Światełko w tunelu cz.5

Światełko w tunelu cz.5"Opiekun"

Nigdy nie widziałam Tomka w takim stanie. Jeden moment to był ten kiedy dowiedziałam się prawdy o Krystianie, ryczałam kilka dni za takim dupkiem. Ale teraz był w gorszym stanie. Siedziałam i czekałam na niego, gdy do sali wszedł doktor a za nim Tomek
-Julciu twoje badania są dobre, dlatego już teraz możesz jechać do domu, tu masz wypis i  życzę ci powrotu to zdrowia.
-Dziękuję panie doktorze.
Pożegnaliśmy się i zaczęliśmy pakować. Chciałam jak najszybciej być w swoim łóżku i nie zostawiać go jak najdłużej. Do domu dojechaliśmy po 30 min, cały czas poruszając się na wózku za bardzo nie miałam ochoty   nawet jeździć od łóżku do okna w szpitalu, a w domu to już w ogóle. Siedziałam w salonie razem z Ewliną i rozmawiałyśmy, gdy do pokoju wszedł ledwo co przytomny Eryk. Gdy mnie zobaczył oprzytomniał a my zaczęłyśmy się śmiać.
-Och Eryk. Chyba dobrze spałeś. Ja idę zrobić herbaty i do Tomka czy chce się napić, a wy sobie pogadajcie.
I poszła do kuchni, ja odwróciłam się i patrzyłam ślepo w kominek. Eryk podszedł i usiadł na sofie, patrzył na mnie ja tylko na niego zerkałam ukradkiem.
-Tak się o ciebie martwiłem. Bałem się, że cię stracę, Julciu.- mówił, klęcząc i patrząc na mnie
-O mnie? Ale czemu?
-Bo cię...-zamilkł i mnie pocałował w policzek, później w czoło i dłonie- bo jesteś siostrą mojego przyjaciela, nie chciałbym widzieć go smutnego. To straszny widok.
-Prawda. Dziękuję że się mną troszczyłeś. Eryk jeśli to możliwe chciałbym już jutro jechać do twoich rodziców na rehabilitacje, mogłabym?
-Och byliby zachwyceni, a ja szczęśliwy. To może byśmy się dziś spakowali i jutro rano jechali? Co ty na to?
-Bardzo chętnie, a pomożesz mi się pakować?
-Tak, to już zaczynajmy.
Wstał, złapał za wózek i skierował mnie do pokoju. Wziął moją walizkę i wszystko popakował, ja szukałam kilku bloków i notesu, kredek i ołówków do rysowania, kiedy on poszedł spakować siebie. Po jakiejś godzinie byliśmy gotowi. Byliśmy wszyscy w kuchni, gdy Eryk zaczął.
-Julka i ja jedziemy do moich rodziców, chciała zacząć rehabilitacje, więc jeśli się zgodzisz to byśmy jechali nawet dzisiaj.
-Jasne. Dobry pomysł, najlepiej aby zaczęła jak najszybciej. Tylko proszę Eryk opiekuj się nią, jest dla mnie jedyną rodziną.
-To chyba normalne, że tak będzie, a może pojadę z wami?-zapytała Ewelina
-Niech jadą sami, a ty mi jesteś potrzebna w firmie, skoro Eryk jedzie z nią-odpowiedział braciszek z iskierkami w oczach. Chyba rzeczywiście coś było między moim bratem a przyjaciółką.
-Skoro się zgodziłeś to idę wpakować rzeczy, a ty Julciu pożegnaj się.
Wyszedł, żegnałam się z przyjaciółką, gdy zapytała.
-Hej co jest między tobą a Erykiem? I nie mów, że nic widzie jak na ciebie patrzy.
-Sama nie wiem

