Ellen cz.12

Dni mijały nam szybko. Czułam się dobrze, pomimo dokuczającego mi gipsu. Max starał się abym o nim zapomniała i świetnie się bawiła. Dużo czasu spędzaliśmy na plaży. I tego dnia rownież postanowiliśmy się tam wybrać.
- Ellen, wszystko w porządku? - Max zapukał do łazienki, gdy starałam się umyć włosy.
- Tak, jasne.
- Na pewno? Siedzisz tam od godziny.  
Nie odpowiedziałam, ale on wszedł do środka.
- Może ci pomóc? - zapytał troskliwie, gdy zobaczył jak stojąc nad wanną próbuję spłukać włosy.  
- Następnym razem uprzedzaj ze wchodzisz, mogłam być rozebrana - spojrzałam na niego nie podnoszac głowy.  
- Daj spokój, pomogę ci - podszedł do mnie i odebrał mi słuchawkę z wodą.
Usiadłam na podłodze opierając się o wannę, a on delikatnie spłukał mi włosy i zawinął w ręcznik.
- Dzięki - uśmiechnęłam się do niego, a on pocałował mnie w czoło.
Jak dobrze jest mieć kogoś takiego.
Dotarliśmy na plażę spragnieni słońca, które zniknęło z miasta na kilka godzin. Od razu rozłożyliśmy się na wielkim kocu wystawiając ciała ku ciepłym promieniom.  
- Idziemy do wody? - spojrzał się na mnie śmiejąc się.  
- Bardzo śmieszne - odpowiedziałam ironicznym tonem.
- No chodź - Max momentalnie wziął mnie na ręce i zaczął iść w stronę wody.
- Zwariowałeś?! - krzyczałam próbując wyrwać się z objęcia - mam gips!
Lecz on ciągle się śmiał. Wszedł do wody aż po pas, mocno mnie trzymając.  
- Spokojnie, nie puszczę cię.
- A może chciałeś powiedzieć nie opuszczę? - uśmiechnęłam się, i wtedy przypomniał mi się mój piękny sen.
Wróciliśmy na piasek ciesząc się piękną pogodą. Max odpoczywał przeglądając magazyn sportowy, a ja siedziałam wpatrzona w horyzont. W końcu na niebie ukazały się czerwone promienie zachodzącego słońca. Max chciał wracać, ale ja mu na to nie pozwoliłam. Musiałam nacieszyć się tą piękną chwilą.  
Usiadł koło mnie obejmując moje ramię.  
- Opowiadałam ci kiedyś sen o morzu. Byliśmy w nim razem.
- Nie pamiętam - spojrzał na mnie pytająco - co w nim było?  
- Śniło mi się - wzięłam głęboki wdech - że byliśmy na plaży, a ty oswiadczyłeś mi się po zachodzie słońca. To było takie romantyczne.  
Max otworzył szerzej oczy. Chciał coś powiedzieć, ale niestety nic z siebie nie wydusił.
- Podobno sny są odwzorowaniem naszych myśli - powiedziałam po chwili.
- Możliwe.  
Wróciliśmy do domu późnym wieczorem, kiedy księżyc już długo był na niebie. Wchodząc do srodka trochę się zdziwiliśmy. Głośna muzyka dolatywała do nas z salonu. Usłyszeliśmy krzyki i wiwaty.  
- Arthur chyba zrobił imprezę - spojrzałam na Maxa zdezorientowana.  
- I nawet nas nie zaprosił - zaśmiał się.  
Weszliśmy do cuchnacego alkoholem salonu, gdzie przebywało około trzydziestu osób, z czego głównie były to dziewczyny.  
- O! Moi kochani! - podszedł do nas już lekko upity gospodarz - chodźcie się bawić!  
Arthur zniknął w grupie dziewczyn, a my spokojnie podeszliśmy do półki z alkoholem.
- Czego się napijesz? - spytał Max wyjmując szklanki.  
- Może piwa.
Max podał mi piwo, a sam nalał sobie whisky.  
Spojrzałam na niego niepewnie, myśląc o tych wszystkich wystrojonych i wymalowanych laskach.
- Tylko nie pij za dużo, dobrze?  
- Dobrze - pocałował mnie w policzek.
Siedzieliśmy na kanapie pijąc, rozmawiając i śmiejąc się.  
W pewnej chwili podszedł do nas Arthur.
- Max, to jest Stella, bardzo chciała cię poznać.  
Był pijany, więc nie miałam mu za złe, że gada od rzeczy.  
- Daj spokój Arthur - zaśmiała się dziewczyna - hej Max, a może zatańczymy?
