Ktoś wszedł do pokoju i usiadł przy mnie. - Kochanie jak się czujesz? - placzacym głosem powiedziała mama.
-Dobrze mamo, czemu placzesz? Cos się stało? Cos poszło nie tak z operacja?
- Nie. Nie o to chodzi. Nie ważne, nie przejmuj sie.
- mamo!! Mów.
- Ojciec.. Ee..
- wyprowadził się by odpocząć?
- tak, skąd wiesz? - wyczulam ze była zdziwona.
- Aleksy. Mamo nie przejmuj się tym na prawdę. Damy rade. On zawsze był zajęty wiec co teraz nam da ze będzie? Nic.
- tak, ale bądź co bądź...
- nie mamo, nie ma ale. Dosyć tego. Nom stop go usprawiedliwiasz. Przestan. Nie ma 5 lat, jest dorosły ma rodzinę i dzieci, skoro tego nie widzi jego problem. A teraz czy mogę zadzwonić do Kasi?
- Tak oczywiście. Pójdę sobie po kawę. - i wyszła.
Wyczulam telefon na szafce i wstukalam numer. To akurat opanowalam do perfekcji. Jeden sygnał, pewnie za trzecim odbierze jak to ona, drugi sygnał, trzeci..
- Halo? - powiedziała poddenerwowanym głosem
- Wiesz co? Dzięki, dzwonie do ciebie, po operacji, a ty mówisz do mnie takim tonem, nie nooo jasne, więcej współczucia kobieto.
- Hahaha Mela? Przepraszam byłam trochę zajęta.. Zayan jest u mnie. - odpowiedziała rozbawionym tonem.
- o mój Boże! Przepraszam. To może ja zadzwonie później.
- nie no, nie ma sprawy mów jak operacja
- to powiem w skrócie a więcej jak się zobaczymy, bo wiesz teraz będę mogła sama wszystko robić i siebie widzieć. Jestem taka szczęśliwa jeszcze tydzień. Operacja przeszła pomyslnie, lekarze są zadowoleni, czekany teraz na rezultaty. A jak tam nowy rok?
- a Woow Mela tak się cieszę, może w końcu przestaniesz się chować za murami domu i wyjdziemy gdzieś do ludzi się pozbawić i poznać Cię z jakimś niezłym przystojniakiem.
Rozmowa miała być krótką a okazało się ze przegadalysmy 2 godziny, nawet Zayanowi to nie przeszkadzało tylko sluchal co u mnie. Opowiem w skrócie chyba Kasii wszystko od dostania się do szpitala, po wpadke na korytarzu szpitalnym a skończywszy na operacji i jaka mi tatuś sprawił niespodziankę ze wyjechał. Zayan cos szeptal o moich urodzinach i imprezie niespodziance, ale nie jestem pewna. No cóż. Zobaczymy.
Tydzień zlecial mi w miarę szybko. Mama z Aleksym non stop przy mnie byli, albo razem albo na zmianę jakby się bali, ze gdy któregos zabraknie przy łóżku ja odplyne.
W dniu gdy mieli mi zdjąć plastry a ja miałam otworzyć oczy zabrali mnie do innego pokoju, mama opisywała go ze jest małym pokoikiem gdzie będę teraz spędzać czas by przyzwyczajac wzrok do widzenia. Trochę dziwne a zarazem śmieszne.
Pani doktor stoi przy mnie by powoli odslaniac plastry.
- Mela, będę to robić bardzo powoli, jeżeli będzie cię cos bolec, szczypac, cokolwiek masz od razu powiedzieć, rozumiesz? - oznajmiła mi ze stanowczością w glosie.
- Tak rozumiem.
- Ostrzegam, na poczatku będziesz widzieć rozmnażane kształty a kolory będą wyblakle przez pierwsze 2 miesiące będziesz musiała chodzić w okularach. Ale o tym potem. Uwaga odklejam...
Dobra Mela teraz twój ruch, otwórz oczy. Kurde nie dam rady boje sie.. Na prawdę się boje, ale muszę to zrobić. Pomału. O kurcze cos razi. Mama mówiła ze jest ciemno. Jeszcze raz. Widzę jakieś ksztalty, czemu wszystko jest takie niew... Zaraz, zaraz, ja widzę !!!!!
- Boże ja widzę!!! Niewyraźnie ale widzę. Mamo ja cię widze. - mama podeszła i przytulila mnie.
Każdy zaczął płakać, cieszyć sie.
Do końca stycznia siedzialam w tym pokoju i codziennie odslaniali coś więcej żeby było ciut jaśniej. lekarze byli dumni z siebie i ze mnie. Mogę wracać do domu, mogę normalnie funkcjonować. WRACAMY DO DOMU!!!
2 komentarze
~Nieznajoma~
Czekam na następną część! Pomyśl o tym,aby bardziej opisywać sytuacje bo wszystko dzieje się za szybko.
melania
@~Nieznajoma~ następną część juz jest
dziękuje za rade. 
tom.
Ciekawie. Pisz dalej
melania
@tom.
część następną już utworzona ;3