Bardzo was wszystkich przepraszam, że niestety po raz kolejny tak długo mnie tu nie było, ale praca po 12 godzin nie sprzyja pisaniu opowiadań, a w wolne dni albo padam na pysk, albo jeżdżę i rozwożę zaproszenia ślubne... No, ale jestem i mam nadzieję, że choć trochę się wam spodoba kolejny rozdział
- Co? - zatchnęło go. - Jak to w ciąży? Ze mną?
- Nie mam pojęcia — wyznała szczerze.
- Jak to nie wiesz? - jęknął. - Ala...
- Zjeżdżaj! - syknęła rozeźlona. - Sądzisz, że tylko ty masz monopol na sypianie ze mną? Ojcem równie dobrze może być Sebastian.
- No, ale... Co, jeśli to ja?
- To Sebastian pewnie mnie zabije, jeśli prawda wyjdzie na jaw...
- Kurwa!
- Tak, też się strasznie cieszę — wyszeptała zgryźliwym tonem.
- A powiem ci, że ja owszem — mruknął stanowczo.
- Michał! Pojebało cię? Ja mam męża!
- Który cię nie szanuje i z którym przecież możesz się rozwieść...
- Spieprzaj — warknęła, ruszając w stronę radiowozu.
- Ala, do jasnej cholery! Poczekaj! - złapał ją za rękę i przyciągnął do siebie. - Kocham cię, maleńka. I nigdy cię nie zostawię, wiesz? A w ogóle to byłaś u lekarza? Jak się czujesz?
- Skołowana i przerażona — wyszeptała, wtulona w jego bluzę. - U lekarza byłam, powiedział, że to czwarty tydzień. No i męczą mnie poranne mdłości.
- Oh, biedactwo ty moje — pocałował ją czule w głowę. - Nie powinnaś teraz pracować.
- Mowy nie ma! Nie będziesz mną dyrygować!
- Jezu, Ala, aleś ty uparta — warknął. - Ale pomyśl o dziecku.
- Póki co właśnie staram się o nim nie myśleć — jęknęła.
- Ciiii, spokojnie, wszystko będzie dobrze, obiecuję ci to.
- Tak, a właściwie to, co zrobisz, geniuszu? Nikt nie może się dowiedzieć o tym, że mieliśmy jakikolwiek romans — mruknęła.
- Zdaje się, że nadal go mamy — zauważył spokojnie. Westchnęła ciężko, wyglądając w tej chwili tak bardzo bezbronnie. Objął ją jeszcze mocniej. - Posłuchaj, jeśli to faktycznie moje dziecko, to obiecuję, że będę najlepszym ojcem na świecie, nawet na odległość, tylko pozwól mi się sobą opiekować.
- Póki co, to i tak muszę o wszystkim poinformować Jacka. Musi wiedzieć o całej sytuacji... No i Sebastiana...
- Myślisz, że będzie robić jakieś problemy? - zapytał, mając na myśli ich dowódcę.
- Wątpię, pod tym względem jest super dowódcą. Ale chcę być z nim szczera.
- Cieszę się, że zdecydowałaś się mi o tym powiedzieć. No i że nie poszłaś na żaden idiotyczny zabieg.
- Weź! Tego nigdy bym nie zrobiła. A teraz, proszę cię, przestań się wreszcie szczerzyć i jedźmy już.
- Co? - Jacek wyglądał przez chwilę, jakby dostał gumowym młotkiem bardzo mocno w głowę. No i podobnie się czuł. Tego w życiu się nie spodziewał! - Że jak?
Alicja westchnęła, patrząc na niego stanowczo. - Jestem w ciąży — powtórzyła cierpliwie.
- O ja pierdolę... Z kim?
- Jacek! - syknęła. - Nie obrażaj mnie! Oczywiście, że z Sebastianem!
- No tak... No tak... Wybacz, po prostu mnie zaskoczyłaś...
- Nie tylko ciebie — westchnęła. - Powiedz mi, co teraz?
- To samo, co wcześniej. Siądziesz za biurkiem z pełnym wglądem w akta — wyjaśnił spokojnie. - A potem pójdziesz na urlop.
