Nie dbam o to cz.V

Nie dbam o to cz.V- Zboczeniec. - prychnęłam i założyłam ponownie materiał.
- Niegrzeczna. - dodał odsuwając się ode mnie. - Ale spokojnie, popracujemy nad tym.  
- Co ty pieprzysz człowieku? Wiesz co to szacunek do innych? - chłopak patrzył się przed siebie i tak po prostu się ze mnie śmiał. - Matka nie nauczyła...- czarnowłosy spojrzał na mnie i momentalnie przycisnął moje ciało do pomostu. Chłopak spojrzał prosto w moje oczy, a mnie przeszedł dreszcz, nieprzyjemny dreszcz. Mimo wszystko te tatuaże, mięśnie i ten jego sposób bycia mnie przeraża.  
- Moja matka nie żyje. - warknął. O kurwa? Pomocy? Chyba właśnie moje cale policzki palą się ze wstydu. Zamknęłam oczy bo to jedyna ucieczka, aby nie patrzeć na niego. Słyszałam tylko cichy śmiech. Powoli otworzyłam oczy.  
- Ty pieprzony kłamco! - Alexander zaczął się głośniej śmiać. Kopnęłam go przez co chłopak wylądował w wodzie.
- Moja matka prawdopodobnie teraz grzeje dupę na Malediwach wiec nie bój żaby. - puścił mi oczko i zanurzył się w wodzie. Po tym było już całkiem przyjemnie, rozmawialiśmy, wygłupialiśmy się jak starzy, dobrzy przyjaciele. Czułam się z nim dobrze, naprawdę dobrze, nikogo nie udawałam, nie przytłaczał mnie i nie brakowało nam tematów do rozmów. Jak się okazało jego przyjaciele mają przyjechać za tydzień - Hugo i Ashton. Mój brat ma na imię Ashton, ale to prawdopodobnie tylko zbieg okoliczności.
- A dzieciństwo? Uwielbiam je wspominać, razem z bratem miałam wiele przygód. A ty? - spojrzałam na czarnowłosego, zesztywniał. Zrobiłam coś nie tak?
- Powinniśmy się już zbierać. Będą nas szukać. - dodał oschle i założył ubrania, które były lekko wilgotne. Wstałam i ruszyłam jego śladami. Nie odzywaliśmy się całą drogę, dopiero pod koniec rzucił krótkie "narazie" i odszedł. Kompletnie nie rozumiem co się stało. Opierałam się o kolumnę i patrzyłam jak odchodzi. Nagle przed moimi oczami znalazła się blondynka.  
- Gdzie wy byliście? Wszyscy was szukali! Musiałam z ratownikiem udawać, że źle się poczułaś i siedzicie u niego w gabinecie. - Suzan wymachiwała rękami.
- Byliśmy nad jeziorem i rozmawialiśmy sobie. - założyłam ręce na piersi.  
- O czym tak rozmawialiście, że twój chłoptaś się obraził?  
- Dobre pytanie, po prostu zaczął się zbierać i znowu był nie miły. - zrobiłam smutną minę. - Ale wiesz co, mam dla Ciebie dobrą wiadomość! Za tydzień przyjeżdża Hugo! - zapiszczałam, a oczy dziewczyny zabłyszczały.  
- Ale się cieszę! W tym roku mam zamiar go poznać. Em, wiesz co muszę jeszcze z kimś pogadać. Do zobaczenia! - krzyknęła. Sama postanowiłam skierować się do pokoju.  

SUZAN POV:

Zapukałam do drewnianych drzwi i nacisnęłam lekko klamkę.  
- Cześć kuzyneczko! - usłyszałam glos czarnowłosego.  
- Cześć. Nadal cię nie znoszę i nie mam zamiaru przyznawać się do tego, że jesteśmy rodziną ale w co ty grasz? - założyłam ręce na piersi i oparłam się o drzwi.  
- O co ci chodzi? - prychnął i położył się na łóżku zamykając oczy.  
- Alex do jasnej cholery, to moja koleżanka i nie chcę, żebyś coś jej zrobił.
- Sara? Przecież wiesz, że takich dziewczyn jak ona mam na pęczki.
- No to się rozumiemy. - obróciłam się i nacisnęłam klamkę.  
- Mówiła ci coś o mnie? - usłyszałam za sobą.
- A jednak.. Tak mówiła, że takich chłopców jak ty ma na pęczki. - mrugnęłam i uśmiechnęłam się sarkastycznie do chłopaka.

