Prezent - niespodzianka cz.2

Prezent - niespodzianka cz.2Prezent- niespodzianka cd. Cz. 2  

Środa następnego tygodnia, Magda wpada do domy jak taka burza gradowa i unikając Anki  chowa się swoim pokoju?  

- Co jest? Coś nie wyszło?- Pyta zdziwiona Anka, idąc za nią. W takim stanie jeszcze jej nie widziała.  

- Nic! A  co niby ma być?. - Odburknęła Magda.

- Jak nic? Bez kija nie podchodź. Warczysz na mnie jakbym ci ojca i matkę zabiła a ty mi mówisz że nic.-
  
- Słuchaj?...... Ta twoja propozycja……. to  jest aktualna?-

- A co, Pawełek się zgodził? -

- Nie wiem na co pieprzony Pawełek ma się niby zgadzać!  Ale jeśli jest to jeszcze  aktualne, no i jeśli nie będę wam piątym kołem u wozu, to pojadę.-

- Pożarliście się? -
- Nie, a niby dlaczego to mielibyśmy się pożreć?-
- Jak dlaczego? Jeszcze niedawno mówiłaś, że Pawełek ma sesję a sama nie pojedziesz a dzisiaj wyskakujesz z tekstem że chcesz jechać bez niego?-
  
- Nie ma żadnej sesji! Dupek mnie po prostu okłamał. Spotkałam Kryśkę, siostrę Adama i ta się przypadkiem wygadała, że chłopaki idą na wieczór kawalerski braciszka. Ponoć impreza ma być trzydniowa, a oficjalnie to kują do sesji i nawet jej braciszek nie wie co oni wykombinowali. A i jeszcze prosiłabym byś broń boże się czasem nie wygadała. Bo jak to dotrze do Alicji, to Adaś będzie miał przerąbane, ona jest o niego cholernie zazdrosna.     -

- No to chyba normalne że idą sami. Masz z tym problem?.

- Mam problem, że mnie okłamał. Powiedział że ma sesję, że musi zakuwać i nie  będzie miał dla mnie czasu. Oni coś kurdę kombinują! Na bank że jadą na jakieś kurewstwo i jeszcze się czegoś na bawią przy okazji. Dostanie post jak nic.-      

- Madzia?.........A tak w ogóle, to co ty masz wspólnego z tą małolatą, i skąd ona jest tak dobrze o wszystkim poinformowana? -


- A przyczepiła się do mnie t po Andrzejkach, sama wiesz jak to jest. Imponuje jej pewnie to, że ma znajomą studentkę i chyba trochę tym szpanuje przed kumpelami. Ale  dziewczyna ma dobrze poukładane w głowie i da się lubić, no to jakoś tak wyszło?.


- Tak wyszło?  Wyszło tak, że pewnie musiałaś ją zaraz przelecieć? No to już teraz wiem czemu sobie nas odpuściłaś. Myślałam, że  to z uwagi na Pawełka, ale teraz widzę, że chyba jednak nie . Tylko sobie zaraz nie ubzduraj, że jestem o nią jakoś zazdrosna.  Nie ważne. Adrianek się już parę razy pytał czy jedziesz z nami.  Pewnie mu wpadłaś w oko, zresztą tu to akurat mu się wcale nie dziwię.-

- Pierniczysz jak popieprzona, nie tykam się małolatów  i zajętych facetów, a do tego jeszcze takich co mogliby być moim ojcem.-  

- Chyba nie myślisz, że to jest mój facet. Mówiłam ci już nie raz, on jest dobry w te klocki ale nic więcej nie ma i nie będzie.  Też się zarzekałam że z dzieciakami ani podtatusiałymi facetami nie będę się zadawać. Ale przez niego t chyba zweryfikowałam trochę swoją teorię i taka odskocznia naprawdę mi się przydała. Różnica między Piotrem a Adrianem jest taka, że o ile z Piotrem, pierwszy, a czasami nawet drugi raz należały zawsze do niego, a o mnie w większości starał się dopiero przy trzecim razie.  Z Adrianem było przeważnie odwrotnie. Ja, potem znów ja, a na końcu, jak już mi się wydawało, że więcej nie dam już rady to  on.  -  

