Ellen cz.5

- Max? - powiedziałam cicho, a on otworzył oczy.
- Jak się czujesz? - usiadł koło mnie na łóżku, a kiedy ja się podniosłam, objął mnie ramieniem.  
- Nie rozmawiajmy o tym... no wiesz. Po prostu zapomnij co ci wczoraj powiedziałam.  
Max spojrzał na mnie zdziwiony. Przytulił mnie mocniej i pocałował w czoło.  
- Powiedz mi. Kto cię tak skrzywdził? Zabiję gnoja - szepnął.  
- Nie chcę o tym rozmawiać. To przeszłość - uwolniłam się z jego uścisku i wstałam spoglądając na zegar ścienny.  
- Dziewiąta - powiedziałam spokojnie - zostajemy dzisiaj w domu?
Max kiwnął twierdząco głową i uśmiechnął się lekko.
- Zejdę zrobić jakieś śniadanie, a ty się odswież. Wiesz gdzie jest łazienka - odparłam wyciągając czysty ręcznik z komody i kładąc mu na kolana.
Zbiegłam po schodach i zdębiałam. Rodzice siedzieli przy stole, spokojnie jedząc śniadanie.  
- Nie jesteście w pracy? - spytałam nie kryjąc zdziwienia.
- Nam tez miło cię widzieć - odparła ironicznie mama - mamy awarie prądu w biurze. A ty... czemu nie jesteś w szkole?
- Źle się czuję - skłamałam.  
- Co się stało?
- Nic takiego. Chyba się strułam lodami na plaży.
- Napij się - poleciła mama nalewając do kubka ciepłą jeszcze herbatę.  
- Dzięki - odparłam siadając naprzeciwko niej.
Siedzieliśmy w ciszy, tata przeglądał prasę, a mama czytała coś na tablecie. Tak właśnie wygląda nasza rodzina. Zapracowali rodzice i zostawiona na pastwę losu córka. Wiem, że mnie kochają, chociaż nigdy tego nie okazują. Są wyjątkowo sztywnymi ludzmy, ściśle przywiązanymi do swoich zasad. Są tacy niedostępni, czasem mi ich brakuje. Milczenie przerwał głos z łazienki. To oczywiście był Max. On... śpiewał. I to dosyć głośno. Wtedy przypomniałam sobie, że zapomniałam go uprzedzić o obecności rodziców. Zamarłam na krześle, gdy ojciec spojrzał w stronę łazienki.  
- Ktoś jest w łazience? -spojrzał na mnie pytająco.
- Eee... - nerwowo poprawiłam włosy - wydaje ci się.  
- Nie, wyraźnie słyszałem jakiś głos - odłożył gazetę na stół.  
- Zdawało ci się - odparłam szybko - herbaty?
- Ojciec ma rację, tam ktoś jest - odrzekła mama, a ja czułam, że bledne.
I nagle do pokoju wszedł Max, ciągle śpiewając. Miał na sobie tylko ręcznik przewiazany w pasie. Gdy zobaczył nas siedzących przy stole, zamarł w bezruchu. Mama pisnęła, a ojciec gniewnie podniósł się z krzesła, aż upadło na podłogę robiąc przy tym dużo hałasu.  
- Tato, to nie tak! - krzyknęłam, gdy do niego podszedł.  
- Wynoś się młody człowieku, albo zadzwonię po policję!
- My nie... - Maxowi powiekszyły się źrenice.  
- Wynocha! - krzyknął ojciec wskazując palcem drzwi.  
Max zarzucił na siebie wczorajszą koszulę i wyszedł. Chciałam pójść za nim, ale ojciec mnie zatrzymał.  
- Spałaś z nim?! - chwycił mnie za ramię.  
- Puść, to boli.
- Robert... - powiedziała spokojnie mama, a tata puścił moją rękę.  
- Spałaś? - powtórzył ciszej.
- Zwariowałeś? Ja nawet nie mam chłopaka.
Mama spojrzała na mnie ściągając okulary z nosa.
- Skarbie, nadal jesteś dziewicą, prawda?  
