i później jest już tylko lepiej...a później znowu wszystko się wali cz.17 i 18

Część 17:  
...
- Dobrze, dziękuję. - powiedziałam i pożegnałam się z tatą.
- Nie ma sprawy. - powiedział.
Wszyscy poszli w swoją stronę, tata, mama i Van poszli w stronę samochodu moich rodziców, a ja, Harry, Jess, Louis, Zayn, Liam, Niall i Justin weszliśmy do auta Tomlinsona.
- A po co jedziemy do restauracji? - zapytałam Jess.
- Musimy wam coś powiedzieć, mamy dla was niespodziankę. - powiedział nasz uśmiechnięty kierowca Lou.
Resztę drogi przemilczeliśmy. Po około 30min byliśmy pod budynkiem. Wyszliśmy z pojazdu i weszliśmy do restauracji.
- Dzień dobry, my mieliśmy zarezerwowany stolik dla 8 osób. - powiedział Harry.
- Tak, stolik jest na końcu pomieszczenia. - wskazał ręką na stolik.
- Dziękujemy. - powiedział Justin i wszyscy skierowaliśmy się w stronę wskazanego stolika.
Po 15min podeszła do nas kelnerka.
- Mogę przyjąć zamówienie? - zapytałam uśmiechając się przyjaźnie.
- Tak, poprosimy 8 porcji spaghetti i wino. - powiedział Niall.
- Dobrze, za chwilę będzie. - powiedziała i odeszła.
- To co chcieliście nam powiedzieć? - zapytała Jessica.
- No mamy dla was niespodziankę. - powiedział uśmiechnięty Zayn  
- To już wiemy. - powiedziałam uśmiechając się.
- Jutro o 18 mamy samolot do Grecji, jedziemy tam na 10dni. - powiedział Liam.
- Wow, naprawdę? - zapytała blondynka.
- No nie na niby. - odpowiedział jej sarkastycznie Louis.
- Jejku, dziękujemy. - powiedziałyśmy równo, podeszłyśmy do każdego z nich i przytuliłyśmy.
- Nie ma sprawy.  - Justin.
- A co z waszą trasą? - zapytałam.  
Przecież za około półtora miesiąca mają trasę.
- No nasz menadżer sam nam zaproponował odpoczynek. - wytłumaczył nam Liam.
- Aha. - odpowiedziałyśmy równo.
Po chwili przyszła ta sama kelnerka z naszymi zamówieniami.
- Dziękujemy. - powiedziałam.
Odeszła, a my zabraliśmy się do jedzenia.
Po zjedzeniu pogadaliśmy jeszcze chwilę i wyszliśmy z budynku. Była już prawie 23. Po niecałych 20min byliśmy już w domu. Wszyscy skierowaliśmy się do swoich pokoi. Wzięłam prysznic i położyłam się do łóżka. Słyszałam już tylko jak Harry wchodzi do łazienki, później zasnęłam.
Następnego dnia obudziłam się o godzinie 9, szybko wstałam i poszłam do łazienki, i wzięłam odprężającą kąpiel. Po 30min wyszłam, ubrałam bieliznę, a następnie założyłam to samo co miałam wczoraj kiedy pakowałam Van do moich rodziców. A skoro o nich mowa to do nich zadzwonię. Wybrałam numer do mojego taty i przyłożyłam telefon do ucha.  
- Hallo. - usłyszałam męski głos.
- Cześć tato i jak radzicie sobie? - zapytałam.
- Jasne, Vanessa jest bardzo grzeczna. - powiedział, a ja się zaśmiałam.
- To dziwna, bo zazwyczaj biega po całym domu i krzyczy. - powiedziałam i tym razem mój tata się zaśmiał.
-No dobra to ja kończę, muszę zrobić małej śniadanie, a ty się pakuj. - powiedział. - Cześć.
- Papa. - odpowiedziałam i się rozłączyłam.
Wyjęłam z szafy dużą walizkę i zaczęłam się pakować.