- Tylko sobie zaraz nie wyobrażaj, że chcę się z nim pieprzyć. Pieprzenie zostawiam wam, nie chcę tylko zostać tu sama.  -

- Zazdrosna, że się tam z kimś zabawia ?-  

- Walić go i tą co się z nim pieprzy. Zresztą on nie jest idealnym obiektem na jakiś dłuższy związek.-  

- To po jakiego diabła z nim jesteś? -  

- Pewnie z tego samego powodu, co ty byłaś z Piotrem. Może dlatego, że przystojniacha i inne mi go zazdrościły, ale chyba głównie dlatego, że jest dobry w łóżku. No i jeszcze nigdy nie wykopał  mnie z łóżka nazywając niewyżytą suką.- To ostatnie zdatnie padło z gromkim śmiechem

- ….. Jesteś cholerna wredzizna….. wiesz?-

- Nie piernicz! Przecież żartuję! Zresztą sama mówiłaś, że tak cię nazwał. A co do mojego pana “P”, teraz jak  tak sobie to wszystko analizuję, to  zaczynam mieć spore wątpliwości, czy czasem za moimi plecami, ten według ciebie, chodzący ideał nie zaliczał czasem też innych lasek. Bo czasami bywało tak, że  zabierałam się za niego, a on się wykręcał że zmęczony albo co, i widać było nie miał na mnie ochoty. I  nawet kurdę mu nie stawał,  co normalnie byłoby nie do pomyślenia. A sama wiesz, że facet to taki stwór, co   jakby tylko mógł to żadnej szparze by nie przepuścił. A i na ciebie miał pewnie chrapkę, nieraz wodził za tobą łapczywym wzrokiem. I rękę dam sobie uciąć, że gdyby nie to, że jesteśmy kumpelkami to rwał by cię jak nic.  -    

***

          Był już późny wieczór gdy dotarli na miejsce. Hotel pierwsza klasa. A pokój? To żaden pokój, tylko wielki dwupokojowy apartament z tarasem na szczycie budynku, z widokiem na okolicę z którego teraz widać było wielkie, czerwone, słońce, tonące w bezmiarze wody.  

- Dziewczyny! Zostawcie te bagaże na potem a teraz jedziemy na dół coś zjeść.- Zarządził Adrian.


- Facet……wolnego! My musimy się najpierw odświeżyć i załatwić nasze babskie sprawy. –  

Wyprostowała go zaraz Magda.  

A na to wszystko śmiechem zareagowała Anka gdy przez myśl przeleciała jej ta stara maksyma
„ Myjcie się dziewczyny bo nie znacie dnia ani godziny.”    
-Ty się lepiej idź gdzieś przejdź, jak już nie masz nic lepszego do roboty i spotkamy się na dole. –

  Zdecydowanie zakomenderowała Magda. Prawie że wypychając, z pokoju, zdziwionego całą tą sytuacją  Adriana, nie dając mu dojść do słowa.  

- Która pierwsza pod prysznic, ty czy ja?- A widząc niezdecydowanie Anki szybko dodała.

- No dobra, pierwsza ja. -  

I wcale nie czekając na odpowiedź, ruszyła do łazienki. No i Ance nie pozostało już nic innego, jak poczekać aż ją zwolni. I wykorzystując czas na przygotowanie sobie rzeczy, analizując przy tym wszystko to,   co nie uszło jej uwadze podczas podróży.
  
To, jak Adrian ciągle spoglądając w lusterko wsteczne,   przyglądał  się siedzącej z tyłu przyjaciółce. I to, jak jej przyjaciółka, z kusicielskim uśmieszkiem i diablikami w oczach, wodząc dłońmi  po swoich udach, znacząco pieści się palcami między nimi.  
-  Ja pierdzielę! Jak nic a chce go najwyraźniej zaliczyć-  Pomyślała widząc to wszystko.  
I to, jak najadła się strachu bo samochód nagle, gwałtownym szarpnięciem wrócił na prawy pas, a obok z wielkim hukiem i przeraźliwym wyciem klaksonu przeleciał olbrzymi Tir.
I t reakcje Magdy. - Kurwa!! Idioto! Gap się  cholera na drogę, nie na moje nogi! Chcesz nas pozabijać?! -  

Ale takiej reakcji Adriana, na wrzaski Magdy nastąpiła, to obie się nie spodziewały.  

