Głupota rozdział 12

Mimo że próbowałam się czegoś dowiedzieć o byłej dziewczynie Kamila, jakoś go podejść, żeby mi powiedział, to jedyne, czego się dowiedziałam, było jej imię — Karolina. Nie byłam do końca pewna, ale za każdym razem, gdy o niej mówił, na jej twarzy dostrzegałam cień smutku. Jednak jak już wspomniałam — nie byłam tego pewna, tym bardziej, że zrobiło się już ciemno. Jeżeli to prawda, to Kamil musiał to naprawdę przeżyć i kto wie — może coś nadal do niej czuje...

Mimo iż nie są razem, to coś tknęło mnie w środku (po raz nie wiem który...), gdy pomyślałam o chłopaku i jakiejś innej dziewczynie. Po tym ukłuciu zazdrości byłam coraz bardziej pewna, dlaczego tak reaguję... i bynajmniej mi się to nie podobało.

Odchrząknęłam i odwróciłam głowę w stronę Kamila.

— Czyli, jakby co, mam się przedstawiać jako twoja dziewczyna? — W zasadzie ni to spytałam, ni to stwierdziłam. Chłopak sam tak powiedział na początku, ale jeżeli chce wzbudzić zazdrość w swojej byłej, to ja raczej nie jestem dobrym pomysłem.

— Właśnie tak — powiedział pewnie, nie patrząc na mnie.

— A nie uważasz, że to okropny pomysł? — W końcu odwrócił głowę w moją stronę.  
Zmarszczył brwi i zrobił minę w stylu: "dlaczego tak uważasz...?". — Nie żebym oczekiwała z twojej strony zaprzeczeń, ale... jeżeli pokażesz się ze mną, to prędzej wzbudzę politowanie.

Patrzył na mnie dłuższą chwilę, mrugając oczami, aż w końcu jego usta rozciągnęły się w tajemniczym, niezrozumiałym dla mnie uśmiechu.

— Tak myślisz? — spytał już patrząc przed siebie. — Możesz być pewna, że w tej sukience na pewno nie wzbudzisz żadnego współczucia, raczej... — nie dokończył, jakby ugryzł się w język — raczej podziw.

Chyba sam nie jest do końca przekonany co do tego...

Już więcej nie poruszałam z nim ani tematu mojego wyglądu, ani jego byłej dziewczyny, bo jeżeli będzie chciał mi powiedzieć, zrobi to. Jeżeli nie — nie zrobi i wcale bym się nie zdziwiła, gdyby właśnie tak postąpił; w końcu kim my dla siebie jesteśmy?...

Na wspomnienie jego ust przeszedł mnie dreszcz, którego nie potrafiłam zaliczyć do kategorii przyjemnych bądź nie.

Zamknęłam oczy.

— Zimno ci? — spytał Kamil, a w jego głosie wyraźnie pobrzmiewała nutka troski.

Zrobiło mi się ciepło.

— Nie, w porządku. Przypomniałam coś sobie — dodałam i zrobiłam minę, która wyrażała, że nie chcę o tym rozmawiać. Chyba zrozumiał, bo przytaknął głową i nie dopytywał dalej.

* * *

Nie wiem, czy to zależało od wieku organizatorów imprezy, czy od ilości osób (bo tutaj było ich niezaprzeczalnie więcej), ale u znajomego Kamila wszystko już od początku wyglądało diametralnie inaczej; muzyka była głośniejsza, nie było tak sztywno, wszyscy gdzieś chodzili albo tańczyli. Mając porównanie, stwierdziłam, że to jest prawdziwa domówka.

Kiedy chłopak zaczął się rozglądać, moja mina od razu posępniała, gdyż przypomniałam sobie, w jakim celu się tu znaleźliśmy. Również zaczęłam błądzić wzrokiem po twarzach dziewczyn tutaj i musiałam przyznać, że wszystkie były... no, bardzo ładne. I mimo tego, co powiedział Kamil, ponownie nabrałam wątpliwości, czy jedyne, czego nie wzbudzę, to politowanie.

Nagle poczułam, jak chłopak ciągnie mnie w stronę grupki osób.

