Sofonisba, cz. 1

Odsłona pierwsza

                              1

     Wąski sierp odrodzonego księżyca schował się za nadciągającymi znad morza chmurami, szum fal mieszał się z szeptem poruszanych podmuchami wiatru liści. Położona na nadmorskim cyplu świątynia sprawiała wrażenie opustoszałej i pogrążonej w ciemnościach, rozpraszanych  jedynie wątłymi płomykami lamp oliwnych, oświetlających skąpo wejście do wewnętrznych pomieszczeń. Ta pustka i cisza mogły okazać się złudzeniem, odpowiadały jednak jej planom i nadziejom. Lektykę oraz przydzieloną przez ojca eskortę pozostawiła przed bramą świętego okręgu. Wielka Matka, Wszechpotężna Tanit, Władczyni Niebios, Morza i Ziemi, nie życzyła sobie oglądać  mężczyzn w tym najświętszym z najświętszych przybytków, zwłaszcza tej szczególnej nocy odrodzenia księżyca. Prawdę mówiąc, niezbyt chętnie widziano tu również większość kobiet. Przekupki, praczki, kucharki czy inne dziewki z ludu miały dość kaplic w Mieście, gdzie mogły błagać Wielką Matkę o dobrego męża, narodziny syna, bogactwo, zdrowie czy czego tam jeszcze  pragnęły. Tutaj Boska Tanit  przychylała ucha tylko prośbom wysoko urodzonych. Ale ona należała przecież do tych urodzonych najwyżej. Arcykapłanka nie ośmieliła się odmówić prawa odprawienia osobistej modlitwy córce Hazdurbala Giskonidy, głowie jednego z rządzących Miastem rodów. Zwłaszcza tej nocy, gdy szczęśliwie cykl księżyca zbiegł się z jej własnym i Wielka Matka powinna wysłuchać próśb takiej błagalnicy ze szczególną życzliwością. A prosić miała o rzeczy wielkie, pomyślność i zwycięstwo wyruszającego na wojnę ojca. Wojnę trwającą już od ośmiu lat i niezwykle ważną dla przyszłości Miasta. Te argumenty przekonały surowego zazwyczaj Hazdurbala, by zezwolił córce na nocną wyprawę. Przemierzała więc teraz porośnięty gęsto drzewami święty okręg tylko w towarzystwie wiernej Hafisy, żywiąc też jednak własne nadzieje, nie związane z losami ojca, wojny czy Miasta.
     Tymczasem nic się jednak nie wydarzyło, lekko rozczarowana przekroczyła próg budynku, przeszła słabo oświetlonym korytarzem, docierając do przedsionka przybytku. Czkała tu już sama arcykapłanka, niezwykły zaszczyt, zrozumiały jednak wobec wpływów ojca oraz opłacony hojną ofiarą. Zgodnie z wymogami dobrego wychowania, zachowując milczenie, pokłoniła się głęboko przed starszą kobietą.
     - Witaj, córko. Witaj w imieniu Wielkiej Matki, której pragniesz przedłożyć  swoje prośby.
     - Tego właśnie pragnę, za twoim przyzwoleniem, dostojna.
     - Boska Tanit z pewnością życzliwie wysłucha szczerych i pokornych błagań. Twoja niewolnica musi jednak zostać tutaj.
     - Oczywiście.
     - Chodźmy więc, ofiara została już  przygotowana.
     Najświętszy przybytek uderzał skromnością i prostotą, różniąc się bardzo od przeznaczonych dla ludu świątyń i kaplic w Mieście. Surowy, przekraczający dwukrotnie wzrost przeciętnego wyznawcy posąg bogini, pozbawiony niemal ozdób poza umieszczoną na głowie Tanit koroną  Władczyni Niebios, Morza i Ziemi, kamienny stół-ołtarz, kilka lamp oliwnych. I zgodnie z obietnicą arcykapłanki, dobrze utuczona, najbielsza gęś bez jednego, naznaczonego jakąkolwiek skazą pióra. Ojciec przekazał przecież na jej prośbę bogatą ofiarę, na którą poświęciła własną biżuterię. Arcykapłanka wydostała nie stawiającą oporu, oszołomioną zapewne jakimś środkiem gęś z wiklinowej klatki, wydobytym z fałd szaty nożem w kształcie sierpa o srebrnym ostrzu poderżnęła z wprawą gardło ptaka i obficie rozlała krew na ołtarzu, intonując zarazem hymn pochwalny ku czci Boskiej Tanit, patronki Miasta. Odrobina krwi, zgodnie z pradawnym zwyczajem, zbryzgała szaty błagalnicy. Ostatecznie, ona sama również oddawała akurat własną, miesięczną krew.
     - Zostawiam cię samą, córko. Bogini  okaże ci swą  łaskę.
     - Dziękuje, dostojna.
     Stojąc z uniesionymi w górę  ramionami, również zaintonowała hymn pochwalny, krótszy jednak, po którym przeszła do wyrażenia właściwej prośby.
     - Najpotężniejsza, Najwspanialsza i Najłaskawsza z Bogiń, wysłuchaj błagań swej niegodnej służki i niewolnicy. Proszę nie tylko dla siebie, proszę dla ojca, całego Twego ludu i Miasta, którym władasz. Spraw, by ojciec wrócił z wojny jako zwycięzca, by Miasto pokonało wrogów, by trwało nadal przez stulecia, wierne i posłuszne Twej woli. - Kontynuowała wyuczoną wcześniej litanię, wypowiadając słowa wyraźnie i powoli. Taka modlitwa jak najbardziej przystawała córce wyruszającego przeciwko groźnemu nieprzyjacielowi Hazdurbala Giskonidy. Kto wie, czy tylko bogini słuchała jej słów? - Otocz opieką tych, którzy pójdą, by walczyć w obronie Twego Miasta. Otocz opieką tych, których kocham. - Na koniec pozwoliła sobie na wyrażenie najprawdziwszych i najbardziej osobistych pragnień. - Otocz opieką i pozwól, bym mogła radować się ich szczęściem oraz miłością.