Schowałam do niej bardziej letnie ciuchy:
- 3 bluzki na krótki rękaw,
- 8 bluzek na ramiączkach,
- 1 bluzkę na długi rękaw,
- 1 parę długich spodni,
- 2 pary krótkich spodenek,
- 3 spódniczki,
- 2 sukienki,
- 10 majtek,
-  5 par skarpetek,
- 5 staników,
- 2 pary trampek ( czarne conversy i zwykłe białe ),
- 1 para sandałów,
- 2 pary japonek,
- biżuterię ( naszyjniki, kolczyki, bransoletki itp )
- kosmetyki ( dezodorant, perfumy, błyszczyki, podkład, bronzer, tusz do rzęs, cienie do powiek itp ).
- szczotka do włosów,
- gumki do włosów,  
- szczoteczka do zębów,
- strój kąpielowy,
- krem z filtrem,
- krem do twarzy, ciała i rąk.  
Po skończonym pakowaniu zeszłam na dół, a wszyscy oglądali telewizję.
- A wy się nie pakujecie! - krzyknęłam, a oni podskoczyli na kanapie, na co ja się zaśmiałam.
- Bosze, dziewczyno nie strasz. - powiedział Niall.
- Przepraszam, nie chciałam was wystraszyć, ale jest już 13, a wy się jeszcze nie spakowaliście, chyba. - powiedziałam.
- Rzeczywiście, przecież dzisiaj lecimy. - powiedziała Jessica i pobiegła na górę.
- To idźcie się pakować, a ja zrobię jakiś szybki obiad. - powiedziałam im, a oni wstali i rozeszli się do swoich pokoi.  
Ja poszłam do kuchni, otworzyłam lodówkę, ale nic tam nie znalazłam, a nie widziałam żadnego sensu żeby przed wyjazdem iść na zakupy więc postanowiłam zamówić pizze. Postanowiłam zamówić 4 giganty. Po zamówieniu pozostało mi tylko czekać. Już po 5min zaczęłam się nudzić więc poszłam do sypialni mojej i Harrego żeby przygotować sobie ciuchy na podróż. Weszłam po schodach, ale zanim poszłam do pokoju, weszłam jeszcze do Jess.
- I jak idzie pakowanie? - zapytałam.
- Nie najgorzej za jakieś 30min powinnam skończyć. - powiedziała.
- Ok, zaraz przyjedzie pizza. - powiedziałam.
- Dobra. - wyszłam z pomieszczenia i poszłam do sypialni.
- Jak pakowanie?
- Źle, musisz mi pomóc, bo nie wiem czy tam będzie gorąco czy raczej chłodno. - powiedział.
- Będzie bardzo zimno. - powiedziałam sarkastycznie, ostatnio bardzo często mi się to zdarza.
- Naprawdę? Jejku to muszę od nowa się spakować. - powiedział.
- Harry idioto żartowałam. - powiedziałam.
- Aaaa, okey to dlaczego mnie kłamiesz, a ja w odpowiedzi się głośno zaśmiałam.
- Ja muszę sobie przygotować ciuchy, a ty skończ się pakować.  
- Właściwie to już skończyłem. - powiedział, podszedł do mnie, objął mnie w tali od tyłu i pocałował w policzek, a ja się uśmiechnęłam pod nosem. W tym momencie zadzwonił dzwonek do drzwi.
- To pizza, idź zawołaj wszystkich na dół, a ja pójdę odebrać. - powiedziałam, cmoknęłam go szybko w usta i zbiegłam po schodach. Otworzyłam drzwi wejściowe zapłaciła, odebrałam pizze i ruszyłam do jadalni, w której już wszyscy siedzieli.
- Może ktoś mi pomoże? - zapytałam.
- Nie, nie ma chętnych. - powiedział Zayn.
- Ja pomogę. - powiedziała Jess, wstała i zabrała dwie pizze.
- Dzięki, jedyna normalna w tym domu. - powiedziałam, a ona się cicho zaśmiała.
- Dlaczego tego jest tak mało? - zapytał Niall patrząc na "tylko" 4 giganty.
- Mało? Ja nie zjem więcej niż 3 kawałki. - powiedziałam, a blondynka mi przytaknęła.
- Ja rozumiem Niall, że ty lubisz dużo jeść i nigdy nie jesteś najedzony, ale żeby jeść tak dużo. - powiedziała Jess.
