Niespodziewanie cz.20

Na liczniku pojawia się ponad sto siedemdziesiąt kilometrów na godzinę, ale jakoś mi to nie przeszkadza. Ufam mu, nigdzie nie czuję się tak bezpiecznie, jak u jego boku. Bezmyślnie wpatruję się w kolejne, mijane przez nas drzewa, które przy takiej prędkości zamieniają się raczej w zwykłą, zieloną smugę. Jedziemy w ciszy, ale nam to nie przeszkadza. Ważne, że jesteśmy razem. Tylko to się liczy. Ciekawe jest to, że nigdy nie poddamy się nudzie, kiedy dzielimy ją z odpowiednią osobą. Wszystko wówczas nabiera kolorów. Podkręciłam głośniej radio, w którym akurat leciała moja ulubiona piosenka a mianowicie "Otherside" Red Hot Chilli Peppers. Początkowo byłam spokojna, ale kiedy rozpoczął się refren, nie wytrzymałam i wydarłam się ile sił w płucach, wykonując przy tym bardzo dziwne ruchy. Spojrzał się na mnie ukradkiem. Widziałam, jak próbuje się powstrzymać od śmiechu, jednak w pewnym momencie, wybuchnął... Speszyłam się i udając obrażoną, spoglądałam w stronę okna.  
- Ej! - Uszczypnął mnie w łydkę. - Nie przestawaj!
- Jak mam śpiewać, kiedy się ze mnie naśmiewasz?
- Ja? Nigdy. Właśnie za to cię kocham. - Objął moją dłoń.
- Czyli za co?
- Za to, że nie można cię rozgryźć. Jesteś spontaniczna, nieprzewidywalna i kochana.  
- Czyli to dobrze, że mi nieraz odpieprza? - Zaśmiałam się.
- Dobrze? Mało powiedziane. Twoje dziwactwa sprawiają, że jesteś niesamowita.
- Powiesz mi coś? - Zapytałam.
- Wszystko, co tylko chcesz.
- Gdzie jedziemy?
- No to prawie wszystko.
- Rodzice się wnerwią... Muszę zadzwonić chociaż i powiedzieć gdzie jestem, o której wrócę i tym podobne...
- Spokojnie, wszystko już załatwione. - Uśmiechnął się cwaniacko. - Prześpij się trochę, jeszcze co najmniej dwie i pół godziny jazdy. Żebyś potem nie była zmęczona.
- Kuba... Co ty znowu wykombinowałeś?  
- Dowiesz się w swoim czasie. Prześpij się. - Wcale nie chciałam tego robić, ale kiedy z nieba zaczęły spadać krople deszczu, powieki same mi się zamknęły. Obudziłam się na miejscu. Staliśmy przed jakimś domem. Był ogromny, położony praktycznie w centrum miasta, a ja nawet nie wiem jakiego!
- Gdzie jesteśmy?! - Zapytałam zdenerwowana.
- We Wrocławiu.
- Co?! Czy ty sobie w tym momencie ze mnie kpisz?! Przestań się wydurniać i gadaj, gdzie jesteśmy.
- We Wrocławiu. - Powtórzył spokojnie. - Mówiłaś, że bardzo chciałabyś pójść na koncert Linkin Park, a więc załatwione.
- Żartujesz? - Nie dowierzałam, przecież to niemożliwe!
- Nie. Masz wspaniałego chłopaka, który załatwił dwa bilety praktycznie pod samą sceną.
- Nie, stop, stop. Przecież to musiało kosztować majątek! Nie zgadzam się. - Wszystko fajnie, ale to głupie uczucie, kiedy ktoś wydaje na kogoś jakieś czterysta złotych dla rozrywki. Kocham go, ale przegiął z tym...
-Miałem je praktycznie za darmo, więc się nie denerwuj. Mój starszy brat cioteczny ma pewne dojścia. Sam nie mógł pójść, dlatego wcisnął te bilety nam. Spokojnie. A ten dom, przed którym stoimy, jest jego. Pozwolił nam się zatrzymać na noc, nawet sam to zaproponował.
- A nie będziemy mu przeszkadzać? Trochę tak głupio...
- Nie jest głupio i nie, nie będziemy mu przeszkadzać. Pojechał na ślub do Warszawy, także nawet się z nim nie spotkamy.  
- Sama nie wiem. A co moi rodzice?
- Wszystko wiedzą i się zgadzają. Zadzwoń, jeżeli mi nie wierzysz.  
- Dobra, wierzę. Ale... Przecież ja nie mam się w co ubrać, nic nie wzięłam.
- Jak mówiłem, masz najlepszego chłopaka na świecie. Byłem u ciebie wcześniej i twoja mama spakowała kilka rzeczy, które mogłabyś założyć. A jak nic ci nie będzie pasować, to pójdziemy coś kupić.  
- Nienawidzę cię! - Krzyknęłam.  
- Że co? Liczyłem na coś w rodzaju: "Boże, jaki ty jesteś wspaniały! Kocham cię". Ale ok, nienawidzę cię też jest spoko.
- Nie rozumiesz. Jesteś za dobry, a to wszystko jest jak bajka.  
- Długo będziesz jeszcze tak pleść, czy wejdziemy w końcu do środka? Wiesz, trzeba się ogarnąć, bo w końcu za półtorej godziny zaczyna się koncert.  
- Co?! Boże, ja muszę się uszykować! - Wleciałam z kosmetyczką do ubikacji i zatrzasnęłam za sobą drzwi.  





Sorki, że nie dodawałam... Nie miałam czasu :( Teraz się jakoś luźniej w końcu zrobiło :) No i oczywiście, co myślicie? Komentujcie, oceniajcie :)

Dreamer98

opublikowała opowiadanie w kategorii miłość, użyła 805 słów i 4461 znaków.

4 komentarze

 
  • Użytkownik prf

    Super. Czekam na kolejną część

    27 cze 2015

  • Użytkownik ala1123

    Super:)

    27 cze 2015

  • Użytkownik DziecieChaosu

    Fajne  :kiss: zwłaszcza to: "Liczyłem na coś w rodzaju: "Boże, jaki ty jesteś wspaniały! Kocham cię". Ale ok, nienawidzę cię też jest spoko. " :D :D :D

    26 cze 2015

  • Użytkownik Cassela

    Krótkie ale zajefajne weny życzę

    26 cze 2015