Mitologia codzienności: Modliszka

Mitologia codzienności: ModliszkaKolacje świąteczne nigdy jej nie stresowały. Czas przeszły. W tej chwili była roztrzęsiona jak galaretka, którą pokryła, niesione w ikeowskim pojemniku, ciasto. Przed domem teściów stało ciemnoniebieskie bmw e34, mogące należeć tylko do jednej osoby.  

     – Paweł przyjechał… – wyrwało się jej mimowolnie. Artur wygrzebał się się z ich nowiutkiego audi, trzymając stos prezentów.  

     – Co mówiłaś? – w tym momencie także zauważył zaparkowane na podjeździe auto i momentalnie przewrócił oczami – Super, jeszcze jego tu brakowało… Jebany syn marnotrawny się znalazł… Ciekawe, jakie kity będzie pociskał… Pewnie znowu uratował małe tygrysy przed kłusownikami, albo zdobył K2…  

     – Tylko się nie denerwuj, pamiętaj, że są święta i ma być miło…  

     – Ja się nigdy nie denerwuję! Po prostu, rzygam, gdy widzę, jak go noszą na rękach, a przez kolejne pięć lat to my musimy się opiekować rodzicami, bo on sobie jeździ po świecie…

     – No już, już… Daj spokój… – rzuciła, czując przyspieszające tętno. Tak jakby ostatnie lata spędziła w uśpieniu i teraz powoli wracała do życia. Mimo panującej dookoła zimy w niej rozkwitała wiosna.  

     – Jak wyglądam? – zapytał Artur, kiedy stali na ganku. Automatyczne poprawiła mu krawat i obdarzyła wspierającym uśmiechem.  

     – Wyglądasz idealnie, kochanie.  

     – Ty też, Asiu. Gotowa?  

     – Na pytania, kiedy spłodzimy dziedzica? Zawsze – roześmiali się cicho do siebie, po czym blondyn nacisnął guzik dzwonka. Powoli opanowała nerwy. Kocha Artura, są szczęśliwi, nie ma powodu przejmować się starymi dziejami. Prawda?  

     – Archie i Dżoana! Witajcie, wchodźcie, wchodźcie, po prawej macie wieszak, możecie się powiesić, haha… – Paulina, siostra Artura "wyprzytulała" ich serdecznie, znacząc zapachem od Armaniego. Asia zdjęła płaszcz i szpilki, odnosząc ciasto do kuchni. Szukając talerza, w uszczuplonych obfitością potraw zapasach ceramiki, usłyszała ciche skrzypienie paneli. Stał oparty o framugę, przyglądając się jej uważnie. Nie była przygotowana na ten moment. Liczyła, że spotka go w salonie, przy wszystkich, że wystarczy szybki cmok w policzek i resztę wieczoru spędzi przy boku męża.  

     – Świetnie wyglądasz … – powiedział, a ona poczuła jak jej starannie układane życiowe puzzle zamieniają się w domino – Tęskniłem za tobą…  

     – Czyżby? Zaraz mi powiesz, że myślałeś o mnie, dymając Eskimoski, czy gdzie tam cię wywiało… – chciała zażartować, lecz jej ton zabrzmiał bardziej niczym wyrzut. Nerwowo założyła włosy za ucho.  

     – Bałkany. I tak, myślałem – Paweł podszedł niebezpiecznie blisko, jego oddech palił szyję brunetki, a głos przybrał tę niesamowicie niską barwę, od której dostawała gęsiej skórki – Masz lepszy tyłek od nich wszystkich, więc nie mogłem nie myśleć…  

     – Przestań… Powinieneś wydorośleć – odsunęła się gwałtownie. Kocioł bałkański to miała w swoim ciele, nie musiała nigdzie wyjeżdżać. Nie sądziła, że po pięciu latach, wciąż nie będzie umiała nad sobą zapanować.  

     – Wydorośleć? Tak jak ty? Przywyknąć do szarych, identycznie zwyczajnych dni, nudnych nocy, pracy na etacie, tych samych small talków z kartonowymi ludźmi…? Nie, dziękuję. Dziwi mnie tylko, że tobie przyszło to z taką łatwością… Chodzić na smyczy z drogich ubrań, nowego domu i słabego seksu… Czy ty choć raz doszłaś przez te pięć lat? Nie licząc tete-a-tete z prysznicem.