- Przecież to nie jest moja wina! - pisnął, a ja wybuchłam głośnym śmiechem, a reszta patrzyła na mnie jak na debilkę, a ja nie mogłam przestać się śmiać. Po jakimś czasie się uspokoiłam.
- Dobra jedźcie, bo dochodzi 15, a my jeszcze musimy tam dojechać. - powiedziałam. Po 20min nie było już pizzy.
- Ja nie sprzątam! - krzyknęłam i pobiegłam na górę. Zdarzyłam jeszcze usłyszeć Jess, która również krzyknęła to co ja, a następnie marudzenie chłopaków, ale szczerze zignorowałam to. Kiedy weszłam do pokoju wzięłam wcześniej przygotowane ciuchy i skierowałam się do łazienki. Tam się ubrałam,      
  
pomalowałam, a włosy związałam w wysokiego kucyka. Wieczorami w Londynie było już chłodno więc nałożyłam jeszcze jeansową, wiosenną kurteczkę. Spryskałam się perfumami i zeszłam na dół ze swoją walizką i podręczną torebką. W walizce na wszelki wypadek miałam średniej wielkości torbę, bo drugiej walizki bym nie zmieściła więc wzięłam torbę, a dobrze wiem, że jak będziemy z tamtąd wracać to będzie więcej rzeczy do pakowania. Po zejściu do salonu postawiłam tam moją wielką walizkę i usiadłam na kanapę. Wow, pierwszy raz byłam pierwsza.  Po chwili zeszła Jessica, postawiła swoją walizkę obok mojej i usiadła koło mnie.  
- Nie ma jeszcze chłopaków? - zapytała.
- Nie, też się zdziwiłam. - powiedziałam.
Jess była ładnie ubrana  i jak zawsze miała lekki makijaż,    

ale w takim było jej najlepiej.  Po niecałych 10min zeszli wszyscy chłopcy. Zabrali nasze walizki i poszli w stronę samochodu. Ja z Jess weszłyśmy do środka, a po chwili ruszyliśmy w stronę lotniska.
- Mamy jeszcze półtorej godziny do odlotu, zdążymy? - zapytałam.
- Nie wiem. - powiedział Louis. - Postaram się.  
- Dobra. - powiedziałam i wtuliłam się w ramię Hazzy.
Po chwili obudziło mnie wołanie Harrego żebym wstawała, bo się spóźnimy. Szybko wyszłam z samochodu, wzięłam swoją walizkę i całą 8 ruszyliśmy w stronę budynku lotniska, a następnie na odprawę. Kilka minut przed odlotem samolotu weszliśmy na podkład, zapieliśmy pasy i wzbiliśmy się w powietrze. Podróż miała trwać około 6godzin więc postanowiłam iść spać. Położyłam głowę na kolana Harrego, ale chłopak nie pozwolił mi spać, powiedział, że później nie zasnę w nocy więc musiałam jakoś przesiedzieć te kilka godzin i się nudzić. Przesiedziałam spokojnie pierwszą godzinę, ale później nie miałam co robić, a najgorsze jest to, że od słuchania muzyki wyładował mi się telefon i co ja teraz zrobię.?
- Harry? - powiedziałam.
- Co?  
- Dasz mi swój telefon, bo mi się bateria rozładowała, proszę. - zrobiłam słodkie oczka.
- A może chcesz poczytać, bo wziąłem jakieś książki? - zapytał.
- No dobra. - odpowiedziałam.
On podał mi książkę, a ja zabrałam się za czytanie jej. Była strasznie nudna, ale nie chciałam już marudzić. Zobaczyłam, ża Jess śpi.
- Dlaczego ona może spać, a ja nie? - zapytałam z wyrzutem?
- Jejku jak masz zamiar tak marudzić to idź spać.  - powiedział,a ja sie zaśmiałam. Położyłam się na jego kolanach i poszłam spać. Miałam bardzo dziwny sen. Opowiem wam go w skrócie.  
Lekarze próbowali uratować życie jakieś dziewczynie, wiem tylko tyle, że miała brązowe włosy. Nie udało im się, zmarła.
Ciekawe czy ten sen był po prostu głupim snem czy to się wydarzy naprawdę, a jeśli tak to kim jest ta dziewczyna? Nie będę się teraz tym zadręczać, co ma być to będzie, prawda? Nie wiem, z tego wszystkiego się obudziłam.  
