Zew Krwi cz.6

Zew Krwi cz.6Rood wstał oszołomiony z kanapy, podszedł do mnie i wziął broń do ręki.
- Wow. - wyszeptał.
- Czy powinnam wiedzieć co to jest? - zapytała Nicole. - Bo ja, miałam trochę inne szkolenie, takie bardziej ubogie, więc...
- BZZ54 najlepsza i najfajniejsza, oraz najbardziej skuteczna broń przeciw zombie. BZZ54 - Broń zabijająca zombie numer 45. Wyrzuca się uaktywnioną bombę i..
- Masz minutę na schowanie się. Bomba wypuszcza gaz, który dosłownie wkpływa do mózgu rozsadzając czaszkę. Jej zasięg to 1000 metrów, i oczyszcza całe to pole z zombie, oraz innych nebiezpiecznych stworzeń. - dokończył Rood.
- A co jak ktoś z ludzi będzie w zasięgu działania gazu?
- Wyszkoleni żołnierze są na to przygotowani i zakładają maski i hełmy przeciwgazowe. - Wyjaśniłam. Nicole usiadła przerażona na kanapie. Spojrzałam na Rood 'a. Odłożył bombę i podsezdł do Nicole. Usiadł koło niej i objął ją ramieniem.
- Już, cicho. Nic ci tu nie grozi. - powiedział spokojnym głosem. Nicole patrzyła na niego swoimi dużymi, czarnymi oczami ukrywając łzy.
- To gaz. Może się przedostać i... - teraz się już rozkleiła. Zaczęła płakać. Rood przytulił ją i gładził jej włosy.
- Spokojnie - zwróciłam się do Nicole - nic, ci tu nie grozi. Dom jest odpowiednio zabezpieczony. - " powinien być zabezpieczony " sama nie wiem.  
- Rood pomóż mi. - powiedziałam. Zerwał się z miejsca i wziął ode mnie broń. - chodźmy, zrzucimy ją ze strychu. - Ruszyłam na górę po schodach, a on za mną. Weszliśmy do ciemnego pomieszczenia.  
- Jest tu jakieś światło? - zapytał rozglądając się po pokoju. Podeszłam do skrzyni stojącej niedaleko drzwi. Otworzyłam ją i pociągnęłam za wajchę. Pokój rozbłysł jasnym światłem. Byłam tu tak, ze 3 lata temu. I na szczęście nic tu się nie zmieniło. Na przeciwko drzwi znajduje się duże, jasne okno, którym wpadają do środka blade promienie słońca. Po lewo od drzwi znajduje się skład broni, czyli parę zwykłych pistoletów, kilka naprawdę dobrych karabinów, oraz 2 wyrzutnie noży ( tak, noży ). Po prawej stronie jest półka, na której znajdują się bomby: BZZ54, AZ333 i MZ759034 ( BZZ54 znacie, AntyZombie333, MordercaZombie759034). Podeszłam do okna.
- Uczyli cię, jak się to odbezpiecza? - spytałam Rood 'a.  
- Jeszcze nie, - przyznał zakłopotany - ale dużo o niej słyszałem. - dodał szybko. Przewróciłam oczami. No tak, chłopcy lubią bawić się broniom. Bomba była bardzo prosta w budowie i w odbezpieczaniu. Była to długa na 30 cm, i ciężka - ok. 30 kg a to tylko gaz. Znajdowały się na niej 3 przyciski:  
1 - czerwony, wybuch bomby natychmiastowy
2 - zielony, masz minutę
3 - niebieski, odbezpiecza ją
- Naciśnij niebieski przycisk, a potem szybko zielony, a ja otworzę okno i rzucisz bombę. Raz - podeszłam do okna - Dwa - ręka na klamce, a Rood palce na przyciskach - Trzy!!! - Otworzyłam okno na oścież, a on szybko nacisnął przyciski i wyrzucił ją przez okno. Pomógł mi je zakneblować.  
- Szybko na dół. - powiedziałam i zgasiłam światło. Zbiegliśmy na dół i usiedliśmy koło siebie na kanapie.  
- No, to teraz mamy wolne. - powiedziałam. Nicole spojrzała na mnie z powątpieniem.
