Ellen cz.9

Rano zadzwoniła do mnie Rose. Pogoda nie dopisywała pomimo rozpoczynającego się lata, więc postanowiłyśmy wybrać się do centrum handlowego. Max miał coś ważnego do załatwienia na uczelni, więc pojechałam taksówką.  
- Hej! - zawołała Rose gdy tylko mnie zobaczyła.  
Podbiegłam przytulić ją na przywitanie.  
- Do którego sklepu idziemy najpierw?  
Rose zaciągnęła mnie do małego, eleganckiego butiku, w którym nigdy nie byłam. Manekiny ubrane były w długie, błyszczące suknie, a na półkach spoczywało mnóstwo par pięknych szpilek. Wszystko, łącznie z cenami przykuwało swoją uwagę.  
- Dlaczego tu przyszłyśmy? - spytałam Rose nie kryjąc zdziwienia.  
Zwykle kupowałyśmy proste ciuchy w takich sklepach młodzieżowych i nawet nie zaglądałyśmy do eleganckich butików.  
- Idę na bal studencki - Rose uśmiechnęła się przeglądając sukienki wiszące na wieszakach.
- Z kim? - otworzyłam szerzej oczy.
- Z Danielem. Opowiadałam ci o nim ostatnio.
No tak, kolejny chłopak Rose. Nawet nie pamiętam gdzie go poznała. Śmiem twierdzić, że ona sama tego nie pamięta. Rose była w stanie wiele zrobić (i wiele wydać), żeby skupić na sobie uwagę faceta, więc nie zdziwiło mnie, że wybrała akurat ten sklep.
Po kilkunastu minutach, z pomocą ekspedientki udało jej się wybrać kilka sukienek do przymiarki. We wszystkich wyglądała bardzo kobieco i poważnie. Ostatecznie zdecydowała się kupić długą, lawendową suknię z odkrytymi plecami i pasujące do niej szpilki. Pomyślałam, że gdybym nadal mieszkała w Seattle, też miałabym okazję, żeby pójść na bal studencki z Maxem. Ale niestety tak się nie stanie.  
- Musimy coś wybrać na twoje wakacje w Californii - powiedziała w pewnym momencie i udałyśmy się do naszego ulubionego sklepu.
Przymierzałam właśnie sukienkę w czarno-białą kratkę, gdy do przymierzalni weszła Rose z wieszakiem w ręku.  
- Przymierz to - podała mi czarną, koronkową bieliznę.  
- Odbiło ci? - parsknęłam śmiechem - po co mi to?
- Przyda ci się. Dwa tygodnie z chłopakiem w Californii - mrugnęła do mnie, a ja spoważniałam.
- My ze sobą nie sypiamy.
- Jeszcze nie, ale kiedyś zaczniecie - uśmiechnęła się szeroko i wyszła z przymierzalni zasłaniając zasłonkę.
Usiadłam bezsilnie na krześle. Rose miała rację. Max prędzej, czy później będzie chciał to zrobić, tego nie da się uniknąć. Ale ja bardzo się bałam i czułam obrzydzenie, a wszystko przez traumę, która została po wydarzeniach sprzed dwóch lat i nie umiałam o tym zapomnieć.  
Przechadzałyśmy się po sklepie oglądając z zaciekawieniem kolorowe witryny. W pewnym momencie Rose zauważyła przed nami Daniela rozmawiającego z jakąś dziewczyną. Już miała do niego podejść, gdy nagle... stanęła jak wryta. Daniel pocałował dziewczynę i nawet nie zauważył stojącej obok Rose.
- Ty kretynie! - wrzasnęła Rose, a para momentalnie się od siebie oderwała.  
- Mówiłeś, że wyjeżdżasz na weekend z miasta! Okłamałeś mnie! Wolałeś spędzić ten czas z nią! - wyciągnęła rękę wskazując na dziewczynę, a Daniel zrobił zdziwioną minę.  
- Przepraszam, my się znamy?  
- Jaja sobie robisz?
Daniel objął dziewczynę, która patrzyła teraz równie zdziwiona na Rose i odeszli szybkim krokiem.
Podbiegłam do Rose i mocno przytuliłam. Płakała.  
Rose była zbyt roztrzęsiona, żeby prowadzić auto, więc zadzwoniłam po Maxa. Wtedy pomyślałam, że czasem przydałoby mi się posiadać prawo jazdy i może w końcu odważę się je zrobić.  
Rodziców jak zwykle nie było w domu.
Zaprowadziłam płaczącą przyjaciółkę na górę, do mojego pokoju, a gdy się uspokoiła zeszłam na dół.
- Chłopak z nią zerwał - rzuciłam do Maxa nie czekając na pytanie.
Podeszłam do niego i mocno przytuliłam.
- Jakie ja mam szczęście, że mam ciebie - uśmiechnęłam się, a on to odwzajemnił.
- Byłem dzisiaj na uczelni - powiedział spokojnie.  
- Mhm, i?
Max wziął głęboki oddech, a ja wiedziałam, że coś jest nie tak.  
- Nie ma możliwości przeniesienia się na uczelnię w Nowym Jorku. Przynajmniej narazie.
Oboje posmutnieliśmy, wiedzieliśmy co oznacza związek na odległość i jak trudne jest jego utrzymanie, ale nie mówiliśmy tego na głos. Zawsze pozostawała nadzieja, ze pomimo dzielących nas wielu kilometrów związek przetrwa, chociaż nie będzie taki sam jak dotychczas.

alulu

opublikowała opowiadanie w kategorii miłość, użyła 828 słów i 4443 znaków, zaktualizowała 14 mar 2016.

2 komentarze

 
  • Pina

    Ciekawie sie robi  :jupi:

    14 mar 2016

  • Malineczka2208

    Świetne <3

    14 mar 2016