     – Kocham Artura…  

     – Nie o to pytałem.  

     – Nie dam się wciągnąć w twoje gierki, nie jestem już tamtą dziewczyną.  

     – Czyli nie. Cóż, nie żebym był zaskoczony… Taką kobietę trudno zadowolić komuś tak pragmatycznemu jak mój brat…  

     – Twój brat jest dobrym człowiekiem.  

     – No właśnie. A ty zawsze wolałaś niedobrych, Asiu. Na tym polega cały tragizm tej sytuacji. Chcesz go kochać, wmawiasz to sobie każdego poranka, kiedy wmasowywujesz krem w pierwsze zmarszczki. Powtarzasz to do znudzenia pijąc kawę, czy idąc pobiegać, ale nadal w to nie wierzysz. Twoje ciało wie, że próbujesz oszukać samą siebie. Dlatego nigdy przy nim nie skończysz… Co za strata… – miała ochotę uderzyć Pawła za te słowa, lecz w głębi przyznawała mu rację. Stop. Musi odzyskać kontrolę. Co było, minęło, nieważne, nieważne, nieważne…  

     – Nie wiem, czym się faszerujesz na tych Bałkanach, ale lepiej odstaw – przełożyła ciasto na znaleziony talerz i nieco zbyt szybkim krokiem przeszła do salonu.  

     – Co tak długo? – spytał szeptem Artur, kiedy usiadła obok niego.  

     – Nie mogłam znaleźć nic, żeby wyłożyć ciasto. A co? Musiałeś samotnie odpierać pytania twojej mamy? – zażartowała, musnąwszy policzek męża ustami.  

     – Pawełek, gdzie nam zniknąłeś? Zobacz, kto przyszedł, Artur z Asią.  

     – Ach, więc to wasze audi…  
Byłem zapalić, właśnie zastanawiałem się, kto się dorobił… To nowa A6?  

     – S line, quattro, cztery dziewięć do setki… – recytował Artur płynnie niczym jakieś zaklęcie. Paweł zagwizdał jedynie, klepiąc brata po ramieniu.  

     – No ładna jest, trzeba przyznać.  

     – A ty kiedy wymienisz tego swojego grata?  

     – Wypraszam sobie, to klasyczny youngtimer. Plus mam miłe wspomnienia związane z moją beemką – spojrzał wprost na Asię, upewniając się, że ona też pamięta. Spuściła wzrok, dziobiąc widelcem liść sałaty.

     – Z beemką, czy z dziewczynami, które nią woziłeś? – wypaliła Paulina, wywołując zgorszenie rodziców.  

     – Tylko jedną dziewczynę nią woziłem – odparł z nieprzeniknionym uśmiechem igrającym w kąciku ust. Brunetka poczuła jak cała krew odpływa jej z twarzy.

     – I gdzie ona teraz jest? Ta jedyna godna twojego "Będziesz Miał Wydatki"? – drążyła blondynka. Kurde, od kiedy Paula zrobiła się taka wścibska?  

     – Udaje szczęśliwą z innym. Pyszne ciasto… Kto robił? – zmienił temat za szybko, za mało subtelnie. Prawie, jakby był dla niego bolesny.  

     – Dżoana… To nie próbujesz o nią zawalczyć?  

     – Asiu… Palce lizać – powoli wsunął dwa palce do ust i niezwykle sugestywnym ruchem je oblizał, przesuwając spojrzeniem po jej ciele. Nagim, rozbierającym spojrzeniem – Czyli… Paula, uważasz, że powinienem rozbić jej małżeństwo? To chyba cokolwiek brutalne…  

     – To zależy… Kochasz ją jeszcze?  

     – Nigdy nie przestałem.  

     – Bo się wzruszę… Mój brat łobuz ma serce…  

     – Łobuz kocha najbardziej - mrugnął, popijając sok – Tato, polejemy pod spotkanie?  

     – Standardowo… Naprawdę, nie możesz poczekać aż zjemy? – prychnął Artur. Był najstarszy i trudno było mu zaakceptować, że jego młodsze rodzeństwo, nawet obecnie, miało więcej swobody.  