- Przepraszam was dziewczyny, już będę uważał. -  Było to wypowiedziane bardzo poważnym głosem, by chwili dodać ze śmiechem:  

- Ale wiecie……., jak się ma takie dwie piękne istoty na pokładzie, to raczej trudno o trójdzielną uwagę.-  

A riposta Magdy była natychmiastowa, ale Anka odniosła takie wrażenie że Magda wydawała się  już bardziej udobruchana, no i znów te uwodzicielskie   uśmiechy.  

- Ty nas tu nie przepraszaj i nie podrzucaj, tylko patrz przed siebie. -  

- Ok, to…..tooo   a k u r a t     już się więcej nie powtórzy.-  I tu to “ akurat”, wypowiedziane  z tym jego zajebiście uwodzicielskim uśmiechem chyba miało podwójne znaczenie. Bo kontrolując w lusterku, czy i jaka będzie reakcja Anki,  już bez żadnych ceregieli położył dłoń na kolanach Magdy.  

- Zaraz pewnie dupek dostanie pewnie po łapkach!- Pomyślała wówczas, i  właśnie takiej reakcji, na tak jawną zuchwałość Adriana, spodziewała się Anka.  Już jednak po chwili, rozczarowana, łapie się na tym, że chyba jest wielkim błędzie, z zdumieniem zauważając brak jakiejkolwiek jej reakcji.  

- Masz wolną łazienkę, tylko ruchy młoda, bo nasz Adrianek pewnie już tam przebiera nogami. – Z rozmyślań wyrywa ją nagłe wejście Magdy.  


- No proszę już nie ON, a “NASZ”. Już nie jej, Anki tylko NASZ czyli wspólny. Kurdę,   ona chyba naprawdę  ostrzy sobie na niego ząbki !?  -  


- Anka! A jego prezencik? Bo facio będzie cholernie niepocieszony. -


- Jasne że zabrałam, tylko właściwie po co?- I nagle dociera do niej, że obecność Magdy staje się niejako kłopotem i nic nie jest tak, jak miało być i jak to sobie wcześniej wymarzyła.  

Do teraz jej spotkania z Adrianem, choć były ekstra i była z nich zadowolona, to zawsze był jakiś niedosyt. W pospiechu, nienasycona, a chciałaby więcej. Za to teraz miało być zupełnie inaczej. Dużo seksu, czułości a już najlepiej by było, gdyby w ogóle nie opuszczali pokoju. Nie wychodzili z łóżka, mogłaby nawet nie jeść, byle by tylko kochać się na okrągło. A przy Magdzie wydaje się to całkowicie nierealistyczne.  
  
- Co mnie, kurdę, podkusiło aby ją zabierać? Miało być przecież inaczej, a jej propozycja była raczej tylko grzecznościowa i tak jak się tego spodziewała spotkała się z odmową. -  

Gdy Anka, bijąc się ciągle z swoimi wątpliwościami, opuszczała łazienkę, to Magda była już gotowa do wyjścia. Anka ubierając się, spoglądała na nią ukradkiem, podziwiając przyjaciółkę. Wyglądała naprawdę cudownie w tej swojej cholernie seksownej koronkowej sukience.  
Obie kupiły sobie jednakowe, tyle tylko że Magda wybrała czarną a Anka czerwoną, która bardziej pasowała do jej rudych włosów i jasnej karnacji.  Wysoki stan znakomicie podkreślający kształt piersi, tyle że o ile przy małym biuście Anki nie wyglądało to już tak efektownie, za to na Magdzie wprost cudownie. Za to lekkie wcięcie w pasie i rozkloszowany dół, sięgający nieco powyżej kolan, delikatnie uwypuklał kształt bioder i pupy a do tego seksownie eksponował nogi. Całości stroju dopełniały szampańskie sandałki u Anki gładkie a Magdy z delikatnymi cekinami.  
Jeszcze tylko ostatni rzut okiem w lustrze, wygładzenie nieistniejących fałd, poprawienie włosów i przypudrowanie nosków. I są gotowe.

