Grzeczne dziewczynki cz. 6

Grzeczne dziewczynki cz. 6Od dnia powrotu nie widziała się już z Adrianem. Dzwonił, nie odbierała, przysłał wiadomości, nie odpisywała, więc w końcu przestał.
     Nie żeby była zła, czy obrażona, za ten numer z Magdą. Układ był przecież prosty, i dobrze wiedziała, że prędzej czy później, jak nie Magda to byłaby jakaś inna.  I jeśli już, to raczej była nieco zawiedziona. Zawiedziona, bo przecież sam powiedział, a ona głupia mu w to uwierzyła, że swojej dziewczyny na żadne seks party by nie zabrał!  I co? Niewiele czasu trzeba mu było, by poszedł w ślady Piortusia. Czy ona mu już przestała mu wystarczać? A może po prostu sprawdziło się stare porzekadło, że wilka zawsze ciągnie do lasu?  
A może to wcale nie on? Może to ona jest temu wszystkiemu winna, i wepchnęła mu w łapska Magdę, albo Magdzie Adriana. Czy może wcale nie o to chodzi? Zresztą i tak nie była żadną jego dziewczyną, ani też on nie był jej facetem. Każde mogło robić co chce, z kim chce i kiedy chce. Taki od samego początku miał być ten ich układ! A dużą naiwnością byłoby chyba sądzić, że Adrian, będzie w jakiś tam sposób wierny. Ale jeżeli tak, to dlaczego nagle zaczęła unikać z nim jakichkolwiek kontaktów?  

- Cześć laska.- Wyrwał ją nagle z tych rozmyślań, i wpatrywania się w ekran milczącego telefonu głos wchodzącej do pokoju Magdy.  

- Co znów chandra? Kurna! I znów cały boży dzień przeleżałaś w łóżku? Adrian co, dzwonił? –  

- Nie, a niby dlaczego miałby dzwonić? - Nie powiedziała jeszcze Magdzie, że to właśnie ona go unika i nie odbiera jego telefonów i smsów.  

- Co to za dupek? Powiedziałby chociaż o co mu chodzi!-  

- To nie on. To ja! – Anka zdobyła się w końcu wyznać prawdę. -To ja nie odbierałam od niego telefonów ani nie odpisywałam na jego wiadomości?-

-Ale to chyba nie o to chodzi, że mnie na tobie przeleciał? Dobrze widziałam że cholernie podobała ci się ten nasz przekładaniec, ta nasza kanapka. I to jak walił na przemian w nasze dziurki. I chyba nie byłaś jakaś zazdrosna o to ze skończył we mnie?! - Magda nigdy nie lubiła patetycznych zwrotów i zawsze wszystko nazywała po imieniu.

- Pamiętasz jak ci opowiadałam zaraz na drugi dzień po powrocie, że wpadliśmy na siebie w centrum?-  

-Pamiętam, mówiłaś że cię nawet nie zauważył, albo może udał że nie widzi. To cię boli? Anka daj spokój! Facet idzie z żonką i co, może ma jej przedstawić swoją kochankę? Dobrze wiedziałaś że jest żonaty i dzieciaty i jakoś ci to wcześniej nie przeszkadzało ładując się w ten cały układ. –


-Nie przeszkadzało bo jej przedtem nie znałam.-

- Chyba sobie teraz robisz jaja! Wiele kochanek nie zna żon swojego kochasia, a już na pewno niewiele żon zna kochankę swojego mężusia. – Roześmiała się z swego dowcipu.  

– A w ogóle to nie wiem dlaczego nie jesteś jeszcze gotowa. Już jesteśmy spóźnione a Paweł się chyba wścieknie jak się nie zjawimy. Zobacz co mu kupiłam na tą jego trzydziechę.-  

- Wcale nie o jego żonę chodzi.- Ale tego Magda już nie usłyszała. Cała zaaferowana pobiegła po prezent.  

