Mój Anioł Stróż cz.2

Mój Anioł Stróż cz.2A oto Mariusz  

2.
Staliśmy w milczeniu nad jeziorem, gdzie zawsze ją zabierałem i patrzyłem na jej łzy. Tak bardzo pragnąłem powiedzieć jej kim jestem, tak bardzo chciałem ją dotknąć, pocałować, przytulić. Nie mogłem znieść jej płaczu, jej cierpienia, ale jedno mnie cieszyło. Teraz czarno na białym miałem dowód na to, że ona mnie kocha. Minęły dwa miesiące od mojej śmierci a Lili wciąż mnie opłakiwała. Tak bardzo nienawidziłem jej ojca za to, że nas rozdzielił. Chociaż dzięki mojemu planowi mogłem być obok niej, to nie to samo. Nie mogłem, a raczej na razie nie chciałem powiedzieć jej kim jestem. Być obok niej i nie móc jej przytulić, pocałować, powiedzieć jak bardzo ją kocham, okazało się trudniejsze niż przypuszczałem. Za każdym razem, gdy zobaczyłem na nowo spływające łzy, gotowało się we mnie ze złości. Złości na siebie, na jej ojca, rodziców, los. Gdybym wtedy nie pojawił się w jej życiu, gdybyśmy się nie poznali, być może jej życie wyglądałoby o wiele lepiej. Nie musiałaby wylewać łez strumieniami, nie cierpiałaby. Jednak ja niczego nie żałowałem. Każda chwila u jej boku była dla mnie błogosławieństwem. Uwielbiałem ją całą, to jak marszczyła nosek, to jak tupała nogami, gdy coś jej się nie spodobało. Jej chrapanie a nawet zapuchnięte oczy, gdy się nie wyspała. Uwielbiałem jej zapach włosów, zaraz po umyciu. Piegi, które lubiły wyjść od słońca. Uwielbiałem nawet wtedy, gdy nie dało się jej znieść. Uwielbiałem w niej absolutnie wszystko. Każdy milimetr jej ciała, każdą wadę i zaletę. Po prostu ją uwielbiałem, szanowałem i podziwiałem. Kochałem ja. Dlatego już pożałowałem swojego planu. Chciałem się wycofać, chociaż było już za późno. Teraz, gdy zobaczyłem w jakim była wstanie psychicznym, nie chciałem a nawet nie mogłem zrezygnować.  
- Musiała go bardzo pani kochać - powiedziałem ściszonym głosem  
- On był dla mnie jak powietrze. Był moim ideałem. Był po prostu najwspanialszym co mnie w życiu spotkało - wypowiedziała przez łzy. Spojrzała na mnie i ponownie zapłakała. - Tak kochałam go. Kochaliśmy się do szaleństwa. Ja nadal go kocham i kochać będę zawsze. Nie potrafię bez niego żyć, nie chcę - załkała  
Spojrzałem na nią zaskoczony jej słowami. Miałem ochotę podejść i ją przytulić. Ujawnić się i powiedzieć jej, że jestem. Być przy niej, jednak doskonale wiedziałem, że nie mogę.  
- Musi pani na siebie uważać. Przecież nosi pani pod sercem dziecko. Proszę pomyśleć o nim - wyszeptałem  
Dziecko. Kolejny powód dla którego tu jestem. Nie chciałem dopuścić do tego, by dokonała aborcji. Nie mogłem pozwolić, by usunęła nasze dziecko. Chociaż nie mogłem się ujawnić, postanowiłem się nimi opiekować i chronić na dobre i złe. Być przy nich, a po narodzinach powiedzieć Lili, że żyję. Jednak do tego czasu musiałem być ostrożny, nie mogłem się w żaden sposób ujawnić, a już na pewno nie przy jej rodzicach. Postanowiłem stopniowo ujawniać się jej. Dawać jej delikatnie znać, że Szymon może przy niej być. Delikatnie, by jej nie wystraszyć. Nie chciałem zaszkodzić ani jej, ani naszemu dziecku.  
- Powinniśmy już wrócić. Pani rodzice zapewne się już martwią - powiedziałem  