- Kiedy lądujemy? - zapytałam Harrego.
- Za niecałą godzinę. - powiedział uśmiechnął się i pocałował mnie w policzek.
- Ok, dzięki, czyli muszę się jeszcze ponudzić? - zapytałam.
- Przykro mi. - powiedział i zrobił smutną minkę na co ja znowu wybuchłam głośnym śmiechem, a ludzie znowu tak jak w domu przy obiedzie, patrzyli na mnie jak na jakąś idiotkę. No cóż, nie moja wina...


Część 18:...
Kiedy wreszcie wylądowaliśmy była już 24. Ruszyliśmy po nasze walizki, a następnie w stronę wynajętego przez chłopaków samochodu. Spakowaliśmy walizki do bagażnika, a następnie my weszliśmy do środka.
- Wreszcie wylądowaliśmy! - krzyknęłam kiedy już ruszyliśmy.
- Tak, masz rację, myślałam, że zaraz czegoś tam dostanę. - powiedziała Jess.
Resztę drogi do hotelu przemilczeliśmy. Po niecałych 30min byliśmy już na miejscu. Wychodząc z samochodu zahaczyłam się o coś i upadłam na chodnik, a na mnie spadł Jess, ponieważ nie wiedziała, że leżę.
- Ałć! Lucy uważaj! - krzyknęła i wstała.
- To przecież nie moja wina, że chłopcy wypożyczyli taki samochód. - powiedziałam.
Chłopcy cały czas się śmiali.
- Haha, rzeczywiście to jest tak śmieszne, że zaraz się posikam! - krzyknęłyśmy razem z blondynką i poszłyśmy w stronę hotelu.
- A walizki! - usłyszałyśmy krzyk Nialla.
- Weźcie je ze sobą! - krzyknęła Jess.
Kiedy weszłyśmy do środka szczęki nam opadły, ten hotel był piękny! Stałyśmy tak, nawet nie wiem ile, bo po chwili podeszli do nas chłopcy ledwo radząc sobie z walizkami.
- Idziemy do pokoi? - zapytał Harry.
- Już wzięliście kluce? - zapytałam zdziwiona.
- No tak, przed chwilą. - powiedział Justin.
- No to w drogę! - krzyknęła Jess i pobiegła do windy, ale po chwili się cofnęła i zapytała.
- A na którym piętrze są pokoje?
- Na 4. - odpowiedział jej Louis
- Ok dzięki. - pobiegła do windy i pojechała nią na wyznaczone piętro, ale na nas nie poczekała. Na windę czekaliśmy około 2minuty . Po tym jak wjechaliśmy na górę chciałam podejść do blondynki, ale Hazz złapał mnie za nadgarstek.
- Czemu nie idziemy? - zapytałam.
- Idź ją zawołać, bo to jeszcze nie to piętro. - powiedział uśmiechając się do mnie.
- Jess, chodź to nie to piętro! - krzyknęłam na cały hotel.
Bardzo szybko do nas podbiegła.
- Ja to nie to piętro? - zapytała zdziwiona.
- No nie to, jeszcze wyżej musimy wejść. - powiedział Liam i ruszyli w kierunku schodów. Ja złapałam Jess za rękę i pobiegłyśmy za nimi. Po tym jak weszliśmy na górę stanęłyśmy
jak wryte. To co tam zobaczyłyśmy po prostu nas zatkało. Na dachu był taki ala domek. Oprócz tego na dachu był basen dla wszystkich, ale chłopcy na czas naszego pobytu w tym hotelu wynajęli nam go żeby nikt inny nie mógł z niego korzystać. Weszliśmy do środka i na samym początku poszłam wybrać najładniejszą sypialnię. Po zobaczeniu wszystkich sypialń postanowiłam wybrać tą którą zobaczyłam jako trzecią. Niestety weszłyśmy do niej równo z Jess i razem krzyknęłyśmy.
- Ja biorę tą sypialnie!!!
- Nie, ja tu weszłam pierwsza. - powiedziałam. Wiem to było trochę dziecinne, że kłóciłyśmy się o pokój, w którym będziemy tylko spać, ale ja chciałam w nim spać.
- Nie j byłam pierwsza. - powiedziała.