     – Przecież zjedliśmy… Ciasto. Twoja żona to skarb, tak piec… Także, mamo, nie słuchaj teraz, ale za Asi wypieki chętnie bym sprzedał duszę diabłu… A przynajmniej się oświadczył –  na potwierdzenie swoich słów podszedł do szwagierki i uklęknął przed kobietą. Ujął jej dłoń teatralnym gestem – Joanno, czy zgodzisz się upiec mi szarlotkę, zanim Nowy Rok nas rozdzieli?  

Wszyscy wybuchnęli śmiechem oprócz brunetki, która topiła się niczym wosk pod wpływem ciepła jego ręki.  

     – Przepraszam na chwilkę – rzuciła, wybiegając z pokoju, do łazienki. Nie dbając o makijaż, obłożyła twarz zwilżonym papierem toaletowym. Co się z nią działo? Przecież to niemożliwe, że wrócił tu po pięciu latach, a ona reagowała tak samo intensywnie. Oparła czoło o chłodną taflę lustra. Gdyby tu wszedł, w tej konkretnie chwili, rzuciłaby się na niego jak wygłodniała wilczyca. Pragnęła go jak narkoman kolejnej działki, jak palacz porannego bucha, jak pracoholik kawy, jak… Pieprzyć porównania! Całe jej ciało wręcz bolało na myśl o nim, tym przyjemnym rodzajem bólu. W końcu jednak uderzył rozsądek. Przypomniała sobie wszystkie noce przepłakane w poduszkę, całą walkę o odzyskanie równowagi, o pozbieranie się do kupy… Gdyby nie Artur nie wyszłaby z tego szamba, w którym utopił ją Paweł. O tym nie wolno jej zapomnieć. A teraz pora tam wrócić i być dobrą żoną. Wzięła jeszcze kilka głębokich wdechów, po czym wróciła do pokoju. Paweł właśnie wyciągał gitarę. Poczuła wściekłość, kiedy nieśmiało zagrał pierwsze takty 'Chasing cars'.  

     – Może byś zagrał jakąś kolędę?  
     
     – Czemu? Nie lubisz? If I lay here… – zanucił cicho – If I just lay here… – trącił mocniej struny – Would you lay with me and just forget the world…?

Nieme pytanie zawisło w powietrzu. Zadrżała. Znów rozsądek zszedł na dalszy plan. Ileż razy śpiewał dla niej tę piosenkę? Dość często, by słowa odcisnęły się na wieczność w jej głowie.  

     – Przepraszam, nie czuję się dzisiaj najlepiej… Artur, mógłbyś mnie odwieźć?  

     – Ja to zrobię. Archie, najbardziej chciał czekać, a pierwszy zaczął – Paweł wskazał pusty kieliszek i napoczętą butelkę wódki.  

     – Nie ma takiej potrzeby, wrócę uberem – mruknęła, czując przypływ gorąca.  

     – W święta? Raczej nic nie pojedzie – odparł z ironicznie uniesioną brwią. Chcąc nie chcąc, na uginających się kolanach wsiadła do dobrze znanego BMW. Jechali w milczeniu do najbliższego skrzyżowania, gdy nagle zadała pytanie, które nosiła w sobie pięć lat:

     – Dlaczego mnie wtedy zostawiłeś? Mówiłeś, że wrócisz, czekałam…  

     – Przestraszyłem się… A kiedy zebrałem się na odwagę, byłaś już z Arturem, więc wyjechałem drugi raz…  

     – To dlaczego wróciłeś teraz? Po co?! – po jej policzkach popłynęły łzy. Zatrzymał auto na poboczu.  

     – Chciałem się dowiedzieć, czy jesteś szczęśliwa. Nie jesteś. Żadne z nas nie jest.  

     – Byłam szczęśliwa zanim przyjechałeś!  

     – Nie byłaś… – złapał ją za ramiona, przyciągając do siebie. Próbowała się wyrywać, okładać go pięściami, by w końcu wtulić się w niego, łkając jak mała dziewczynka. Stąd było już tak blisko do pocałunku, że wydawał się naturalnym etapem. Całowała go zachłannie, wpychała mu język do gardła niczym desperatka, a on nie pozostał jej dłużny. Jego dłonie powędrowały do suwaka sukienki – Cały wieczór chciałem to zdjąć – wymruczał, przenosząc pocałunki na jej szyję oraz dekolt. Zsunął materiał z ramion Asi, odsłaniając skąpy stanik – Za nimi też tęskniłem… – szepnął odchylając koronkowe miseczki – Wysiadaj…  

     – Co? Tutaj? – spytała niepewnie – A jak ktoś będzie jechać?  