     W przedsionku nie zastała już arcykapłanki, dopełniwszy przypisanych jej obowiązków, udała się zapewne na spoczynek. Skinęła dłonią na Hafisę, nurtujące od chwili przybycia do  świętego okręgu pytanie ośmieliła się zadać dopiero wówczas, gdy obydwie opuściły budynek świątyni.
     - Czy na pewno zrozumiał moją wiadomość? I czy ty czegoś nie przekręciłaś?
     - Na pewno, pani.
     - W takim razie chodźmy, bez pośpiechu.
     Stawiając kroki z umyślną powolnością, ruszyły ścieżką  wśród  drzew. Pomimo tego, że wytężała słuch i wzrok, jednak ją zaskoczył. Nie przypadkiem uchodził za wyśmienitego myśliwego. Nawet nieskory do pochwał ojciec wyraził raz czy drugi takie zdanie. Wedle powszechnej opinii, którą całym sercem podzielała,  miał  też wiele innych zalet. I oto, gdy widząc nieodległą już bramę traciła niemal nadzieję,  nagle wysunął  się spośród drzew. Nie wiedząc nawet jakim sposobem, znalazła się w jego ramionach, poczuła silny uścisk, ostry, męski zapach konia, wargi wpijające się w usta. Odpowiedziała z ochotą.
     - Jednak przyszedłeś, Masynisso.
     - Jakże mógłbym nie przybyć, księżniczko?
     - To ty jesteś prawdziwym księciem, ja tylko córką kupca.
     - Kupca potężniejszego niż wielu królów, kupca, którego przodkowie od wieków władają tym miastem i całym krajem. - Czyżby usłyszała ślad niechęci w głosie? - Zresztą dla mnie zawsze byłabyś księżniczką, nawet jako córka poganiacza osłów, nawet jako żebraczka.
     - Może wtedy byłoby nam łatwiej. Łatwiej, niż teraz.
     - Bogowie uczynili nas tym, kim jesteśmy. Ale dali nam też naszą miłość, Sofonisbo.
     Na to nie szukała już odpowiedzi innej niż ponowny, długi i gorący pocałunek. Pocałunek,  który okazał się może zbyt długi i zbyt namiętny. Tym razem to on dał się zaskoczyć, pomimo talentów urodzonego myśliwego i wojownika. Oboje dali się zaskoczyć.
     - Brać tego psa!
     Władczy głos stojącego w bramie ojca z łatwością przedarł się przez szum morza i wiatru. Zza jego pleców, jak również zza pobliskich drzew, wyłoniło się kilkunastu zbrojnych. Niektórzy dzierżyli łuki z wycelowanymi strzałami. Masynissa nie próbował  stawiać oporu, może w obawie przed możliwym zranieniem ukochanej. Pochwycono go i zaciągnięto do wejścia, pozostał jednak wewnątrz zakazanego, świętego okręgu. Znając ojca wiedziała, że wszelkie błagania, płacz czy darcie paznokciami szat albo nawet skóry na twarzy, nie zrobią na nim żadnego wrażenia. Stała więc w miejscu, czując uścisk ramion Hafisy.
     - Za to, że ośmieliłeś się podnieść wzrok na córkę najszlachetniejszej kartagińskiej krwi, córkę Hazdurbala Giskonidy, czeka cię śmierć, pustynny kundlu.
     - Za to, że ośmielił się wtargnąć do świętego okręgu Wielkiej Matki, powinien zostać ukrzyżowany. - Słowom arystokraty zawtórowała arcykapłanka, która szybkim krokiem nadeszła od strony świątyni.
     Sofonisba trwała jak ogłuszona w niesłabnącym, niosącym pociechę uścisku Hafisy. Czy jednak naprawdę niosącym pociechę?
     - Skąd wiedzieli? Co ci obiecali za zdradę?
     - Wybacz, pani. Jestem tylko niewolnicą. Śledzono mnie i schwytano, gdy przekazałam już  wiadomość. Pokazano narzędzia tortur. Jestem tylko niewolnicą i twój ojciec może zrobić ze mną, co zechce. Ukrzyżowanie byłoby łaską wobec tego, czym mi zagroził. Wybacz, jeśli potrafisz.
     Nieszczęsna Hafisa rozpłakała się, sama szukając pociechy w uścisku, którym obejmowała swoją panią. A więc tak się to wszystko skończy, niezwykła miłość, którą niespodziewanie zesłała im Wielka Matka, gdy ujrzeli się przed kilkoma miesiącami podczas jakiejś uroczystości w Mieście. Kilka miesięcy szukania ukradkowych spojrzeń, wymiany ostrożnych ale ważnych dla obojga wyznań, przenoszonych zresztą przez zdradziecką Hafisę, a teraz pierwszego, rzeczywistego spotkania. Spotkania, na które odważyła się wobec perspektywy odjazdu ukochanego na wojnę. Boska Tanit nie wysłuchała ostatniej, najważniejszej prośby. Niech odrzuci również pozostałe, niech ojciec przegra, niech przyjdą ci budzący grozę Rzymianie zza morza i zniszczą  Kartaginę!

