- Wzywałeś mnie, ojcze?
- Tak, córko. Musimy porozmawiać o ważnych sprawach.
- O jakich właściwie? Może o tym, kiedy wreszcie poślubię Masynissę?
- O tym też, ale sprawa, o której mówię, jest bardzo pilna. I dotyczy tego, co dzieje się tu i teraz, w pałacu króla Syfaksa. Tylko ty możesz mi pomóc, córko.
- W jaki sposób, skoro zdajesz się ukrywać nawet to, że przybyłam tu razem z tobą?
- Nie zamierzam czynić już tego zbyt długo. A twoje dotychczasowe odosobnienie okaże się, jak sądzę, bardzo pomocne.
- Przestań wreszcie kluczyć, ojcze. Powiedz, o co ci chodzi, skoro moja pomoc jest jakoby tak nieodzowna?
- Jak wiesz, wojna nie idzie najlepiej...
- Wiem, że po twoich pierwszych zwycięstwach Wielka Matka odwróciła oblicze i Hiszpania została stracona. - Starannie dobierała słowa, by nie irytować ojca bez potrzeby. Pewnej kwestii pomiąć jednak nie potrafiła. - Może dlatego, że nie dopełniłeś przysięgi, a przecież to Masynissa i jego jeźdźcy przyczynili się do początkowej klęski rzymskich prokonsulów.
- O naszej końcowej przegranej zadecydowała głupota tych idiotów, mojego imiennika Hazdrubala Barkasa oraz Magona, z którymi musiałem dzielić dowództwo! Nasza umowa z Masynissą nie miała tu nic do rzeczy! I wcale jej nie złamałem, Wielka Matka niech mi będzie świadkiem! - Ojciec uniósł się jednak gniewem. - Prawda, jeszcze ten przeklęty Scypion, młodzik, niemal chłystek...
- To on wyrzucił was z Hiszpanii, a teraz jest tutaj.
- Tak, dokładnie tak. Teraz jest tutaj. - Hazdrubal opanował się z wyraźnym trudem i zmusił do bardziej spokojnego prowadzenia rozmowy. - W tej chwili jako gość Syfaksa, a wkrótce, być może, jako dowódca inwazyjnej armii rzymskiej. Powierzono mu to zadanie, zbiera wojska i flotę na Sycylii.
- Po co przypłynął więc do Sigi, z dwoma zaledwie okrętami?
- Domyśl się, córko. Przybył tu, by zbierać informacje albo w celu bardziej jeszcze niebezpiecznym niż szpiegowanie. Kto wie, czy nie po to, by przeciągnąć Syfaksa na stronę Rzymu?
- Do tej pory król wspierał Miasto.
- Ale bez większego zaangażowania. A to prawdziwy pustynny lis i znany krętacz. Jeżeli Scypion złoży mu korzystną ofertę, to może obrócić się przeciwko dotychczasowym dobroczyńcom.
- Obrócić się przeciwko Miastu, którego zapewne nienawidzi. Podobnie jak wszyscy, których od wieków obdarzamy naszymi dobrodziejstwami.
- Oszczędź mi takich słów, córko.
- Przedstawiam tylko bez niedomówień obecną sytuację.
- Jest niełatwa, ale na szczęście trafiłem tu w samą porę, by zapobiec najgorszemu. Możemy wspólnie pokrzyżować plany Scypiona.
- W jaki sposób?
- Trzeba odwrócić jego uwagę, zamącić mu w głowie, sprawić, by przestał myśleć jasno. Próbowałem już wina, koni, kobiet. Próbowałem go nawet przekupić.
- Jak rozumiem, bez powodzenia?
- To młodzik, dobiega zaledwie trzydziestu lat. Coś musi zadziałać. Jeżeli uda się odwieść prokonsula od jego misji i wróci z niczym, Rzymianie uznają, że zanurzył się we wschodnim przepychu i rozpuście. Scypion zostanie skompromitowany i osłabi to jego pozycję. Może nawet zostanie odwołany, a przynajmniej zyskamy na czasie.
- Czyżbyś zamierzał wysłać mnie do łożnicy tego Rzymianina, ojcze?
- Co ci przyszło do głowy, córko?
