Niebezpieczne cięcie - rozdział 1

Niebezpieczne cięcie - rozdział 1Gabriel  
   
    
    
   Jak co trzy tygodnie wybrałem się do fryzjera na ogóle uporządkowanie czupryny. Salonik, który niedawno zacząłem odwiedzać, był co prawda niewielki, ale dzięki temu niezwykle przytulny. Znajdował się w głębi starej kamienicy. Praktycznie nie było go widać, tak dobrze został ukryty. Znając życie, sam również bym go przeoczył, gdyby nie jeden ważny szczegół. Mianowicie: była tam pewna fryzjerka. Gdy ją tylko ujrzałem, a zwłaszcza to, jak posługuje się nożyczkami, zrobiło mi się niesamowicie gorąco. Nie wiem, może to był jedynie odruch czy zwyczajny impuls, lecz w tamtej chwili zrozumiałem... zyskałem wręcz całkowitą pewność, że to właśnie ona musi zająć się moją czupryną. Chciałem poczuć jej dłonie na swojej głowie i zobaczyć jak to jest, gdy opuszki drobnych palców będą mierzwić kędziorki moich włosów. Z owym marzeniem, bez zbędnego zastanawiania się, wszedłem do środka. Miałem tylko nadzieję, że nikt wcześniej nie przyuważył, jak z wystawionym na wierzch jęzorem, spoglądałem na wirtuozkę nożyczek. 



Zuzia
    


   Jest już południe, z głodu aż w żołądku bulgocze. Na szczęście widzę koniec kolejki. Dzisiaj odwaliłam istny maraton. Nogi dosłownie wchodzą mi do tyłka. Będę wdzięczna za chociaż dziesięć minut przerwy.
Salonik, w którym pracuję należy do mojej kuzynki Marysi. Ona zajmuje się głównie damskim działem, ja natomiast męskim. Na pokładzie mamy również dwóch uczniów, Darię i Michała, który dzisiaj sprząta moje stanowisko. Muszę przyznać, że chłopak jest pracowity, a także lubi mnie podrywać. Bez powodzenia.
Idę na zaplecze, aby w końcu coś przekąsić, gdy nagle otwierają się drzwi do salonu.
Noo… niech mnie brzytwa posieka! Czy ten klient nie może umówić sobie wizyty telefonicznie, tylko wchodzić swoimi buciorami, kiedy mu się podoba? Hallo? W którym to my wieku żyjemy?!  
– Dzień dobry. Chciałbym się ostrzyc – mówi. Zerkam na praktykanta i sygnalizuje mu, aby obsłużył pedancika.  
 W między czasie z torebki wyciągam pudełko z jedzeniem. Otwieram je, a zapach bigosu unosi się w powietrzu. Mmm… Fakt, potrawa jest zimna, ale mi to rybeks. W chwili obecnej zjem nawet konia z kopytami.
Wkładam pierwszą porcję do ust, zamykam powieki i delektuję się smakiem. Gdybym mogła to bym zamruczała. Połykam papkę i nabieram drugą mini łopatę zwaną łyżką. Już chcę włożyć ją do jamy ustnej…
– Nie. Nie zgadzam się! Żądam szefowej tego stanowiska! – słyszę głos nowo przybyłego klienta. Odkładam z bolączką jadło. Ocieram mordkę w ręcznik i wychodzę z zaplecza z przesłodkim na ustach uśmiechem, myśląc sobie:
‘Wbiję mu nożyczki w kark.’



Gabriel  



   Chyba powiedziałem zbyt wiele, bo praktykant patrzył na mnie lekko wystraszonym wzrokiem. Już miałem zacząć się tłumaczyć, gdy poczułem jak... istne ciary przeszły mnie od czubka głowy po same koniuszki palców. Co wywołało taką reakcję? Wzrok, palący wzrok mojej wirtuozki nożyczek. Doprawdy, przyznam, iż gdyby wzrok mógł zabijać, to już byłbym martwy. Spojrzenie pięknych piwnych oczu wbijało się we mnie, niczym ostrze brzytwy. Przedzierało się przeze mnie i docierało do duszy. Zabójcze uczucie, jednak z drugiej strony było w tym coś, co mnie jeszcze bardziej pociągało.  
Kobieta podeszła do stanowiska i rzekła jedwabistym głosem:
– Proszę usiąść.
Wykonałem polecenie. Wiedziałem jednak, że za tym czarującym tonem kryje się najprawdziwszy lód.
Znów przeszedł mnie dreszcz. Chłodny, ale mimo wszystko przyjemny.
– Jak strzyżemy? – zapytała.   
–  Zdaję się na pani doświadczenie – odparłem. Nic więcej nie byłem w stanie z siebie wydusić. Zaczęła szykować swoje narzędzia pracy. W pewnym momencie wychyliła się zza moich pleców, by sięgnąć po grzebień i maszynkę. Poczułem wtedy prawdziwą eksplozję. Eksplozję zapachów. Pachniała polnymi kwiatami oraz mydłem. Cóż to była za rozkosz dla zmysłów. Byłem zahipnotyzowany. Zamknąłem oczy. Delektowałem się każdym dźwiękiem, każdym zapachem, gdy przygotowywała się do pracy. Nagle dotknęła moich włosów i głowy. To był dla mego ciała mega potężny bodziec. Nigdy się tak nie czułem. Otworzyłem oczy i lekko podskoczyłem. „O matko, mam nadzieję, że tego nie zauważyła”. ˗ Pomyślałem w podświadomości. Z miejsca, w którym jej dłoń zetknęła się ze skórą głowy przeszedł impuls, jakby wyładowanie elektryczne, które trafiło prosto do lędźwi. Poczułem, jak mój żołnierz budzi się i staje na baczność. „Spocznij towarzyszu broni” ˗ powiedziałem do niego w duchu. Trudno było zarówno mi, jak i jemu ochłonąć, lecz na całe szczęście się udało. Byłem uratowany. Tymczasem bogini nożyczek poczęła rozczesywać moje włosy. Jakież to było przyjemne uczucie. Po prostu, nie do opisania. Delikatne, płynne ruchy muskały moją czuprynę. Było to doprawdy kojące. Ten błogi spokój połączony ze zmęczeniem z powodu ciągłej kontroli podświadomości i ciała spowodował, że zrobiłem się senny. Nie zdając sobie nawet sprawy kiedy... po prostu odpłynąłem.



