i później jest już tylko lepiej...a później znowu wszystko się wali cz.11

... Wszyscy razem poszliśmy do parku, tam zobaczyliśmy Harrego, ale nie samego, całującego się z Taylor, podbiegłam do nich, ałzy ciekły mi po policzkach.
- Jak mogłeś, ufałam ci!!! - krzyknęłam.
- Haha, trzeba było nie ufać. - zaczął się śmiać.
- Jesteś skończonym dupkiem! - krzyknęłam, a kiedy chłopcy, podeszli do nas ja wtuliłam się w Nialla. Zobaczyła, że Jess poszła z Van na plac zabaw, dobrze, że mała nie będzie tego widzieć.
- Harry, co ty sobie myślałeś! - krzyknął Lou. - To ja ci doradziłem żebyś jechał do niej i przepraszam, a ty tydzień później całujesz się z Taylor w parku! - dalej krzyczał, dziewczyna zaczęła się śmiać.
- A wy naprawdę myśleliście, że on ją kocha? - zapytała dalej się śmiejąc.
- W porównaniu do ciebie ona jest normalna.- powiedział Niall.
-Normalna, haha nie rozśmieszaj mnie, ona ma 19 lat i dwuletnią córkę, jakby tak spojrzeć to pewnie większość brała cię za dziwkę. - powiedziała.
- Na dziwkę to ty możesz wyglądać, a przypominam, że to jest również dziecko Harrego, ale dla ciebie on jest bez winy, prawda? - powiedziałam.
- Jak to jego dziecko, nic mi nie mówił. - powiedziałam blondynka.
- Oooo, biedna jesteś, co myślałaś, że miłość z nim trwa wiecznie, że się ożenicie i będziecie żyć długo i szczęśliwie? Haha, widać myliłaś się. - powiedziałam, wytarłam łzy i zaczęłam się głośno śmiać. Trochę ją zatkało, ale po chwili się odezwała.
- To że ma z tobą dziecko nie znaczy, że mnie nie kocha. - powiedziała.
- Oj, widzę dalej jesteś strasznie naiwna. - powiedziałam, odwróciłam się i poszłam w stronę placu zabaw, a reszta za mną.
- Dziwka! - usłyszałam Taylor.
- Wzajemni, a oprócz tego jesteś idiotką, debilka mam dalej wymieniać! - odkrzyknęłam jej.
- Nie już wystarczy. - powiedział do mnie Niall.
- Dobra, dobra. - powiedziałam.
Kiedy byliśmy już na placu zabaw, Van wskoczyła mi na ręce i wszyscy poszliśmy na pizze.
- Po co nam aż 3 giganty? - zapytałam robiąc wielkie oczy.
- Niall z nami przyszedł. - powiedział Liam. - trochę się boję, że nie wystarczy. - powiedziała.
- Omg. - powiedziałam do siebie. - To on aż tak dużo je?  
- No tak nie zauważyłaś w domu? - zapytał Zayn.
- No widziałam, ale myślałam, że mi się coś przewidziało albo coś. - powiedziałam.
- No to się pomyliłaś. - powiedział śmiejąc się Louis.
- Lucy, pójdziemy później na zakupy? - zapytała się Jess.
- Tak, zakupy! - krzyknęła Van.
- Nie tylko nie to. - powiedzieli chłopcy.
- Wy się nie znacie. - powiedziała Van, a ja zaczęłam się śmiać.
- TAk możemy iść. - powiedziałam i się uśmiechnęłam.
Po zjedzeniu pizzy, chłopcy mieli rację on zjadł całego giganta.
- To idziemy? - zapytałam.
- Tak, tak. - zxaczęły gadać i skakać Jess i Van.
- Weszłysmy do pierwszego lepszego sklepu, a tam Van wybrała sobie pluszaka i sukienkę, kiedy chciałam zapłacić przede mnie wepchnął się Niall i zapłacił.
- Ej, ja miałam zapłacić. - powiedziałam.
- Ale ja zapłaciłem. - powiedział i się uśmiechnął.
- Nie no obrażam się. - powiedziałam, Niall mnie przytulił.
- Haha, to nie pomoże. - powiedziałam.
- Będę smutny. - powiedział i zaczął udawać, że płacze.
- No dobra, dobra nie jestem zła. - powiedziałam.
- Jej! - krzyknął i mnie przytulił.  
Ludzie się do nas uśmiechali, nie wiem o co im chodzi. Chodziliśmy tak po CH i pewna dziewczyna podeszła do nas i powiedziała.
- Pasujecie do siebie.  
- My? - zapytaliśmy zdziwieni.  
- Tak wy, słodko razem wyglądacie. - powiedziała, uśmiechnęła się do nas i odeszła...
Od tamtego momentu minęło już prawie pięć dni. Z Harrym rzadko kiedy się widziałam, nie przychodził na noc, a jak przychodził to spał w salonie na kanapie. Jadł z nami śniadanie, ale się do niego nie odzywaliśmy, ignorowaliśmy go. Przez to zaczęłam spędzać więcej czasu z blondaskiem, a teraz leże na łóżku, Lou znowu bawi się z Van, no ale wróćmy do mnie, leżę na łóżku i zastanawiam się nad jedną rzeczą, chyba się zakochałam, pewnie domyślacie się w kim, tak w Niallu. Ostatnio bardzo się do siebie przywiązaliśmy. Leżałam sobie tak w spokoju kiedy do pokoju wparadował wystraszony Liam.
