So Close cz.5

So Close cz.5OCZAMI DIANY :  
Minęły dwa miesiące od ostatniego spotkania z Olivierem. Zapomniał o mnie. Każdego dnia kiedy się budziłam spoglądałam na ramki wiszące na ścianie, były dam umieszczone nasze wspólne zdjęcia, każde z nich przypomniało mi o tym jak bardzo go kocham. Moja choroba mijała. Bynajmniej tak mi się zdawało.  

----------------------------------------------------------------

Usłyszałam budzik. Otworzyłam zaspane oczy. Leniwie wstałam i podeszłam do okna, padał śnieg. Uśmiechnęłam się sama do siebie, zabrałam przygotowanego poprzedniego dnia ubrania i podążyłam do łazienki. Kiedy byłam już gotowa to znaczy : ubrana, poczesana i lekko pomalowana, spojrzałam w lustro, byłam zadowolona z tego jak dzisiaj wyglądam. Szczęśliwa jak mało kiedy zbiegłam ze schodów, zabrałam jedno jabłko z kuchni, przełożyłam torbę przez ramię i ubrałam baleriny. Opuściłam dom. To był mój pierwszy dzień w szkole po długiej przerwie. Szybkim krokiem, ze słuchawkami w uszach podążałam lekko zaśnieżonym chodnikiem, było tak pięknie, śnieg lekko prószył, słońce świeciło, drzewa zdawały się być z porcelany, całe były osadzone szronem. Kiedy weszłam do szkoły, nagle zbiegło się wokół mnie mnóstwo ludzi. Wszyscy zaczęli mnie witać. Było mi miło. Nagle dostrzegłam jednego chłopaka, nie znałam go. Patrzył na mnie, oparty był o ścianę. Jak wszyscy się już rozeszli podeszłam do mojej przyjaciółki Karoliny :  
- Karo, kim jest tamten chłopak? - zapytałam wskazując palcem o kogo mi chodzi.  
- Tamten? jest nowy. Nikt praktycznie nic o nim nie wie, wiadomo tylko, że ma na imię Aleksander. Przystojny prawda?  
- Gdzie teraz mamy? - zmieniłam temat.  
- w jedenastce.  


Mijały godziny. Co jakiś czas mijałam na korytarzach Oliviera, udawał, że mnie nie zna. Sprawiało mi to ból.  

Kiedy wychodziłam ze szkoły tamten chłopak [co wcześniej przykuł moją uwagę] podszedł do mnie.  
- Witam waćpannę - powiedział z uśmiechem na twarzy.  
- Witam, waćpana. Znamy się? - oczywiście, że to było tylko pytanie teoretyczne, ale nie wiedziałam co mam odpowiedzieć, czułam dziwny ucisk na żołądku.  
- Aleksander, miło mi.  
- Diana - odpowiedziałam uśmiechając się.  
- Skończyłaś już lekcje?  
- Nie, uciekam ze szkoły. - zachichotałam.  
- Odprowadzę Cię.  
- Nie musisz, znam drogę.  
- To nie było pytanie, tylko Cię poinformowałem. - odpowiedział puszczając do mnie oczko.  
Miał coś w sobie, coś takiego jak magnez. Był przystojny, nie skłamałbym mówiąc, że takiego chłopaka a raczej mężczyzny jeszcze nie widziałam. Wysoki, szczupły, umięśniony a na dodatek wydawał się sympatyczny.  
- To ja już nie mam tutaj zdania? - zapytałam szczerząc ząbki.  
- Oj masz, masz, ale wiem, że chcesz abym Cię odprowadził.  
- hah, no to w drogę.  

Szliśmy, rozmawialiśmy, było cudownie. Zamiast do domu poszliśmy do parku. Minęły 3 godziny. Robiło się już ciemno.  
- Wiesz, jest miło, ale muszę już wracać.  
- Dlaczego? Chciałem Cię jeszcze zaprosić do mnie do domu na ciepłą herbatę.  
- W zasadzie... no dobrze.  