     – To będzie miał lepsze kino od Kevina. Wysiadaj z auta… Czy mam cię wyciągnąć siłą? – jego ton stał się chrapliwy, podniecony. Aż wstrzymała oddech na moment. Każda komórka jej ciała tego pragnęła.  

     – Będziesz mnie musiał wyciągnąć siłą…  

Nie czekał na nic więcej. Wysiadł, otworzył drzwi od strony pasażera i jednym silnym ruchem wyszarpnął ją na zewnątrz. Przez chwilę podziwiał jej ciało stojące przed nim, w zsuniętej do połowy sukience. Położył ręce na wąskiej, wyćwiczonej pilatesem talii, obracając kobietę tyłem. Złapał jej długie włosy w niechlujny kucyk, odginając jej szyję, by móc pocałować ten wyjątkowy punkt tuż nad obojczykiem. Drugą dłonią zawędrował pod jej sukienkę, gdzie, nie przejmując się zbytnio przeszkodą w postaci rajstop, rozszarpał je, a wraz z nimi w Asi puściły pięcioletnie tamy. Jego palce z łatwością wsunęły się w wilgotny środek. O Boże, tak bardzo ich pragnęła głębiej… Wypięła tyłek, chcąc nabić się mocniej i wtedy na jej pośladek spadł pierwszy rozkosznie piekący klaps.  

     – To za popędzanie mnie –  uderzył brunetkę po raz drugi, tym razem mocniej, aż cicho jęknęła – A to za to, że kłamałaś o swoim szczęściu…  

     – Nie… – dłoń, która przed sekundą penetrowała jej wnętrze, teraz wylądowała w jej ustach. Posłusznie wylizała opuszki z własnej wilgoci.  

     – Powiedz prawdę… Powiedz, czy jesteś szczęśliwa, czy nie? – naciskał. Ociekającą śliną rękę, ponownie zanurzył w jej rozgrzanej cipce, tym razem nie ograniczając się do dwóch palców. Wkładał w nią całą dłoń. Bolało potwornie, ale warto było wytrzymać, bo, po chwili, ból zmienił się w jedyne na świecie, absolutnie niebiańskie uczucie wypełnienia. W dole jej podbrzusza zaczęło się formować owo specyficzne napięcie, stanowiące autostradę do organu. Gdy już jechała swoim "highway to hell" na pełnym gazie, Paweł wyjął rękę.  

     –Nie! Nie, nie, nie, nie…  

     – Co nie? Nie jesteś szczęśliwa? Czy przerwałem ci w czymś? – zapytał lekko rozbawiony. Gdyby tak miała cegłę w pobliżu, to z przyjemnością wybiłaby mu ten uśmieszek – Myślałaś, że po pięciu latach pozwolę ci tak szybko skończyć? Hm? Siadaj!  

Uwielbiała, kiedy jej rozkazywał. Uwielbiała czuć, że to w końcu ktoś inny przejmuje kontrolę. Przez jej ciało przechodziły fale ekscytacji. Jak mogła się tego wyrzekać przez tak długi czas? Paweł powoli zdjął pasek i rozpiął rozporek. Miała idealny widok na pękatą zawartość bokserek. Mówią, że wspomnienia są zazwyczaj podkoloryzowane, w tym jednak przypadku były zadziwiająco realistyczne. Tak właśnie zapamiętała członek Pawła – duży, ale nie za duży, idealnie napinający materiał bokserek. Momentalnie znalazła się twarzą przy nim, delikatnie całując go przez szarą bawełnę. Niespodziewanie, blondyn odsunął się, a ona zrozumiała złość wszystkich dzieci, którym bezceremonialnie zabrano lizaka.  

     – Chcę zrobić ci loda… – rzuciła rozczarowana.  

     – Ręce.  

     – Co?