- No to kurdę możemy lecieć i zrobić to wejście smoka! – Roześmiała się Magda, po czym obie zgodnie, ruszyły w stronę windy.

To chyba naprawdę było takie trochę wejście smoka, jak to określiła Magda. I chyba nie było na sali faceta, który by się za nimi nie obejrzał, i ciekawym wzrokiem nie skontrolował gdzie usiądą. Na ich widok Adrian poderwał się szarmancko, wskazując Ance miejsce obok siebie i podsuwając je z gracją by usiadła. Z czego siadając była szalenie zadowolona tym wyróżnieniem, Ale i tym, że w pewnym sensie zaznaczył tym również, swój stan posiadania. Podobny manewr powtórzył z Magdą, choć co prawda ona, stojąc i bezczelnie czekając na jego ruch, jakby to na nim wymusiła. Anka siedząc pomiędzy Magdą i Adrianem raptem dokonuje epokowego odkrycia.  

- Dupek! Posadził Magdę naprzeciw siebie, by mieć lepszy wgląd w jej dekolt.- Skomentowała to zaraz w myślach Anka, zazdroszcząc trochę Magdzie jej biustu.  

- Pozwoliłem sobie już zrobić zamówienie, żeby nie trwało to za długo. –

- A co mamy w planie na wieczór, że tak się spieszymy?-  Spytała Magda. Z minką niewiniątka choć pewnie cała trójka dobrze wiedziała po co Adrianowi ten cały pospiech.  

- Co ona znów kombinuje. I na bank, że gdyby jej nie było z nami to zamówiłby kolację do pokoju.-  

Nie dając poznać niczego po sobie. A zwłaszcza tego, że po jej udzie sunie w górę dłoń przyjaciółki, a gdy w końcu jej palce dotarły do majteczek, Magda spojrzała na nią z niedowierzaniem i chwyciwszy ją za rękę, piorunując wzrokiem, odezwała się do Adriana niewinnym głosikiem.

- Przepraszamy cię Adrianku, ale musimy do toalety!

- Kurna! Ja wcale nie muszę.- Ale posłusznie ruszyła za Magdą.

- Coś ty kurna za gówniane barchany założyła na siebie? Nie miały być majteczki od niego?,– Magda naskoczyła na nią, gdy tylko się znalazły się w środku.  

- A to niby dlaczego? –

- Głupia czy tak o drogę pytasz?!  Facet napalony, że już się nie może doczekać aż cię wyłuska z tej kiecki. I pewnie już sobie biedaczysko wyobraża, jak to przeleci cię przez te muśliny, co miałaś mieć na sobie a ty zakładasz jakieś kurde barchany?  

- Żadne barchany, tylko nowiutkie bikini od GATT-y za które zresztą dałam stówę pięćdziesiąt.-

- Gówno mnie obchodzi a pewnie jego też, skąd są i ile za nie dałaś. Jemu w głowie te które ci dał, a nie jakieś zwykłe majtasy.-

- A co ty się raptem taki adwokat diabła zrobiłaś? Zajrzał ci parę razy w dekolcik, poślinił na samo wyobrażenie twoich cycków i co?  Już mokro i pocierasz udami?-  

- A co? Moje cycki się już nie podobają? – Mówiąc to, wprost wywaliła je na wierzch, i chwyciwszy przyjaciółkę oburącz za głowę, pociągnęła ją ku sobie, prawie że wpychając swój sutek w jej usta.  

- Ooooo. Czyżby nasza Anka zrobiła się zazdrosna! Nie bój się, nie odbiję ci go! –

- Nie masz mi kogo odbijać i wcale nie jestem zazdrosna.- I lepiej będzie jeśli już wróćmy do stolika.-

