Niespodziewanie cz.11

Niedzielny poranek zaczął się dość typowo. Wstałam koło dziewiątej, zjadłam zrobioną przez tatę, pyszną jajecznicę z pomidorami i zaczęłam się szykować do kościoła. Szczęście, że było ciepło i bardzo słonecznie, gdyż mogłam założyć swoją ulubioną, miętową sukienkę i jasne szpilki. Niestety, dalej towarzyszą mi okropne wyrzuty sumienia. Zapakowałam się z rodzicami do samochodu. Swoją drogą, nie mam pojęcia, jak mama zdołała przekonać na to tatę. Jak sam mówi, jest "wierzący, niepraktykujący". Musiała więc użyć szantażu. Siadamy w ławce i czekamy na rozpoczęcie mszy. Obracam głowę, rozglądając się dookoła. Boże, co on tu robi? I jeszcze dosiada się właśnie do mnie.
- Kuba, co jest? - Nie ukrywam zaskoczenia.
- Jak to, co? Nie no, tak szczerze, to jestem z rodziną w odwiedzinach u wujka. Zobaczyłam cię, więc postanowiłem się przysiąść. Przeszkadza ci to? - Zauważyłam wpatrujących się w nas moich rodziców. Pięknie, jeszcze tego brakowało.
- Nie, skądże.  
- Kto to? - Szepnęła mi do ucha mama.  
- Kolega.
- Kolega? Ta, pewnie. Za długo już na tym świecie żyję, żeby uwierzyć, że to tylko kolega.  
Stoimy z Kubą na placu parkingowym. Nagle, podchodzą mama z tatą i siostrami.
- Dzień dobry. - Powiedział Kuba i podał rękę mojemu tacie, a do mamy kiwnął głową.  
- Witam, witam. - Uśmiechnął się tata.
- To co? Długo jesteście razem? - Zapytała się mama. Jezu, ona nigdy nie może usiedzieć cicho. Zrobiłam się czerwona, jak jakiś buraczek, ale on wydawał się być bardzo spokojny i wcale niezaskoczony tym pytaniem.
- W sumie, to nie liczę. Przy państwa córce, tracę rachubę. - Jaki on jest kochany, wprawił mnie w ogromne zdumienie, zaczerwieniłam się jeszcze bardziej. Widzę też, że rodzice także są zaszokowani tą dojrzałą, romantyczną odpowiedzią.  
- Wydajesz się być bardzo porządnym chłopakiem. Miałbyś może czas i ochotę zjeść z nami obiad? - Zaproponowała. Kuźwa, co się właśnie dzieje? Stałam jak słup soli i tylko bezsensownie się im wszystkim przyglądałam. Proszę, niech odmówi, przecież to nie będzie zwykły obiad, tylko jakieś przesłuchanie. Plus nie czuję się dobrze po wczorajszym zajściu. Muszę mu to jakoś powiedzieć...
- Tak, bardzo chętnie. - Przytaknął. Szlag.  
- Dobra, to wy jedźcie przodem, a ja wsiądę z Kubą. - Powiedziałam szybko i pociągnęłam go za rękę, udając się w kierunku białego peugeota.  
- Co ty taka nerwowa? - Zapytał i włożył do stacyjki kluczyki.  
- Ty chyba nie wiesz, w co się pakujesz... - Westchnęłam.  
- Wiem. W pierwszy obiad z twoimi rodzicami. Muszę przecież wypracować sobie u nich dobrą opinię, żeby częściej i na dłużej mieć cię dla siebie. - Zaśmiał się i docisnął do gazu tak, że było słychać pisk opon. Jesteśmy już w domu. Pomogłam nakryć do stołu, a mama podała wazę z rosołem, talerz ziemniaków, drobiowe "zawijanki", udka i mizerię.  
- Tak w ogóle, ślicznie dzisiaj wyglądasz. - Szepnął mi do ucha. Ledwo skończyliśmy, a tata już podał wino, kawę i dwa rodzaje ciasta.
- To ile masz lat? - Zapytał, polewają mu wino. Yhy, zaczyna się...
- 19, dziękuję, ale nie piję. Prowadzę.
- Za miesiąc matura? - Do rozmowy włączyła się mama.
- Tak, tak. Szczerze, to okropnie się boję. W końcu, moja przyszłość zależy od tego świstka.  
- Prawda.. - Przyznała. - To kim masz zamiar zostać? Na jakie studia się wybierasz?
- Myślę o architekturze, ale nie wiadomo, jak to będzie. Póki co, muszę się skupić na maturze. - Odparł. Ło, sama nie wiedziałam, że się na to wybiera... Zaskakuje mnie z każdym dniem... Przesłuchanie przerywa babcia. Pewnie zobaczyła samochód i z ciekawości nie mogła wytrzymać, albo jedna z kochanych siostrzyczek, zdążyła ją poinformować o jego wizycie...  
- No, przyszłam obejrzeć tego kawalera. - Boże, zaraz się zapadnę pod ziemię. Spoglądam na Kubę i widzę, że nagminnie próbuje powstrzymać się od śmiechu.
- Dzień dobry. Kuba. - Wstał i ucałował ją w rękę.  
- Dzień dobry.  
Nagle, podlatuje mały diabeł, Anka. Przeczołgała się pod stołem i wgramoliła się mu na kolana. Bacznie się mu przygląda. Zaraz za nią, podeszła też starsza, Sara.  
- Jesteś jej chłopakiem? - Pyta młoda.
- Tak. - Uśmiecha się i łapie ją za rączki. - Ile masz latek?  
- Siedem.  
- Uu, to już duża jesteś. Jezu, Julka, jaka ona jest do ciebie podobna.
- Ja jestem ładniejsza. - Mówi Anka. Co za dziecko, zaraz ją chyba uduszę!
- Właśnie. Jesteś bardzo przystojny - zaczyna Sara - czemu z nią chodzisz? - No nie, tego już za wiele. Wszyscy wybuchają śmiechem, a ja mam ochotę wejść pod ten stół.
- Czemu? - Spojrzał się na mnie. - Bo jest inteligentna, zabawna i przepiękna. - Złapał mnie za rękę, a wszyscy osłupieli.  
- Dobra, rodzinko. My będziemy lecieć, mamy plany. - Wzrokiem wymusiłam od Kuby posłuszeństwo i potwierdzenie mojego oznajmienia. Szybko odeszliśmy od stołu, pożegnał się ze wszystkimi i wsiedliśmy do samochodu.

Dreamer98

opublikowała opowiadanie w kategorii miłość, użyła 956 słów i 5145 znaków.

4 komentarze

 
  • Użytkownik hfhgucb

    Świetne opowiadanie :-)
    Pisz dalej !!

    14 maj 2015

  • Użytkownik kamila12535

    Wspaniałe opowiadanie ♡♥<3

    6 maj 2015

  • Użytkownik Paulaa

    Wspaniała część!

    6 maj 2015

  • Użytkownik prf

    Świetna część :)

    6 maj 2015