     – Ręce. Wyciągnij przed siebie i złącz – powtórzył. Bez słowa wykonała polecenie, a on starannie związał jej nadgarstki skórzanym paskiem – Żeby cię nie kusiło ich użyć – wyjaśnił –  A teraz poproś.  

     – Proszę, chcę zrobić ci loda.  

     – Nie tak. Bardziej wulgarnie, Asiu…  

     – Chcę ci obciągnąć.  

     – Asia, przestań być poprawną panią domu, która się kocha pod kołdrą i przy zgaszonym świetle! Pamiętasz jeszcze starą siebie? Pamiętasz?! – chwycił ją za podbródek, zmuszając do kontaktu wzrokowego. Pokiwała głową – To powiedz, czego chcesz.  

     – Chcę poczuć twojego kutasa, chcę żebyś mnie wyruchał jak tanią kurwę…

     – A czyją kurwą jesteś? –  wyjął obiekt jej marzeń i przysunął się bliżej, nie pozwalając jednak, by go dosięgła. Zamiast tego jeździł penisem po twarzy brunetki, uderzając nim raz z prawej, raz z lewej. W Asi aż wrzało. Była w stanie, w którym powiedziałaby i zrobiłaby wszystko, byle w końcu dostać ten gorący kawałek mięsa – No powiedz… Czyją kurwą jesteś? Czyją jesteś szmatą, hm?  

     – Twoją…  

     – Głośniej!  

     – Twoją!  

     – Całym zdaniem.  

     – Jestem twoją kurwą…  

     – Powtórz, powtarzaj cały czas…  

     – Jestem twoją kurwą, jestem twoją kurwą, jestem twoją kur… – twardy organ wreszcie wylądował głęboko w jej gardle, działając niczym knebel. Paweł nie czekał, po prostu rżnął ją w usta. A ona? A ona szalała z podniecenia. Od dawna, bezskutecznie próbowała namówić męża na ostrzejszą zabawę. Artur zawsze się śmiał, że za dużo razy oglądała "365 dni"  i że "baby to jednak głupie są, chcą szacunku, a pieprzą się jak dziwki". Nie potrafił zrozumieć, że te dwie rzeczy się nie wykluczają. Paweł za to… Paweł rozumiał doskonale. Nie myślała o wstydzie, z którym zapewne jutro wstanie… Ostatecznie, pijąc, nie myślisz o porannym kacu. A może myślisz tylko zwyczajnie masz to gdzieś?  

     – Taką ciebie pamiętam – odparł z wyraźnym zadowoleniem – Wolną, nieskrępowaną normami… Moja Asia. Obróć się i wypnij… – kilka klapsów spadło na jej drżące oczekiwaniem pośladki. Usłyszała skrzypienie żwirku pod jego butami, kiedy zostawiał ją nagą, wypiętą, ze związanymi rękoma. Nie wiedziała co kombinuje, ale dziś należała do niego i czuła się świetnie z tą świadomością – Mam nadzieję, że nie były zbyt drogie –  mówiąc te słowa naciągnął jej stringi, rozcinając je, wygrzebanym z bagażnika, nożem. Następnie, zwinął je w kulkę i wsunął  do ust kobiety – Nie chcę, żebyś obudziła całą okolicę… Boże, jaka mokra… – niemal jęknął z zachwytu, nad jej ociekającą cipką. Wszedł w nią od razu do końca, aż poczuła lekkie uderzenie jąder. Docisnął jej plecy mocniej do fotela, opierając się na nich swoim ciężarem. Wsunął kolano między uda brunetki. Nie zamierzał oszczędzać ani jej ani siebie. Chciał ją pieprzyć w najbardziej prymitywny, brutalny sposób i dokładnie to robił. Nie była już Asią, Dżoaną, Joanną, żoną Artura, szwagierką Pawła, córką swoich rodziców… Była kobietą doznającą spełnienia, oczyszczenia, chrztu i objawienia. Bieliźniany knebel nieco tłumił, ale niezupełnie wyciszał jej jęki, krzyki o więcej. Skończyła po raz pierwszy, po raz drugi, po raz trzeci… Straciła rachubę, cała pulsowała, zaciskając się wokół, wypełniającego ją członka. Nagle wyszedł z niej, kończąc na jej plecach, a potem pomógł rozchwianej brunetce wstać. Rozwiązał jej ręce, wyjął bieliznę z ust i pocałował. Taka delikatność po wcześniejszej brutalności stanowiła rozbrajający kontrast. Zresztą Paweł był chodzącym kontrastem.  