- Jest tu woda? - zapytała
- Łazienka na górze po lewej. - odpowiedziałam. Uśmiechnęła się do mnie. - szlafroki są tam też, ręczniki też wszystko masz i możesz sobie wybrać pokój - wyjaśniłam. Rozpromienła się i w podskokach poszła na górę. Byłam tu 3 lata temu i nic się nie zmieniło: ściany w kolorze beżowym, podłoga wyłożona dębowymi listwami. Z tego samego gatunku drewna były schody. W pomieszczeniu był zamurowany kominek obłożony marmurem i kamieniami. W pokoju wisiał żyrandol, który rozjaśniał ładnie pokój. Stoi w nim błękitna, aksamitna kanapa, na której siedzieliśmy, sosnowy stolik do kawy, oraz 2 fotele z takiego samego materiału i koloru co kanapa. Czyli po staremu, oprócz... Siedział ze mną naprawdę przystojny chłopak. Ma ok. 17 lat. W świetle kryształowego żyrandolu jego twarz wyglądała na spokojną i srogą. Mięśnie jego torsu były dobrze widoczne, poprzez rozdartą koszulkę. Przyglądałam mu się kontem oka, ale on patrzył na mnie swoimi błękitnymi oczami. A jego blond włosy okalały jego twarz. Za to moje blond loki opadały na ramiona. Teraz zrozumiałam jak bardzo jestem zmęczona. Nie spałam już od kilku dni. Rood nadal patrzył na mnie - wręcz lustrował mnie wzrokiem. Odgarnął moje włosy z czoła i schował je za ucho. Spojrzałam na niego, a on wziął mnie delikatnie za rękę. Przybliżył się do mnie. Patrzy mi głęboko w oczy. Boże! On mnie chyba pocałuje. W tym momencie usłyszeliśmy trzask drzwi do łazienki i Rood odsunął się ode mnie błyskawicznie. Wstał z kanapy i powiedział:
- Idę do łazienki. - i ruszył w stronę schodów. Zobaczyłam na ich szczycie Nicole, która krzyknęła:
- Pierwsza sypialnia z lewej moja! - kiwnęłam głową. Rood już stał obok niej i ruszył do łazienki. Nicole wybrała sobie różowy szlafrok i ręcznik na włosach skręcony w turban. Poszła do sypialni, a ja zostałam sama. Zgłodniałam, więc poszłam do kuchni i wyjełam puszkę ze spiżarni. Zjadłam przy stole w kuchni, wypiłam szklankę wody i ruszyłam w stronę schodów. Na górze Rood akurat wychodził z łazienki. Miał na sobie szary, gruby szlafrok. Podszedł do mnie, przyparł do ściany i... pocałował. Najpierw delikatnie, później mocniej i bardziej namiętnie. Przesunęłam ręką po jego twarzy. Odsunął się ode mnie, spojrzał mi głęboko w oczy i wszedł do pierwszej sypialni. Weszłam oszołomiona do łazienki. Weszłam pod prysznic, umyłam włosy i ciało. Wyszłam, wytarłam się, rozczesałam włosy, umyłam zęby, założyłam szlafrok i wyszłam do wolnej sypialni. Wnętrze było ładne - jasno fioletowe ściany, szklany żyrandol, wielkie łóżko i drewniana szafa, w której znalazłam ubrania. Wyjęłam z niej piżamę, przebrałam się i położyłam. Muszę się wyspać przed jutrzejszym dniem.
Nie wiem ile spałam, ale obudziły mnie promienie słońca wpadające do sypialni. Wstałam i zajrzałam do szafy. Musimy tu spędzić jeszcze conajmniej kilka godzin, a ja mam w szafie 1 parę wojskowego kompletu: ciepłej kurtki, koszuli, spodni i butów za kostkę. Innych nie było, cała szafa była wypchana sukienkami. Założyłam bieliznę i ładną, fiołkową sukienkę. Poszłam szybko do łazienki; umyłam zęby, rozczesałam włosy i zeszłam na dół do kuchni. Był tam tylko Rood szykujący śniadanie.