Jednak Lili mnie nie posłuchała. Biegała nie daleko jeziora, a ja pozwoliłem jej na kilka minut w samotności. Słyszałem jej cichy płacz i znów rozrywało mi serce. Nie wytrzymałem. Podszedłem do niej, postawiłem na nogi i bez słowa przytuliłem ją do siebie. Czułem jak mocno bije jej serce. Moje zaczęło dorównywać jej tępa, a krew w moich żyłach przyspieszyła. Czułem jej gładką skórę, oddech na szyi i łzy na koszuli. Miałem w ramionach ukochaną i nic więcej się dla mnie nie liczyło. Miałem ją na wyciągnięcie ręki i nie mogłem nic zrobić. Nienawidziłem wszystkich za jej cierpienie. - Lili - wypowiedziałem te słowa z czułością. - Moja ukochana Lili - wypowiedziałem w myślach - Kocham Cię - dodałem tak cicho, że usłyszałem tylko ja.  
   ***
Lili tak zwracał się do mnie tylko on. Lili, kwiatuszku, skarbie. Wciąż na nowo płakałam a łzy nie chciały się zatrzymać. Jednak teraz znajdowałam się w ciepłych, opiekuńczych ramionach ochroniarza i nie chciałam się zastanawiać, nad jego dziwnym zachowaniem. Było mi przy nim tak dobrze, że chciałam by ta chwila trwała wiecznie. Jego dotyk, oddech to wszystko przypominało mi Szymona. Czasami, czasami czułam się tak, jakbym znajdowała się w jego ramionach i to podobało mi się chyba najbardziej. Szukałam w nich podobieństwa, chciałam dostrzec w nim swoją miłość, chociaż zdawałam sobie sprawę, że już Szymona nigdy nie zobaczę. Kochałam go, ale powoli zaczynała docierać do mnie prawda. Prawda, która była nie do wytrzymania. Nie chciałam pogodzić się z tym, że więcej nie wejdzie do mojego pokoju, nie usłyszę jego głosu, nie zobaczę jego blasku w oczach, nie pocałuje go. Nie mogłam uwierzyć w to, że nikt mnie nie połaskocze, nikt na mnie nie pokrzyczy, gdy znów narażę swoje życie i nikt nie ochroni, tak jak chronił mnie on. Był moim aniołem stróżem w każdej sytuacji. Był azylem, schronieniem, wszystkim tym co piękne. Usłyszałam przyspieszone bicie serca i roześmiałam się. Wydawało mi się, że trochę onieśmielam ochroniarza. Nie rozumiałam dlaczego, tym bardziej, że w tej pracy bardzo ważne jest by nie wstydzić się siebie nawzajem. Miałam nadzieje, że z czasem uda mi się z nim tak zaprzyjaźnić, jak zaprzyjaźniłam się z Szymonem, ale jednego błędu nie chciałam popełnić, nie mogłam pozwolić byśmy się w sobie zakochali. Zresztą wątpiłam, że uda mi się w kimś zakochać. Przecież moje serce nadal należało do Szymona. Poczułam kilka kropel deszczu, bez słowa złapał mnie i zaprowadził do samochodu. Już po chwili deszcz rozpadał się na dobre, a my siedzieliśmy w aucie. Czy to nie w taką pogodę się poznaliśmy? Gdy już chciał odpalić silnik, wyszłam z auta a on wyszedł za mną. Ochronił mnie parasolem i staliśmy tak kilka minut wsłuchując się w odgłos padającego deszczu. Krople odbijały się o parasol, a ja ponownie zaczęłam płakać.  
- Wracajmy - powiedział z troską w głosie - Przeziębi się pani - rzekł.  
- Nie pani. Jestem Lilianna. Lili - wyszeptałam uśmiechając się do mężczyzny  
- Dobrze Lili wracajmy, proszę - jego głos jeszcze bardziej złagodniał.  
Posłuchałam go i dałam się poprowadzić do samochodu. Wysiedliśmy, zapieliśmy pasy i pojechaliśmy do mojego domu. Kilkanaście minut później wjechaliśmy w podjazd i mężczyzna zaparkował samochód. Spojrzałam na niego i chyba po raz pierwszy dostrzegłam jego urodę.  
- Dziękuje - wyszeptałam a on ucałował moją dłoń.
- Cała przyjemność po mojej stronie - zaśmiał się, a ja bez słowa wyszłam z auta i skierowałam się w stronę domu.  
   ***
Siedziałam już w suchych ubraniach i zerkałam na zmartwioną twarz mamy. Widziałam ból w jej oczach, ale był niczym w porównaniu z tym, którym czułam ja. Podeszłam do kobiety i mocno się w nią wtuliłam. Mama kołysała mnie tak, jak to robiła, gdy byłam dzieckiem, a ja wypłakiwałam się w jej ramiona. Nie wiem jak długo płakałam, w pewnym momencie poczułam ból i zdałam sobie sprawę, że z moich oczów nie lecą już łzy. Chciałam płakać, lecz nie mogłam. Ból rozrywał mnie od środka, a ja nie mogłam płakać. Chciałam lecz nie mogłam.  