- Tak zrozumiałam twoje słowa. I odpowiem wprost, nie zgadzam się. Przysięgałeś przed obliczem Wielkiej Matki, że poślubisz mnie Masynissie. Przysięgałeś na krew. Nie możesz złamać takiej przysięgi, Wielka Tanit na pewno by tego nie wybaczyła.
- Nie złamałem i nie zamierzam łamać tej przysięgi.
- Rzucenie mnie w ramiona Scypiona byłoby jednak taką zdradą, cokolwiek byś o tym myślał.
- Nie będę hańbił czymś takim ani ciebie, ani siebie, Sofonisbo. Nie będę hańbił naszego rodu. Od takich rzeczy są niewolnice.
- Czego więc właściwie ode mnie chcesz?
- Chcę, żebyś zatańczyła na uczcie wydanej przez Syfaksa. Zatańczyła tak, jak uczyniłaś to dla Masynissy. Abyś oczarowała i uwiodła Scypiona swoim tańcem. Wiem, że to potrafisz. Boska Tanit obdarzyła cię szczególnymi darami i wielkim talentem, żadem mężczyzna nie zdoła ci się oprzeć. Ten Rzymianin również nie.
- I co potem?
- Oczywiście, nie znajdzie okazji, by zaspokoić rozbudzone żądze. Na to przecież nie pozwolimy, ani wcale tego nie chcemy. Będzie jednak o tobie myślał, nieustannie. Tu i teraz, podczas tajnych negocjacji, potem na czele armii. A ja zadbam, by wieści o powodach jego zauroczenia dotarły do Rzymu. Odtąd każde, najdrobniejsze potknięcie Scypiona będzie można odebrać jako celowe zaniedbanie czy nawet zdradę. I znajdą się w Rzymie tacy, którzy zechcą tak pomyśleć. Wrogów mu nie brakuje, jeszcze liczniejsi zazdroszczą zwycięstw i sławy.
- Plan godny prawdziwego stratega. Czy raczej mistrza intrygi. Może w tym drugim powiedzie ci się lepiej, niż na polu bitwy.
- Daruj sobie te złośliwości. Wiem, że proszę o niemało, ale w ten sposób oddasz wielką przysługę Miastu. Miastu w ogromnej potrzebie.
- Nie po raz pierwszy, ojcze.
- Pamiętam.
- Dobrze, zrobię to. Dla Miasta oraz dla siebie samej i Masynissy. Po powrocie bez żadnej zwłoki odprawisz nasze zaślubiny.
- Tak uczynię, jeżeli nadal będziesz tego chciała. Mam złożyć przysięgę?
- Obawiam się twoich przysiąg, ojcze. Wystarczy mi twoje słowo oraz to, że nadal będziesz mnie potrzebował dla podtrzymywania złudzeń tego Rzymianina. O ile w ogóle zwróci uwagę na mnie i na mój taniec.
- Musiałby być z kamienia, by zachować obojętność.
- Podobno Rzymianie to ludzie ze spiżu, ojcze. Pamiętaj o tym.
- Oni wszyscy publicznie i oficjalnie wyrażają pogardę dla wschodniego luksusu i rozpusty, jak nazywają nasze obyczaje. Podczas gdy potajemnie marzą, by ich zaznać. Wierz mi córko, znam ludzi, zawsze i wszędzie są tacy sami. Scypion również objawi skazy na swej posągowej postaci. To ty je odsłonisz.
- Dla chwały Miasta oraz szczęścia mojego i Masynissy.
Wypowiadając te słowa uświadomiła sobie, że przy wyrażaniu zgody na szalony plan Hazdrubala kierował nią jeszcze jeden powód. Rzymianie naprawdę uchodzili za odlanych ze spiżu. A oto będzie miała okazję uczynić rysę, albo nawet więcej niż rysę, na pancerzu jednego z nich. I to najpierwszego ze wszystkich, zdobywcy i zwycięzcy, kogoś, kto pokonał jej własnego ojca. Czy jakakolwiek godna tego miana kobieta mogłaby oprzeć się podobnemu wyzwaniu?
2 komentarze
POKUSER
Oj ktoś będzie zazdrosny...
nefer
@POKUSER Prawda. I to niejeden...
Funkykoval197
I znów ujrzymy taniec Sofonisiby :-) pozdrawiam Neferze PRK
nefer
@Funkykoval197 Tak, przyjdzie jej zatańczyć. Pytanie, co z tego wyniknie?
Pozdrawiam.