- Van zniknęła. - powiedział.
- Jak to zniknęła przecież była z wami w ogrodzie!
- No tak, ale usłyszeliśmy jakieś szelesty zza krzaków i wszyscy odwróciliśmy się w tamtą stronę, kiedy wróciliśmy wzrokiem, gdzie stała Van jej tam nie było, przeszukaliśmy cały dom i ogród nie ma jej nigdzie. - powiedział załamany.
- Cholera! - krzyknęłam i teraz przypomniałam sobie, że miałam podobny sen. - Cholera, ja pierdziele! - zaczęłam krzyczeć. - Dzwoń na policję! - krzyknęłam.
- Dobra. - powiedział i wybiegł z pokoju, a ja za nim.
Zaczęłam płakać, cholera jak to możliwe, co ona znowu zrobiła, że musi cierpieć?
- Lucy, będzie dobrze. - powiedział Niall, podchodząc do mnie i przytulił mnie mocno.
- Jedziemy na komisariat! - krzyknął Lou.
Wszyscy poszliśmy w stronę samochodu i kiedy weszlismy do niego Liam ruszył z piskiem opon. Cały czas byłam wtulona w Nialla, a on głaskał mnie po głowie, a ja płakałam. Jejku, jak nie ta choroba to teraz zniknięcie, dlaczego ona, dlaczego?
Kiedy zaparkowaliśmy pod posterunkiem szybko wybiegłam z samochodu i pobiegłam w stronę drzwi wejściowych. Kiedy weszliśmy do sali, w której mieliśmy powiedzieć co się stało, zaczęliśmy gadać.
- Dzień Dory. - powiedzieliśmy.
- Dzień Dobrzy, w czym mogę pomóc. - zapytał.
- Chodzi o to, że zniknęła, mała dziewczynka, jej córka, ma dwa latka i nazywa się Vanessa Black. - powiedział Louis.
- A proszę mi powiedzieć jak to się stało. - powiedział, a Liam zaczął opowiadać.
- No dobrze, poproszę jej zdjęcie. - powiedział.  
Ja podałam mu zdjęcie.  
- Dobrze, zaczniemy szukać jutro rano. - powiedział.
- Jak to rano do cholery, zginęło dziecko, małe dziecko, a wy dopiero jutro będziecie je szukać?!!! - zaczęłam krzyczeć.
- Przykro mi, ale takie jest prawo. - powiedział.
- Jak jej się coś stanie, nie daruję wam tego! - krzyknęłam.
- Lucy chodź już, będą szukać ją jutro. - powiedział Niall i złapał mnie za rękę.
- Do widzenia. - powiedzieli wszyscy, a ja tylko spojrzałam na tego debila.
- Do widzenia, proszę się nie martwić, wszystko będzie dobrza. - powiedział policjant.
Kiedy wyszliśmy z budynku od razu zadzwoniłam do Harrego.
- Harry, nie zabiorę ci dużo czasu, ja tylko dzwonie żeby ci powiedzieć, że ktoś porwał Van, już bylismy na policji. - mówiłam płacząc.
- Kurde, zaraz będę w domu, miałem ci dzisiaj to powiedzieć, ale nie zdążyłem. - powiedział.
- No to przyjeżdżaj. - powiedziałam i się rozłączyłam.
Po 15min bylismy już w domu, a pod drzwiami czekał Harry.
Kiedy weszlismy do domu, poszłam z nim do sypialni, a on zaczął mi opowiadać, nie mogłam uwierzyć w to co mi powiedział, to wszystko przez niego.
- Chodzi o to, że tak biorę narkotyki i miałem już duży dług u osób, które mi je sprzedawały. Wczoraj zaczęli mi grozić, że jesli nie oddam im pieniędzy, zabiorą, porwą Van, wystraszyłem się, wiem jestem skończonym dupkiem, powinienem powiedzieć, albo w ogóle nie brać tych pieprzonych narkotyków.
- To wszystko przez ciebie, ale ostatnio przecież zaprzeczałeś, że nie bierzesz jesteś dupkiem i debilem, mogłabym tak wymieniać, ale nie mam ochoty się teraz z tobą kłócić ani rozmawiać! - krzyknęłam.
- Ale skarbie przepraszam. - powiedział.
- Jakie skarbie, my nie jesteśmy już od dawna razem, dla mnie ten związek nie istniał od tego momentu w kuchni, gdzie rzuciłeś szklanką! - krzyknęłam i wybiegłam z pokoju i zbiegłam na dół. Opowiedziałem wszystko chłopakom i Jess, oni nie mogli uwierzyć...

Heej witam Po długiej przerwie <3 przepraszam was bardzo za to :/ postaram się to opowiadanie dokończyć :**

MisieQ420_PL

opublikował opowiadanie w kategorii miłość, użył 1535 słów i 8067 znaków.

3 komentarze

 
  • kamila12535

    Super kiedy kolejna część ?? <3

    8 lip 2015

  • Nata208

    Super kiedy dodasz kolejną część?

    8 lip 2015

  • tYnKa

    <3

    8 lip 2015