Gdy wróciły, jedzenie już stało na stole. Siadając przy nim wymieniły się spojrzeniami gdy obie prawie jednocześnie, skonstatowały, że Adrian, dotychczas pełen werwy i pewności siebie facet jest jakby lekko niespokojny, chyba nie bardzo wiedzący co się teraz dzieje.  
A był nieco skołowany. To, że pomiędzy dziewczynami nie wszystko jest zupełnie ok, to widać już z daleka i tylko nie bardzo wiedział co, i jak to wszystko ma teraz rozegrać. Że cholernie kręciły go obie to fakt. Bo Anka to wiadomo, a co do Magdy, to podziałała na niego zaraz jak ja tylko zobaczył, gdy zjawił się u nich z tym prezentem dla Anki.   I jak tylko Anka zaproponowała udział Magdy w wyjeździe, to zgodził się bez najmniejszego zawahania. A potem, podczas jazdy, gdy go tak perfidnie kokietowała, to oczyma wyobraźni widział kłębiące się ich ciała. Wątpliwości wzniecało tylko to, jak to teraz ma rozegrać i co na to obie dziewczyny. Czy wprost pójść po bandzie, że cholernie go kręcą i chce się z nimi kochać we troje? A jak go wyśmieją, i zrazi do siebie zarówno jedną jak i drugą?  Czy może raczej sobie odpuścić i czekać na dalszy rozwój wypadków?  
Z tego co się już wcześniej dowiedział od Anki, a i z rozmów podczas jazdy, co prawda pełnych niejasności i niedopowiedzeń, wnioskować by można, że raczej nie mają w tym temacie specjalnych zahamowań a co zaś do różnicy płci, to ich stosunek też jest chyba raczej ambiwalentny. Tylko że podejrzewanie, przeradzające się w prawie pewność, że są Bi. I że w dziewiędziesięciudziewięciu procentach zabawiają się ze sobą, to wcale nie oznacza, że pójdą na taki układ. Do tego jeszcze przecież w ogóle nie zna Magdy, a do tego jej poglądów na takie wspólne męsko damskie zabawy, raz że z nieznanym facetem, a dwa że ma w nich uczestniczyć jej przyjaciółka.  A to, że go kokietuje to wcale jeszcze nie znaczy, że zaraz wskoczy mu do łóżka. A przyglądając się dziewczynom, i widząc te ich spojrzenia, i dwuznaczne uśmieszki pomyślał sobie zaraz, że cholernie dużo by dał, aby wiedzieć, co też dziewczynom siedzi teraz w głowach?  

- Adrian…?  

Odezwała się nagle Magda, odstawiając kieliszek z winem, którym diabelnie seksownie popijała przełknięty akurat kęs mięsiwa.  Przerywając mu rozmyślania.  
– ………. powiedz jak załatwiacie, no skąd bierzecie te dziewczyny, na te wasze seks party? –

Trochę zdziwiony spojrzał zaraz na pąsową od wypieków, krztuszącą się Ankę, i zaraz się domyślił, że to przecież ona musiała przyjaciółce zdradzić okoliczności w jakich go poznała. Pytanie brzmi tylko ile wie, i czy we wszystkie szczegóły jest wtajemniczona, oraz czy wie o jego układzie z Anką.  

- Tylko nie mów mi tu że na takich imprezach nie bywasz. Wiem że tam właśnie się poznaliście, i to że właśnie dlatego skończyła z Piotrem.-  

- Ała! Anka!-  

Wykrzyknęła nagle Magda bo ten kopniak w kostkę naprawdę był bolesny.

- Nie wiem co konkretnie chciałabyś wiedzieć, - Zaczął po chwili namysłu. – To jest indywidualna sprawa każdego z uczestników kogo przyprowadzi. Zjawiają się również single i singielki, przyjście w parze nie jest wcale wymagane.   I to nie jest tak, że są organizowane grupowo jakieś dziewczyny.-  

- No dobra, ale rozumiem że te osoby jak to je nazwać…… o….. może …”osoby towarzyszące” i one są raczej świadome w czym uczestniczą, i że każdy może ……. no może jej używać do woli.-

- Madzia….. ty…… ty się chyba naoglądałaś za dużo pornusów. To nie jest tak. To, że ktoś się tam zjawi, to jeszcze wcale  nie upoważnia pozostałych do niczego. Wymagana jest wysoka kultura i każdy sam za siebie decyduje, co i z kim, albo iloma coś robi. Nic na siłę i żadnej presji. Całkowita obopólna zgoda i co najważniejsze, podstawa to zaufanie, że nikomu nie zostanie wyrządzona żadna krzywda czy choćby jakaś nieprzyjemność. -  

- A co… zainteresowana? – Dodał ze śmiechem.