Pierwsze, co zrobili, to zlustrowali mnie wzrokiem, na co spuściłam głowę, bo byłam pewna, że na moich policzkach pojawiły się różowe wypieki.

— Poznajcie moją dziewczynę, Klaudię — przedstawił mnie i objął ramieniem wokół talii. Nie chcąc powtórzyć błędu u Julity, starałam się być wyluzowana — czy mi to wyszło, nie wiem.

Następnie przedstawił osoby z grupki, przy której staliśmy i zaczął rozmawiać z chłopakami na jakieś tematy, o których ani ja, ani dziewczyny obok nie miały bladego pojęcia. Odeszłam trochę na bok.

Poczułam się trochę nieswojo, kiedy dotarło do mnie, że jestem obserwowana przez płeć piękną. Nie wiedziałam, czy chodziło o moją sukienkę, w co raczej wątpię, bo one były podobnie ubrane, czy jednak o to, że Kamil przedstawił mnie jako swoją dziewczynę... Dopiero kiedy na nie spojrzałam, zauważyłam, że ich wzrok nie jest raczej współczujący, tylko zaciekawiony.

— Kamil nie mówił, że ma dziewczynę — zauważyła jedna z dziewczyn, gdy podeszła bliżej mnie.

Wzruszyłam ramionami.

— Parą jesteśmy od pór roku, jeżeli o to pytasz — odpowiedziałam miło, starając się, aby mój głos przez wypowiedziane kłamstwo nie zadrżał.

— Długo — powiedziała bardziej do siebie niż do mnie.

— O, przyszła księżniczka! — krzyknął jakiś chłopak, patrząc w stronę wejścia.

Odwróciłam głowę, a moim oczom ukazała się, będąc szczera, prawdziwa seksbomba. Musiałam pomrugać kilka razy oczami, żeby sprawdzić, czy aby mi się nie wydawało, ale naprawdę wyglądała niczym modelka z wybiegu. Wysoka, szczupła blondynka, której każda dziewczyna mogłaby pozazdrościć nóg i szczupłej talii, którą podkreślała obcisła sukienka.

Już miałam spojrzeć na siebie, aby porównać się z nią, gdy przypomniałam sobie o Kamilu. Spojrzałam na niego, a on patrzył na seksbombę z kamienną twarzą. Jęknęłam, gdy przez moją głowę przeszła myśl, iż to właśnie ona jest byłą dziewczyną chłopaka.

Nie mogłam się powstrzymać i parsknęłam śmiechem, że to właśnie mną Kamil chce wzbudzić w niej zazdrość. To było nie o tyle zabawne, co żałosne.

— Z czego się śmiejesz? — spytał chłopak, nagle pojawiając się obok mnie.

Pomachałam ręką na znak, że nieważne.

Zaczęłam się uspokajać, spoglądając przed siebie i zauważyłam, że była dziewczyna idzie w naszą stronę. Błyskawicznie spoważniałam.

— Cześć, Kamil — zaczęła aksamitnym głosem.

Dopiero kiedy chłopak objął mnie w pasie, zwróciła na mnie uwagę. Cóż, nie udało jej się ukryć, że była tym zainteresowana, bo zlustrowała mnie wzrokiem, a następnie otworzyła szerzej oczy, jakby była w dużym szoku.

— Cześć, Anna — odpowiedział chłodno. — To moja dziewczyna, Klaudia.

Uśmiechnęłam się delikatnie, wyciągając przed siebie rękę. Chwilę musiałam zaczekać, aż dziewczyna odwzajemni uścisk, ale kiedy już się doczekałam, zmrużyła lekko oczy i odpowiedziała twardo:

— Anna. Idę się przywitać z pozostałymi — dodała i zniknęła nam z pola widzenia.

Podniosłam głowę, aby spojrzeć na Kamila, na którego twarzy widziała coraz to szerszy uśmiech. Spojrzał na mnie i zobaczyłam tańczące iskierki w jego oczach. Zanim zdążyłam się odezwać, pocałował mnie w usta. Nie był to namiętny pocałunek, który zaprezentowaliśmy u Julity, a szybkie cmoknięcie. Jednak i tak wywołał u mnie stado rozwścieczonych motyli w brzuchu.

