Niespodziewanie cz.14

Nie mam na nic siły. Leniwie zdejmuję ciasne ubranie i wsuwam się pod cieplutką kołdrę. Leżę przez kilkanaście minut i rozmyślam. Jestem wściekła zarówno na niego, jak i na siebie. Czyli to prawda, że kobiety są najbardziej niezdecydowanymi stworzeniami na świecie... Ta rozmowa z nim mnie zabolała. Fajnie, już znalazł sobie pocieszenie. Jeszcze gdyby tylko w wódce, ale nie, on musiał kleić się do jakiejś cizi. W końcu, zasypiam. Dręczą mnie okropne koszmary, wiercę się jak opętana. Ze złego snu wybudza mnie dłoń gładząca moją głowę i przedramię. Otwieram zaspane, lekko zaropiałe od płaczu oczy, szybko je przecieram, przeciągam się niczym wielki kocur i ziewam. Podnoszę się do pozycji siedzącej. Kurwa.  
- Nie patrz na mnie! - Zauważywszy Kubę, szybko chowam się pod pościel. - Tak w ogóle, to co ty tu robisz? Gdzie twoja panienka?
- Przestań już. Nie masz prawa mi niczego wytykać. Ani ty ani ja święci nie jesteśmy. Ale prawda, przegiąłem trochę. Tylko wiedz, że do niczego nie doszło.
- Och, jakże mi ulżyło. Serio? Człowieku, ogarnij się trochę.  
- Ja? Nie wiem czy ty jesteś ślepa, czy głupia. Szaleję za tobą, a ty tego nie widzisz! Gdyby tak nie było, nie siedziałbym tu teraz tylko dmuchał panienkę z klubu. Jestem na kacu, mam wrażenie, że lada moment i się przewrócę, ale nie, wziąłem taksówkę i przyjechałem. Bo co? Bo mi cholernie zależy. Ty pewnie i tak masz to w dupie.
- Nie mam...  
- Dziewczyno, powiedz mi, czego ty chcesz?  
- Nie wiem.
- No ja pierdole. - Zdenerwował się, wstał i nerwowo chodził w kółko. - Dobra, zróbmy tak. Ty się zastanów, ja nie naciskam. Poczekam. Chyba mi odbiło już do końca. Ale człowiek zakochany robi głupie rzeczy.  
- Przepraszam, że każę ci czekać.  
- Okej, nie rozmawiajmy już o tym. Ja idę, muszę się doprowadzić do porządku. - Ucałował mnie w czoło i wyszedł.
Po południu zabieram się za odrabianie lekcji. Siedzę już nad tym dwie godziny, chyba mnie coś strzeli... Słyszę, że dzwoni telefon. Tym razem to Patryk.  
- Ubieraj się, jestem po ciebie za pół godziny.
- Ale jak to?
- Tak to, jedziemy się przejechać. - Rozłączył się. Co to ma być, do cholery? Nie wiem czemu, ale posłusznie zrobiłam to, co kazał. Był punktualnie. Wsiadłam do samochodu. Nic nie mówił, bezsensownie wpatrywał się na drogę. Docisnął do gazu tak, że na liczniku było ponad 200km/h.
- Zwolnij! - Krzyknęłam przerażona. On jednak nie posłuchał. - Kurwa mać, słyszysz mnie?! Co ci jest?!
- Nic. - Zwolnił.  
- Gdzie jedziemy?
- Do Warszawy.  
- Co, kurwa?! Czy ciebie już do końca powaliło?! Zawracaj i odwieź mnie do domu!
- Nie. Jedziemy na coś w rodzaju pokazu samochodowego. Miałem jechać z Maksem, ale wolę z tobą.
- Ale do Warszawy?! Zanim my dojedziemy, przyjedziemy. Nie pomyślałeś, że będę miała potem burę od rodziców?
- To do nich zadzwoń i powiedz, że jesteś ze mną.
- Jest mały problem.
- Jaki?