*oczami Eryka
Zamykałem bagażnik kiedy usłyszałem
-Dziękuję
-Za co? Tomek daj spokój nie masz za co.
-Mam. Boję się o nią, dziś mówiła mi, że ktoś jej groził, więc proszę pilnuj jej i troszczy się o nią.
-Będę, niczego bardziej nie chce. Bardzo mi się podoba, nawet na tym wózku bardziej.
-Eryk czy ty czasem nie kochasz mojej siostry?
Zaczerwieniłem się. Z kąt on to wiedział
-Nie chyba ci się wydaje, po prostu jest ładna.
-Eryk widzę jak na nią patrzysz. A jeśli ma być szczęśliwa to chce aby była z tobą, będę szczęśliwy gdy ona będzie, tylko nie skrzywdź jej.
-Nie skrzywdzę, za bardzo zależy mi.
Gdy skończyłem dziewczyny wychodziły z domu. Pomogłem Julce z wózkiem i spakowałem do bagażnika. Pożegnaliśmy się i ruszyliśmy w drogę. Jechaliśmy w ciszy, po jakiś 3 godzinach, stanęliśmy na przerwę.
-Może chcesz coś? Mam herbatę, chętna?
-Bardzo chętnie. A masz kanapki?
-Oj z kąt wiedziałaś?
-Cała Ewelina musiała zrobić je.
-Dobra zjedz a ja pójdę zapłacić za paliwo.
Poszedłem, stojąc przy kasie, patrzyłem na ukochaną Julkę.
-Piękną ma  pan żonę.-powiedział sprzedawca zwracając uwagę.
-Prawda, mam wielkie szczęście.
Zapłaciłem i wróciłem do auta. Chciałem coś powiedzieć, ale Julcia już zasnęła. Zapiąłem jej pasy i przykryłem kocem i pojechaliśmy dalej. Po kolejnych 3 godzinach byliśmy na miejscu. Zaparkowałem i otworzyłem samochód, wyszedłem wpakowałem rzeczy i rozłożywszy wózek poszedłem ją obudzić.
-Julciu wstawaj już jesteśmy. No chodź poznasz moich rodziców.
-Mhmm
Posadziłem na wózek i ruszyliśmy do drzwi, otworzywszy je, wszedliśmy.
-Mamo, tato już jesteśmy.
-Och kochanie jak dobrze, trafiliście idealnie, właśnie mieliśmy się z ojcem kłaść.
-To idźcie ja zaprowadzę Julkę do pokoju i sam pójdę spać.
-Okej, niech tata ci pomoże.
Po 20 min Julka leżała w łóżka a ja wróciłem już przebrany w piżamę, a raczej jej spodnie wprost z łazienki
-I jak? Wygodne?
-Tak, dziękuję- zaczerwieniłam się, pewnie to przez to że była w koszyli nocnej i to przy mnie obcym facecie.
-Dobrze, więc dobranoc. Śpij a ja też już pójdę.
Już chciałem wstać, gdy ona złapała mnie za nadgarstek.
-Proszę zostań tu ze mną. Nie chce być sama.
Pokiwałem głową i wysunąłem się pod kołdrę, przytulając do siebie Julkę. Myślę, że to będzie najlepszy pobyt u moich rodziców.

Wiwi

opublikowała opowiadanie w kategorii miłość, użyła 1006 słów i 5365 znaków.

4 komentarze

 
  • Fsgjb

    Trochę w oczy kłują błędy typu: "z kąt","wszedliśmy" i składnia niektórych zdań, ale fabuła ciekawa ;)

    2 sie 2015

  • melania

    Swietne kiedy nastepna czesc ?

    2 sie 2015

  • Roxy

    Kiedy kolejna część?

    2 sie 2015

  • Wiwi

    @Roxy  
    Napiszę gdzieś po południu. Dziękuję za czytanie.

    2 sie 2015

  • Roxy

    @Wiwi okej :) fajne opowiadania :)

    2 sie 2015

  • Wiwi

    @Roxy Dziękuję, staram się :)

    2 sie 2015

  • Roxy

    Świetne

    1 sie 2015