- Nieprawda! - krzyknęłam.
- Prawda.
- Nie, no Jessica bądź mądrzejsza i daj mi tą sypialnie. - zaczęłam marudzić.
- To nie będzie ani twoja sypialnia, ani Jess tylko moja, bo ja ją sobie zarezerwowałem zanim jeszcze tu przyjechaliśmy. - powiedział Zayn i zaczął się już rozpakowywać.
- To jest nie fair! - krzyknęłyśmy i wyszłyśmy z niego,a ja trzasnęłam drzwiami.
- To jak my dzielimy sypialnię? - zapytała Jess.
- Jest 6 sypialni. Ja śpię z Lucy, Zayn sam, Liam sam, Niall sam, Justin sam, a Louis z Jessicą.
- A dlaczego ja mam spać z Louisem? - zapytała z wyrzutem Jess.
- Bo nie ma więcej sypialni, a jak nie chcesz z nim spać to śpisz na basenie. - powiedziałam, a ona chyba się na mnie obraziła.
- No dobraa. - powiedziała.
- Jest udało się. - powiedziałam szeptem do Hazzy.
- Wiem, też się cieszę. - powiedział i pocałował mnie w policzek.
- Ok to ja idę się rozpakować i jeszcze się przespać, bo jestem trochę zmęczona. - powiedziałam i weszłam do pokoju. Szybko się rozpakowałam i od razu położyłam się spać.
Następnego dnia wstałam o godzinie 8:00, jak na mnie to bardzo wcześnie. Wstałam, wciągnęłam strój kąpielowy i krótkie jeansowe spodenki i japonki. Poszłam do łazienki się umyć. Po wykonanej czynności związałam swoje włosy w wysokiego koka i ubrałam się w strój.    
Szczerze nie wiem po co wzięłam spodenki, postanowiłam je z powrotem odłożyć. Po cichu wyszłam z pomieszczenia, Harry jeszcze spał. Skierowałam się do kuchni i w ramach śniadania zjadłam dwa banany. Po zjedzeniu  poszłam na basen, który znajdował się na dachu, kilka metrów przed wejściem do naszego "domku".  Weszłam do niego i zaczęłam sobie spokojnie pływać. Z tego względu, że było jeszcze wcześnie, bo była 9:10 nie było tak strasznie gorąco, co mi akurat odpowiadało. Po niedługim czasie znudziło mi się takie ciągłe pływanie więc poszłam po materac do pływania i go napompowałam. Następnie wrzuciłam go do basenu i się na niego położyłam. Nie mówiąc o tym, że przed tym jeszcze się nakremowałam kremem z filtrem. Leżałam tak kilka minut aż w końcu zasnęłam. Obudził mnie głośny plusk wody, a następnie spadłam z mojego materaca, a woda była strasznie zimna.
- Komu do cholery się nudzi! - krzyknęłam, było mi zimno, bo w końcu leżałam chyba długo na słońcu.
- Ja. - powiedział uśmiechnięty Harry. - Wszyscy krzyczeliśmy żebyś się obudziła, ale nie słyszałaś więc wskoczyłem do wody. - powiedział, a reszta, która stała przy basenie  śmiała się.
- Haha, rzeczywiście bardzo śmieszne. - powiedziałam, wyszłam i weszłam do domu.  
Kiedy spojrzałam na zegarek dochodziła już 13, jejku ile ja tam leżałam? Następnie spojrzałam w lusterko i szczerze myślałam, że będę wyglądać gorzej, ale byłam tylko lekko brązowa. Poszłam do pokoju i zaczęłam wybierać jakiś zestaw na dzisiejszy dzień. Po chwili weszła Jess ubrana w niebieski strój kąpielowy.  

- Będziesz się jeszcze kąpać? - zapytała.
- Nie już nie mam ochoty. - powiedziałam i delikatnie się do niej uśmiechnęłam.
- To co będziesz robić? - zapytała.
- Nie wiem, może pójdę na plaże. - powiedziałam.
- No okey. - powiedziała i poszła.