- Nie, że zainteresowana, a po prostu ciekawa.-  

- No dobra. No to jak jest z tobą? Jak ty sobie organizujesz partnerkę? –  

- Jestem na to chyba za leniwy, idę solo, a zawsze się cos znajdzie. Magda! Moim zdaniem to nie są imprezy dla par w związkach. Nawet w tych tak zwanych otwartych związkach. –

- Ale z tych imprez mogą przecież wyniknąć jakieś związki.- Zacietrzewiła się Magda, jakoś tak wymownie spoglądając na Ankę.  

- Czy was już kompletnie…….? Wszyscy na nas patrzą. Nie możecie pogadać o tym gdzie indziej, tylko musicie tak ostentacyjnie tu, przy wszystkich? – Wtrąciła półgłosem, czerwona z zażenowania Anka.

- No to jutro robimy? Jakaś wycieczka? Spacerkiem po plaży? – Nagle, Magda, z zawadiackim uśmieszkiem patrząc Ance w oczy zamienia temat.  – Może wróćmy już do pokoju, jestem zmęczona i śpiąca.  

- Albo może ja lepiej już pójdę a wy sobie jeszcze posiedźcie.-  Dodała i po chwili już jej nie było.    

- Coś nie tak? Urażona?  

- Pewnie zmęczona, wczoraj miała ciężki dzień.- Skłamała Anka.  

Gdzieś po dobrej godzinie postanowili wracać do pokoju. Z uśmiechem i dumą kroczyła przez salę, czując jego dłoń zataczającą kółeczka na jej pośladku i ukradkiem obserwując zazdrosne spojrzenia paru przedstawicielek pięknej płci. – Ciekawe czego te małpy mi tak zazdroszczą? Tego że obok mam takiego faceta, czy też tego, że w ich domyśle,  prowadzi mnie zapewne na jakieś porządne rznięcie.-    

Widać Adrianek był nieźle wyposzczony bo jeszcze drzwi windy się za nimi nie zamknęły, już była przyparta do ściany, a on dosłownie wgryzał się w jej usta. I gdy jedną dłonią pieścił jej wzgórki to druga próbowała sunąc powolutku między udami dotrzeć do jej norki. Zatrzymała ją zdecydowanie, nie pozwalając dotrzeć jej wyżej niż do końca pończoszek. Spojrzał na nią zdziwiony, przecież już nie raz stosowali to preludium. Ale Ance wciąż jak mantra w głowie kołatało co powiedziała Magda. BARCHANY, BARCHANY a on jak nic, a na bank oczekiwał znaleźć tam, coś zupełnie innego.  
W pokoju zręcznie mu się wykręciła, wskazując gestem na śpiącą Magdę.  

– Założę się że ta  małpa tylko udaje.- Przeleciało jej przez głowę, gestem wskazując Adrianowi że ma wolną łazienkę. Wiedziała dobrze, że nie jest z tego zadowolony, bo oto odpadł mu kolejny punkt programy czyli wspólna kąpiel, ale już bez dalszego sprzeciwu zniknął za drzwiami. Magda niby a może i naprawdę, przez sen nagle się poruszyła, podciągnęła kołdrę odsłoniła swój zgrabny tyłeczek z wysoko podwiniętą koszulką.  

– A to małpiszon!- Pomyślała Anka, podchodząc i poprawiając kołdrę pieczołowicie zasłoniła ten nie lada kąsek.

