Po prostu kocham cz 10

Następnego dnia wstałam dopiero o 10. Pierwszy raz od dawna spałam tak długo. Nie zaspałam od razu, bo ciągle miałam w głowie słowa mojej przyjaciółki. Nie rozumiem, o co jej mogło chodzić. Coś sobie ubzdurała.
Trzeba wstawać i zjeść jakieś śniadanie- pomyślałam.
Wstałam, popatrzyłam na łóżko Niki, ale jej tam nie było. Pewnie wyszła gdzieś na miasto. Podeszłam do szafy, wzięłam dresy i poszłam do łazienki. Gdy byłam już gotowa zaniosłam spodenki i koszulkę do spania do pokoju, pościeliłam łóżko i poszłam zrobić sobie śniadanie.  
Sprawdziłam czy mam wszystkie składniki, bo miałam ochotę na naleśniki. Po około dziesięciu minutach siedziałam przy stole z talerzem naleśników z dżemem malinowym. Kończyłam właśnie pierwszego, gdy usłyszałam dźwięk swojego telefonu. Poszłam szybko do pokoju, bo byłam pewna, że Marcel dzwoni i się nie pomyliłam. Odebrałam od razu.
- Cześć Kornelia – powiedział przyjaciel a ja pomyślałam, że nadal coś jest nie tak. Nigdy nie witał się tak oficjalnie.
- Cześć Marcuś, jak ja cie dawno nie słyszałam- powiedziałam z uśmiechem.
- Tak wiem, no, ale wiesz ja…… a dobra nie ważne. Dzwonię w sprawie twojego smsa.
- Ahaa. No tak wiesz coś o tym? Wiesz może, o co chodzi i kto to jest?- Powiedziałam zmieszana.  
-Tak, ale to długa historia. Chciałem ci powiedzieć tylko, żebyś się nie przejmowała tym. Postaram się wszystko załatwić, ale jakbyś miała jeszcze jakąś wiadomość od tej dziewczyny to pisz i przepraszam cie za tą sytuacje. Opowiem ci wszystko jak się spotkamy albo przy kolejnej rozmowie.
- Dobrze, nie masz, za co mnie przepraszać to nie twoja wina. A co u ciebie?
- Wszystko okej. Przepraszam, że ostatnio się tak zachowywałem. Po prostu musiałem sobie coś przemyśleć. Ale obiecuje, że wszystko ci wyjaśnię jak się spotkamy u nas. Teraz musze kończyć. Pa Kornelia.
- Pa. Trzymaj się.
Nic z tego nie zrozumiałam. Dziwna ta rozmowa z nim była. A ja chciałabym z nim rozmawiać tak jak kiedyś. Ale może faktycznie wszystko się wyjaśni jak wrócę do domu i z nim się spotkam. Kończyłam naleśniki myśląc o tym wszystkim. O tej sytuacji z wiadomością na facebooka miało, chociaż to się wyjaśnić a ja nadal nic nie wiem. Niedane było mi dłużej myśleć, bo ktoś dzwonił do drzwi. Wsadziłam swój pusty talerz do zlewu i poszłam otworzyć, ponieważ prawdopodobnie byłam sama na mieszkaniu. Po otwarciu drzwi mocno się zdziwiłam.
- Co ty tu robisz?
- Przyszedłem do Niki. Mówiła, że będziesz poinformowana.
- Nic o tym nie wiem, ale wejdź. Proszę tam do kuchni.  
Chłopak wszedł a ja poszłam do pokoju, bo telefon, żeby zadzwonić do Niki. Ale gdy wzięłam telefon do ręki to miałam smsa, że przyjaciółka próbowała się ze mną skontaktować. Więc do niej oddzwoniłam.
- No co tam kochana, dzwoniłaś?
- No hejka, chciałam ci powiedzieć, że wyszłam na dwie godzinki na miasto będę za jakieś pół godziny a tam miał przyjść Nikodem, bo za półtora godziny ma autobus i chciał jeszcze pogadać. To jakby mnie nie było to weź go wpuść.
- Tak, tak już przyszedł.
- To weź tam z nim może pogadaj, albo coś. Mam nadzieję, że się nie pozabijacie.
- Może nie, dobra to ja idę do niego, ale streszczaj się co?
- Dobrze, dobrze. Pa – powiedziała śmiejąc się.  
Rozłączyłam się i poszłam do kuchni. Stojąc w drzwiach widziałam jak Nikodem je naleśniki, które zostawiłam dla Nikoli. Zaśmiałam się po cichu, bo wyglądał jak mały chłopiec, który wcina słodycze przed mamą, żeby nie widziała. Po chwili jednak się ogarnęłam i odezwałam wchodząc w głąb pomieszczenia.
- Smakują chociaż?
Chłopak się lekko wystraszył, ale odpowiedział pewnie
- No co ty łamago, są beznadziejne.
- Tak, to dlatego zjadłeś aż trzy? – Odpowiedziałam pewna, że chociaż raz nie będzie wiedział, co odpowiedzieć. A ten popatrzył na mnie jak na kosmitkę i odpowiedział.
- Dość, że chodzić i jeździć nie potrafisz to jeszcze liczyć. Co z tobą jest nie tak?- Powiedział z drwiącym uśmiechem.
- Możesz robić ze mnie idiotkę, ale dobrze wiemy, że tym razem to ci nie wyjdzie. Bo oboje wiemy jak jest. Więc nie rób z siebie idioty. – Powiedziałam triumfując.
