Po prostu miłość. (cz. II)

-To był on… ten uśmiech…głos…
-Uspokój się. Słyszałaś co powiedział "Mam nadzieję że jeszcze będziemy mieli okazję porozmawiać i bliżej się poznać”
-Tak słyszałam.  
-Głowa do góry.  
Reszta dnia minęła całkiem normalnie. Po lekcjach poszła do domu. Ciągle myślała o nim i o tym co powiedział. Chciała wreszcie zacząć żyć normalnie po rozstaniu z Marcinem. To już za długo trwało. Przeszłość niech pozostanie przeszłością i nie mąci w rzeczywistości. Wieczorem jak codziennie, siadła na parapecie i patrząc w gwiazdy piła kakao. Myślała. Po głowie chodziły jej różne rzeczy. O tym co jest, było i o tym co właśnie może być. Nie potrafiła już być szarą myszką w szkole gdzie większość osób już nawet o niej nie pamięta.  
Kolejny dzień zapowiadał się równie szary co poprzednie. Rano wstała, umyła się, ogarnęła i wyszła do szkoły.  
-Wikuś. Zaczekaj!
Zdziwiła się, a odwracając się zauważyła go. Biegnącego w jej kierunku z wielkim uśmiechem na twarzy.  
-Ty gdzieś tutaj mieszkasz?
-Tak, mieszkam pod nr 99. Przeprowadziliśmy się tu niedawno do babci.  
-To jest Twoja babcia ?
-Tak.  
-Często chodziłam tam pomagać sprzątać, gotować, robić zakupy.  
-Tak, babcia jest chora.  
-Rozumiem.  
-Ale dobra nie ma co tutaj się smucić. Czemu masz taką ponurą minę?
-Nie wyspałam się.  
-To nie fajnie. Mam propozycję.  
-No jaką ?
-Może wyskoczylibyśmy dzisiaj gdzieś na miasto?
-Z chęcią.  
-Bo wiesz nie chce żebyś mnie źle zrozumiała czy coś i wgl. Aj denerwuje się.  
-Spokojnie. Co się dzieje?
-Bo chodzi o to, że gdy tylko pierwszy raz Cię zobaczyłem spodobałaś mi się i nie chce nic zepsuć.  
Uśmiechnęła się do niego. I poszli do szkoły. Widząc ich razem Natalia się zdziwiła. Od razu zadawała jej mnóstwo pytań, na które nie miała ochoty odpowiadać. Weszły do klasy i usiadły w ławce. Rafał wchodząc do klasy uśmiechnął się do niej i usiadł w ławce obok. Oboje nie mogli doczekać się popołudnia gdy będą mogli spędzić ze sobą trochę czasu. Sądząc po dzisiejszej rozmowie dla niego też to było ważne.  
Lekcje minęły szybko. Wychodząc ze szkoły zauważyła go.  
-Księżniczko idziesz do domu ?
-Tak.  
-To Cię porywam.  
-Gdzie?
-A zobaczysz. Mam tu takie swoje miejsce. Zawsze tam chodzę po szkole.  
Szli tak ponad godzinę, dużo rozmawiali. Mieli wrażenie że znają się już od zawsze. Aż w końcu doszli.  
Zauważyła stary, duży, opuszczony budynek. Weszli na samą górę. Widać było zachód słońca nad całym miastem. Usiadł i popatrzył na nią.  
-I jak podoba się ?
-Bardzo. Mieszkam tu tyle lat i nigdy nie odkryłam tego miejsca.  
-Mi brat kiedyś pokazał. Od kiedy umarł przychodzę tutaj jak najczęściej. Mogę tu pomyśleć w spokoju i samotności.  
-Przykro mi nie wiedziałam że Twój brat…- nie zdążyłam dokończyć, a on wstał podszedł do mnie i mocno mnie przytulił.

anka979

opublikowała opowiadanie w kategorii miłość, użyła 558 słów i 2957 znaków.

7 komentarzy

 
  • Użytkownik Qwera

    Extra

    4 kwi 2013

  • Użytkownik NutellaOrzechowa

    Pisz !!!!

    3 kwi 2013

  • Użytkownik astronautka

    pisz pisz pisz pisz ^^

    3 kwi 2013

  • Użytkownik anka979

    ok ok:D

    3 kwi 2013

  • Użytkownik dusiaczekk

    tak! pisz, bo serio nie mogę się doczekać :)

    Pzdr.

    3 kwi 2013

  • Użytkownik anka979

    no może wieczorem :D

    3 kwi 2013

  • Użytkownik dusiaczekk

    boskie<3 pisz, pisz czekam :) będzie dziś?

    3 kwi 2013