Miałem wtedy 16 lat. Rodzice zgodzili się na mój wyjazd do Lasów Janowskich, bo w tamtych stronach mieszkają nasi krewni. Takiego buntownika jak ja nie zatrzymaliby żadną siłą. Lepiej było zgodzić się na tzw. mniejsze zło.
Lasy Janowskie to środkowa i zachodnia część Puszczy Solskiej. Jeden z największych, zwartych kompleksów leśnych w Polsce. Lasy Janowskie porastają Równinę Biłgorajską, która jest częścią Kotliny Sandomierskiej. Ich przeważającą część objęto ochroną w ramach Parku Krajobrazowego Lasy Janowskie oraz Leśnego Kompleksu Promocyjnego. W przeważającej części rosną tam bory sosnowe z enklawami lasów mieszanych i jodłowych. Całość urozmaicają piaszczyste wydmy poprzecinane malowniczymi dolinami śródleśnych rzek i rozległe kompleksy stawów rybnych. Dla pasjonatów ornitologii to prawdziwy raj. Można zobaczyć m. in.: orła bielika, żurawia, orlika krzykliwego, bąka, cietrzewia, głuszca i bociana czarnego.
Najlepiej pojechać w tamte strony na wycieczkę krajoznawczą, bo tylko w ten sposób osobiście zobaczysz piękną Polskę bezpośrednio na własne oczy.
Moja trasa to w pierwszej kolejności autostop z Rzeszowa przez Sokołów Małopolski, Nisko i Janów Lubelski do Frampola. Z Frampola piechotą udałem się do źródła rzeczki Bukowa między Frampolem a Korytkowem Dużym. W miarę zagłębiania się w las, źródło zmieniło się w strumień i płytką rzeczkę o przejrzystej wodzie. Następnie urządziłem sobie spływ na niepozornym pontonie. W okolicy Łążek Ordynackich opuściłem rzekę Bukowa. Ruszyłem na chłopskim wozie, który ciągnął zimnokrwisty o czerwonej maści z białą plamą od pyska do grzywy bardzo mocny koń, do Gwizdowa. Dzięki wskazówkom miejscowych za Gwizdowem odkryłem obszerny kompleks zarybionych jezior z ową leśniczówką z modrzewiowego drewna.
Leśniczówkę nazwano "Orlim Rajem Leśnych Ludzi". W centrum zobaczyłem zbudowany z drewna prostokątny dom w stylu dziewietnastowiecznego dworku szlacheckiego o dwupiętrowej konstrukcji z wysokim, ostro zakończonym dachem. Z prawej strony drogi postawiono spichlerz i stodołę. Po lewej ujrzałem resztę gospodarstwa. Całość otaczał mieszany las. Polna droga zaprowadziła mnie do sztachetowego płotu z takąż furtką wejściową. Poczułem się jak w minionym stuleciu. Tylko trakcja elektryczna świadczyła o współczesności i nowoczesności gospodarstwa. Przynajmniej na pierwszy rzut oka.
Ledwo dotknąłem furtki, pojawił się duży owczarek niemiecki o szarej czernią podpalanej sierści. Pies zatrzymał mnie skutecznie po zewnętrznej stronie. Chyba 5 minut wzywałem gospodarzy. Wyszła mi naprzeciw w średnim wieku kobieta o dość krągłych, nie pulchnych, kształtach. Na pierwszy rzut oka między 40tką a 50tką. Było ciepłe popołudnie upalnego dnia. Miała na sobie sukienkę z materiału przyozdobioną kolorowymi kwiatami. Szeroki, okrągły dekolt pozwalał ujrzeć duże, miękkie piersi. Szerokie biodra z pełnymi pośladkami od razu przypadły mi do gustu. Nogi miała nagie, a na stopach ujrzałem klapki. Odwołała psa. Wpuściła na podwórko. Zaprowadziła do domu. Podziwiałem z lubością jej krągły zad. Kręciła nim uwodzicielsko w rytm kroków własnych kończyn. Nic w tym dziwnego, że stanął mi fjut, a ręka powędrowała na damski pośladek. Dałem jej klapsa. Odwróciła się. Z uśmiechem skarciła, ale nie skrzyczała. Uczyniła inaczej i więcej niż mogłem się po niej na tym etapie naszej znajomości w praktyce