Szybko ubrałam się w wybrane ciuchy  
i zrobiłam makijaż, który składał się z pomalowanych rzęs i lekkiego podkładu. Zabrałam małą, czarna torebkę, do której schowałam telefon, portfel, kluczę ( każdy dostał po jednym kluczu do domku ) i wyszłam. Po tym jak wyszłam z hotelu skierowałam się w stronę rynku. Chodziłam po między straganami i przeglądałam rzeczy, które tam były wyciągnęłam swój telefon i napisałam do taty.
- Radzicie sobie? - napisałam. Nie musiałam czekać długo na odpowiedź.
- Jasne tylko Van za tobą bardzo tęskni. - odpisał, a ja się uśmiechnęłam.
- Ja za nią też, muszą kończyć trzymajcie się, papa. - napisałam i schowałam telefon do torebki.
Stanęłam przy jednym straganie z rzeczami dla dzieci. Postanowiłam kupić coś Van więc weszłam do środka małej budki. Były tam różnego rodzaju rzeczy, zabawki, ciuszki itp. Chodząc tak pomiędzy półkami wybrałam kilka lalek, maskotek i kilka bluzeczek. Zapłaciłam i wyszłam. Postanowiłam już pomału wracać. Odwracając się w stronę, w którą miałam iść przez przypadek wpadłam na kodoś.
- Przepraszam. - powiedziałam i chciałam iść dalej, ale ta osoba złapała mnie za nadgarstek.
- Jestem Jackson, śliczna jesteś. - powiedział po angielsku.  
- Mam chłopaka. - syknęłam i chciałam odejść, ale on dalej mnie trzymał.
- Ma chłopaka i chodzi sama? - zapytał.
- On został w hotelu, bo ja przyszłam tylko na chwilę. - powiedziałam.  
- Odprowadzę cię. - powiedział.
- Wiem gdzie mam iść, nie jestem małym dzieckiem i nie potrzebuje pomocy. - syknęłam.
- Ale ja nie mam co robić, a jak ci się coś stanie będę miał wyrzuty sumienia. - powiedział uśmiechając się do mnie.
- Jest większe prawdopodobieństwo, że mi się coś stanie jeśli pójdziesz ze mną. - powiedziała, on mnie póścił, a ja poszłam w stronę hotelu.  
- na numer telefonu nie ma co liczyć!?! - krzyknał.
- Spierdzielaj! - odkrzyknęłam mu i poszłam w swoim kierunku.
Było strasznie gorąco. Po jakiś 15minutach doszłam do hotelu, a kiedy wjechałam na górę i weszłam do domku nikogo tam nie było.
- No świetnie poszli beze mnie. - powiedziałam szeptem.
Sprawdziłam godzinę, było kilka minut po 14. Postanowiłam zejść na obiad i oczywiście tam wszyscy siedzieli i się śmiali, ale nie siedzieli sami, bo z nimi siedziała jakaś dziewczyna. I szczerze rozmawiała tylko z Harrym. Nie było już miejsca przy ich stoliku więc poszłam po obiad i usiadłam przy stoliku dosyć blisko nich, ja ich widziałam, ale oni mnie nie. Obserwowałam tylko Harrego i to jak zachowuje sie przy tej dziewczynie. Po jakimś czasie dziewczyna wstała, pocałowała loczka w policzek i odeszła. Szybko zjadłam i poszłam do sypialni i zamknęłam się w niej. Włączyłam laptopa i weszłam na skypa, jeszcze przed tym napisałam do taty żeby również wszedł na skypa. Kiedy zobaczyłam, że jest aktywny, zadzwoniłam do niego.
- Cześć tato, jak tam? - zapytałam.
- Dobrze, Van jest grzeczna, dzisiaj w Londynie jest dosyć ciepło więc mała pokąpała się w basenie, a teraz siedzi na kanapie i ogląda jakieś bajki. - powiedział. - A u ciebie co tam, podoba się niespodzianka? - zapytał uśmiechając się.
- Tak, właśnie zamknęłam sie w sypialni żeby móc z wami normalnie pogadać, bo oni są strasznie głośno w salonie. - powiedziałam. Wiem nie powinnam kłamać, ale co miałam powiedzieć mu, że siedzą sobie w restauracji i jedzą obiad, a Harry obściskuje się z każdą dziewczyną? Nie, nie będę się mu żalić.  
- Lucy, jesteś ta,? - zapytał sie.