Zuzia
    


   Biorę rozpylacz, zmaczam włosy mężczyzny.  
Za bardzo się mu nie przyglądam, z prostego powodu ˗ obciąć kudły, skasować za obsługę, aby dokończyć romans z bigosikiem.  
Zaczynam ścinać od grzywki. Przedziałek, kosmyki między palce ˗ ciach, ale nie proste cięcie lecz pikowanie. Najpierw z góry, później boczki.
Biorę do ręki bezprzewodową maszynkę. Chcę właśnie zapytać, ile milimetrów, aby wiedzieć jaką użyć nasadkę…
Baa, co za bezczelność!  
To salon fryzjerki, a nie hotel by sobie ucinać drzemkę!
Nagle w głowie pojawia się przepiękna wizja i sobie myślę, czy by jej nie wcielić w życie. Taki mały odwet…
Pochylam się do przodu. Z półeczki biorę nasadkę numer trzy. Zakładam na maszynkę, włączam urządzenie, które od razu zaczyna wibrować, wydajając odgłos cichego brzęczenia.
Dostawiam przyrząd pracy do karku i jednym sprawnym ruchem pociągam do góry. Spora garść włosów opada na podłogę. Robię jedną łysą ścieżkę po drugiej na głowie klienta. Co najwyżej nie zapłaci za usługę.  
Po zakończonej czynności z maszynką, biorę degażówki i zaczynam cieniować.  
Jestem mocno skoncentrowana nad zemstą. Podnoszę wzrok, aby sprawdzić równość wysokości boczków, wtem lekko drgam. Grzebień prawie wypada mi z dłoni na widok pożerającego mnie wzroku. Zielony intensywny kolor oczu, przyciąga moje spojrzenie. W milisekundzie robię sobie pierwszy obraz kolesia, siedzącego na fotelu. ’Nawet ładny z ciebie samiec.’ Szybko otrząsam się z pogiętej myśli, co bym chciała z nim zrobić oraz w których rejonach jego ciała mogłabym zaprezentować mu swoje umiejętności fryzjerskie. Chaszcze na piszczelach, czy regulacja brwi również są moimi specjałami… nie ma to jak gorący wosk.
– Wszystko w porządku, czy krócej z góry? – pytam przesłodko, a tak naprawdę myślę se ‘Spróbuj narzekać, a potraktuję cię najmocniejszym lakierem do włosów miedzy gały!’ Tak, jakby ziomek zrozumiał głos w mojej głowie, kiwa łepetyną niczym niemiecka samochodowa zabawka ˗ jamnik.
– Idealnie – stwierdza. Delikatnie się uśmiecham i powracam do ostatniego szlifu.
Ciach, ciach, ciach. Gotowe.
Odrywam biały kołnierzyk. Ściągam nasadkę z maszynki, a następnie wygalam resztkę zbędnych włosów z karku. Biorę szczotkę z miękkiego włosia, oczyszczam skórę. Chwytam podręczne lusterko i ukazuję gościowi tył… ‘No, co on się tak na mnie dziwnie lampi?’ Przecież nie wyrżnęłam mu dziury na pół czachy, jak chciałam zrobić we wcześniejszej wizji.
– Czy zdołałam trafić w pański gust? – pytam, gdy nagle żołądek wydaje rechot głodnej ropuchy.
Jaka siara!

FourGenesis

opublikowała opowiadanie w kategorii miłość i erotyczne, użyła 1399 słów i 7978 znaków, zaktualizowała 29 maj 2020.

3 komentarze

 
  • Użytkownik Iga21

    Na wesoło 🙂
    Witaj wśród śmieszków 🙂
    Łapka w górę leci no i czekam na następne 🙂
    Ps. Poczytaj opowiadania tych, że dwóch autorów, są genialne 🙂
    Czyli Agnes i Alexa 🙂

    1 cze 2020

  • Użytkownik FourGenesis

    @Iga21 Dziękuję za powitanie i łapkę :)
    Następne już za niedługo :)

    2 cze 2020

  • Użytkownik agnes1709

    Haha, fajnie, że piszesz luźno i pod humorek. Szkoda tego wzwodu, mina fryzjerki byłaby pewnie bezcennna. No w końcu rzadko zdarza się, aby stawał w takich okolicznościach. Babka ściąga okrycie, a u typa namiot. Bo jak to sobie wyobrażę... :lol2: Łapka się należy oczywiście.

    29 maj 2020

  • Użytkownik FourGenesis

    @agnes1709 Bardzo dziękuję. Miło mi, że się podoba :) No, powyobrażać sobie można wiele haha  :devil:

    29 maj 2020

  • Użytkownik Aladyn

    Tak to bywa, gdy marzenia zostają  brutalnie zweryfikowane przez rzeczywistość.

    29 maj 2020

  • Użytkownik FourGenesis

    @Aladyn Bardzo dziękuję. Może tak może nie, bo kto wie, czy rzeczywistość nie składa się przypadkiem z marzeń? :D Zwłaszcza tych zrealizowanych :)

    29 maj 2020