Ja i maturzysta?! 2

Rozkojarzona? Bardzo.  
Wytrwałam do końca lekcji,  nie wiedząc nawet o czym była ta lekcja. Myślałam o dzisiejszym wyjściu we dwoje. Bałam się że pomyśli że jestem za sztywna, sztuczna. Mój ukochany maturzysta ma na imię Dawid, wiem wcześniej o tym nie wspominałam,  ale tak naprawdę nie widziałam sensu aby wam o tym mówić,  bo nie spodziewałam że tak to się potoczy.
Miałam już właśnie przekraczać próg szkoły gdy zobaczyłam że stoi kilka metrów odemnie. Nie wiedziałam co mam robić?!
Uciec?  
A może podejść i pogadać na luzie?
Nie to w ogóle nie w moim stylu po prostu przejdę udając że go nie zauważyłam. Założyłam kaptur na głowę i wybiegłam. Poczułam uścisk czyjejś rękę na moim ramieniu, a pierwsze co pomyślałam to było: JAK MOGŁAM BYĆ TAKA GŁUPIA I POMYŚLEĆ ŻE MNIE NIE ZAUWAŻY PRZECHODZĄC ZALEDWIE METR OD NIEGO?! Tak naprawdę nie rozumiałam swojego zachowania. Zawsze marzyłam o tym aby mnie zauważył,  abym mogła z nim pogadać choć chwilę, a teraz chcę się skryć i dalej być samotniczką. O co w tym chodzi?!
Obróciłam się i go ujrzałam, nawet gdy było ponuro na dworze jego uśmiech wyglądał powalająco.
-Chowasz się przedemną?
-Yyy... Niee...Znaczy...tak...nie, napewno nie. -odpowiedziałam
-No mam taką nadzieję bo czekałem na Ciebie godzinę pod szkolą, chciałem cię poprowadzić do domu, pogadać o nas...Yyy znaczy o tobie.
Tak i teraz mogę umierać. Czy on powiedział o NAS? Znamy się zaledwie kilka godzin, a on czeka na mnie w tą ulewę?! Wow, jednak moje życie to nie jest same pasmo niepowodzeń.
-Ooo, to miłe. To chodźmy.  
-Prowadź księżniczko.
Myślę że powinnam go uprzedzić o tym że mogę po drodze zemdleć, tak na wszelki wypadek, nie wierzę w to co się dzieje. Pierwsze dwie minuty wspólnego spaceru do domu upłynęły w ciszy. Ale potem...
-Chciałbym ci coś powiedzieć. - oznajmił
-Słucham, jestem za sztywna czy nudna? Jak tak to przepraszam.
Zatrzymaliśmy się na chwilę patrząc sobie w oczy. Wokół nas było pusto. Czułam się jakoś nie swojo, ale było bardzo przyjemnie, szkoda że ta chwila nie może trwać wiecznie.  
-Nie, nie skąd ci to przyszło do głowy, ja poprostu chciałem ci powiedzieć że...
Już od dawna mi się podobałaś, tylko bałem się podejść. Myślałem że może masz już chłopaka,  bo taka piękna dziewczyna sama? Nie ma szans.
-A jednak, to trochę śmieszne bo ja myślałam o tobie w ten sam sposób.
Nogi miałam jak z waty. Najprzystojniejszy chłopak w szkole właśnie mi powiedział  ze mu się od dawna podobałam, a myślałam że mogę tylko pomarzyć. Dawid mógłby mieć każdą dziewczynę w szkole,  a to ja się mu spodobała,  NIE WIERZĘ?!
-Mogę?-powiedział podając mi rękę.  
-Jasne.
Czułam się jakbym miała chłopaka,  to takie dziwne uczucie, a może my już jesteśmy razem? Nie rozumiem.  
-Ilu miałaś chłopaków przedemną? -powiedział z zadziornym uśmiechem na twarzy.
Czyli już wszystko jasne, jesteśmy razem.
-Szczerze?Jesteś pierwszy.  
-Nie wierzę, to niemożliwe,  a mogę wiedzieć dlaczego.
-Miałam wielu adoratorów, ale ja kieruję się sercem. Po prostu muszę coś do kogoś czuć, nie patrzę na chłopaka z myślą że ma fajny biceps to się z nim umówię, nie.
-Jeju jakim ja jestem szczęściarzem. Nie dość że piękna to jeszcze inteligentna.
-Nie pochlebiaj mi tu aż tak
-powiedziałam z uśmiechem
Stanęliśmy na chwilę w miejscu.
-A jak chcę?  
Przybliżył się do mnie. Pomyślałam no już, pocałuj mnie, choć to było by dziwne na pierwszym spotkaniu, ale te uczucie które jest pomiędzy nami jest zbyt duże.  
-Masz takie piękne oczy.
-A ty masz takie śliczne wargi.  
Pocałował mnie, to był nawet długi pocałunek. Czułam motylki w brzuchu. Pierwszy raz pocałowałam chłopaka,  i to jeszcze jakiego.  
Uśmiechneliśmy się do siebie i szliśmy dalej.
To juz tutaj, muszę iść bo zaraz będą się martwić że tak długo wracam.
-Nie mają się o co martwić jak jesteś ze mną.
-Też prawda, potem do ciebie napiszę, pa książę.  
-Papa księżniczko,  tylko pamiętaj aby napisać!  
I uciekł.  To chyba najlepszy dzień mojego życia. Nigdy nie czułam się tak wspaniale. Zaczęłam szukać karteczki z jego numerem, o niee nie ma jej nigdzie?!
Nagle w progu mojego pokoju pojawiła się moja mama.
-Zgubiłaś karteczkę z numerem jakiegoś TWOJEGO JEDYNEGO, jak tak szybko z wielkim uśmiechem na twojej twarzy wleciałaś do swojego pokoju.
Poczułam jak pojawiają się rumieńce na mojej twarzy nic się nie odzywałam.
-Hah, nie będę cię już dręczyć,  jak coś to wiesz gdzie mnie szukać.  
Dała mi karteczkę do ręki i wyszła z pokoju.
Uff, udało mi się uniknąć rozmowy o tym że jestem już duża i powinnam wiedzieć o takich rzeczach jak zabezpieczanie.
Napisać do niego teraz, no nie wiem. Napiszę.  
-Hej, jak tam się ma mój książę?  
Po dwóch minutach odpisał:
-Oo, księżniczka napisała, mieliśmy się umówić na wyjście na miasto. Co powiesz na spacer w parku o 19?
-Ok, to jesteśmy umówieni :).
-Przyjdę po ciebie o 17:50, tylko ubierz się ciepło bo zimno na dworze kotku.
-Dobrze, już nie mogę się doczekać paa :*  
  
Następny rozdział niedługo.  To moje pierwsze opowiadania mam nadzieje że się podobają :D

Ananasowa

opublikowała opowiadanie w kategorii miłość, użyła 998 słów i 5320 znaków.

3 komentarze

 
  • Malincia

    Cudne

    4 kwi 2016

  • pis

    Kiedy olejne część

    3 kwi 2016

  • Ananasowa

    @pis dzisiaj :)

    4 kwi 2016

  • elizaa

    Świetne :*pisz dalej

    3 kwi 2016

  • Ananasowa

    @elizaa dziękuję :)

    4 kwi 2016