Po prostu kocham cz 6

Kolejne dwa dni wyglądały tak, że chodziłam uczelnia-mieszkanie i tak przez cały dzień. Środa była najgorsza, bo mam zajęcia od ósmej do dwudziestej z dwoma przerwami tylko jedna na śniadanie a druga to na późny obiad. Ale cóż to są właśnie uroki studiowania. Jeszcze jak na złość na ćwiczeniach prowadzący wymagali naszego zaangażowania. Kurczę coraz częściej im się to zdarza, więc trochę roboty później w mieszkaniu jest. No, ale może w ten sposób łatwiej ogarniemy materiał. Fajnie by było, bo później uczyć się tak ogromnego materiału na zaliczenia. Tragedia. No, ale nic nie będę was zanudzać tym, co było na zajęciach. Co działo się oprócz tego? Na wykładzie cała moja grupa usiadła koło siebie, zajęliśmy z trzy rzędy. My z dziewczynami jak zawsze zajęte byłyśmy plotkowaniem. Kaśka coś opowiadała, ale zbytni na tym się nie skupiałam, bo usłyszałam jak Monika gada z Krzyśkiem.
- Monia wracasz na weekend do domu?  
- Jeszcze nie wiem a czemu pytasz?
-Hmm booo… wiesz.. pomyślałem sobie, że może byśmy poszli np. na rynek..
- Fajny pomysł to trzeba zapytać reszty grupy…
- Tylko wiesz… ja miałem.. na myśli… tylko nas – powiedział chyba speszony.  
Rozmawiali szeptem a że siedzieli centralnie za mną to słyszałam dobrze. Krzyś ostatnie słowa powiedział jeszcze ciszej, ale jestem pewna, że Monia bardzo dobrze słyszała.
- Co mówiłeś? Bo chyba nie usłyszałam? – Zapytała wesoło
- Pytałem czybyś nie poszła ze mną na rynek- powiedział już trochę pewniej chłopak
- No nie wiem nie wiem  
- Okej rozumiem.
Krzysiek chyba sobie już odpuścił, bo więcej już nic nie powiedział. Myślę, że było mu smutno. Sama od jakiegoś czasu podejrzewałam, że oni coś do siebie. Nawet raz gadałam z Moniką i powiedziała mi, że bardzo lubi Krzysia a jak to mówiła to miała banana na ustach. To teraz pewnie się z nim droczyła, ale tego nie jestem pewna, bo facet zaczął coś dyktować i musiałam notować.  Jak mu teraz nie odpowie to na pewno zrobi to po wykładzie, moja koleżanka z grupy już taka jest, lubi po trzymać kogoś w napięciu. Za to chłopak ma troszkę mało pewności siebie i potrzebuje nie raz więcej czasu, aby coś zrobić. Myślę, że jak dostanie pozytywną odpowiedź od Moni to będzie inaczej. Pomimo tego, że się różnią, będą się idealnie dogadywać, jedno dopełnia drugiego i fajnie, że postanowił coś z tym zrobić. Nie jestem zwolenniczką związków w grupie. No, ale za nich będę trzymać kciuki.
Gdy wykład się skończył zaczęłyśmy wychodzić z sali, minął nas Krzyś a za nami szła Monia, do której się odwróciłam na chwilę.
- No, co tam Monia? Jeszcze jeden wykład i wolne na dzisiaj.
- A wszystko okej – uśmiechnęła się dwuznacznie. Jakby wiedział, że ja wiem.- Nom nareszcie jestem już tak zmęczona. A muszę jeszcze coś załatwić.
Uśmiechnęłam się tylko i poszłyśmy w czwórkę pod następną salę. Gdzie jak tylko doszliśmy opuściła nas i zostałam sama z moimi dziewczynami.  
- Myślicie, że nas puści dzisiaj szybko – zapytała już zniechęcona Agata
- Coś takiego ostatnio mówił – odpowiedziała uśmiechnięta Gosia.
Ona zawsze jest wesoła i uśmiechnięta. Nigdy nie wiesz czy jest zmęczona, czy smutna, czy naprawdę szczęśliwa.  Trzeba ją dobrze znać, aby móc to po niej poznać. Gdy jest naprawdę smutna, ale i tak się uśmiecha to tylko na twarzy, jej zielone oczy są wtedy lekko przygaszone. Gdy to widzę mam ochotę ją przytulić, ale nie robię tego, ponieważ Gosia jest osobą, która nie lubi okazywać smutku. Pocieszamy ją, gdy jest gotowa nam powiedzieć, co się dzieje, wtedy jest najodpowiedniejszy moment. A po za tym jest wariatką, która by góry przenosiła jakby mogła.
Każda z nas jest inna, ale często się rozumiemy bez słów i ufamy sobie jak mało komu.
Po jakiś dziesięciu minutach czekania weszliśmy do sali. Jak wszyscy usiedliśmy. Pan profesor przekazał nam, że wypuści nas pół godziny wcześniej, bo również miał dzisiaj ciężki dzień, więc powie to, co ma nam powiedzieć i tyle. Szybko przeszedł do konkretów a my wzięłyśmy się za notowanie. Godzina szybko minęła i byliśmy wolni. Wróciłam na mieszkanie, zaniosłam rzeczy do pokoju i wzięłam wszystkie potrzebne do kąpieli, bo byłam tak padnięta, że jedyne, o czym marzyłam to o wykąpaniu się i pójściu spać. Niestety nie mogłam, bo po prysznicu musiałam przeczytać jeszcze referat, który mam do prezentacji na jutrzejsze ćwiczenia. Dobrze, że robiła nas ją trójka a nie tylko jedna osoba. Wyszło nam około 50 slajdów i jakbym miała sama to przedstawić to bym zwariowała. Nienawidzę publicznych wystąpień, dlatego chce przeczytać ten referat teraz, żebym wiedziała, co w nim jest i mogła szybko przeczytać bez pomyłek. Wzięłam sobie jabłko, referat i usiadłam sobie na łóżko. Po przeczytaniu odłożyłam kartki na krzesło obok łóżka. Nakryłam się kołdrą i odwróciłam na drugi bok mówiąc przyjaciółce dobranoc. W końcu było już po dwudziestej drugiej a ja mam jutro na dziewiątą.

Hejka  
o to kolejna część.
Mam nadzieje, że wybaczycie mi to, że jest tak krótka.
Co myślicie o opowiadaniu po tych 6 częściach?
Pozdrawiam  
katia122

katia122

opublikowała opowiadanie w kategorii miłość, użyła 1009 słów i 5355 znaków.

4 komentarze

 
  • jezuevcdjvg

    Opowiadania fajne ale cały czas mówisz pozdrawiam katia122

    7 maj 2016

  • katia122

    @jezuevcdjvg  zawsze część kończe pozdrowieniami i podpisem
    co  w tym złego?

    9 maj 2016

  • lunetka96

    Super opowiadanie  życzę weny !  do kolejnej części ! ;3

    7 maj 2016

  • katia122

    @lunetka96  dziękuje bardzo :)

    9 maj 2016

  • niezgodna

    Cudowne

    6 maj 2016

  • katia122

    @niezgodna  Bardzo się cieszę, że się podoba.
    Pozdrawiam bardzo ciepło.. :*

    6 maj 2016

  • volvo960t6r

    Cudowne opowiadanie :)

    6 maj 2016

  • katia122

    @volvo960t6r  Dziękuje :)

    6 maj 2016