skarbie był twój tatuś. - powiedziałam spokojnie,  
- Tio dlaciego wcieśniej go nie biło? - zapytała.
- Bo nie mógł, pracował. - powiedziałam.
- A dlaciego nie dziwonił? - zapytała.
- Bo nie miał czasu. - powiedziałam i wtedy wszedł Harry.
- Już wszystko wiedzą. - powiedział uśmiechając się do mnie.
- Cieść tatusiu. - powiedziała.
- Cześć skarbie jak się spało? - zapytał uśmiechając się do niej.
- Dobzie. - powiedziała i się uśmiechnęła.
Tak rozmawialiśmy z nią do 20, ale później musiała iść spać.
Następnego dnia miała operację, która na szczęście przeszła bez żadnych zbędnych komplikacji. Tydzień później mogła wyjść już ze szpitala. Niestety już następnego dnia Harry miał samolot do Londynu, a my poszłyśmy się z nim pożegnać.
- Tatusiu musisz juź jeszać? - zapytała Van ze łzami w oczach.
- Tak, bo mam pracę, ale niedługo wy przylecicie do mnie i już tam zostaniecie. - powiedział uśmiechając się w naszą stronę. Położył z powrotem Vanesse do wózka i podszedł do mnie,  
- Będę tęsknił. - powiedział i mnie przytulił.
- Ja też Harry. - powiedziałam i mocniej się w niego wtuliłam.
- Spróbujmy jeszcze raz. - powiedział pewny siebie.
- A co ty chcesz próbować? - zapytałam ze zdziwieniem.
- Spróbujmy znowu być razem, może tym razem się uda, ja cię kocham. - powiedział i mnie pocałował.
- Ja ciebie też. - powiedziałam.
- Pasażerowie lotu 316 z Holmes Chapel do Londynu proszeni są o przyjście na odprawę. - usłyszeliśmy głos.
- To ja się będę zbierał, kocham cię. - powiedział i pocałował w czoło.
- Papa, będę tęsknić, ja ciebie też. - powiedziałam i się uśmiechnęłam. Kiedy już go nie widziałam wyszłam z lotniska i poszłam do domu. Nakarmiłam Van i poszłyśmy spać...

Na zdjęciu wyobrażenie jak Vanessa słodko śpi :)

Zapraszam do komentowania moich poprzednich cześci jak i tej części :)

MisieQ420_PL

opublikował opowiadanie w kategorii miłość, użył 1023 słów i 5396 znaków.

5 komentarzy

 
  • wercia

    Ciekawie zapowuada sie to opowiadanie  .Czekam na następne części !

    20 sty 2014

  • lola

    Naprawdę fajne!!
    Jedyna taka uwaga to dzieci w wieku 2 lat jeszcze tak nie mówią ;-)
    Ale ogólnie supeer ;)

    20 sty 2014

  • Bliz

    napisze tak kocham takie opowiadania było Super 10/10  pisz dalej tak jak teraz bo jest bosko

    20 sty 2014

  • ja

    Gdyby nie one direction to szalalabym za tym opowiadaniem a tak to.....nie dokoncze bo obraze fanki

    20 sty 2014

  • wiki

    Cudne <3  zaczęłam dzisiaj je czytać i się w nim normalnie zakochałam pisze dalej :)

    20 sty 2014