- Michał dostanie nowego partnera? - zaciekawiła się szczerze.
- Tak, będziecie współpracować w trójkę. Pasuje?
- Jasne, tylko błagam, daj nam kogoś rozgarniętego, co? I spokojnego. Jeden narwaniec w zespole już mi wystarczy.
- Masz to u mnie. Teraz będziemy o ciebie dbać... A Michałowi mówiłaś już o swojej sytuacji?
- Owszem. Zauważył, że jestem zdenerwowana i sam się dopytał o szczegóły — zełgała gładko.
- No dobrze... Ale teraz już nie masz się czym denerwować, więc spokojnie. Sebastian pewnie się cieszy, co?
- Jeszcze nic nie wie — westchnęła.
- Jak to? Nie powiedziałaś mu?
- Właściwie nie miałam kiedy, ciągle ma dyżur.
- Nie układa się wam?
- Jest poprawnie. Nie kłócimy się.
- To dobrze... Bo wiesz... gdybyś potrzebowała jakiejś pomocy...
- Dzięki, ale jest ok.
Wieczorem, tuż po kąpieli wtuliła się czule w męża, który czytał jakąś książkę medyczną.
- Naszło cię na czułości? - mruknął, nie odrywając wzroku od tekstu, ale obejmując ją czule.
- Nie, chciałam z tobą porozmawiać.
- A o czym?
- O nas.
- Ala... - westchnął, odkładając książkę na kołdrę, lecz przerwała mu, kładąc dłoń na jego ustach.
- Błagam, daj mi powiedzieć, to co chcę, bez wszczynania jakichś idiotycznych awantur, bo nie mam na to ani najmniejszej ochoty, ani już tym bardziej sił.
Zamrugał mocno zaskoczony i przytaknął w milczeniu.
- Kocham cię, Sebastian, pomimo twojego ciężkiego charakteru i tego, że nie zawsze byłeś dla mnie miły i łagodny — wyszeptała, patrząc mu w oczy. - Ale jesteśmy małżeństwem, rodziną i bynajmniej nie mam zamiaru tego zmieniać. Nie mniej jednak musisz wiedzieć.
- Ale o czym? - zapytał, szczerze zaskoczony. - Alu, co się dzieje?
- Jestem w ciąży — wyszeptała, spuszczając wzrok.
- Co?!
- Ja... Wybacz, nie planowaliśmy tego przecież...
- To fakt, ale... Jesteś pewna?
- Tak, byłam u lekarza. Powiedział, że to czwarty tydzień.
- Więc... Znów zostanę ojcem? - uśmiechnął się łagodnie.
- Nie jesteś zły? - spojrzała na niego kompletnie zaskoczona.
- A dlaczego miałbym być? Skarbie, wiem, że nie byłem idealnym mężem, ale obiecuję ci, że teraz to się zmieni... Przepraszam...
- Jaja sobie ze mnie robisz? Ucieszył się? - Michał wyglądał na wstrząśniętego, gdy powiedziała mu o tym następnego dnia w drodze do pracy.
- No naprawdę. Nie żartuję. Powiedział mi jeszcze później, że sam chciał mi to zaproponować.
- W to akurat nie wierzę — mruknął.
- Nie znasz go.
- CO wcale nie przeszkadza mi go nie lubić...
- Uprzedziłeś się do niego tylko dlatego, że jest moim mężem — zauważyła nie bez racji.
Prychnął tylko pod nosem wściekły i zaparkował pod komendą z piskiem opon.
- Czeeekaj... Jak to w ciąży?! - zdumiał się Robert, z którym spotkała się kilka tygodni później, najnormalniejszym przypadkiem w sklepie.
- Mógłbyś się tak nie drzeć, idioto? - ofuknęła go. - Normalnie, dokładnie tak, jak zachodzi się w ciążę.
- No, ale... Nie prowadzisz chyba dalej śledztwa w sprawie Pająka? - zapytał przerażonym szeptem.
- Oczywiście, że prowadzę — odparła twardo.
- Ala, na Miłość Boską, mówiłem ci przecież, żebyś odpuściła!