Ten tylko pokiwał głową, więc ja dodałam tylko
- Napijesz się czegoś, bo Niki będzie za pół godziny.
- Kawę, tylko się nie poparz łamago. Czeka mnie 50 min jazdy wiec kawa będzie jak zbawienie.
- Już robię. Dla twojej wiadomości umiem robić kawę i inne rzeczy w kuchni.
- Tak, tak. Niech ci będzie.  
Nie chciało mi się z nim dyskutować, więc poszłam nastawić wodę na kawę i nasypać kawę do kubka. Ciągle czułam jego wzrok na sobie w ogóle nie wiem, o co mu chodzi. Gdy woda się zagotowała zalałam kawę i postawiłam kubek na stół przed chłopakiem i podałam mu jeszcze cukier i mleko. Sama usiadłam, naprzeciwko niego. Siedzieliśmy tak w ciszy, ale co jakiś czas czułam na sobie jego wzrok. Nie wiedziałam, o co mu chodzi, bo jak się popatrzyłam w jego stronę to odwracał głowę. Tak było przez jakieś piętnaście minut aż nie wytrzymałam i się odezwałam.
- Co się tak ciągle patrzysz? O co ci chodzi?
- Patrzę, bo mogę – odpowiedział z tym swoim uśmieszkiem.
- Palant- powiedziałam bardziej do siebie niż do niego.  
Ale i tak usłyszał i po chwili odpowiedział.
- Może i jestem palantem, ale za to jakim przystojnym.
Na te słowa palnęłam się ręką w głowę i dopowiedziałam
- Typowy narcyz.  
Miał coś odpowiedzieć, bo zamykał i otwierał usta. Na co się tylko pod nosem uśmiechałam. Nigdy się nie spodziewałam, że kiedyś go zagnę. W ostatnim czasie to ja nie wiedziałam jak mam się odzywać w jego towarzystwie, a dzisiaj nie miałam z tym żadnego problemu. Może, dlatego, że byłam u siebie. Nie mam pojęcia, ale byłam zadowolona z takiego obrotu sprawy. Kolejne dziesięć minut znowu siedzieliśmy w ciszy. Wypiłam w końcu kawę i odniosłam kubek do kranu. Gdy się odwracałam, on stał za mną. Chwilę zajęło mi ogarnięcie się, poczułam się bardzo dziwnie, zabrałam od niego kubek i również odstawiłam do kranu. Chłopak się tylko uśmiechnął i usiadł na swoje miejsce. Stwierdziłam, że przebiorę się w coś bardziej odpowiedniego niż dres.  
- Ty tu poczekaj ja się przebiorę i zaraz wracam. Niki powinna być do dziesięciu minut.
- W co byś się nie ubrała tak będziesz wyglądać tak samo..
- Jesteś u mnie, więc zachowuj się jak na gościa przystało, a nie jak palant.
Wkurzona poszłam do pokoju, co on sobie myśli, obrażać mnie we własnym mieszkaniu. Wzięłam z szafy jeansy, bokserkę i kardigan. Z rzeczami poszłam do łazienki, przebrałam się, poprawiłam włosy, nie wiem, po co ale zrobiłam to już chyba z przyzwyczajenia. Po pięciu minutach wróciłam do gościa, czy chcąc czy nie powinnam zachowywać się wobec niego milej. Tylko jak, jak on potrafi być wkurzający jak nikt inny. Gdy usiadłam na swoim miejscu.  Nikodem chciał coś powiedzieć, usłyszałam tylko:
- Ja tak naprawdę… to nie…- nie dokończył, bo usłyszałam otwieranie drzwi.  
Miałam nadzieję, że to Nikola, bo robiło się dziwnie. Poszłam do przedpokoju się upewnić i z ulgą zobaczyłam swoją współlokatorkę.  Przywitałam się z nią z uśmiechem.
- Hej kochana, twój gość czeka w kuchni.
- Hejka, dobra już do niego idę.
Koleżanka odwiesiła bluzę i poszła w stronę kuchni. Przed wejściem do kuchni się odwróciła i powiedziała jeszcze bez głośnie przepraszam.  
Tak naprawdę nie ma, za co przepraszać, bo nikt nikomu nie zabronił przeprowadzać gości.  
Poszłam po torebkę, bo stwierdziłam, że się przejdę. Nie chciałam im przeszkadzać. Krzyknęłam jeszcze, że wychodzę i miło było. Oczywiście z ironią, co wychwycili, bo oboje się zaśmiali, nic się już nie odzywając wyszłam.

katia122

opublikowała opowiadanie w kategorii miłość, użyła 1512 słów i 7995 znaków.

4 komentarze

 
  • Misiaa14

    Hmmm no...poprostu kocham heh :*

    11 wrz 2016

  • katia122

    @Misiaa14 <3

    12 wrz 2016

  • Nataliiia

    Kiedy next?? <3

    10 wrz 2016

  • katia122

    @Nataliiia postaram sie dodac w nastepnym tygodniu :) Jak bede miala w weekend chwile to napisze czesc :)

    12 wrz 2016

  • volvo960t6r

    Cudowna część :)

    9 wrz 2016

  • DemonicEagle

    Bardzo fajna część :)

    9 wrz 2016