- Niezłe co? – Cała przejęta, otwierając eleganckie etui pokazuje Ance złotego Parkera.  
- Kto w dzisiejszych czasach pisze jeszcze piórem? Ale widząc ekscytację Magdy nie skomentowała wypowiedziała tego na głos.  
***


  W klubie Magda zaraz przepadła, z swoim Pawełkiem w podskakującym na parkiecie tłumie, zostawiając Ankę samą przy barze, na pastwę nie bardzo dającego się spławić, jakiegoś nieźle już zalanego, sądząc z wyglądu pewnie studencika, który to z punktu i bez żadnych ogródek zaoferował jej, ponoć niesamowite usługi swojego wacka.  Biedak jednak nie zdążył usłyszeć odpowiedzi ani powtórzyć swojej propozycji, gdy jakaś brutalna siła, dosłownie wysadziwszy natręta z barowego hokera, cisnęła go o ziemię.

- Pędź synku do mamusi. –Dźwięk znajomego głosu, wywołał w niej znane mrowienie i gęsią skórkę na ciele.  
- Wychodzimy! – Zdecydowany głos, mocny uścisk dłoni i pociągnął ją za sobą w stronę wyjścia. Chciała, a może raczej powinna, jakoś zaprotestować, stawić opór a zamiast tego szła za nim. Szła to mało chyba powiedziane, prawie biegła, była jak taka potulna owieczka prowadzona na rzeź.  

Ulica, pierwsza ciemna brama. Dociśnięta do szorstkiej i zimnej ściany, bezwiednie rozsuwa nogi, czując jego dłoń na kroczu. Rozerwane majtki rzucone gdzieś w kąt. Usta miażdżące usta, języki walczące z sobą. I już wie! Już wie, że cholernie go chce. Chce go tu i teraz i jeszcze chwila a zarzuciwszy mu nogi na biodra, obejmując go nimi ciasno, czując go w sobie, jeszcze mocniej przyciągnie go do siebie on zrobi z nią dosłownie wszystko. Wszystko co tylko będzie chciał, a ona wbrew sobie tego pragnie. Tyle że ostatnim błyskiem trzeźwej świadomości, nagle widzi ten jego wzrok. Wzrok który tak uwielbiała, którym ją dosłownie pożerał, zawsze gdy się z nią kochał a znienawidziła, widząc jak patrzył na swoją córkę. Przychodzi otrzeźwienie, że jeśli teraz znów poczuję go w sobie, to będzie zgubiona. Bijąc na oślep rękoma, krzyżując nogi z całych sił zaciska uda jednocześnie stara się go odepchnąć od siebie.  

- Nie! –  A Adrian zaskoczony i zdumiony tą nagła reakcją, w końcu wypuszcza ją z objęć i cofa się kilka kroków.

- Powiedziałam nie! Nigdy więcej! To Koniec! Rozumiesz! Koniec! Kurwa! Pierdolony zbok! Ty chcesz mnie czy córkę!? –  


***

     Obudził ją szum wody w łazience, wróciła pewnie Magda i zmywa z siebie cały ten pot i zapach przepełnionego klubu.  
     
- Co? Arian już się zmył? Co? Zrobił swoje, wciągnął gatki i zostawił cię niezaspokojoną? Bo chyba się nie mylę ale widzę, że nastrój masz raczej wisielczy. -  W drzwiach oparta o futrynę, z rękoma w kieszeniach szlafroczka, stała Magda.

- Świnia! To ty go tam ściągnęłaś? –  

- Ja i co? Coś poszło nie tak?  –  po czym zaraz dodała, nie czekając na odpowiedź.

-Pawełek się chyba wreszcie zdeklaruje. -  

-Cieszę się waszym szczęściem.- Odburknęła trochę nieprzyjemnie Anka.  

- No kurdę! Właśnie widzę jak bardzo!-

- Przepraszam, ale naprawdę się cieszę. – Anka starała się ja udobruchać.  