- Spokojnie, jestem przecież ostrożna.
- Ala, ten człowiek jest maksymalnie niebezpieczny! Nie zauważyłaś tego jeszcze? Wykończył pół warszawskiej mafii za jednym zamachem! Cholera, wiesz, w jakim niebezpieczeństwie możesz być? Ala, pomyśl o tym maleństwie, błagam cię!
- I tak siedzę za biurkiem. A głupimi anonimami bynajmniej mnie nie przestraszy...
- Jakie anonimy? - prawie dostał zawału. - Alka!
- No dostałam i na tym się skończyło.
- Ja pierdolę! - warknął. - I ty mówisz to tak spokojnie? - zirytował się, łapiąc ją mocno za ramiona. Syknęła z bólu.
- Puść!
- Chyba śnisz! - prychnął. - Idziemy do mnie, musimy poważnie porozmawiać.
- Nigdzie nie idę, cokolwiek się zapominasz! - warknęła, wyrywając mu rękę z uścisku.
- Błagam cię, nie utrudniaj, no! - jęknął błagalnie. - Godzina i odwiozę cię, gdzie tylko będziesz chciała, ale naprawdę musimy porozmawiać...
- No dobra — mruknęła niechętnie, wychodząc z nim ze sklepu i idąc obok do jego auta. - Daję ci godzinę.
- Dziękuję — powiedział, całując ją w dłoń.
Parę minut później nieco w szoku wpatrywała się w ich wspólne zdjęcie z licealnych czasów, które wisiało u niego nad łóżkiem.
- Ty tak serio? - zapytała w końcu, ruchem głowy wskazując zdjęcie. Przytaknął cicho. - Więc dlaczego wtedy uciekłeś, do cholery?
- Wybacz, musiałem... Nie byłabyś ze mną bezpieczna — mruknął.
- A skąd wiesz? - zapytała, wciąż wpatrując się w to zdjęcie.
- Bo wpadłem w poważne kłopoty — wyjaśnił niechętnie. - Pewnie i tak byś wtedy odeszła. Tak było lepiej.
- Ta? - syknęła. - Ciekawe dla kogo? Wiesz, jak długo miałam idiotyczną nadzieję, że może jednak wrócisz? Rok! Pieprzony rok czekałam, aż raczysz się znów zjawić!
- Alu... Przepraszam. Wtedy naprawdę nie było innego wyjścia. Nigdy jednak o tobie nie zapomniałem.
- Ta, ciekawe co mi po tym teraz... Dobra, gadaj to, co chciałeś i spływam. Ja naprawdę nie mam całego dnia na pogaduszki z tobą.
- Jasne... Ala... Jeśli Pająk przysłał ci list z pogróżkami, to znaczy, że musiałaś bardzo go wkurzyć, rozumiesz? To, że jeszcze żyjesz, to najpewniej jego chora gra, facet się bawi, dając ci złudną nadzieję, że jest gdzieś daleko, a tak naprawdę zatacza wokół ciebie coraz mniejsze kręci. On jest niczym wilk, wytrwały i bardzo podstępny. Zaatakuje cię, gdy będziesz sądzić, że jesteś bezpieczna, że o tobie zapomniał.
- Chyba że złapię go wcześniej.
Pokręcił przecząco głową.
- Bardzo wątpię, by ci się to udało, Alu. Błagam cię, odpuść.
- Dobrze wiesz, że nie mogę. Robert, naprawdę nie mogę, no...
- Wiem... Niestety pamiętam, jak uparta jesteś... Tylko że nie chcę stać nad twoim grobem po prostu.
- I nigdy nie będziesz stać, obiecuję — spróbowała się uśmiechnąć, ale raczej z marnym skutkiem.
Przytulił ją mocno i westchnął.
- Odpuść, myszko — wyszeptał jej we włosy tak czule, jak robił to jeszcze w liceum...
Cztery miesiące później.
- Ja otworzę — mruknął Sebastian, szykując się do pracy i ruszył do drzwi. Ala uśmiechnęła się leciutko. - O, cześć — powiedział, widząc na progu Michała. - Coś się stało?
