
I. Mieszkalny dla zwykłych ludzi ( ok. 300 ludzi)
II. Dla żołnierzy ( tu ok. 250 żołnierzy)
III. Tu jest "kuchnia", szpital, gdzie przyjmujemy chorych i rannych ( na oddziałach Ok. 50 chorych i rannych)
IV. Mieszkają tu wyżsi rangą oficerowie i głowy naszego podziemnego państwa ( ich jest 30)
V. Hangar i szkółka szkoleniowa, oraz składy amunicji i miejsca pracy dla ludzi m.in. dla szwaczek, krawcowych itd.
Ale po kolei. Ja, Hase i inni żołnierze mieszkamy w segmencie II, ale do rodziny i przyjaciół chodzimy do I. Mój tato mieszka w IV i nie rusza się z niej do innych segmentów chyba, że jest ranny co zdarza się nieczęsto. Wcześniej słowo "segment" znaczyło szafkę z półkami, tak samo jest u nas. Jeden segment był podzielony na 5 półek. Na pierwszej chorzy i niezdolni do pracy, na drugiej samotne kobiety i mężczyźni (nie wszyscy nadawali się na żołnierzy), na trzeciej młodzież, na czwartej rodziny z dziećmi i na piątej rodziny żołnierzy. My mogliśmy być całymi dniami w 5 półce z rodzinami, gdy oni nie pracowali, albo gdy my nie mieliśmy treningów. U nas żołnierzy dzielił się tylko na 3 półki: dla dziewcząt, mężczyzn i chłopaków. A w 4 (bo chyba nie muszę wam opisywać 3) mieszkało aż 30 wyższych rangą, w tym mój tata. Wszystkie segmenty były tuż obok siebie. Do każdego segmentu prowadził 1 korytarz, w których znajdowały się wejścia. Segment wyglądał mniej więcej tak: jest to wielka sala, wysoka na 20 metrów; każdy segment miał wysokość 3 metrów, w każdym mieszkań odpowiednio do liczby mieszkańców. No, to tak z grubsza wygląda nasza baza. Jest już późno, ale nie chcę by moja mama się martwiła. Wchodzę do I segmentu i wjeżdżam windą na samą górę. Pokój dla mojej rodziny nosił numer 178 i tam się właśnie kierowałam. Hase'a wysłałam do II, chciałam sama porozmawiać z mamą i siostrą Kat. Zapukałam 3 razy, tak jak się umawiałyśmy i weszłam do środka. Cała droga od poduszkowca do I segmentu była niepokojąco cicha i przerażająca. Wnętrze naszego pokoju było zdemolowane. Śmierdziało w środku zgnilizną i ludzką krwią.
- Mamo!? Kat!? - krzyknęłam zaniepokojona. Usłyszałam ciche pojękiwania z łazienki. Pistolet miałam bez naboi, ale zawsze miałam pałkę - obowiązkową dla każdego żołnierza. Otworzyłam drzwi łazienki i to... COŚ, ten cholerny zombie rzucił się na mnie. Teraz już rozumiem te wszystkie głupie treningi, po których nie mogłam się ruszać z bólu. Zamachnęłam się i z całej siły uderzyłam zombie kijem w łeb. Krew i to co kiedyś było mózgiem rozprysło się po ścianach. Sprawdziłam schowek: brak pistoletów awaryjnych, czyli jeszcze żyj ą. Naboi było w nich na cały rok. Wyszłam z pomieszczenia, gdy zapaliła się czerwona lampa awaryjna informująca nas o ataku zombie na bazę. Udałam się biegiem na miejsce spotkania w takich przypadkach. Dobiegłam z lekką zadyszką, ale czułam się dobrze. Zobaczyłam przed sobą tylko jedną osobę; Myrin - jedną z dziewczyn żołnierzy.
