Goniąc za marzeniami cz 2

Chodziła jak w amoku wszystko robiłam mechanicznie, a w głowie miałam tylko jedną myśl "żeby tylko Michał odpisał"... Musiałam być już naprawdę w opłakanym stanie, bo nawet moja najlepsza przyjaciółka patrząc na mnie kręciła z politowaniem głową i dodawała tym swoim niby troskliwym głosem"zapomnij chodźmy na jakąś imprezę" No i poszłyśmy nie wiem jakim cudem udało się Maryśce wyciągnąć mnie z domu, ale dokonała tego. Przed wyjściem wpadła po mnie jak sama stwierdziła z dwóch powodów po pierwsze żebym nie zdążyła się rozmyślić, a po drugie żeby "zrobić mnie na bóstwo". Kiedy obie byłyśmy już gotowe ruszyłyśmy w stronę klubu do końca wahałam się czy powinnam iść ale Mańka nie pozwoliłaby mi wrócić do domu. Weszłyśmy i z miejsca ruszyłyśmy na parkiet. Początkowo było trochę sztywno na domoiar złego Mania zniknęła mi gdzieś z jakimś szatynem zostałam sama, Bawiłam się w kółku razem z innymi kiedy ktoś chwycił mnie za rękę i pociągnł w inną częśc parkietu byłam tak zdezorientowana, że nie mogłam zorientować się z kim mam do czynienia dopiero potem rozpoznałam i to nie wygląd osoby, ale zapach perfum... Michał myślałam, że zacznę tam rozpływac się ze szczęścia. Żadne z nas nie mówiło ani słowa po prostu tańczyliśmy, a ja bałam się, że to sen i zaraz się obudzę. Wiem mega tandetna sytuacja, ale czułam się jak w jakimś filnie nie ogarniałam ludzi wokół nas ja on i muzyka... Niestety to tylko zycie, a my nie byliśmy aktorami więc i piosenka musiała dobiec końca. Michał zaproponował żebyśmy wyszli na zewnątrz ot tak po rozmawiać zgodziłam się bez zastanowienia wyszliśmy, ale przez dobre kilka minut milczelismy w końcu powiedziałam- fajnie Cię widzieć on tylko spojrzał na mnie usmiechnął się i powiedział -trochę czasu minęło co?patrzyłam tylko na niego i nic nie powiedziałam choć na usta cisnęły mi się kolejne pytania dlaczego się nie odzywał, czy o mnie zapomniał?, ale ja tylko milczałam i patrzyłam na niego chyba zrobiło mu się głupio bo z uśmiechem rzucił-patrzysz się na mnie jak na ducha jakiegoś wtedy dopiero wrócił mi rezon i powiedziałam przekornie: bo trochę tak się czuję nie widziałam Cię wieki Michał trochę się zmieszał i zaczął się tylko mętnie tłumaczyć że praca itp takie tam standardowe teksty a ja po czułam jakieś ukłucie satysfakcji już chciała odejść, ale on załapał mnie za rękę i powiedział - ale już jestem. Przez kilka sekund nie wiedziałam co mam odpowiedzieć, ale po chwili jakoś tak powiedziało mi się samo a skąd mam mieć pewność, że znowu nie znikniesz na kolejne miesiące. Michał chyba troszkę zwątpił gdyż odwrócił się na pięcie i poszedł a ja pomyślałam "a idz byle dalej ode mnie" o dziwo nie za bolało mnie to jak się zachował wręcz przeciwnie byłam szczęśliwa, że to się wyjaśniło i teraz wiem na czym stoję. Wróciłam na sale i szalałyśmy z Mańką do konca imprezy, a do domu wróciłam zadowolona i spokojna. Wiedziałam dobrze, że wyleczyłam się z tego fatalnego zauroczenia. Wszystko powoli wracało do normy znowu zaczęłam wychodzić z domu spotykac się z ludzmi znowu zaczęłam żyć. Nadszedł sylwester nie miałam żadnych specjalnych planów miałam dziwną ochotę po siedzieć w domu z książką i herbatą wiem może ktoś uzna, że jestem dziwna, ale czasami potrzebuję chwili tylko dla siebie. Jak postanowiłam tak też zrobiłam usadowiła się wygodnie na sofie wzięłam kubek z herbatą z moim ulubionym sokiem malinowym i zaczęłam czytać. Niestety moja ukochana przyjaciółeczka chyba żyć beze mnie ne może, bo wpadła do domu jak szalona i zaczęła coś wrzeszczeć o imprezie fajerwerkach i innych rzeczach jak to ona miała w zwyczaju nie przyjmowała do wiadomości odmowy więc postawiona w sytuacji bez wyjścia obiecałam ogarnąć się jakoś i dotrzymać jej towarzystwa gdyż Mania swoim proroczym tonem powiedziała "Pamiętaj Jula jaki Sylwester taki cały rok chcesz cały rok siedzieć w książkach?" wobec tak postawionej sytuacji pozostało mi tylko pójść do pokoju się przebrać włożyłam czarne rurki czerwoną bokserkę i szary sweterek i zeszłam na dół włożyłam kurtkę i buty i wyszłyśmy na rynku było już bardzo wiele osób wszyscy zyczyli sobie wzajemnie Szczęśliwego nowego roku atmosfera była całkiem ciepła. Przeciskając się przez tłum wpadłam na jakichś trzech mężczyzn i zupełnie nie umyślnie potrąciła im stojącą butelkę z alkoholem przeprosiłam, ale wtedy jeden z nich wymierzył się aby mnie uderzyć już nawet zamknęłam oczy czekając na cios kiedy usłyszałam tylko K*****a co jest! jak odważyłam się otworzyć oczy zobaczyłam, że facet leży na ziemi a nad nim stoi wysoki chłopak o ciemnych włosach stałam jak sparaliżowana kiedy mój wybawca uporał się z natrętem zapytał tylko - nic Ci nie jest po kiwałam głową na znak, że wszystko gra i wydusiłam z siebie tylko -Dziękuję w odpowiedzi uzyskałam usmiech który zwalił mnie z nóg nie patrząc już na nic i na nikogo pobiegłam do domu zamknęłam się w pokoju położyłam na łózku, ale zupełnie nie mogłam zasnąć przez moje ciało przebiegały dreszcze. Leżałam tak nie wiem jak długo aż w końcu zmęczenie wzięło górę. Nie wiedziałam tylko, że to nie będzie ostatnie spotkanie z moim wybawcą....

Hmm piszę, ale sama nie wiem czy to ma sens wy mi powiedzcie proszę o opinię i uwagi z góry dziękuję:)

Mysterious

opublikowała opowiadanie w kategorii miłość, użyła 1086 słów i 5666 znaków.

2 komentarze

 
  • ;D

    Ciekawe, pisz dalej :3

    12 sty 2014

  • Ann~

    Yes,pisz dalej:)

    12 sty 2014