- Mamusiu - zaszlochałam wylewając ostatnie porcje łez. Ponownie poczułam suche oczy i zdałam sobie sprawę, że zabrakło mi już łez. Ból nadal pozostał. Wyczerpana bezsilnością, zrobiłam się senna i już parę minut później zasypiałam w swoim pokoju.
   ***
Chociaż to, co robiłem było czystym szaleństwem ja musiałem. Po prostu musiałem ją zobaczyć, sprawdzić jak się czuje, co robi i czy czegoś nie potrzebuję. Długo obserwowałem dom, zanim odważyłem się wejść do środka. Miałem przewagę, ponieważ znałem każde pomieszczenie, każdy korytarz i każdy mebel w ich apartamencie. Bez problemu mogłem wejść nie zauważony i pobyć trochę z moją ukochaną. Poczekałem trochę czasu i upewniłem się, że nikogo nie ma. Dopiero po dwudziestej trzeciej, gdy już w domu było prawie pusto odważyłem się wejść do środka i przeczekać. Ukryłem się w piwnicy i jakoś po pierwszej dom wydawał się cichy. Wyszedłem i pomału, niczym mysz, wkradłem się do jej sypialni. Nic się nie pozmieniało. Nadal przy jej łóżku znajdowała się ta sama lampka nocna, na półkach nasze pamiątki a na szafce nasze wspólne zdjęcie. Byliśmy na nim tacy szczęśliwi i zakochani. Chciałem ją dotknąć, ale nie miałem na tyle odwagi. Spała niespokojnie, co chwile przewracając się z boku na bok. Podszedłem do jej łóżka i nakryłem ją kocem. Przejechałem po jej miękkiej skórze i poczułem ból. Tak cholernie za nią tęskniłem.  
- Oj moja Lili - powiedziałem sam do siebie - Wrócę Po ciebie przysięgam - obiecałem  
Planowałem zemstę na jej ojcu. Nie wiedziałem jeszcze jak, ale nie mogłem pozwolić na to, by uszło mu to na sucho. Obiecałem sobie, że zapłaci za każde cierpienie swojej córki. Za każdą łzę, którą z jego winy wylała Lilianna. Znów pogłaskałem ją po włosach, a ona uśmiechnęła się przez sen.
- Kocham Cię Szymonie. Kocham Cię - wyszeptała przez sen  
Ukryłem się w najciemniejszym kacie jej pokoju i czekałem. Dziewczyna zerwała się z łóżka i słyszałem jej cichy płacz. Zaświeciła lampkę i..
- Co ty tu robisz? - zapytała, patrząc wprost na mnie..
- Ja, ja chciałem tylko, bo ja..- zawahałem się. - Bo ja usłyszałem pani szloch - wypowiedziałem w końcu
Kobieta popatrzyła na mnie, ale nie odezwała się słowem. Nie miałem pojęcia, czy uwierzyła w moje kłamstwo, czy nie, ale nie zadawała więcej pytań. Uśmiechnęła się, ale jej oczy wciąż były zapłakane.  
- To przez ten sen. Co noc powraca do mnie. Nie chce mnie zostawić - zapłakała - Czy ten wypadek to naprawdę moja wina? czy Szymon zginął przeze mnie? dopytywała się.  
Chciałem zaprzeczyć, powiedzieć jej, że to nie prawda, ale nie mogłem. Nie potrafiłem wypowiedzieć ani słowa. Cały czas stałem wpatrzony w jej łzy i poczułem ponownie ból.  
- Nie jestem tu bez powodu - wypowiedziałem. CDN

agusia16248

opublikowała opowiadanie w kategorii miłość, użyła 2014 słów i 10529 znaków, zaktualizowała 24 wrz 2015.

2 komentarze

 
  • :)

    Świetne ;)

    23 cze 2015

  • agusia16248

    @:) Dziękuje :) Trzecia część przewidywalna jest na środę albo w czwartek :)

    23 cze 2015

  • lololo

    Genialne niech on się ujawni  :)

    23 cze 2015

  • agusia16248

    @lololo Ujawni, ale nie tak od razu :) Chociaż może za jakieś dwa rozdziały powie jej kim jest :)

    23 cze 2015