- Tak, tak, co mówiłeś? - zapytałam.
- Czy chcesz pogadać z Vanessą?  
- Jasne, że tak. - powiedziałam uśmiechając sie szeroko.
- Hej mamo! - krzyknęła.
- Cześć  skarbie, jak sie czujesz, co tam, nie nudzisz się, nie chodzisz późno spać? - zadawałam milion pytań.
- Mamo, nie tak dużo. - powiedziała głośno się śmiejąc. - Czuję się dobrze, nie nudzę się i nie chodzę późno spać. - odpowiedziała na moje kilka pytań.
- To dobrze, mam dla ciebie kilka zabawek i bluzeczek. - powiedziałam, a ona się uśmiechnęła.
- Fajnie.  
- No dobra ja będę kończyć, papa kocham cię. - powiedziałam.
- Cześć, ja ciebie też. - odpowiedziała i się rozłączyłam.
Po chwili usłyszałam jak do domku wchodzi cała reszta i ktoś zaczął szarpać za klamkę.
- Lucy jesteś tam!? - usłyszałam Harrego, ale się nie odzywałam. - Lucy!
- Pomóc ci? - usłyszałam głos Justina.
- No raczej. - powiedział tym razem Hazz. Szarpali za te drzwi, a ja się cicho śmiałam. Postanowiłam wejść na facebooka. Miałam dużo powiadomień, ostatnio tu nie wchodziłam, ale nic ważnego tutaj nie było.
Następnie weszłam na aska, twittera itp. aż w końcu wyłączyłam laptopa.  
- Lucy do cholery otwórz te drzwi! - krzyknął tym razem Niall.
- Lucy! - Harry.
- Ale z was debile tu jest klucz. - powiedziała Jess i otworzyła drzwi.
- Bosze nie strasz mnie więcej. - powiedział Harrry i chciał się do mnie przytulić, ale ja się odsunęłam.  
- Dlaczego nie było cię na obiedzie? - zapytała Jess.
- Byłam, ale wy mnie nie widzieliście i nie było miejsca, a Harry był zajęty tą dziewczyną która tam siedziała. - powiedziałam i spojrzałam na niego z wyrzutem.
- To ona się do mnie kleiła. - powiedział w swojej obronie.
- Przestań pierdzielić Styles, ślepa nie jestem. - powiedziałam. - Mógłbyś chociaż nie kłamać.
- Możecie wyjść? - zapytał chłopak resztę.
- Tak. - odpowiedzieli chórem.
- Co to była za dziewczyna? - zapytałam.
- Znajoma. - odpowiedział. - Nie mieszka tu w tym hotelu przyjechała tylko na dwa dni, bo miała sprawy do załatwienia i się tu zatrzymała, dzisiaj ma samolot do Los Angeles.
- I niby skąd ją znasz? - zapytałam.
- Mieszkała kiedyś w Londynie kiedy ty mieszkałaś w Holmes Chapel, a ja nie wiedziałem o dziecku, to nie jest wielka przyjaźń, to jest po prostu znajoma. - wytłumaczył.  
- Nie ci będzie. - powiedziałam.
- Teraz mogę cię przytulić? - zapytał robiąc słodkie oczka.
- Tak. - powiedziałam i się zaśmiałam, a on położył się na mnie i zaczął całować, a ja oddawałam pocałunki. Jego ręce wędrowały pod moją koszulką, ale przeszkodziło nam pukanie do drzwi. Harry szybko położył się koło mnie, a ja powiedziałam.
- Proszę.
- Idziecie z nami na basen, ale nie ten koło nas tylko na dół, bo tam są zjeżdżalnie? - zapytał blondas.
- Jasne. - odpowiedział Harry. Podał mi rękę, za którą złapałam i wszyscy poszliśmy w stronę basenu...

Witajcie :** dzisiaj dwie części w jednym <3

MisieQ420_PL

opublikował opowiadanie w kategorii miłość, użył 4549 słów i 23458 znaków.

1 komentarz

 
  • Kamcia

    Ahh... Postanowiłam zamówić pizze.Postanowiłam zamówić 4 giganty. Po zamówieniu... Nie dało się tego inaczej napisać??  Ale reszta super ;)

    12 lip 2015