nefer

opublikował opowiadanie w kategorii erotyka i historyczne, użył 1613 słów i 9306 znaków, zaktualizował 22 maj 2023.

4 komentarze

 
  • POKUSER

    Nowe opowiadanie. Uczta dla ducha. Pisz Mistrzu pisz

    28 lip 2023

  • Gazda

    Witaj Mistrzu Pióra
    Zaczyna się ciekawie
    Oby tak dalej😀

    23 maj 2023

  • nefer

    @Gazda Mam nadzieję nie zawieść  oczekiwań. Tym razem zamierzam wstawiać stosunkowo krótkie rozdziały (znak czasu) za to częściej niż dawniej bywało. Dzięki za wizytę i pozdrawiam.

    24 maj 2023

  • Funkykoval197

    Witaj Mistrzu
    Zobaczymy co będzie dalej. Pozdrawiam. Pierwszy Rycerz Księżniczki

    22 maj 2023

  • nefer

    @Funkykoval197 Ruszam z nową opowieścią. Tym razem spróbuję wstawiać odcinki krótsze, za to częściej. Znak czasów. Mam nadzieję, że wszystko w porządku, Rycerzu.
    Pozdrawiam

    23 maj 2023

  • Funkykoval197

    @nefer Dziękuję nie narzekam. Pozdrowienia dla mojej Księżniczki :-) .A poza tym z chęcią bym się napił piwa Ahmesa 🍺

    23 maj 2023

  • nefer

    @Funkykoval197 Księżniczka już trochę dorosła i stała się Królową. Ale Rycerz pewnie i tak Jej sie przyda.  ;) A dobre (domowe) piwo zawsze chetnie.  :cheers:

    24 maj 2023

  • Funkykoval197

    @nefer Dla mnie zawsze była i będzie Księżniczką ( to tylko nazwa bo „funkcyjnie” jak słusznie piszesz jest Królówą)  :cheers:

    24 maj 2023

  • marek49

    Dziękuję Tobie że jednak dosyć szybko pokazałeś się z nowym opowiadaniem.  
    a przecież masz tyle innych prac, zwłaszcza że wiosna w pełni. Dużo zdrowia dla Ciebie oraz "Pierwszej Czytelniczki".

    22 maj 2023

  • nefer

    @marek49 Hej. Dzięki za wizytę. Zdaje się, że zmienileś nick? Postaram się wstawiać kolejne odcinki częściej, niż to ostatnimi  czasy bywało.
    Pozdrawiam

    23 maj 2023

  • emeryt

    @nefer , masz rację przez przypadek zmieniłem nick, lecz to tylko chwilowo, emerytem zostałem i tak już musi zostać do końca, chyba że rządząca, (jedynie słuszna władza?) zniesie coś takiego jak emerytura. :cheers:

    24 maj 2023

  • nefer

    @emeryt Emerytura to należne świadczenie, które wypracowałeś. Obecnie wprowadzają zamiast tego jałmużnę.  :devil:

    25 maj 2023

  • emeryt

    @nefer, tyle ustaw konstytucyjnych potrafili obejść, tłumacząc potem że wybrał ich suweren i nie muszą się liczyć ani z ustawą zasadniczą, ani z UE, że wszystko jest możliwe, zwłaszcza że media prawie w całości mają w kieszeni. Serdecznie pozdrawiam, dziękuję za ostatnią odpowiedż.

    25 maj 2023