SARA POV:

- Jest i nasza zguba! - powiedział Ben widząc mnie w drzwiach pokoju. Cała czwórka siedziała i wpatrywała się we mnie czekając na wyjaśnienia.
- A tak. - zaśmiałam się cicho. - Źle się czułam i Alex zaprowadził mnie do pielęgniarza.  
- Jak się czujesz? - zapytał z troską Lucas.  
- Już lepiej dziękuję. - uśmiechnęłam się i zajęłam miejsce obok niego. Zaczęliśmy gadać i wygłupiać się. Ale tu nie czułam się tak dobrze, było fajnie, ale nie tak fajnie jak z Alex'em.  
- Martwiłem się. - usłyszałam szept szatyna.  
- Um, to miłe, ale nie ma o co. - uśmiechnęłam się.
- Jest o co, o Ciebie. - Lucas przygryzł dolną wargę i złapał mnie za rękę. Czułam jak rumieńce zalewają moje poliki. Było mi strasznie niekomfortowo, znamy się dopiero dwa dni! Spojrzałam na Jessicę, która uśmiechnęła się do mnie porozumiewawczo. Złączyłam nasze ręce. Chłopak spojrzał na mnie i się uśmiechnął. Nie wiem czy dobrze robie, ale teraz nie przeszkadzała mi dłoń szatyna ściskająca moją.  
- Chcecie zagrać w butelkę? - pisnęła Megan.  
- Myślę, że to nie najlepszy pomysł. - odpowiedział Lucas na co pokiwałam głową.
- Oj no dawaj stary! - Ben spojrzał na szatyna.
- Nie dajcie się prosić. Obiecuję, że nie pożałujecie. - zachichotała Jessica.
- W sumie, czemu nie. - uśmiechnęłam się i spojrzałam na Lucasa. Megan wyciągnęła z plecaka butelkę i zaczęła kręcić. Wszyscy brali pytanie, co było najbezpieczniejszym wyjściem. W końcu kręcił Ben i wypadło na Lucasa.
- Pytanie czy wyzwanie? - zapytał znudzony.
- Wyzwanie. - odpowiedział, a chłopak spojrzał na niego i pokiwał głową. Co oni wymyślili?  
- Pocałuj Sarę.  
- Słucham?! - pisnęłam.  
- To tylko gra, to co tutaj zostaje tutaj. - powiedziała Megan i dała mi kuksańca w bok. Szatyn zbliżył się do mnie.  
- To tylko zabawa. - wyszeptał i zbliżył nasze usta do siebie. Zamknęłam oczy i oddalam pocałunek. Szatyn przejechał językiem po mojej dolnej wardze prosząc o dostęp. Nie chciałam tego, ale otworzyłam lekko usta. Położyłam jedna rękę na jego policzku. Poczułam jak chłopak uśmiecha się i daje mi lekkiego całusa w usta. Uchyliłam powieki i zobaczyłam jego piękne, niebieskie oczy wpatrujące się we mnie. Błyszczały się jak iskierki, a ja czułam mile uczucie w podbrzuszu. Musnęłam ostatnio raz jego usta i puściłam chłopaka. Wszyscy patrzyli na nas jak w obrazek. Tylko Jessica uśmiechała się i przybiła piątkę z Benem. Czułam jak znowu się rumienie.  
- Chłopcy na was już chyba pora. - odchrząknęła Jessica przerywając ciszę. Po chwili byłyśmy już tylko we trójkę w pokoju.  
- Sara, to była najpiękniejsza rzecz jaką widziałam! - zachichotała Megan i teatralnie złapała się za serce.  
- Przestań, to była tylko zabawa, prawda? - mówiłam wyciągając piżamę z szafy.  
- To totalnie nie wyglądało jak zabawa!- pisnęła Jessica i rzuciła się na łóżku.  
- Miłość rośnie wokół nas, w spokojną jasną noc! - Megan zaczęła śpiewać na co wszystkie wybuchłyśmy śmiechem.

Bylam na wakacjach, dlatego taka długa przerwa :D Piszcie co myślicie o takim zwrocie akcji? Ben w załączniku :D

Nygus

opublikowała opowiadanie w kategorii miłość, użyła 1307 słów i 6782 znaków, zaktualizowała 21 sie 2016.

5 komentarzy

 
  • Użytkownik Misiaa14

    Hah cudowne :)

    22 sie 2016

  • Użytkownik Sara

    Kiedy next?

    21 sie 2016

  • Użytkownik okano1

    No świetna historia pisz częściej jak znajdziesz chwilkę :rotfl:

    21 sie 2016

  • Użytkownik Mia~

    Super!! Kiedy  next?:D

    21 sie 2016

  • Użytkownik cukiereczek1

    Rewelacyjna część czekam na kolejną już z niecierpliwością. :* :)

    21 sie 2016