Impreza mijała bardzo szybko, pewnie dlatego, że teraz cały czas tańczyłam albo rozmawiałam z Kamilem. Musiałam przyznać, że świetnie czułam się w jego towarzystwie i niestety bardzo mi się to nie podobało. Nie chcąc powtórzyć błędu z imprezy Julity, nie wzięłam do ust żadnego alkoholu i dzięki temu mogłam trzeźwo pomyśleć o sytuacji, w jakiej się znalazłam.

Cóż, w końcu musiałam sama przed sobą przyznać, że po prostu coraz bardziej zakochuje się w Kamilu, a wiem, że dla niego to tylko... w zasadzie nie wiem, co, ale na pewno nie robi tego, bo mu na mnie zależy. Poza tym widziałam, jak co chwilę spoglądał w stronę swojej byłej dziewczyny — to był wystarczający dowód na to, iż to dla niego tylko gra na jej uczuciach. Nie chciałam coraz bardziej zagłębiać się w uczuciu, jakim darzyłam chłopaka, dlatego postanowiłam, że kiedy wyjdziemy stąd, od razu skończę tę farsę. Jeżeli będzie chciał poznać powód, powiem mu po prostu, że to męczące. Tyle.

— Zbieramy się. — Moje rozmyślania przerwał Kamil. — Nie mogę cię dzisiaj za długo trzymać.

Nie skomentowałam tego, tylko podniosłam się z kanapy i ruszyłam z chłopakiem do wyjścia, po drodze żegnając się z poznanymi nowo osobami.

Na początku drogi żadne z nas się nie odzywało, a ja zastanawiałam się, kiedy będę mogła z nim porozmawiać na temat zakończenia naszego udawanego związku. Nie myślałam wtedy, co pomyśli Julita i jej grupka, ale jakoś mnie to mało obchodziło.

Dopiero gdy przechodziliśmy przez park, spojrzałam na niego i zauważyłam jego posępną minę.

Widocznie nie spisałam się najlepiej...

— Chyba nie wyszła ci próba wzbudzenia zazdrości — powiedziałam, zanim to przemyślałam.

Zatrzymał się gwałtownie.

— Co?! — spytał, robiąc niezrozumiałą minę.

— Nooo, chyba właśnie dlatego mnie ze sobą zabrałeś, aby wzbudzić zazdrość w swojej byłej.

— Żartujesz? — Roześmiał się, ale jego śmiech nie należał do miłych, był raczej gorzki. — Przecież ci mówiłem, że nie chodzi o zazdrość. Chciałem jej coś udowodnić.

Przytaknęłam głową.

— Udało się? — spytałam sarkastycznie, ale widocznie nie wyłapał tego.

Uśmiechnął się tajemniczo.

— Zdecydowanie tak.

Patrzyliśmy na siebie dłuższą chwilę, a ja już miałam otwierać usta, aby powiedzieć to, co zaplanowałam, gdy zrobił kilka kroków w moją stronę i będąc kilka centymetrów ode mnie, poczułam jego zapach. Musiałam się powstrzymać, aby nie zamknąć oczu i nie zacząć wdychać jego zapachu. Patrzyłam na jego tors, bo mimo wysokich butów i tak był wyższy.

W pewnej chwili złapał mnie za podbródek i podniósł lekko głowę, patrząc mi w oczy. Mój świat ponownie wywrócił się do góry nogami, gdy jego usta dotknęły moich, a plan, aby to zakończyć, odszedł w jednej chwili w zapomnienie.

Evrie

opublikowała opowiadanie w kategorii miłość, użyła 1788 słów i 9922 znaków. Tagi: #opowiadanie #romans #impreza #szkoła #przyjacielbrata

2 komentarze

 
  • oliwiea12345

    Już nie mogę doczekać się następnej części  :rotfl:

    26 lis 2016

  • Caryca

    Cudowne  ,   czekam z  niecierpliwością  na kolejną część, pozdrawiam :)

    25 lis 2016