Łzy napłynęły mi do oczu. Na samą myśl o tym robiło mi się niedobrze.  
- Nienawidzę was - warknęłam i wybiegłam z domu zatrzaskując za sobą drzwi.
- Max! - zawołałam za nim, ale mnie nie usłyszał, był zbyt daleko. Zaczęłam biec w jego stronę. W końcu go dogoniłam.  
- Max! - odwrócił się, a ja rzuciłam mu się na szyję.  
- Potrzebuję cię - wyszeptałam mu do ucha.
- Jestem przy tobie - delikatnie pocałował mnie w czoło - zawsze będę.  
- Przejdźmy się - powiedziałam ocierając łzy, a on chwycił moją dłoń.
Poszliśmy do naszego ulubionego parku. Całą drogę trzymaliśmy się za ręce. Czułam się przy nim bezpieczna. Usiedliśmy na trawie wschłuchując się w cudny śpiew ptaków i szelest liści.  
- To się zdarzyło dwa lata temu - zaczęłam niepewnie i od razu przerwałam.
- Nie musisz mi o tym opowiadać jeśli nie chcesz - Max spojrzał mi w oczy.
- Chcę - wzięłam głęboki wdech - poznaliśmy się na imprezie urodzinowej mojej koleżanki. Od razu się w nim zakochałam. Byliśmy ze sobą trzy miesiące. Był kilka lat starszy, ale to mi nie przeszkadzało. Pewnego dnia powiedział wprost, że platoniczna miłość mu nie wystarcza. Odpowiedziałam, że nie jestem jeszcze gotowa na więcej, a on... - przygryzłam wargę - uderzył mnie.  
- Bił cię więcej razy?
- Tak - znów się popłakałam, a Max wytarł dłonią mój policzek.
- Bił mnie za każdym razem gdy nie chciałam się z nim przespać.  
- Dlaczego nikomu nie powiedziałaś?  
- Ja... byłam zakochana.
Max spojrzał na mnie z niedowierzaniem. Ja sama nie rozumiałam jak mogłam darzyc uczuciem kogoś kto tak mnie traktował.  
- Byliśmy sami w jego domu. Wypiliśmy kilka lampek wina. Wtedy on... zaczął mnie rozbierać. Prosiłam, żeby przestał, ale był lekko wstawiony i bardzo nachalny. A potem... - wybuchłam płaczem, a Max przytulił mnie z całej siły.  
- Cii, jestem tu, nie płacz.
- Max, dziękuję ci.
- Nie ma za co skarbie.  
- To ty wyciągnąłeś mnie z tego dołka. Po tym cholernym gwałcie straciłam ochotę do życia. Myślałam, że to już koniec. Wszystko straciło sens. Wtedy poznałam ciebie. Kiedy zobaczyłeś, że płaczę, podszedłeś i spytałeś co się stało. Skłamałam, że umarła moja babcia, a ty zrobiłeś wszystko, żeby mnie pocieszyć. Byłeś jedynym, który zauważył że jest mi ciężko.  
- Wtedy myślałem, że masz depresję - powiedział głaszcząc moje włosy.  
- Bo miałam.
Odwróciłam głowę w jego stronę, zamknęłam oczy i... pocałowałam go.  
- Kocham cię - wyszeptałam mu do ucha.
- Ja ciebie też, skarbie.
- Zostaniesz moim chłopakiem? - spytałam niepewnie.  
- Wiesz, że od dawna nim jestem. Zawsze byłem twój, tylko twój - szepnął i pocałował mnie namiętnie.

alulu

opublikowała opowiadanie w kategorii miłość, użyła 1152 słów i 5956 znaków, zaktualizowała 6 mar 2016.

2 komentarze

 
  • :):)

    Świetne, dosłownie na każdą kolejną część czekam bardzo niecierpliwie. :) Bardzo fajnie piszesz, bardzo się wciągnęłam w Twoje opowiadanie ;)

    6 mar 2016

  • alulu

    @:):) bardzo mi miło ;)

    7 mar 2016

  • ja

    Dziewczyna prosi chłopka ;D ale opowiadanie super !!!

    6 mar 2016