Niespodziewanie cz.21

-Utopiłaś się tam, czy co?! Ile jeszcze masz zamiar tam siedzieć?! - Krzyczał zza zamkniętych drzwi. Był bardzo zdenerwowany... - Chcę ci przypomnieć, że za czterdzieści minut zaczyna się koncert, a ja też jeszcze muszę się umyć i przebrać, do cholery!
-Spokojnie! - Zgarnęłam swoje rzeczy i wkurzona wybiegłam w ręczniku do sąsiedniego pokoju. Pięć minut i już siedziałam w samochodzie. - I to niby ja się grzebię... I kto tu na kogo musiał czekać? - Mruknęłam pod nosem.
- Co, kuźwa?! To ty zajmowałaś łazienkę od godziny! - Darł się tak, że bolały uszy. - Dobra, nieważne... Przyjechaliśmy się tu dobrze bawić, więc nie będę się z tobą kłócił o byle gówno. - Powiedział nieco łagodniej i położył dłoń na moim udzie. Zrobił tą swoją minę i po prostu nie mogłam się dłużej na niego złościć, a nawet udawać, bo natychmiastowo i mimowolnie, kiedy tylko spojrzałam w jego świdrujące oczy, wybuchnęłam śmiechem... Chwyciłam go za szyję i pocałowałam.  
- Mówiłam ci już, jaki jesteś cudowny?  
- Może... ale chwal dalej, cukiereczku. - Zaśmiał się.
- Dobrze, cukiereczku, ale ruszaj już, bo serio się spóźnimy. - Mimo wszystko, dojechaliśmy na czas. To było niesamowite, jeszcze nigdy nie byłam na tak wielkim koncercie. Te światła, tłumy ludzi i oczywiście przełomowy moment, w którym na scenę wyszła kapela. Basy sprawiały, że cała drżałam. Czułam, jak muzyka dosłownie roznosi się po moim ciele. - Idę do ubikacji. - Krzyknęłam mu do ucha. Kiwnął głową. Już wracałam, kiedy nagle przyczepiło się do mnie jakiś dwóch facetów. Tfu, chłopaków, gówniarzy... Mieli na oko nie więcej niż dwadzieścia lat, zatarasowali mi drogę.
- Witam panią. - Powiedział jeden z nich. Brunet, wysoki z lekkim zarostem. Był chyba trochę wstawiony.
- Nara. - Próbowałam się przez nich przebić, ale nic z tego... Zaczęłam się bać. - Spieprzajcie, głusi jesteście?! - Krzyknęłam, kiedy dalej nie pozwalali mi przejść.
- Grzeczniej troszkę. - Powiedział drugi. Blondyn, też wysoki, ale po wyrazie twarzy, od razu mogłam stwierdzić, że nie jest zbyt inteligenty. - Śliczna jesteś. - Pogłaskał mnie po głowie, ale gwałtownie się odsunęłam. - Co taka płochliwa?
- Zostawcie mnie i zejdźcie mi z drogi, do cholery. Czy jesteście tak tępi, na jakich wyglądacie?! Mam przeliterować?! Wypieprzajcie. - Czułam przypływ gorąca, trzęsłam się ze strachu przed tym, co może się zaraz wydarzyć.
- Zadziorna, lubię takie. - Odezwał się brunet. Chwycił mnie mocno za przedramię i zaczął prowadzić w stronę wyjścia.  
- Puść mnie, gnoju! - Zaczęłam się drzeć i wyrywać z jego uścisku. Poczułam dłonie blondyna na mojej talii, które zmierzały coraz wyżej... Miałam ochotę płakać. Modliłam się, żeby ktoś teraz przechodził tym cholernym korytarzem i pomoże mi, zanim stanie się jakieś nieszczęście...
- Co jest, kurwa?! - Uff.. usłyszałam głos Kuby. Dzięki Bogu... - Popierdoliło się wam coś, chłopaki?!  
- Kuba! Weź ode mnie tych oblechów! - Wyrwałam się od bruneta i podbiegłam do niego.
- Zrobili ci coś? - Zapytał.
- Na szczęście, nie. Ale gdybyś się nie pojawił... nie chcę o tym myśleć.
- No to sobie przejebaliście, panowie. - Podszedł do nich pewnym krokiem i niczym jakiś superbohater sprzedał im po solidnym uderzeniu z pięści. Było na tyle mocne, że legli na podłogę. Nie jestem pewna, ale jeden chyba utracił przy tym zęba.
- Chodź, spadamy stąd. - Chwycił mnie za rękę i zaprowadził do samochodu. Zaczęłam ryczeć.
- Nie płacz, proszę cię. Wiem, nawaliłem, ale nie miałem pojęcia, że coś takiego może się stać. To moja wina... Nie wybaczyłbym sobie, gdyby coś ci się stało.  
- Nie prawda... To nie twoja wina. Gdyby nie ty... dziękuję. To było coś okropnego, dlatego chciałabym o tym jak najszybciej zapomnieć. Nic takiego się w sumie nie stało, wiec nie warto tego roztrząsać. Zapomnimy?
- Oczywiście. - Ucałował mnie w czoło. - To co? Wracamy? Może chociaż jakaś kolacja?  
- Czemu nie. - Uśmiechnęłam się.  
Siedzimy już na kanapie, obżarci pizzą z podwójnym serem i pepperoni. Oglądamy jakiegoś romantyka, ale prawdę mówiąc, nie zwracam na to zbyt wielkiej uwagi.
- Przepraszam cię, to miał być twój najlepszy wieczór. - Powiedział. - Miałaś go pamiętać do końca życia.
- A może i tak będę? - Wskoczyłam mu na kolana. - Niech będzie najlepszy i niezapomniany dla nas obojga.

.
.
.
.
I co myślicie? :)

Dreamer98

opublikowała opowiadanie w kategorii miłość, użyła 853 słów i 4587 znaków.

10 komentarze

 
  • Użytkownik Dreamer98

    Będzie w przyszłym tygodniu dopiero, bo ostatnio nie mam kiedy nawet przysiąść i napisać ale od przyszłego tygodnia powracam :) przepraszam że tyle czekacie i dziękuję za zainteresowanie moimi wypocinami :D

    30 lip 2015

  • Użytkownik Roxy

    @Dreamer98 jejku nie wytrzymam. Dopiero przeczytałam całość i jest świetna choć to jeszcze nie koniec. Masz talent :* <3

    1 sie 2015

  • Użytkownik ~kckck

    Dawaj nowe :(

    22 lip 2015

  • Użytkownik ~kckckc

    Zaajebiste czekam na nowe :*

    20 lip 2015

  • Użytkownik Gelus

    Super :-D niemoge się doczekać następnej czesci

    19 lip 2015

  • Użytkownik truskawka

    Kiedy kolejna część?

    19 lip 2015

  • Użytkownik Marlens

    Od razu lepiej :D

    7 lip 2015

  • Użytkownik anka.

    Cudowne opowiadanie ! Czyta się "jednym tchem". :D Czekam z niecierpliwością na następne rozdziały. :)

    4 lip 2015

  • Użytkownik Daisy11

    Świetne, zwłaszcza "dialog" z tymi dwoma debi*ami :) Fajnie, że również potrafi się nieźle wkurzyć i pyskować. Oby więcej takich rozdziałów ;)

    3 lip 2015

  • Użytkownik madaia0702

    super <3kiedy kolejna część

    2 lip 2015

  • Użytkownik kamila12535

    Super czekam na więcej

    2 lip 2015