- Dzień dobry. - odezwał się pierwszy.
- Dobry - odpowiedziałam - co robisz?
- Tosty. - powiedział stawiając talerze na stole i po szklance soku. Chwilę później usłyszałam skrzypienie desek podłogowych - wstała Nicole.  
- Pięknie wyglądasz. - powiedział Rood. Odpowiedziałam uśmiechem.
- Cześć Nicole. - odpowiedzieliśmy chórem na widok dziewczyny. Uśmichnęła się. Wyglądała uroczo w różowej sukience, a Rood niesamowicie męsko w szortach i koszulce z krótkimi rękawami. Zjedliśmy śniadanie i siedzieliśmy długo na kanapie opowiadając histori o wszystkim. Nie zauważyliśmy nawet, kiedy się ściemniło. W końcu odezwałam się:
- Idziemy spać, a jutro z samego rana wyruszamy. To rozkaz. - powiedziałam. Nicole wstała z kanapy tak jak ja z Rood'em i poszliśmy na górę. Każdy z nas wszedł do sypialni. Otworzyłam swoją szafę. Wyjęłam strój wojskowy i plecak. Wyszłam z nim na strych i spakowałam trochę broni. Następnie zeszłam po schodach do kuchni wyjmując sporo puszek i wody pakując wszystko do plecaka. Wyjęłam też apteczkę pierwszej pomocy i poszłam na górę. Dobra czyli mamy: 15 puszek konserw, 2 karabinki i pistolet, 3 zwoje nabojów różnej wielkości, 4 noże, maczetę, pelicylinę, nici i igły oraz bandaże. Rozebrałam się i położyłam spać w samej bieliźne.  
Tak jak codziennie w wojsku pobudka z samego rana, tak samo dziś się obudziłam. Wstałam szybko, przebrałam się, uczesałam włosy w kucyk i poszłam zobaczyć, czy moi wojskowi już wstali. Wtargnęłam do pokoju Nicole - spała
- Wstawaj!!! - wrzasnęłam jak mój ojciec. Ona zerwała się z łóżka. - Ubieraj się, bierz plecak i zejść do kuchni zjeść. - rzuciła we mnie poduszką.
- Już, nie strasz mnie - powiedziała z uśmiechem. Do Rood 'a nie wchodziłam - wiedziałam, że wstał. Zeszłam na dół do kuchni, gdzie były już na stole kanapki. Jak miło Rood. Wzięłam jedną, zjadłam i rzuciłam w stronę Nicole. Przyszedł nasz "kucharz".  
- Witam panie. - powiedział. Po posiłku wzięliśmy plecaki. Wręczyłam im broń.  
- Idziemy do pojazdu. - powiedziałam.
- Są tu jakieś? - spytał Rood
- Tam. - wskazałam na garaż znajdujący się naprzeciwko domku.

Gabi14

opublikowała opowiadanie w kategorii przygoda, użyła 1666 słów i 8952 znaków.

4 komentarze

 
  • Użytkownik Gabi14

    A z resztą, jak czytam niektóre opowiadania i widzę, np. " kture", u mnie nie jest jeszcze tak źle :P a gdzie mam błędy?

    29 gru 2013

  • Użytkownik Arni

    Pobierz sobie "Edytę" - na tym programie nawet przypadkiem nie udaje się skasować tego co napisałaś, a słownik w miarę dobry..

    29 gru 2013

  • Użytkownik Gabi14

    Hehe, nie lubię pisać w tym programie co proponuje ta strona, a na moim "nowoczesnym" komputerze jest WordPad, więc nawet mi błędów nie podkreśla, a cokolwiek piszę np. tu to wszystko się podkreśla :p Ale dzięki, siedziałam nad tym chyba ponad dobre 4 godziny O_o

    29 gru 2013

  • Użytkownik Arni

    Dobrze Ci idzie :) gratuluję :)  tylko 2 rażące błędy ort ale to do przeżycia w tak długim tekście. Gratuluje wytrwałości :***

    28 gru 2013