.
Następne dni minęły szybko i chociaż nie działo się nic nadzwyczajnego Defnelaine nie mogła przestać myśleć o liście, który otrzymała. Na początku była trochę przerażona, ale z czasem wydawało jej się to bezsensowne i uważała to za jakiś mało śmieszny żart, który ktoś postanowił jej zrobić.
Pragnęła zapomnieć o wizycie Amiryana i żyć tak jak wcześniej co się jej skutecznie udawało realizować, kiedy zaczęła angażować się w przygotowania do przyjazdu gości z Alanalev.
Ojciec poinformował, iż pragnie, aby Defne uczestniczyła w spotkaniu wszystkich przedstawicieli wiosek. Swoją obecność na tym wydarzeniu uważała za niepotrzebną, ale skoro tego chciał, miała zamiar spełnić jego prośbę.
Udała się do ratusza, będącego jednocześnie siedzibą rady. W środku kręciło się wiele ludzi, wypełniających swoje codzienne obowiązki.
Poszła na górę do gabinetu ojca. Przez otwarte drzwi ujrzała trzech mężczyzn siedzących przy stole. Wszyscy ubrani w odświętne szaty prezentujące ich przydział w społeczeństwie. Jeden z siwiejącymi włosami, rozbawiony i pochłonięty rozmową z drugim trochę młodszym. Trzeci z nich o ponurym spojrzeniu siedział, nie okazując zainteresowania i palił fajkę.
Defnelaine weszła do środka, uśmiechając się na powitanie. Zauważyła ojca, który wyjmował z szuflady biurka przeróżne papiery i dokumenty. Za nim tuż przy oknie stał młody chłopak, którego również nie znała.
– Nareszcie – odezwał się Kaleb. – Poznajcie moją córkę Defnelaine.
Nieobecny myślami chłopak odwrócił się, przyglądając się Defne.
– To Demetrio, Agam, Aron i jego syn Nicolaus – rzekł Kaleb, wskazując po kolei na mężczyzn.
Dziewczyna przysiadła się do reszty a za nią to samo zrobił Nicolaus. Kaleb rozłożył papiery na stole. Defne zauważyła wśród nich mapy wiosek i różne notatki.
– Oprócz waszej dwójki wszyscy mamy świadomość, po co tu tak naprawdę się spotkaliśmy – powiedział Kaleb, zwracając się do Defne i siedzącemu obok niej Nicolausowi. – Wiemy, że Amiryan jest w pewnym sensie dla nas niebezpieczny. Co dokładnie chce zrobić, tego nie wie nikt, lecz z pewnością chce do tego wykorzystać Defnelaine.
Dziewczyna słysząc swoje imię, poczuła napięcie w całym ciele.
– Dlaczego akurat mnie? – zapytała.
– Wierzy w to, że jesteś dla niego zagrożeniem – odpowiedział. – Masz w sobie coś, co może mu pomóc osiągnąć większą władzę.
– Dlatego ważne jest, abyś była bezpieczna, przez co musimy działać wszyscy razem.
– Jak można go powstrzymać? – zapytał Nicolaus.
– Ponoć jest pewien sposób – powiedział niespokojnie Aron.
– Co to takiego?
– Chodzi o pewien przedmiot – odpowiedział Agam. – Lecz nie jesteśmy w stanie nic z nim zrobić.
– Lepiej o tym nie mówmy – wtrącił się Aron.
– Dlaczego? – pytał wzburzony Nicolaus. – Jak mamy coś zrobić, nie wiedząc wszystkiego?
– Na razie nie jest to tak istotne – powiedział Kaleb. – Musimy poczekać, aż przepowiednia zacznie się spełniać.
– Wystarczy Kalebie – rzekł Aron. – Z czasem wszystko zacznie się wyjaśniać. Na razie nie pozostaje nam nic innego jak się pilnować i być czujnym.
– A więc ona istnieje – rzekł Nicolaus.
– Tak – odpowiedział Aron. – Nie jest to jednak miejsce ani czas, aby o niej mówić. Będąc tutaj, postaramy się nad tym popracować i poznać więcej szczegółów.
– Dlaczego? – zapytał zaciekawiony Nicolaus. – Czy to tajemnica?
– Oczywiście, że nie – odparł nerwowo. – Jednak nie mamy zbyt dużo informacji.
– Dobrze wiecie, co się dzieje w naszym świecie – powiedział Demetrio. – Wioski są atakowane, ludzie porywani i wykorzystywani. Chcemy coś z tym zrobić.
– Przecież wiem, że nie chodzi tylko o to – dodał Nicolaus.
– Powiedziałbym ci wszystko, gdybym miał pewność, że to nikomu nie zaszkodzi – powiedział ojciec chłopaka.
– Odpuść Aronie – wtrącił Demetrio. – I tak w końcu wszystkiego się dowiedzą. Lepiej, żeby byli przygotowani. Bez tego nie ruszą dalej.
– Nie o to chodzi – rzekł. – Nie chcę, żebyście wiedzieli zbyt wiele. Obawiam się, że Amiryan może mieć dostęp do naszych myśli.
– Jak to? – odezwała się nagle Defnelaine.
