Zawód zaufania. PROLOG.

Przytłumione światło w przedpokoju staranniej niż podkład maskowało sińce pod oczami. Lena rzuciła ostatnie spojrzenie na odbicie w lustrze, przygładziła niesforny kosmyk nielicujący z powagą sytuacji i dłonią obciążoną skórzaną teczką chwyciła klucze od mieszkania. Drugą ręką, zajętą trzymaniem granatowych szpilek, bezgłośnie, nie przekręcając klucza w zamku, zamknęła za sobą drzwi. Kris siedział na betonowych schodach klatki, przysunięty bliżej ściany, po przepuszczeniu sąsiadki z trzeciego. Uśmiechnął się pod nosem na widok szpilek.  

„Kogo próbujesz oszukać?” – mruknął do siebie i wstał z zimnej podłogi. Bez słowa minął zakładającą buty kobietę i ruszył przodem w dół schodów. Po kilkunastu sekundach eleganckie, czarne BMW opuściło osiedle na krakowskim Ruczaju, pomrukując z cicha hybrydowym silnikiem.

angie

opublikowała opowiadanie w kategorii miłość i dramaty, użyła 144 słów i 882 znaków.

1 komentarz

 
  • AnonimS

    Dawno do Ciebie nie zaglądałem. Zestaw na tak.

    8 wrz 2021