Jednym haustem mężczyzna opróżnił szklankę whisky. Drugim – jej powtórkę.
-Ja pierdolę… -powtórzył własne słowa sprzed kilkudziesięciu minut. Po raz trzeci, lecz już nieco wolniej, napełnił szkło. Podszedł do okna. Nieruchomy o tej porze London Eye mrugał do niego kolorowymi światłami, odbijającymi się w wolno przewalającej swe ciemne wody Tamizie.
-Co to, kurwa, było?! - zadał pustce retoryczne pytanie. Zarówno domyślał się odpowiedzi, jak i sam mógłby ją zdobyć w przeciągu kilku godzin. Poznać adres i telefon Diany, tak jak już znał jej prawdziwe imię – Cathrine. Poznać zawód, miejsce pracy, wykształcenie. Jak i inne, dające się zapisać w zero-jedynkowym systemie, suche dane.
Ale mógłby też poznać jej motywację.
Poznać, a właściwie tylko potwierdzić, co skłoniło ją do stworzenia takiej sytuacji. Niebezpiecznej. Niestandardowej. Emocjonującej.
Łatwe, szybkie zdobycie wyjaśnienia. Pokusa była kusząca.
„7 dni.” – przypomniał sobie własne zasady. „Jeśli przyjdzie.”
Przechylił szkło, powoli upijając bursztynowy napój.
***
Cathrine po raz kolejny rozglądnęła się nerwowo po holu. Dochodziła 21.15. Tę opcję też przestudiowała. Miała wrażenie, że w przeciągu ostatniego tygodnia przestudiowała wszystkie możliwe do przewidzenia opcje.
Spreparowany skwapliwie incydent na ulicy wymknął się spod kontroli. Mark przyświrował i nagle pojawił się nieuzgadniany w scenariuszu nóż. Janet dała plamę.
Wobec tych wydarzeń, fakt, że Jack poznał jej prawdziwe imię było najmniejszym problemem. Największym – że przez to zorientował się, że wszystko zostało sfingowane.
I teraz się nie pojawiał, co było przewidywalne i bolesne zarazem.
Nie mniej jednak niż nagły ucisk na ramieniu.
-Idziemy. – wystraszona zaskoczeniem Cathrine zesztywniała na moment, ale bez słowa dała się poprowadzić w kierunku windy. Szeroko otwartymi oczami zdążyła jeszcze spojrzeć na recepcjonistkę. Kobieta miała nos wetknięty głęboko w księgę gości.
-Jack? - na ile to było możliwe Cathy obróciła głowę.
-Nie. – warknął mężczyzna znajomym głosem. – Do windy.
„Spokojnie. Nic ci nie zrobi. Jesteśmy w publicznym miejscu, w hotelu! ” – kobieta bezgłośnie poruszała drżącymi ustami. –„ Jest tylko trochę zły… Nadal…”
Mignęła myśl, że wolałaby gdyby mężczyzna jednak się nie pojawił.
Srebrne drzwi bezszelestnie zamknęły parę we wnętrzu mechanizmu. Uścisk ramienia zniknął. Zamiast niego elektroniczny wyświetlacz posłusznie wskazał wybrane piętro. Ostatnie.
Cathrine z niepewnością graniczącą z niepokojem zerknęła w srogą minę mężczyzny. Ubrany w czarną, sportową koszulkę, mniej elegancko niż zazwyczaj, z trzydniowym zarostem, sprawiał wrażenie starszego i zdecydowanie mniej sympatycznego. Kobieta po chwili opuściła wzrok i słuchając odgłosów pracy stalowych lin, studiowała czubki swoich butów.
-Idziemy. – powtórzył mężczyzna, gdy winda wreszcie zatrzymała się pod samym szczytem budynku.
Krótki, wysoki odgłos oznajmił synchronizację zamka i klucza zaklętego w białej, elektronicznej karcie. Nawet nie sama Cathrine, lecz jej ciało zawahało się przez ułamek sekundy, mając przekroczyć próg ukazującego się w pełnej krasie apartamentu. Lekkie pchnięcie na plecach pomogło w podjęciu decyzji.
Onieśmielona powoli wkroczyła do przestronnego, nowoczesnego salonu. Słabe oświetlenie uwydatniało niezwykły widok za panoramiczną szybą. Feria barw nocnego miasta była jak wielokolorowy obraz zmiksowanej tęczy, ujęty w czarne, matowe ramy wnętrza apartamentu.
-Siadaj. – mężczyzna rozkazał, wskazując na fotel. Sam podszedł do gustownego stolika. Srebrna taca proponowała kilka ekskluzywnych alkoholi. Otworzył jedną z butelek. Odgłos gęstego płynu, leniwie wypełniającego szkło, rozszedł się po wyciszonym pomieszczeniu. Mężczyzna, odwrócony plecami, stanął ze szklanką w dłoni przy tafli hartowanego szkła.
-Dlaczego?
Cathrine wiedziała, że miał zamiar zapytać tylko jeden raz.
1 komentarz
AnonimS
No właśnie..DLACZEGO ?
angie
@AnonimS Nie zdradzę Wyjaśni się w następnej części, już za 7 dni ... Na szczęście mam magiczny przyśpieszacz czasu
AnonimS
@angie a mi potrzebny jest zwalniacz czasu
angie
@AnonimS Nam wszystkim jest potrzebny
AnonimS
@angie mi.najlepuej stoper albo cofacz czasu
angie
@AnonimS Budzisz się a tu oblizując się ze smakiem nachyla się nad Tobą ... tyranozaur
AnonimS
@angie albo domowy tyran ..rownie straszny