- Coś wam nie wyszło? Poprztykaliście się? –  

- Mogę wiedzieć po diabła go tam ściągnęłaś? –

- Bo nie mogłam już patrzeć na ciebie jak się katujesz. Dobra, nie wyszło, zawsze się to zdarzyć może. Do tego nie chciałaś gadać o co wam poszło. I ty ciągle w chacie. Nigdzie nie wychodzisz, z nikim nie pogadasz, nawet ze mną. I spotkałam go przypadkiem na mieście. Chciałam go opierdzielić, a on mi wali z tekstem, że to ty nie odbierasz od niego telefonów, nie odpowiadasz na smsy i sam już nie wie o co ci chodzi. Że pewnie kogoś masz i chcesz by się odczepił, więc nie myśli się narzucać. A że sama nie bardzo wiedziałam, o co wam poszło no to zaproponowałam żeby przyszedł. I wszystko to sobie wyjaśniacie. A jak jeszcze zobaczyłam jak się wymykacie z imprezy to się ucieszyłam, że wszystko jest ok. A że kłótnie i spory to najlepiej rozwiązuję się w łóżku, pomyślałam ze się tam godzicie.-  

- Wiesz jak ona jest podobna do mnie? Sylwetka, włosy, wszystko! Nawet ubiera się podobnie jak ja. Powiedziałabym nawet że to mój sobowtór! –  

-Kto? Jego żona?  

-Głupia?! Nie żona! Córka!

-A co kurna ma piernik do wiatraka? –

-Ma i to dużo! Musiała byś widzieć jak on na nią patrzył!-  

-Każdy tatuś jest wpatrzony w swoja córeczkę jak w obrazek i widzi w niej aniołka, nawet gdyby była suką z piekła rodem. Co w tym dziwnego?-

- Ale nie tak! Nie tak patrzy ojciec na córkę! Magda! Ja doskonale znam ten jego wzrok. On tym spojrzeniem dosłownie mnie pożerał jak mnie rżnął!

-O kurdę Anka! Robisz się widzę całkiem normalna! To już się z tobą nie kochał, ale najzwyczajniej cię rżnął!? Brawo! I co chyba nie myślisz, że pieprzy się również z swoją córeczką?-

-Nie wiem czy się z nią pieprzy czy nie. Ale na bank, jak to robił ze mną, to nie jestem już taka pewna czy nie widział we mnie jej. Teraz już chyba rozumiem czemu tak starał się ze mną umówić. Magda! To jest kurna chore! To jest pieprzony zbok, a ja maiłam być namiastką tego, czego on tak naprawdę chciał a pewnie nie miał. –

-Pierniczysz jak porąbana, na mnie od samego początku patrzył jak pies na gnat. Już jak go tylko zobaczyłam pierwszy raz, widziałam jak na niego działam. To po prostu chłop, a chłop żadnej nie przepuści. Już nie pamiętasz jak sama mówiłaś, i się nawet z tego śmiałaś, że Adrianek na bank nie odpuści dopóki mnie nie zaliczy.-  

-Pamiętam też to, jak ty się na jego widok śliniłaś. –  

- Zaraz tam śliniłaś. Po prostu niezłe ciacho do schrupania i tyle! Zresztą sama zawsze mówiłaś, że to tylko wolny układ. Że to tylko tak dla higieny i jeśli mam na niego ochotę, to mogę go sobie przelecieć. A teraz jakieś dąsy. Wierz mi. Nigdy bym się z nim nie przespała, gdybym tylko widziała, że między wami coś jest.-  

Mówiąc to wślizgnęła się do łóżka, chcąc ją przytulić, pocieszyć i ucałować, na co Anka odwróciła się do niej plecami.  

- I nic nigdy nie było a nawet z założenia nie miało być.-

- Nie miało, dobra, dobra. Tak się zawsze mówi tyle, że nie raz wychodzą z tego niezłe kwiatki. Miałaś jakiegoś faceta w tym czasie jak byłaś z Adrianem? Nie, nie miałaś, byłaś jak wierna żonka, a on?  