Dochodzący z łazienki szum spadającej wody w końcu ustał, widać Adrian zakończył to swoje jak to nazywał „ ghusl”. A tłumacząc z indyjskiego, taką pełną ablucję, która jest wymagana przed i po szczególnie uroczystymi  wydarzeniami. W Indiach i u muzułmanów taka pełna ablucja to wymagana jest po stosunku, menstruacji, polucji  i urodzeniu dziecka. Tak w każdym razie w wielkim skrócie to tłumaczył Adrian. Zaś w jego wykonaniu było to umycia całego jej ciała, koniecznie w określony sposób, i w odpowiedniej kolejności. Przy tym był to cały ceremoniał, któremu musiała towarzyszyć taka swoista recytacja stosownych formuł, z nazywaniem poszczególnych miejsc, ich pieszczeniem czy składania na nich pocałunków. No i zawsze kończyło się to tak, że była potrójnie użyta.  W ustach wariuje język, w waginie paluszki a gruby twardziel pości się w pupie Gdy już kończy z nią, to ona z kolei musi przejąć inicjatywę.  Co tam musi, wcale nie musi, a robi to z wielką przyjemnością i była by wręcz zawiedziona gdyby to miało ją ominąć. A to jego całe tłumaczenie, uznała, że widocznie ten ich seks musi być dla niego takim wielkim wydarzeniem. A że było to przy tym cholernie seksy, na dodatek nienawykle przyjemne, więc bardzo chętnie przyjęła te jego zwyczaje. Dzisiaj wyjątkowo z nimi zerwała wymigując się z tej ich zabawy i zapewne dlatego Adrianek był nieźle zdziwiony a może i nieco wkurzony.
Skończył więc teraz kolej na nią, po drodze porwała ręcznik z zawinięta w nim nocną bielizną. Adriana zastała w salonie sterczącego jak słup soli, wybałuszającego ślipska na znów goły, kusząco wypięty tyłeczek Magdy.    
        
-Kurdę! Małpa go normalnie prowokuje.- Pomyślała, a Adrian na jej widok w pospiechu jak przyłapany małolat zniknął w sypialni. Umyła tylko ząbki, szybko przebrała się otrzymaną bieliznę, i by już nie tracić zbędnie czasu, z głową pełną kłębiących się wyobrażeń, jak to na jej widok zareaguje i co z nią wówczas zrobi ten jej kochanek, boso ruszyła do sypialni.  

- Już pewnie leży niecierpliwie i czeka aż pokaże mu się w tym kompleciku. Dam głowę, że jak go kupował to już na samą myśl zobaczenia mnie w nim, nieźle się podniecił.-

  Człowiek sobie planuje a Pan Bóg kreśli. W smudze światła, wpadającego przez otwierane drzwi, Anka widzi go leżącego z kurczowo zamkniętymi oczyma, zagryzając do białości wargi z zapamiętaniem walącego sobie kapucyna.  

- Kurwa! Ten gnojek myśli teraz o niej! – Powinna być wściekła, zła, zamiast tego poczuła, że jest tam diabelsko mokra, śliska i gotowa.  Niewiele myśląc, zamka za sobą drzwi, chwila na przystosowanie oczu do ciemności i prawie po omacku, wdrapawszy się na łóżko, dosiadłszy go okrakiem, odsuwając na bok majtki, opadając całym ciężarem swego ciała, wprost nabija się na niego. I dosłownie go ujeżdża, rzucając i kręcąc biodrami. Eksplodują szybko i oboje prawie że jednocześnie i opada na niego wykończona, z konwulsyjnymi skurczami w podbrzuszu, tak jakby jej pochwa chciała wycisnąć z niego ostatnie krople. Ocierając piersiami o jego owłosiony tors, czuje jak łaskoczące włoski stawiają sutki na baczność. Nie potrzebowała nic więcej tylko leżeć wtulona w niego, z jeszcze podrygującym członkiem w sobie, i ta błogość połączona z nicością, to jest to, czego teraz potrzebowała najbardziej. Jednak nie na długo było jej dane cieszyć się tym stanem. W Adriana jakby wstąpił demon. Jeden gwałtowny obrót i już leżała pod nim na brzuchu. Kolanami rozchylił jej uda i gdy jedną dłonią wciskał jej twarz w poduszkę, i nawet się nie zorientowała gdy znów był w niej, posuwając ostro, raz po raz dając siarczyste klapsy na pośladki. Takiego go nie znała. W jednej chwili ten stateczny, czuły i delikatny kochanek przekształcił się w jurnego i napalonego brutala. Pieprzącego ją, jak pies sukę, byk krowę, ogier klacz. Prawie wyła, wściekła do bólu, podniecona do nieprzyzwoitości, a wszystko się kompletnie mieszało. Wiedziała tylko jedno, że chyba go zabiję jak teraz skończy a ona nie dojdzie. I wykorzystując moment jego zawahania i nieuwagi, zwinnie obróciwszy się pod nim, miała teraz to co chciała. Mając go na sobie, obejmując nogami, pomagając sobie dłonią jeden wyrzut bioder w górę i czuje że znów ma go w sobie, ruchy ich bioder zgrywają się znakomicie, ciała nie walczą z sobą dążąc do harmonii, i z krzykiem oznajmia że jest, jest już na szczycie, i żeby ta chwila trwała wiecznie. Jeszcze przez moment złudzenie? Mara zjawa, Magda z tym swoim uśmieszkiem? Jakiś nikły odblask światła, i zapada się w nicość. Ciemność, nicość, spadanie w bezdenną otchłań i cisza.  
Gdy w końcu wraca do świata żywych, nie ma już przy niej tego jurnego brutala, zamiast niego tuli ją do siebie, znów czuły kochanek. Ciała śliskie od potu, z seksownego prezenciku zostały tylko strzępy, pościel jakby huragan przeszedł a między udami potop.