– Oczywiście tylko w bliskim kontakcie – mówił Aron. – Wydaje mi się, że bardziej działa to na was, młodych i niedoświadczonych.
– Istnieje dziedzina magii, która zajmuje się takimi zjawiskami – wtrącił Kaleb. – Nie jest to powszechnie praktykowane. To trudne do opanowania umiejętności i często wymykające się ludziom spod kontroli.
Zapadła cisza. Każdy próbował zrozumieć sens wypowiedzianych przed chwilą słów. W końcu głos zabrała Defnelaine.
– Ojcze – zwróciła się do Kaleba. – Pamiętasz, jak na moim przyjęciu źle się poczułam? Czy to mogło mieć coś wspólnego z Amiryanem?
– Rzeczywiście myślałem nad tym – odpowiedział. – Rozmawialiśmy na ten temat, jednak nie jesteśmy tego pewni, ale być może chciał spróbować wejść do twojego umysłu.
Dziewczyna zamilkła, pogrążona w myślach.
– Na razie proszę was o czujność – rzekł Kaleb. – Jeśli zauważycie dziwne zachowania ludzi czy inne sytuacje, które mogą być podejrzane, powiedzcie nam o nich. Wizyta naszego władcy jest z pewnością sygnałem, że coś się zaczyna dziać. Na dzisiaj to wszystko.
Defnelaine była zaskoczona, że spotkanie skończyło się tak szybko. Jednocześnie nie spodziewała, że w głównej mierze będą mówić o Amiryanie. Przez cały czas wydawało jej się jakby ojciec chciał zapomnieć o tej wizycie, a jednak poświęcał temu wiele czasu.
Sala opustoszała. Nicolaus wyszedł na zewnątrz, aby nieco ochłonąć. W oddali zauważył idącą Defnelaine. Postanowił podejść do dziewczyny. Nie miał okazji bliżej jej poznać i choć chwilę porozmawiać podczas spotkania.
W tym samym czasie usłyszeli przeraźliwy krzyk, który nie miał końca. Defnelaine ruszyła w miejsce, z którego mógł wydobywać się wrzask.
Za drzewem leżała dziewczyna, która wiła się z bólu. W oddali ujrzała uciekającego mężczyznę, który po chwili zniknął w ciemności. Nicolaus ruszył za nim, choć nie miał szans go dogonić.
Zbliżyła się do poszkodowanej nie mogąc uwierzyć w to, co właśnie zobaczyła.
– Marielle! – krzyknęła, ruszając na pomoc swojej przyjaciółce. – Co się stało?
Dziewczyna wskazała na swój bok, z którego wyłaniał się nóż. Przestraszona Defnelaine po raz pierwszy w życiu nie wiedziała co robić. Leczyła ludzi, sporządzała mikstury, opatrywała różne rany. Ale świadomość, że jej przyjaciółka została zaatakowana, przyćmiła jej umysł co wprowadziło ją w stan zawieszenia.
Nagle zjawił się przy niej Nicolaus, próbując pomóc Marielle. Defne odsunęła się na bok. Kiedy chciała pobiec do ojca, aby opatrzył dziewczynę, ta złapała ją za rękę, przyciągając do siebie.
– Mam dla ciebie wiadomość – rzekła słabym głosem, wskazując na zwitek papieru zgnieciony w jej drugiej ręce.
Defne wzięła ostrożnie karteczkę i zaczęła czytać kolejną wiadomość od tajemniczego mężczyzny.
Czas mija, a ty nadal nie wykonałaś zadania. Odniosłem wrażenie, że wcale się nim nie przejmujesz. Czas cię zmotywować. Oby życie twojej przyjaciółki było tego warte.
I pamiętaj, musisz działać sama.
E.
Po przeczytaniu tych słów Defne przeraziła się i zrozumiała, że poszukiwanie kamienia nie jest żadnym żartem, a to że nic z tym nie robi może spowodować więcej kłopotów.
– Wszystko dobrze? – odezwał się Nicolaus. – Wyglądasz na przestraszoną.
Defne spojrzała na chłopaka. Przy Marielle pojawili się Kaleb z Aronem, którzy wychodząc z ratusza, zauważyli zaistniałą sytuację.
– Nic takiego – rzekła po chwili nieco zmieszana obecnością zaciekawionego chłopaka.
– Co to za wiadomość? – próbował dalej czegoś się dowiedzieć, wskazując na kartkę.
– Jak powiedziałam to nic ważnego.
– Dała ci to osoba, która została zaatakowana – rzekł Nicolaus. – Czy to ma związek z tym wypadkiem?
– Nie – próbowała być stanowcza. – Chodzi o coś zupełnie innego.
Odeszła na bok wiedząc, że Marielle jest w dobrych rękach. Nie chciała, aby ktokolwiek ją wypytywał. Potrzebowała chwili, aby odetchnąć. Ale jak mogła się uspokoić, skoro ten mężczyzna był w stanie zaatakować jej przyjaciółkę? Zaczął działać w przeciwieństwie do niej i jeśli nic nie zrobi w sprawie kamienia, on znowu pokaże, na co go stać.
Dodaj komentarz