- A co to ma do rzeczy.-

- A właśnie że ma. Nie miałaś, bo coś tam jednak do niego czułaś i pewnie gdzieś tam z tyłu głowy kołatało, że była by to w jakimś sensie zdrada. I to pewnie dlatego nie interesowali cię inni.-  

- Czy mi się coś nie wydaje, że ty ciągle masz do mnie pretensję o tą historię z Adrianem?  A on i ty to niby takie świętoszki ? Nie oszukuj się, i nie próbuj mi wmówić dziecka w brzuch, że ciebie nie kręciło jak nas obie pieprzył. Widziałam to w twoich oczach i po tym jak zawsze gdy ci dobrze zagryzałaś wargi.  A nóżki to co? Same ci się tak po prostu rozjechały? Przecież sama tego chciałaś. Co, nie mam racji? I czy nie w taki sposób go właśnie poznałaś?   Ale mniejsza z tym.  To, z tym masażem, to nie wymyślił nikt inny, jak właśnie ten twój Adrianek.  I jak tylko wyszłaś z pokoju to zaraz się zaczął do mnie dobierać.-

- No tak, za to ty się wtedy zapewne dzielnie broniłaś!  Co robisz?-  
Anka, żachnęła się, może zbyt nieudolnie okazując swoje niezadowolenie, czując piersi Magdy na swoich plecach, i jej dłoń, ześlizgującą się powoli po jej podbrzuszu, która w końcu dociera do obranego celu a zwinne paluszki sprawdzają stan jej podniecenia.

- Pierniczysz!  Przecież dobrze wiem że chcesz. Co może nie? –

Chce, nie chce czy może nie wie. A może dobrze wie, tylko nie chce odpowiedzieć na to pytanie. Powiedzieć że nie, bo tak podpowiadałby rozum? Ale co, jeśli rozum kłóci się z ciałem? A ten szept do ucha, to delikatne kąsanie jego małżowiny i te zwinne paluszki, delikatnie pieszczące wargi waginy, wdzierające się w jej wnętrze, wywołując dreszcze i fale gorąca. Rozum się poddaje i wygrywa ciało. Ciało spragnione pieszczot, czułości. Ciało, które nie tylko że chce brać, ale równie mocno, chce je oddawać.  Odwraca więc głowę, oddając pocałunek.  

A dalej? Usta Magdy wędrujące po jej ciele, ssące sutki, pieszczące pępuszek , uda. By w końcu dotrzeć do celu i spijać wilgoć z najczulszych miejsc, wdzierać się językiem do wewnątrz, delikatnie pieścić wargami nabrzmiałe wargi waginy. A gdy Anką wstrząsnęły konwulsje i zaparłszy się stopami zaczęła rytmicznie unosić biodra, miejsce języczka zajęły paluszki a znad podbrzusza, pomiędzy udami, wychyliła się głowa Magdy. I te jej roześmiane oczy, przygryzione wargi zupełnie jak by do niej mówiły, „ A ponoć wcale tego nie chciałaś.” I jeszcze tylko ostatnie szybkie skurcze wewnątrz, ostatni wyrzut biodrami. Kurczowo zaciśnięte dłonie na zmiętej pościeli, gwałtowny odrzut głowy, i ……. wygięta w pałąk odlatuje w głęboki niebyt.  
                                                     ***

abigail

opublikowała opowiadanie w kategorii erotyka i obyczajowe, użyła 2387 słów i 12323 znaków, zaktualizowała 2 lis 2023. Tagi: #erotyka #seks

3 komentarze

Zaloguj się aby dodać komentarz. Nie masz konta? Załóż darmowe konto

  • DaroWski

    Niaaah :)

    15 marca

  • Chetny

    Super, pisz dalej

    9 stycznia

  • HIGLANDER

    👍😚😚😚

    8 paź 2023