     – Odwieziesz mnie do domu? – spytała cicho, kiedy palili na spółę papierosa.  

     – Chcesz jechać do domu?  

     – Prysznic nigdy nie był bardziej kuszący – roześmiała się lekko – A co myślałeś, że dokąd pojedziemy? Do dżungli amazońskiej? Ja – Tarzan, ty – Jane?  

     – Nie sądziłem, że będziesz chciała udawać, że nic nie zaszło.  

     – A co według ciebie powinnam zrobić? Stracić dla ciebie głowę i czekać aż wrócisz z kolejnej wyprawy?  Pół roku modlić się o jakikolwiek znak życia od ciebie, wypłakując sobie oczy?! – cała skrywana wściekłość, uderzyła ze zdwojoną siłą.  

     – Przepraszam za tamto… To wszystko mnie wtedy przytłoczyło…  

     – A mnie nie?! Mnie nie przytłoczyło?! W dupie mam twoje "przepraszam"!  

     – Ale to dzisiaj, seks… To było coś wyjątkowego…  

     – Seks nigdy nie był naszym problemem.  

     – Myślałem… Musiałaś coś poczuć?  

     – Paweł – spojrzała głęboko w jego niebieskie, pełne nadziei oczy – Było mi cudownie z tobą. Poczułam się… Żywa. Potrzebowałam tego, potrzebowałam ciebie. Bardzo ci dziękuję. Tylko… Chodzi o to, że czegoś takiego jak dzisiaj, nie potrzebuję cały czas… Na co dzień potrzebuję tego, czego nie jesteś w stanie mi zapewnić. Więc to… Więc my… My działamy jedynie od święta…  


Wykorzystała go. Wykorzystała i złamała mu serce. Co to miało być? Jakieś pokręcone wyrównanie rachunków za przeszłość? Nie, przecież nie miała już żalu… Nie miała właściwie żadnych uczuć w jego stronę. To co czuła, to szczypta nostalgii, fizyczne przyciąganie… A teraz nie zostało nic. Tak jakby dzisiejsza sytuacja była jakimś rodzajem zamknięcia, którego podświadomie potrzebowała, by ruszyć dalej. Paweł? Ot, cień z jej przeszłości, stare dobre czasy, zanim dorosła. Był trochę jak reumatyzm – czasem coś uwierało ją w sercu na zmianę pogody. Zraniła go, widziała ból w jego oczach. Sposób w jaki zgasły, mówił jej, że go zniszczyła, że nie zdoła się podnieść. Owszem, wróci za jakiś czas, pozornie zadowolony, uśmiechnięty, z sukcesem grając rolę rodzinnego łobuza, ale to nie będzie to samo, bo już na zawsze zostanie w nim jakiś brak, trucizna, zabijająca go powoli, rok po roku przez kolejne dekady. Wolałaby móc tego uniknąć, tak samo, jak wolałaby zaprowadzić pokój na świecie. Jednakże, na żadną z tych rzeczy nie miała wpływu. Czy była egoistką? Tak. Czy czuła się z tym źle? Nie.  
Jeśli sama o siebie nie zadba, nikt inny tego nie zrobi. Dzisiaj prysznic i długa drzemka, a jutro… Jutro przygotuje kawę dla siebie i Artura. Tak dawno nie pili jej wspólnie.

7 komentarzy

Zaloguj się aby dodać komentarz. Nie masz konta? Załóż konto za darmo.

  • Użytkownik agnes1709

    Już sierpień, kochana, dawaj czytadło. Weny nie mam, to chociaż poczytam na nudę.😘😘

    11 sierpnia

  • Użytkownik Vee

    Całość fajna. Seksy lepsze od obyczajówki. Tyko jak u licha wcisnął jej swój kijek do ust, gdy wymawiała zgłoskę "r"? :o

    13 stycznia

  • Użytkownik Somebody

    @Vee Haha, a to już będzie sekret między nią i jej logopedą z dzieciństwa  :lol2:

    18 stycznia

  • Użytkownik pH07

    Ale łapkę można dać ;)

    2 stycznia

  • Użytkownik Somebody

    @pH07  ;)

    3 stycznia

  • Użytkownik pH07

    "W tej chwili była roztrzęsiona jak galaretka, którą pokryła, niesione w ikeowskim pojemniku, ciasto."
    Przepraszam bardzo, czy w tym zdaniu wszystko gra, jak powinno?  

