Ellen cz.8

Dwa tygodnie przed wakacjami zaczęliśmy planowanie wspólnego wyjazdu nad morze.  
Leżeliśmy właśnie w łóżku z laptopem przeglądając oferty wycieczek. Wymarzyłam sobie Californię. Piękną i słoneczną Californię. Moja głowa była pełna pomysłów: imprezy na plaży, spacerowanie za rękę z chłopakiem do późnej nocy, podziwianie wschodów i zachodów słońca, restauracje, bary i wiele innych. W pewnym momencie z transu wyrwał mnie Max.
- Rozmawiałaś już z rodzicami? - spytał nie odrywając wzroku od ekranu.
- Nie - westchnęłam - wiem, że się nie zgodzą, żebym jechała.  
- Nawet nie spytałaś.
- Ojciec w ogóle ostatnio ze mną nie rozmawia.  
Max przytulił mnie mocniej.
- Na pewno ma dużo pracy, sama mówiłaś, że wraca ostatnio później.  
- Nie tłumacz go. To debil.
Max spojrzał się na mnie ze zdziwieniem.
- Nie mów tak. To twój ojciec.  
- Którego nienawidzę! - odepchnęłam go od siebie i usiadłam na brzegu łóżka. Ciężko oddychałam ze zdenerwowania i choć byłam odwrócona plecami do Maxa, czułam na sobie jego spojrzenie, a potem dotyk jego dłoni na moich plecach.
- Zostaw mnie! - krzyknęłam zrywając się z łóżka.  
- Skarbie...
- Jesteś taki sam jak on! Wszyscy jesteście tacy sami!
Sama nie wiem czemu to powiedziałam, ale od razu pożałowałam.
Podeszłam do okna, po chwi poczułam nad sobą Maxa, dotknął mojego ramienia, a ja od razu się odwróciłam.
- Co się stało? - spojrzał mi w oczy, ale odwróciłam wzrok.  
- Ellen... ostatnio cały czas się kłócimy. Ciągle na mnie krzyczysz bez powodu i nie chcesz mi niczego wyjaśnić. Staram się ciebie zrozumieć, ale nie potrafię. Ja...
- I co? - przerwałam mu - może teraz powiesz, że nasz związek nie ma sensu, że to pomyłka. I zostawisz mnie!  
- Przestań! - Max wrzasnął nade mną.
Zacisnęłam zęby.
- Nie krzycz na mnie.
- Ellen do cholery! Co się ostatnio z tobą dzieje?! Przez ciebie ciągle się kłócimy! Chcesz, żeby tak wyglądał nasz związek?!
Serce waliło mi w piersi jakby zaraz miało wyskoczyć. Faktycznie, ostatnio bardzo często się sprzeczaliśmy, a w gniewie wypowiadaliśmy przykre rzeczy, których potem żałowaliśmy. Ale to nie była moja wina.
- To nie moja wina - powiedziałam nieco spokojniej.
- Nie? A czyja?!
- Mojego ojca.
Max spojrzał na mnie z zażenowaniem.
- Mam dość. Wychodzę, a ty przemyśl sobie wszystko.  
I wyszedł. Zostałam sama w jego pokoju
Byłam tak wkurzona, że zaczęłam krzyczeć i skakać po podłodze robiąc przy tym dużo hałasu. Nie zważałam nawet na to, czy ktoś jest w domu. Gdy udało mi się rozładować energię i ochłonąć, opadłam bezsilnie na podłogę. Leżałam głośno oddychając i rozmyślając nad tym, co się właśnie wydarzyło. Nagle do pokoju wszedł Max. Myślałam, że znowu zacznie krzyczeć, ale on spokojnie podszedł i podniósł mnie z podłogi.  
- Przepraszam - zarzuciłam mu ręce na szyję.  
- Powiesz mi co się stało? - powiedział cicho.  
Staliśmy chwilę w milczeniu, ale w końcu się odezwałam.
- Moi rodzice się rozwodzą - wzięłam głęboki wdech - ojciec zostawił mamę dla laski niewiele starszej ode mnie. Kretyn.
Max objął mnie mocno, było to dla mnie jak najlepsze lekarstwo na głęboką ranę.  
- Ale najgorsze jest to - wyszeptałam po chwili - że mama się przeprowadza, i chce mnie zabrać za sobą.  
Poczułam jak Max zamarł w miejscu.  
- Dokąd?  
- Do... Nowego Jorku.
Max spojrzał na mnie ze smutkiem w oczach. - To na drugim końcu kraju. Musisz jechać? - nie mogę zostawić teraz mamy samej - powiedziałam ze smutkiem w głosie.  
Pierwszy raz widziałam, że Max ma łzy w oczach. On naprawdę płakał. Przytulił mnie z całej siły.  
- Co będzie z nami? - spytał ciągle mnie obejmując.
- Nie wiem.
- Kocham cię Ellen.
Teraz i mi łza zakręciła się w oku. Nie chciałam wyjeżdżać, ale wiedziałam, że teraz mama najbardziej mnie potrzebuje. To był największy dylemat w moim życiu. Zostawić chłopaka, którego kocham nad życie, czy zostawić mamę?  
- Max... jedź ze mną.  
Spojrzał się w moje oczy, wciąż miał łzy na policzkach.  
- Nie mogę. Dostałem się na studia w Seattle.
Nawet nie mieliśmy okazji wcześniej o tym porozmawiać. Wtedy dowiedziałam się o przyjęciu na studia. Powinnam się cieszyć jego szczęściem, ale było wręcz przeciwnie, chciałam, żeby pojechał ze mną i wszystko rzucił, choć wiedziałam, że to nierealne.  
Mama postanowiła, że wyjedziemy po wakacjach. Wszystko było już gotowe, kupione bilety do Nowego Jorku, wynajęte mieszkanie. Na mamę czekało też nowe stanowisko w firmie, w której kiedyś pracowała. Wiele razy pytałam czemu to robi, a ona za każdym razem odpowiadała: rzucam wszystko i zaczynam od nowa. A ja? Również zostałam zmuszona do rzucenia wszystkiego co miałam i lubiłam. Szkoła, przyjaciele, dom, chłopak, wszystko... Ale mama jak zwykle myślała tylko o sobie, taka już jest.
Na szczęście pozwoliła mi pojechać na wakacje z Maxem. Ale czy to miały być nasze ostatnie wspólnie spędzone chwile? Obojętnie co by się nie działo potem, obiecałam sobie, że to będą moje i jego najlepsze wakacje. Wakacje, które będziemy pamiętać do końca życia.

alulu

opublikowała opowiadanie w kategorii miłość, użyła 1005 słów i 5258 znaków.

3 komentarze

 
  • Martuśkowa

    muszą być razem ! Piękne :*

    13 mar 2016

  • Malineczka2208

    <3 Oni powinni byc razem

    13 mar 2016

  • Ona18

    Ojej  :sad: muszą być razem <3

    13 mar 2016