– Ja pierdolę! Pokojowe będą miały ubaw po pachy jak zobaczą jutro tą pościel.-  

- To ja je też pierdolę.- Z uśmiechem, skomentował Adrian.

- A tego, że miałbyś na nie ochotę to akurat jestem całkowicie pewna. – Anka nie pozostała mu wcale dłużna, przypomniawszy sobie te dwie zgrabne małolaty, które widziała na korytarzu.    

- Po jakiego czorta mi one, jak mam tu przecież ciebie?- Szeptał całując ją delikatnie.

- Błazen!- Przekomarzała się z nim.

- Ale dobrze ci z tym błaznem, co?-  

- Może być, nie najgorzej…….Ale?-    

- Ale? – Zapytał  

- Ale…… no zawsze może być lepiej.-

- Oże ty! Lepiej? To aż tak jest ci ze mną źle? Inne się na to nie żaliły!-  
  
Już miała ciętą ripostę na końcu języka, ale nie zdążyła jej wygłosić. Po prostu zamknął jej usta swoimi, sprawdziwszy dłonią, że jest gotowa.  
– Znów czy jeszcze? – Przemknęła mu taka myśl przez głowę, ale stwierdziwszy że nie warto sobie tym łamać głowy, po prostu , jednym powolnym delikatnym ruchem, wszedł w nią do samego końca. Musiała być jeszcze mocno otwarta i śliska wewnątrz, a myślami zupełnie gdzieś indziej, bo nawet nic nie poczuła. Dopiero lekkie uderzenie gdzieś głęboko, w szyjkę macicy uzmysłowiło jej co się dzieje.
Ale jej ciało jak zwykle zareagowało o wiele szybciej niż rozum. Biodra wepchnięte w górę, nogi podkurczone w ruchu skrzydeł motyla, i już mięśnie pochwy tulą do siebie intruza.   Jeszcze tylko zdążyła sobie pomyśleć, - jak on to robi, że jeszcze może - i nic więcej się już nie liczyło. Zresztą nie tylko dla niej, ale dla obojga. Tym razem to już był, długi, czuły i delikatny jak to nazywała, waniliowy seks. Bez gwałtownych wzlotów i nagłych upadków. Bez szaleństw i wariacji, za to długo, i spokojnie. I doszła też zupełnie inaczej. To był raczej taki, długi , cudowny spacerek. Wyprawa na niezbyt stromą, za to dość wysoką górę. I gdy w końcu, lekko zadyszana, ale jakże szczęśliwa, dociera na ten wymarzony szczyt, to mogłaby teraz cieszyć się, rozpościerającymi się wokół, cudnymi widokami. Jest wolna, rozprężona, szczęśliwa, wpadając w objęcia Orfeusza.
                           
                                ***

abigail

opublikowała opowiadanie w kategorii erotyka i obyczajowe, użyła 5171 słów i 27413 znaków.

1 komentarz

Zaloguj się aby dodać komentarz. Nie masz konta? Załóż darmowe konto

  • Helen57

    Wspaniale się zaczyna

    9 cze 2023

  • abigail

    @Helen57 Dzięki :)  bardzo intrygująca ta Twoja  avka

    20 cze 2023