    "Przed domem teściów stało ciemnoniebieskie bmw e34"
    Reklama? Czy marka i model samochodu są aż tak istotne, że trzeba je nazywać wprost i bez znieczulenia?

    2 stycznia

  • Użytkownik Somebody

    @pH07 Może jest nieco niezgrabne😂
    Akurat w tym wypadku marka i model były mi potrzebne, żeby podkreślić różnicę między charakterami braci. BMW E34 jako kultowy klasyk - definicja "starych dobrych czasów" i audi jako teraźniejszość, nowoczesność, a jednocześnie jest w tym coś chłodnego, wykalkulowanego - kupujesz audi tylko po to, żeby uzyskać status, żeby sąsiedzi zazdrościli...

    3 stycznia

  • Użytkownik pH07

    @Somebody Zupełnie się nie znam na mitologii bawarskich samochodów. Pewnie stąd brak zrozumienia dla eksponowania nazw modeli. Plus lenistwo, bo oczywiście zawsze można coś tam wygooglać. ;) Czy zamiast BMW jakiegoś tam i audi jakiegoś tam nie mógłby się pojawić jakiś citroen i peugeot albo fiat i Ferrari, albo ford i GM, albo jakaś inna para? ;)

    3 stycznia

  • Użytkownik Somebody

    @pH07 Oczywiście że może być to jakiekolwiek inne zestawienie marek, natomiast ja wybrałam konkretnie to, ponieważ zarówno bmw jak i audi należą do tzw. samochodów premium, więc na dobrą sprawę trudno stwierdzić, który konkretnie jest lepszy, abstrahując od parametrów, chodzi też o renomę, o całą otoczkę wokół odwiecznego konfliku fanów BMW i fanów Audi... Zestawienie w stylu Ford vs GM nie będzie wzbudzać emocji, bo to są powiedzmy że równe sobie auta dość codzienne, z kolei fiat vs Ferrari od razu narzuca narrację - Ferrari lepsze, szybsze, mocniejsze...

    4 stycznia

  • Użytkownik pH07

    @Somebody no tak, jeśli naprawdę taki konflikt fanów marek istnieje, to pewnie do fanów ten element kreacji postaci dotrze bez zgrzytania. ;)

    4 stycznia

  • Użytkownik JoRadek

    @pH07 Akurat nie widzimy sensu czepiania sie modelu bmki... pewnie jesli ktos kto zna sie na autach to moze lubi poczytac taki opis,  po prostu.

    Gorsza sprawa bo sa inne byki, wazniejsze.  

    Ale opisy seksu bardzo dobre, realistyczne, jest w tym emocja, dobrze napisane, pewnie autentyczna historia, tylko....ZA WULGARNE chwilami.

    15 stycznia

  • Użytkownik agnes1709

    Ale Ci ładnie łapki idą. :D

    28 gru 2023

  • Użytkownik Somebody

    @agnes1709 Do rekordzistów daleko 😂

    3 stycznia

  • Użytkownik agnes1709

    @Somebody I tak jest dobrze, ja to już chyba nigdy powyżej 10 nie dostanę. Poza tym wszyscy uciekli. :sad:

    3 stycznia

  • Użytkownik agnes1709

    Wróciła łobuzica, tylko za mało mi Ciebie. Może jeszcze coś napiszesz przed Nowym Rokiem? Po takiej przerwie należy mi się rekompensata. :D Daję oczywiście łapę i czekam na jeszcze. :kiss:

    22 gru 2023

  • Użytkownik Gaba

    @agnes1709 phi! Byłem pierwszy! Co, pierogi się lepi i nie ma czasu?! No!

    22 gru 2023

  • Użytkownik Somebody

    @agnes1709 Przed Nowym Rokiem może być problem 😂Ale w nowym roku kto wie  :danss:

    23 gru 2023

  • Użytkownik Somebody

    @Gaba Miło cię widzieć ❤️

    23 gru 2023