- Niestety muszę zaopiekować się moją kaleką - zaśmiał się wskazując głową na mnie.
- Nie musisz - uśmiechnęłam się - idzcie zatańczyć.  
Max pocałował mnie w policzek, a potem chwycił dziewczynę za rękę i zniknęli w tłumie.
Oczywiście byłam zazdrosna, ale nie chciałam tego okazywać. Po tym co Max dla mnie robi należy mu się trochę rozrywki.  
Minęło trochę czasu, a on nadal tańczył ze Stellą. Podeszłam do nich przebijając się przez tańczące pary. Niektórzy stali rozmawiając, inni obsciskiwali się na kanapie, reszta tańczyła. Każdy miał jakieś zajęcie, a ja jako jedyna trzeźwa osoba nie miałam nawet z kim pogadać.  
- Max - powiedziałam spokojnie - jestem zmęczona, pójdę już na górę.  
- Zaraz do ciebie przyjdę.  
- Nie, nie przejmuj się mną - uśmiechnęłam się.
Powoli weszłam po schodach podskakując na jednej nodze. Bez zastanowienia otworzyłam drzwi do pokoju. Nie spodziewałam się "gości", więc zdziwiłam się widząc... dziewczynę klęczącą przed połnagim chłopakiem.
Kiedy mnie zobaczyli odrazu się od siebie oderwali, a raczej to dziewczyna oderwała się od chłopaka.  
- Przepraszam - zaczęłam niepewnie - nie wiedziałam że ktoś tu jest.
Czułam jak policzki mi płoną, myślałam że spalę się ze wstydu. Dziewczyna spojrzała na mnie gniewie i wybiegła z pokoju. Chłopak powoli się ubrał, podniósł torebkę dziewczyny leżąca pod ścianą i również wyszedł z pokoju.
Położyłam się spać nie czekając na Maxa. Jednak gdy obudziłam się nad ranem jego nadal nie było. Pomyślałam, że się upił i zasnął w salonie, ale na wszelki wypadek postanowiłam to sprawdzić. Zeszłam po schodach i weszłam do salonu. Wszedzie leżały puste butelki i szklanki. Arthur spał na kanapie otoczony kilkoma dziewczynami, lecz nigdzie nie widziałam Maxa.
- Hej Arthur - szturchnelam go, lecz spał jak zabity.
Chodziłam po domu starając się nie nadepnąć na rozbite szkło. Nie znalazłam Maxa ani w salonie, ani w kuchni, ani w lazience. Nie sprawdzałam w pokojach, bałam się powtórzyć sytuacji z wczoraj.
Przechodząc przez hall zobaczyłam przez okno w drzwiach, że ktoś stoi na werandzie. Otworzyłam drzwi. To był on. Stał bez koszulki, oparty o balustrade, a w rece trzymal papierosa.  
- Max? - spytałam cicho, a on momentalnie się odwrócił chowając papierosa za plecami.
Podeszłam do niego i mocno przytuliłam kładąc głowę na jego ramieniu.  
- Obiecałeś, że rzucisz palenie.
Max pocałował mnie w czubek głowy.  
- Staram się, skarbie.
Staliśmy w milczeniu wtuleni w siebie. Max palił zawsze gdy się czymś stresował. Po kazdej naszej klotni spotykałam go z papierosem. Właściwie tylko wtedy widziałam jak pali, dlatego zdziwiło mnie, że teraz nakryłam go na paleniu. W dodatku czułam, że jego oddech był niespokojny, może nawet drgały mu dłonie.  
- Max - szepnęłam - co się stało?  
Spojrzał mi w oczy.
- Nic się nie stało.  
- Przecież cię znam. Widzę, że coś jest nie tak.
Max westchnął patrząc w ziemie. Usiadł na ławce chowając twarz w dłonie.  
- Zrobiłem coś głupiego.
Serce zaczęło mi mocniej bić.  
- Co zrobiłeś? - spytałam spokojnie.
Milczał, więc powtórzyłam pytanie mniej spokojnym tonem.
- Ja... - zaczął, ale znowu zakrył twarz.
- Max, powiedz mi - powiedziałam już stanowczym tonem i wtedy mnie olsnilo.  
- Gdzie byłeś dzisiaj w nocy?
Milczał chwilę ciężko oddychając, aż w końcu wydusił z siebie słowa.  
- Zdradziłem cię, Ellen.
Łzy napłynęły mi do oczu.
- Co? - szepnęłam.
- Przespałem się z inną dziewczyną.