- Myrin! - zawołałam. Nie odpowiedziała. Podeszłam bliżej trzymając pałkę w gotowości. - Myrin, co ci się stało? - odwróciłam ją twarzą do mnie i... zamarłam. Miała wyjedzone wszystkie wnętrzności, a przez puste oczodoły można było zobaczyć, że brakuje jej mózgu. Położyłam ją na zimnej posadzce i rozejrzałam się dookoła. Nie było nigdzie poduszkowców, a zbrojownia była prawie cała pusta. Pobiegłam do III, nie łudziłam się, że spotkam kogokolwiek w II. Weszłam do półki szpitalnej. Nie było żywej duszy. Wszyscy byli dosłownie zjedzeni. Przeszłam się najciszej jak to tylko możliwe po szpitalu.
- Halo? Jest tu kto? - szepnęłam w pustkę przede mną.
- Pomocy! - szepnął ktoś w odpowiedzi. Poszłam za głosem i znalazłam chłopca - nowego żołnierza w wieku chyba gimnazjalnym. Miał bardzo młodą twarz, dużo zadrapań i średniej długości włosy, które przyklejały się do czoła.
- Żołnierzu Eve pomożesz mi? - zapytał - Mam na imię Rood.
- Witaj Rood - powiedziałam - masz jakieś poważniejsze rany? - zapytałam chłopca.
- Nie - odpowiedział - ale się boję i nie chcę być dłużej sam.
- Masz jakąś broń? Amunicję? - Błagam miej! Chłopak kiwną głową i wyciągnął zza pasa pistolet i 2 całe rolki porządnych nabojów. - Będziemy szli do składu broni i amunicji, a ty mi opowiedz co się stało. - rozkazałam. Roon wstał - był wyższy niż przypuszczałam.
- Dobrze. Każdy z nas był zajęty swoimi rzeczami - ja miałem szkolenie, a twoja rodzina pracowała tu na szwalni, przynajmniej mama.
- Tak, Kat była w segmencie szpitalnym - powiedziałam - proszę kontynuuj
- Podniósł się alarm z głośników tuż przed waszym przybyciem. Zombie wdarły się niesamowicie szybko i rozprzestrzeniły wszędzie. Powłaziły do pokoi, zdemolowały wszystko. Zginęli prawie wszyscy z szpitala i dużo osób z I. Żołnierze uratowali kogo się dało i co tylko się dało. - przy składzie wzięłam 3 pistolety, 2 pałki - jedną podałam Roon'owi i 7 pasków naboi. - wsiedli do poduszkowców i odlecieli przed zapaleniem świateł. Wszystkie zombie podążyły za hałasem ludzi na zewnątrz. Zostawili tylko pojazdy. - Wskazał na małe jeep'y. - Jaki jest plan Eve?
- Wsiadaj do jeep'a - wskazałam na nieduże auto w kamuflujących kolorach - i jedziemy na powierzchnię.
- Chcesz się zabić? - spytał.
- Nie. Wiem gdzie jest druga baza - powiedziałam spokojnie - tam są na pewno. - Chłopak popatrzył na mnie swoimi wielkimi, brązowymi oczami i podszedł jeszcze do składu z amunicją. Wziął kilka karabinów i sporo pasków naboi. Zamocował je w jeep'ie. Wsiedliśmy. Klapa wyjściowa była otwarta.
- Gotowy na przygodę? - zapytałam z lekkim uśmiechem na ustach. Wziął w rękę pistolety i je nabił.
- Teraz tak - odpowiedział dając mi pistolet i nabijając karabiny.
- No to jedziemy. - Wcisnęłam gaz..
7 komentarzy
Gabi14
Nie musisz się czepiać. To tylko literówka. Nawet Arniemu to nie przeszkadzało, więc nie jest to jakiś bardzo rażący błąd Kuba -,-"
Hybrajan
Muszę się czegoś uczepić. Inaczej nie byłbym sobą ;D.
Gabi14
Zamknij się! Mam taki program, tylko ty się czepiasz
Hybrajan
Rood, a potem Roon zdecyduj się dziewczyno! Poza tym opisywanie bazy nie jest książkowe!
12345
Trololololololo
Gabi14
Po prostu święta, wolne, a ja mam sporo pomysłów na to opowiadanie. Mam młodszą siostrę ciężko jest mi się skupić i może też dlatego się pogubiłam
nemfer
Szalejesz Gabi
ciekawe opowiadanko, troszkę się pogubiłaś (z tymi 4segmentami) ale ogólnie nie ma rażących błędów… czekamy na salszą część