Światełko w tunelu cz.9

Światełko w tunelu cz.9"Tak czy nie"

Wziąłem go i wyszedłem. Julka już czekała ubrana, wziąłem kurtkę i wyszliśmy. Na dole pomogłem jej wsiąść do auta i spakowałem kule. Julka nie ważne czy na wózku czy teraz z kulami wyglądała pięknie. Jechaliśmy jakieś 40 minut. Stanęliśmy na parkingu przy parku. Wysiadłem, otworzyłem drzwi i wziąłem Julkę na ręce. Była zszokowana. Zawiązałem jej oczy i ruszyliśmy. Prowadziłem ją ścieżką aż nie dotarliśmy do mojego ukochanego miejsca. Mało kogo tu zabierałem. Posadziłem ją na ławce, rozłożyłem koc i koszyk.
-Eryk długo jeszcze?
Usłyszałem głos Julki i posadziłem ją teraz na kocu. Usiadłem obok i zdjąłem materiał z jej twarzy. Patrzyła dookoła, chyba wszystko było dla niej zdziwieniem. Spojrzała na mnie i się przytuliła. Dobrze, że wszystko zrobiłem jak przyjechaliśmy.
-Wow Eryk jest pięknie. Sam to zrobiłeś?? Jest jakaś tego okazja?
-Cieszę się, nie okazji nie ma.-skłamałem-Może coś zjemy. Mam owoce, sałatkę i pieczywo. Na co masz ochotę?
-Na sałatkę i barierkę.-podałem jej jedzenie. Po chwili zajadaliśmy się czasem się śmiejąc. Kiedy wszystko zniknęło odłożyłem koszyk na bok i położyliśmy się z Julką na kocu.
-Julka mam coś dla ciebie.-podniosłem się i podałem jej pudełeczko.-Mam nadzieję, że ci się spodoba.
Wzięła pudełko i otworzyła. Patrzyłem na nią, ale nic nie mogłem wyczytać. Może jej się nie podoba.
-Proszę powiedz coś.
Ale nic nie powiedziała tylko dalej patrzyła się na wisiorek. Zrezygnowany usiadłem i patrzyłem przed siebie. Poczułem na dłoni jak Julka obejmuje ją swoją ręką i kładzie dłoń na policzku. Przekręciła moją głowę i spojrzała w oczy.
-Dziękuję.
Tyle usłyszałem z jej cichego głosu zanim mnie pocałowała. Byłem szczęśliwy, obiąłem ją i przyciągnąłem do siebie. Nasz pocałunek stawał się coraz bardziej namiętny aż oderwaliśmy się i przytuliliśmy się.
-Założysz mi go?
Wziąłem go do ręki i zapiąłem na jej szyi. Nic  więcej nie mówiliśmy tylko wstałem i posadziłem Julkę na ławce i posprzątałem po naszym pikniku. Wziąłem wszystko i wróciliśmy do samochodu.

*oczami Julki
Wsiedliśmy do samochodu, w drodze do domu nie odzywaliśmy się słowem aż nie wiem czemu ale złapałam Eryka za rękę gdy zadzwonił telefon. Idę odebrałam go i zdrętwiałam.
-No hej kochanie. Nie poznajesz swojego Krystiana?
-Po tym wszystkim jeszcze masz czelność do mnie drzwinić?
-Oj Miśku. Wiem, że tęsknisz, ale nie martw się już nie długo nikt nam nie przeszkodzi być razem, nawet ten twój fagas Eryczek, tak?
-Nawet nie próbuj się do niego zbliżać.
-A co zabronisz mi? Chyba nie, więc słuchaj jutro ładnie przyjdziesz na róg Kochanowskiego i Batorego, i się fajnie zabawimy.
-Nie
-Nie? Jk nie przyjdziesz to albo twojemu bratu, albo przyjaciółce stanie się krzywda. Zrozumiałaś?
-Tak.
Odpowiedziałam i się rozłączył. Mocniej ścisnęłam dłoń Eryka i spojrzałam na niego smutnym wzrokiem.
-Julka co się stało? Nie mów, że nic.
-To był Krystian
Eryk był wściekły, zjechał na pobocze i walnął w kierownicę. Położył głowę na niej. Nie mogłam na niego patrzeć i go przytuliłam.
-Kochanie proszę. Spotkam się z nim i wszystko będzie dobrze. Wole, żebymnie coś zrobił nie tobie czy innym.
-Nie! Wyjeżdżamy my i Tomek z Eweliną. Nie będę ryzykować. Nie chce cię stracić.
Eryk spojrzał na mnie i zobaczyłam łzy w jego oczach. Przytuliłam go mocniej.
-Dobrze wyjedźmy, ale gdzieś gdzie nas nie znajdzie. Razem z Tomkiem i Eweliną. Już dziś jak najszybciej. Proszę.
-Nie musisz prosić. Chciałem to zaproponować. Zadzwoń do Tomka, a my jedziemy się spakować.
Wzięłam telefon i wykręciłam numer brata. Po kilku sygnałach odebrał.
-Hej siostra co tak późno?
-Tomek jest z tobą Ewelina?
-Tak. A co się stało?
-Wyjaśnię później. Teraz słuchaj uważnie. Spakuj rzeczy, kosmetyki swoje i Eweliny te najważniejsze i coś do jedzenia. O 21-spojrzałam na Eryka, który kawał mi głową.-będziemy po was. Rozumiesz?
-Tak, ale wyjaśnij mi to.
-To nie czas na to. O 21, pamiętaj.
Rozłączyłam się i myślałam co musimy zabrać. Nawet nie wiem kiedy dotarliśmy do drzwi mieszkania. Szybko wzięłam walizkę, a Eryk przynosił ciuchy i byty. Spakowaliśmy się, zrobiliśmy coś do jedzenia i pojechaliśmy po Tomka i Ewelinę. Dojechaliśmy do domu, a oni już czekali. Przywitaliśmy się, spakowaliśmy i ruszyliśmy do Portugalii. Mam nadzieję, że dojedziemy tam w ciągu 3 dni. Coraz mocniej się bałam, ale nie o siebie, ale o moich najbliższych. Nie chce ich stracić, a szczególnie Eryka.

Wiem miało być dłuższe, ale już mam pomysły na wyjazd naszych bohaterów, jutro rano kolejna część.
Buziaczki :)

Wiwi

opublikowała opowiadanie w kategorii miłość, użyła 913 słów i 4849 znaków, zaktualizowała 10 sie 2015.

Dodaj komentarz