- Boże... - zakryłam usta dłońmi.  
Max wyjął z kieszeni papierosa i go zapalił. Siedziałam ze szklanymi oczami, nawet nie byłam w stanie się odezwać.  
- Byłem pijany.
- To cię nie tlumaczy! - wrzasnełam.
- Wiem.
Chciałam pobiec do pokoju, ale zahaczyłam gipsem o próg i runęłam na ziemię.  
- Idiota! - krzyczałam przez łzy.  
- Kochanie - Max próbował mnie podnieść, ale ja mu na to nie pozwoliłam. Usiadł koło mnie ciężko oddychając. W końcu się uspokoiłam i podniosłam na łokciach.  
Wstałam i spojrzałam na Maxa.
- To koniec.  
Popatrzył na mnie ze smutkiem na twarzy.
- Zrywasz ze mną?  
- To ty ze mną zerwałeś - wysyczalam przez zęby.  
- O czym ty mówisz?
- Powiedz - westchnęłam - o czym myślałeś pieprząc tę laskę?
Max spuścił wzrok.
- Było ci dobrze, prawda?
- Przestań - przerwał mi - to nie tak.
- A jak?! To ze mną miałeś spędzić swój pierwszy raz!  
- Ale ty tego nie chciałaś! - krzyknął nagle.
- I to jest powód, żeby pieprzyć się z inną?!
- Nie było żadnego powodu! Byłem pijany!
Znowu zaczęłam płakać. Max mnie przytulił, a ja bezwładnie mu się poddałam.
- Jesteś kretynem Max.
- Wiem - pocałował mnie w czoło.  
Wtedy na werandę wszedł Arthur.
- Hej gołąbki co z wami? Ludzie śpią, a wy robicie straszny hałas.  
- Sorry, już będziemy cicho.  
Arthur wszedł do środka, a za nim my. Poszliśmy do naszego pokoju i opadliśmy na łóżko. Max wyciągnął papierosa i już miał go zapalić, ale spojrzał na mnie.
- Wypal jednego jesli musisz - powiedziałam cicho.  
- Nie musze - odłożył zapalniczke i papierosa na etazerke.
Po chwili oboje zasnelismy, zmeczeni emocjami z rana.  
Max obudził mnie około południa.  
- Przyniosłem ci śniadanie - powiedział stawiając tace na pościeli.
Bardzo się postarał, sam upiekł rogaliki i moje ulubione, zbożowe ciasteczka, a do tego słodka kawa z mlekiem.
- Jeśli myślisz, że tym odpuszczę ci twoje grzechy...
- Nie myślę tak - przerwał mi - ale wiem, że lubisz gdy podaje ci śniadanie do łóżka.  
- Owszem, lubię - odparłam smarując rogalika dżemem jagodowym.
- Kocham cie, Ellen.
- A to ciekawe - odparłam złośliwie.  
- Myślałem o nas - powiedział cicho.
- No. I co wymyśliłeś? - zlekceważyłam jego smutny ton.
- Chciałbym, żebyśmy zamieszkali razem.
Przelknełam ślinę.
- To nie jest najlepszy moment na taką rozmowę. Poza tym wiesz, że to niemożliwe, we wrześniu wyjeżdżam do Nowego Jorku.
Zaczęłam jeść rogalika przeglądając Internet w telefonie, żeby pokazać mu jak głęboko mam go w nosie.
- Pogadam z twoją mamą, może pozwoli ci zostać.
Zaśmiałam mu się w twarz.
- Najpierw będziesz musiał przekonać mnie. Pojadę tam z kobietą, którą zdradził taki sam debil jak ty. Może w końcu znajdziemy wspólny temat do rozmowy.
- Nie bądź złośliwa - powiedział ze smutkiem.  
- Ja jestem złośliwa?  
Max wstał i podszedł do szafy. Wyjął dużą, sportową torbę i zaczął układać w niej ubrania. Wtedy przypomniało mi się, że to był nasz ostatni dzień pobytu w Kalifornii i następnego dnia mieliśmy wrócić do domu. Ucieszyłam się, że to już koniec. To miały być moje najlepsze wakacje, a przez niego stały się najgorsze. Nie mogłam doczekać się powrotu.  
Wyjechaliśmy rano i wieczorem byliśmy już na miejscu. Max podwiózł mnie do domu i pomógł mi zanieść torby. Chciał pocałować mnie na pożegnanie, ale ja się odsunęłam.
- Proszę, nie dzwoń do mnie dzisiaj. Jestem zmęczona.  
- Jasne - odpowiedział ze smutkiem na twarzy - ale przemyśl moją propozycję - dodaj gdy wchodziłam już do domu.