- Wtedy będą jeszcze bardziej źli.
- A to niby czemu?
- Nie cierpią cię. - Uśmiechnęłam się ironicznie i wyjęłam telefon. Wcisnęłam im, że jadę z paczką do kina na "noc filmową" i będę w domu w granicach północy. Jedziemy już od godziny. Wpatruję się w spadające krople deszczu. Nawet nie wiem kiedy schodzą mi się oczy i usypiam.  
- Proszę pani, wstajemy. Jesteśmy już na miejscu. - Budzi, łaskocząc mnie w szyję. Wysiadamy. Jeszcze nigdy nie widziałam tylu różnych samochodów w jednym miejscu. Zabytkowe, tuningi i te najnowsze. Na początku może i mi się podobało, ale szybko się znudziłam. On był jednak tym wszystkim widocznie bardzo zafascynowany. Poszłam więc po kawę. Stoję w kolejce, podchodzi do mnie pewny chłopak. Przystojny brunet, na oko metr dziewięćdziesiąt, brązowe oczy, pewnie koło dwudziestki.
- Hej.
- Cześć... - Odpowiadam niepewnie.  
- Chcesz się ze mną przejechać na motorze? - Wskazał na piękną jamaszkę.  
- Nie. - Odeszłam i lekko przestraszona, zaczęłam wracać do Patryka. Słyszę dźwięk silnika. To znowu on, zatrzymuje się koło mnie.
- No chodź, przecież ci nic nie zrobię.
- No ja nie wiem, nie znam cię. - Szłam dalej.
- Jedno kółko.  
- Co ci tak zależy?
- Bo nie codziennie spotykam tak piękne dziewczyny. - Uśmiechnął się.  
- No cóż, trudno. Znajdź sobie jakąś blacharę, ale mi daj spokój.
- Czemu blacharę?
- Bo inna "podryw na motor" uzna za żałosny. - Zauważyłam Patryka, który widząc mnie z tym kolesiem, szybko podbiegł.
- Jakiś problem? - Zapytał obejmując mnie w pasie.
- Już wiem, czemu nie wsiadłaś. Inaczej jestem więcej niż pewny, że byś się zgodziła. - Założył kask i odjechał z piskiem opon.
- O co chodziło? - Zapytał widocznie zazdrosny Patryk.
- O nic. - Zaśmiałam się. Dzwoni mi telefon. To Kuba.
- Dasz radę teraz wyjść?- Pyta.
- Nie... nie mogę. Nie ma mnie w mieście.
- Jesteś z nim, prawda?  
- Przepraszam. - Zrobiło mi się strasznie głupio. - Musimy poważnie porozmawiać. Jutro po szkole u mnie, dobrze?
- Ok. - Rozłączył się.  
- Kto dzwonił? - Pyta Patryk.
- Nieważne. - Schowałam komórkę do kieszeni.  
- Cieszę się, że jesteś tu ze mną. - Przybliżył się i pocałował. Serce chciało mi wskoczyć do gardła. Czemu on tak na mnie działa? Jedno jest pewne. Wiem, kogo wybrać.  


Co sądzicie? Komentujcie, oceniajcie! :)

Dreamer98

opublikowała opowiadanie w kategorii miłość, użyła 1021 słów i 5444 znaków.

6 komentarzy

 
  • Użytkownik wybitazesnu

    Ja też mam nadzieję że wybierze Kubę a kiedy kolejna część

    18 maj 2015

  • Użytkownik :)

    Mam nadzieje ze wybierze kube

    17 maj 2015

  • Użytkownik ala1123

    Super;) powinna wybrać KUBĘ

    17 maj 2015

  • Użytkownik ewe

    Powinna wybrać Kubę :)

    17 maj 2015

  • Użytkownik Nata208

    Super opowiadanie i niewiem jak wy, ale ja mam nadzieje że wybierze Kube ;) :)

    17 maj 2015

  • Użytkownik kamila12535

    Super opowiadanie

    17 maj 2015