Okazało się, że mieszka w bardzo dużym domu. Był piękny, z dużym ogrodem, nowocześnie urządzony.  
- Jejku, ale tu pięknie. - powiedziałam pełna podziwu.  
- Dziękuję mała. - odpowiedział z uśmiechem.  
Podał mi herbatę. Siedzieliśmy tak kolejną godzinę i rozmawialiśmy o wszystkim o niczym. Nagle zbliżył się do mnie. Nie wiem kiedy zaczął mnie całować, kiedy nagle dotarło to do mnie chciałam go odepchnąć, na krótko mi się to udało.  
- Przestań! - krzyknęłam.  
- O nie, nie, nie. Wiem, że tego chcesz.  
Bałam się, krzyki nic nie pomagały. Zaczął zdzierać ze mnie ubrania, wyrywałam się.  
- Nie ruszaj się bo będzie bolało mała!  
- Przestań, zostaw, proszę. Ja nie chcę!  
- Ale ja chcę.  
Zaczął mną szarpać, uderzył mnie kilka razy. Dotykał mnie. Nagle przywarł mnie do ściany, poczułam ogromy ból. Trzymał mnie mocno i sapał. Poczułam jak krew spływa mi po nogach, płakałam z bólu i strachu. Nagle kiedy mnie wypuścił, upadłam na ziemię, wszystko mnie bolało. Dziwiłam się własnej głupocie, że poszłam do obcego chłopaka. Uciekłam ostatkiem sił od niego, złapałam tylko podarte ubrania. Było ciemno, płakałam i trzęsłam się ze strachu. Czułam ból brzucha. Nagle ktoś złapałam mnie od tyłu:  
- Proszę zostaw mnie już! - powiedziałam nie odwracając się, byłam pewna, że to on zaczęłam biec, ale upadłam i zaczęłam jeszcze bardziej płakać.  
- Cholera, Diana! co Ci?! - przetarłam twarzy i odwróciłam się w stronę tej osoby, był to Olivier.  
- Pytam się, co Ci się stało?! - powtórzył pytanie.  
- Zostaw mnie. - powiedziałam drżącym głosem.  
- Myślisz, że Cię tak zostawię?! wyglądasz jak samo nieszczęście. Wstawaj. - podał mi dłoń. Nie miałam wyjścia, pomimo tego, że byłam zła na Oliviera bałam się wracać sama do domu, zresztą nie miałam na to siły.  
- No już nie płacz kochaniutka. - powiedział przytulając mnie do siebie.  
- Tęskniłam za Tobą. - wtuliłam się w niego tak mocno jak tylko mogłam, ale nagle poczułam silny ból brzucha, położyłam na nim rację i skuliłam się przez ból który mi towarzyszył.  
- Diana? Co Ci jest? źle się czujesz?  
- Boli. - odpowiedziałam zaczynając beczeć jak mała dziewczynka.  
- Pójdziemy do mnie do domu, mamy bliżej, dam Ci jakieś tabletki.  
Co mnie zdziwiło, wziął mnie na ręce.  


OCZAMI OLIVIERA :  

Niosłem ją do domu. Nie chciałem ją zamęczać pytaniami co się stało. Usnęła mi na rękach. Drzwi otworzyła mi moja mama. Dopiero kiedy byliśmy w miejscu oświetlonym mogłem zobaczyć jak strasznie wygląda moja przyjaciółka.  
- Olivier co się st...  
- ciii... - uciszyłem moją mamę, aby jej nie obudziła.  
Zaniosłem ją do pokoju. Położyłem ją na moim łóżku. Otarłem jej łzę, która spływała po jej twarzyczce. Miała na sobie tylko potarganą sukienkę i moją kurtkę którą nakryłem ją w czasie drogi, aby było jej cieplej. Miała wyraźnie ślady pobicia.  

Zszedłem do mojej mamy na dół domu.  
- Znalazłem Dianę na ulicy. - powiedziałem, mając łzy w oczach.  
- Ale co jej się stało? Pobił ją ktoś? - nie wiem, tylko płakała, bolał ją brzuch. Zadzwoń do jej mamy, proszę.  
- Biedna dziewczyna. Najpierw choroba a teraz to. Już dzwonię.  

