Po prostu miłość. (cz. V)

Czekał już na mnie. Wsiadłam do samochodu i odjechaliśmy.  
-Gdzie jedziemy ?
-Niespodzianka. Cały weekend nie będzie nas w domu.  
-Ale ja nic nie mówiłam rodzicom. Będą się martwić.  
-Kochanie ja już wszystko załatwiłem. Twoja walizka jest w bagażniku, rodzice się zgodzili. Rozmawiałem z nimi wczoraj wieczorem jak już spałaś.  
-Knujesz przeciwko mnie –zaśmiała się.  
-Zaufaj mi. Nie będziesz żałowała.  
Włączyła radio.  
-O moja ulubiona piosenka. - zaczęła śpiewać.  
-Lubisz takie klimaty ? To ta piosenka na pewno Ci się spodoba- przełączył radio.  
-To też lubię.  
Jechali tak dość długo, słuchali piosenek i śpiewali. Aż w końcu dojechali na miejsce. Zauważyła ogromny dom z basenem.  
-Jesteśmy na miejscu.  
Wysiedli z samochodu. Wziął walizki i szli w stronę domu.  
-Co to ma znaczyć?
-To jest mój dom. Przed przeprowadzką mieszkaliśmy tutaj. Mamy cały dom tylko dla siebie.  
-Pięknie tu jest.  
Weszli do domu. Rafał wniósł walizki do sypialni.  
-Śpisz ze mną ? Czy w pokoju obok ?
-Z Tobą.  
Zeszli na dół do kuchni. Rozpakowali zakupy, które zrobił już wcześniej.  
-Pasowało by coś zjeść. Idź do salonu, włącz telewizor, obejrzyj coś. Zaraz przygotuję jedzenie.  
-A może Ci coś pomóc?
-Dam sobie rade.  
Chodziła po pokoju. Oglądała zdjęcia na ścianach i regałach. Była zachwycona.  
-Gotowe. -wszedł do pokoju z tacą z jedzeniem.  
-Kanapki. hmmmm to już wiem czemu nie musiałam Ci pomagać.  
-Może być ?
-Pewnie.  
-Wieczorem będzie lepiej obiecuje. Teraz może nie jest idealnie…- nie zdążył dokończyć.  
-Jest idealnie.  
Zjedli i poszli na górę. Pokazał jej pokoje.  
-O to ja pójdę się wykąpać może.  
-To idz. W sypialni jest Twoja walizka. Powinno być wszystko a jak nie to mnie wołaj.  
-Okej.  
-Ja będę w drugiej łazience na końcu korytarza.  
Po godzinie obydwoje byli już na dole.  
-To co robimy ?
-Możemy pójść na plaże jeśli chcesz.  
-Nie umiem pływać.  
-Nauczę Cię.  
-Jak tak to dobrze możemy iść.  
Przebrała się w bikini. Spakowali ręczniki i wyszli. Szli dwadzieścia minut. Weszli na plaże. To miejsce było jej już dziwnie znajome. Byli nad Bałtykiem.  
-Już chyba wiesz gdzie jesteś ?
-Tak, przyjeżdżaliśmy tu z rodzicami jak byłam mała.  
-Rozbieraj się i idziemy do wody.  
Rozebrali się i wskoczyli razem do wody. Wstała.  
-Aaaaaaaaa. Zimno.  
Podszedł do niej i ją przytulił. A po chwili wylądowali w wodzie. Zdenerwowana Wiktoria podniosła się i wyszła.  
-Skarbie co się stało?
-Zimno mi.  
-Chodź przyzwyczaisz się.  
-Nigdzie nie idę.  
-Jesteś tego pewna ? – zaśmiał się, wziął ją na ręce i zaniósł do wody- to mam Cię wrzucić czy sama się będziesz przyzwyczajać?
-Sama.  
-Nie było by żadnej zabawy przy tym.  
Wrzucił ją do wody. Zaczęli ciapać się jak małe dzieci. Po dwu godzinnej zabawie wyszli z wody. Położyli się na ręcznikach.  
-Zaczyna się ściemniać. Mam niespodziankę. Ale to jeszcze może godzinkę poczekamy.  
-Same niespodzianki. Nikt dla mnie nie robił takich rzeczy. Kocham Cię.  
-Też Cię kocham skarbie.  
Leżeli tak jeszcze godzinkę. Później zaczęli się ubierać.  
-Wiktoria?- usłyszeli jakiś głos z daleka.  
-Marcin ?

anka979

opublikowała opowiadanie w kategorii miłość, użyła 573 słów i 3207 znaków.

3 komentarze

 
  • anka979

    nast część jutro :)

    5 kwi 2013

  • licealistka

    super:D ciekawe zakonczenie zaczyna sie cos dziac :p  
    jak oni dwoje do siebie pasuja<3
    czekam na kolejne czesci:)

    5 kwi 2013

  • :)

    Świetnee :)
    kiedy nastepna czesc ?

    5 kwi 2013