Co zrobiła? Nazwała mnie młodym zboczeńcem. Przymiotnik młody stał się od razu dla niej moim imieniem. Wyraźnie tą babę ogarnęła dzika żądza. Rozpięła sukienkę. Cholera pod nią była kompletnie naga. Ujrzałem wszystko. Szczególnie przykuło moją uwagę jej zarośnięte łono. W moich spodniach zrobiło się ciasno. Przyparła mnie do drzwi. Byłem zbyt zaskoczony, aby cokolwiek w ogóle zrobić. Pozwoliłem rozpiąć sobie rozporek i skórzany pasek. Spodnie bez trudu opadły do kostek. Baba bezwstydnie masowała mi uda, mosznę i członek. Zrobiło się bardzo przyjemnie. Opadła na kolana. Ściągnęła mi majtki. Powoli całowała i lizała młodzieńcze uda. Stopniowo zmierzała do moszny. Opuszkami palców dotykała jąder. Każde ostrożnie, pojedynczo brała do ust. Lekko obracała je w dłoni, a potem znowu obejmowała wargami. Jedną ręką zajmowała się jądrami. Drugą z czułością przesuwała palcami po trzonie penisa. Jak sądzicie, co wtedy czułem?... Dokładnie błogość ogromną.... Rozłożyłem ręce jak skrzydła do lotu. Szeroko rozstawiłem nogi, wychodząc z odzieży bez butów w skarpetkach. Od wszechogarniającego podniecenia i ciepła nabrałem purpury. Pot spływał po chłopięcym ciele. Jęczałem i głośno okazywałem rozkosz. Ona klęczała między moimi nogami. Nawilżała śliną wargi. Przesłaniała nimi zęby. Jeździła językiem wokół żołędzi mojego członka. Kutas od tego zrobił się mokry. Jeszcze bardziej urósł. Stał się sztywniejszy. Żyły wyszły na wierzch. Ona mocno chwyciła ręką jego nasadę. Z kciuka i palca wskazującego drugiej dłoni utworzyła obręcz. Nazwijmy to "szczelnym pierścieniem". W ten sposób przedłużyła usta. Zabezpieczyła się przed zbyt głębokim wniknięciem doń napalonego chuja. Splecionymi palcami wykonywała ruchy obrotowe podczas mistrzowskiego fellatio. Rany Julek. Byłem cały jej. Robiła ze mną, co chciała. Mruczała. Patrzyła z dołu wesoło. Z satysfakcją onanizowała mnie. Językiem omiatała wokoło główkę prącia i powoli nim przeciągała wzdłuż trzonu mojego penisa. Znów się zajęła żołędzią chłopięcego członka. Własnym językiem okrążała skraj korony żołędzi, jednocześnie stymulując trzon penisa dłońmi, którymi obejmowała członek z obu stron. Trącała językiem wędzidełko. Lizała szew moszny. Patrzyła mi w oczy. Moje od rozkoszy stały się zamglone i nieco przekrwione. W żyłach i tętnicach wrzała i pędziła rozpalona krew. Od 10 do 20 sekund stosowała spektakularną sztuczkę. Na zmianę wsuwała penis w usta i wypychała go. Ssała, stale pracując językiem. Nogi odmówiły mi posłuszeństwa. Bezwiednie nacisnąłem klamkę. Otwarłem drzwi. Poleciałem na podłogę przedsionka z łomotem. Spoko. Nic się nie stało. Poprawiła pozycję. Skoncentrowała się na żołędzi omiatając członek językiem. Naprzemiennie ssała i lizała, ssała i lizała... Krzyczałem z rozkoszy. Rejestrowała wszelkie sygnały, które świadczyły o maksymalnym podnieceniu. Nie przerywała stymulacji. Doiła mnie wytrwale. Postanowiła połknąć moje nasienie.
Mężczyzna czuje się w pełni akceptowany i kochany przez kobietę, która połyka jego spermę bez brzydzenia się nią.
Cały stosunek trwał z 10-15 minut. W finale przestałem ruszać biodrami, wyprężyłem się, wydałem z siebie potężny krzyk i wystrzeliłem do jej ust. Wszystko przyjęła. Połknęła każdą kroplę trzykrotnego wytrysku. Na końcu starannie wylizała prącie.
Tak mnie przywitała. Po wszystkim długo wkładałem spodnie. Majtki zatrzymała dla siebie jako trofeum. Niezdarnie doprowadziłem się do porządku. Wyrozumiale jak matka pomogła mi w tym. Dała mi klapsa i wysłała na górę.
Teraz już wiecie, jak tam trafiłem oraz w jakim stanie spotkałem...
Cdn...
1 komentarz
miziaczek
pięknie