---------------------------------------
Wybaczcie, że dopiero teraz ;)

alulu

opublikowała opowiadanie w kategorii miłość, użyła 2112 słów i 11040 znaków, zaktualizowała 28 mar 2016.

9 komentarzy

 
  • Użytkownik ❤czarnadama❤

    Kiedy następna?

    21 kwi 2016

  • Użytkownik sdeded

    plz dawaj nastepna!! <3

    1 kwi 2016

  • Użytkownik elizaa

    Ale huj....pierdolony..może mu wybaczy i jeszcze się pogodzą  :nerw:

    31 mar 2016

  • Użytkownik Feta

    Kiedy kolejna część?

    30 mar 2016

  • Użytkownik misiako

    Zajebistego alulu☺

    30 mar 2016

  • Użytkownik lalaa123456

    kiedy kolejna czesc? plz odp ;3

    29 mar 2016

  • Użytkownik alulu

    @lalaa123456 postaram się jak najszybciej dodać ;)

    30 mar 2016

  • Użytkownik Ona18

    Imbecyl!  :eek: Świetne opowiadanie  <3

    29 mar 2016

  • Użytkownik Malineczka2208

    <3 super :) jak on mógł tak postąpić?? No nie ogarniam. Jaki typ w ogóle !

    29 mar 2016

  • Użytkownik majli

    Co za typ. Najpierw przez niego ma nogę w gipsie, później ją zdradza, a na koniec stwierdza, że jest złośliwa. Wtf? I jeszcze się tłumaczy, że pijany, i że to ona nie chciała nic więcej. I na koniec hit - propozycja mieszkania razem. Człowiek mnie rozbawił. Kop w dupe i krzyżyk na drogę mu.xd ????

    28 mar 2016

  • Użytkownik alulu

    @majli cieszę się, że jeden bohater sprawia tyle radości :D

    28 mar 2016