- Kolejna sprawa — warknął Sambor, rozwścieczony do czerwoności. - Mogę pogadać z Alą?
- Jasne, wchodź...
- Hej — powiedział, wchodząc do pokoju, gdzie jego partnerka malowała sobie właśnie paznokcie, na wpół leżąc. - Mamy kolejne morderstwo.
- Cholera — jęknęła, podnosząc się lekko. - Opowiesz?
- Jasne — usiadł obok.
- To ja już lecę i nie przeszkadzam wam — powiedział natychmiast Sebastian, całując ją czule na pożegnanie. - Nie przemęczaj się, proszę...
- Oczywiście, kochanie — uśmiechnęła się lekko, patrząc za nim. Michał siedział nieruchomo, a wyraz twarzy miał taki, jakby zbierało mu się na wymioty. - No? Powiesz, coś więcej, czy mam się domyślać? - zapytała go, gdy tylko umilkł w oddali samochód jej męża. Michał natomiast zamiast przejść do sprawozdania, wziął ją natychmiast w czułe objęcia, całując namiętnie i gładząc opiekuńczo po brzuszku. Nie musiał długo czekać na odpowiedź z jej strony. Wkrótce przyciągnęła go blisko do siebie, opierając się o niego brzuchem i mrucząc mu w usta niczym rasowa kotka.
- Tęskniłem za tobą — wychrypiał.
- Wiesz, że muszę leżeć — jęknęła. Szczerze mówiąc, najchętniej też dalej by pracowała, bo przecież nie czuła się wcale tak źle, ale skoro mus, to mus. Nic nie mogła na to poradzić.
- Wiem, kochanie. Twoje zdrowie jest najważniejsze...
- No a teraz do rzeczy. Przyszedłeś tu tylko po to, żeby mnie całować, czy faktycznie mamy kolejne morderstwo? - zapytała.
- Morderstwa nie ma... Mamy zamknąć sprawę Pająka — wyjaśnił ponuro.
- Co? Ktoś tu zwariował? Dlaczego?
- Najpewniej tak — westchnął. - Psia jego jucha! No przecież byśmy go w końcu złapali! Pewnie nawet niedługo...
- Ale od kogo dostaliśmy ten rozkaz? - zainteresowała się.
- Oficjalne pismo przyszło do nas poleconym od komendanta głównego, ale słyszałem, że to była decyzja z samej góry.
- Rząd? - zapytała z niedowierzaniem.
- Na to wygląda... Lub ktoś bardzo blisko rządu... Kurwa, przecież teraz to już nie mamy najmniejszych szans...
- Jasna cholera — skwitowała to krótko, patrząc tępo w okno.
3 komentarze
Zaloguj się aby dodać komentarz. Nie masz konta? Załóż darmowe konto
Duygu
Gratuluję rozdawania zaproszeń i życzę szczęścia
Bardzo dobra i ciekawa część. Porobiło się, oj, porobiło... Ciekawe, jak to wszystko się dalej potoczy. Oby Ala była bezpieczna i ten chory człowiek nie zrobił jej krzywdy. Świetnie napisane, jak zawsze
PS: brakiem czasu się nie przejmuj. Są rzeczy ważne i ważniejsze Prawdziwi fani zawsze będą cierpliwie czekać.
elenawest
@Duygu dziekuje ci bardzo :-D być może kolejna czesc wstawie jutro lub pojutrze, aczkolwiek nie obiecuje na 100% ;-)
shakadap
Dzięki. Brawo. Dobra robota.
Powodzenia z zaproszeniami, u mnie i tak jedna ciotka się obraziła bo nie tak dostała jak by chciała.
Pozdrawiam i powodzenia.
elenawest
@shakadap hehe, dziekuje bardzo :-D
AnonimS
Wierny czytelnik pozdrawia . Bardzo ciekawy odcinek , jak i cala seria. Pozdrawiam
elenawest
@AnonimS cieszę się i miło mi, że pomimo wszystko nadal czytasz
AnonimS
@elenawest czemu mimo ? To jest dobre a ze mssz malo czasu . Coż taka karma
elenawest
@AnonimS dziękuję za wyrozumiałość