Usłyszałem płacz, szybko pobiegłem do pokoju.  
- Dianusiu co się stało? nie płacz. - powiedziałem przytulając ją.  
- Ał, nie dotykaj tutaj, boli.  
- Pokaż. - Lekko odchyliłem materiał sukienki i zobaczyłem ślady wbitych paznokci, rany te były na tyle głębokie, że leciała z nich krew. - kto Ci to zrobił?! zabije gnoja rozumiesz, zabije!  
Wiedziałem, że mi nie odpowie. Poszedłem na dół po wodę utlenioną oraz bandaż. Mama dała mi ubrania dla Diany.  
- Mogę iść się wykąpać i ubrać? - zapytała szlochając.  
- Tak, tylko jak coś to wołaj, wiesz, że zawsze Ci mogę i nie masz się czego wstydzić.  
- Dziękuję. - zabrała z moich rąk ubrania i poszła.  

Moja mama weszła do pokoju usiadła obok mnie.  
- Olivier, trzeba będzie wezwać policję.  
- Dlaczego? już jej chyba lepiej.  
- Diana musi powiedzieć co się stało. Nie chce Tobie to policji, chyba nie chcesz, aby ktoś kolejny raz ją uderzył?  
- Może masz rację.  

Kiedy Diana wyszła czekałem na nią wraz z mamą.  
- Dianko słoneczko. - zaczęła moja mama. - zadzwoniłam do Twojej mamy, ona niestety nie może przyjechać.  
- Jak to nie może? ale.. ja muszę z nią porozmawiać. - zaczęła znowu płakać. Wstałem i przytuliłem się do niej.  
- Spokojnie, możesz u nas zostać. - dodała moja mama. - tylko skarbie, musisz nam powiedzieć co się stało, kto Ci to zrobił? nikt nie ma prawa Cię tak krzywdzić.  
- Właśnie Diana, to nie są żarty, ten ktoś musi ponieść konsekwencje.- mówiłem głaszcząc ją po głowie.  
- Ale ja nie chcę! chce, żeby mama przyjechała! - nie mogłem patrzeć jak cierpi. Nie mogłem jej też pomóc.  
- Usiądź. - powiedziała stanowczo moja mama. Ty Olivier też.  
Mama podeszła do Diany i zaczęła coś szeptać jej do ucha, z każdym kolejnym słowem do oczu Diany napływało coraz to więcej łez, chciałem wiedzieć o co chodzi. Diana tylko kiwnęła głową dając, znak "tak". Mama przytuliła Dianę jakby to była jej córka i zaczęła :  
- Moja biedna, mała.. znajdziemy go, odpowie za to co zrobił. Olivier przynieść tabletki przeciw bólowe.  
Zrobiłem jak kazała. Nie wiedziałem o co chodzi. Kiedy wróciłem, Diana zaczęła mówić.  
- Ja.. ja nie chciałam, a on mnie zmusił, szarpał, krzyczałam, ale nikogo nie było, ja tak bardzo nie chciałam. - szlochała i była wtulona w moją mamę.  
- To był Twój pierwszy raz? - zapytała.  
- Tak. - Diana wpadła w histerię. Teraz już wiedziałem o co chodzi. Miałem ochotę zabić gnoja, który ją wykorzystał. Spojrzałem na mamę, ona na mnie. Sama miała łzy w oczach.  

-------------------------------------------------------------------------------
Proszę o komentarze, ponieważ nie wiem czy kontynuować opowiadanie.  
Pozdrawiam !

YOLO

opublikowała opowiadanie w kategorii miłość, użyła 1750 słów i 9204 znaków.

3 komentarze

 
  • Użytkownik julia

    jasne ze kontynuuj :)

    11 sty 2014

  • Użytkownik xxx

    Fajne to opowiadanie juz czekam na kolejna czesc :)

    11 sty 2014

  • Użytkownik nati

    Kontynułuj :) robi sie voraz ciekawiej

    11 sty 2014