Głupota 6

Byłam kilka minut wcześniej, żeby jeszcze przemyśleć to, co chcę zrobić.
Co jeżeli Kamil robił sobie tylko żarty? Albo co jeżeli podszedł do tego poważnie, ale postanowi mnie w pewnym momencie ośmieszyć i rzuci tekst typu: „Masz za małe cycki”? A szczerze powiedziawszy rozmiar mojego biustu chował się przy Jowicie. Nie, żebym miała jakieś kompleksy z tego powodu, ale usłyszeć coś takiego przy kilkunastu osobach nie byłoby miłe...
Spojrzałam w bok, a następnie na zegarek w telefonie. Miałam jeszcze dziesięć minut, aby stąd uciec. Problem w tym, że jeżeli zachowanie Julity się nie zmieni — a od tak na pewno się tak nie stanie — to mój brat zareaguje i wtedy będzie jeszcze gorzej. Kiedy sobie pomyślę, co klasa by o mnie pomyślała, gdybym doniosła na dziewczynę...
— Dlaczego chciałaś się spotkać w parku? — Doszedł do mnie głos Kamila.
Uniosłam brwi, też był wcześniej, co w zasadzie dobrze o nim świadczyło.
Usiadł obok mnie i zaczął mi się przyglądać, a mi z trudem przez gardło przeszło:
— Kamil... mówiłeś poważnie z tym, że... możesz udawać mojego chłopaka?
— Oczywiście — powiedział to tak pewnie, iż byłaby skłonna w to uwierzyć, gdybym choć trochę nie znała chłopaka.
Odchrząknęłam.
— Zgadzam się na twój pomysł — chłopak klasnął w ręce i uśmiechnął się jakby z satysfakcją — ale musimy coś ustalić.
— Słucham, co ustalamy — powiedział nadal się uśmiechając.
— Zgadzam się, abyś udawał mojego chłopaka...
Zamilkłam na chwilę. Dziwnie czułam się, chcąc stawić jakieś warunki, skoro chłopak to tak naprawdę mi pomaga, nie odwrotnie i jak już to on powinien coś ustalić. No, ale skoro zaczęłam...
— Po prostu będziemy ze sobą chodzić za ręce, bez całowania i żadnych innych zbędnych zbliżeń — dokończyłam, chowając twarz we włosach, bo coś czułam, że zrobiłam się czerwona, gdy w głowie pojawił mi się obraz, jak się obejmujemy.
Nie podnosiłam głowy, a Kamil się nie odzywał. Nie wiedziałam, co o tym sądzić, bo były dwie opcje — żałuje, że to zaproponował i teraz myśli jak to odkręcić albo w duchu śmieje się z mojej reakcji.
— W porządku — powiedział w pewnym momencie, przerywając ciszę panującą wokół nas, a ja podniosłam zdziwiona głowę. Czyli była jeszcze trzecia opcja. — To co? O której jutro kończysz lekcje?
Klamka zapadła.
— Wychodzę ze szkoły po piętnastej — odpowiedziałam, wciąż zastanawiając się, czy Kamil nie robi sobie żartów.
— Więc przed piętnastą będę. — Puścił mi oczko. — Chodź, odprowadzę cię, bo mam coś jeszcze do załatwienia.
Spojrzałam na niego, podnosząc jedną brew. Czy on naprawdę uważa, że potrzebuję ochroniarza?
Moje zdziwienie przeszło w przerażenie, gdy wyciągnął przed siebie rękę, podając mi ją. Podniosłam na niego wzrok i zobaczyłam lekki uśmiech, malujący się na jego twarzy.
— Przyzwyczajajmy się.
Wypuściłam ustami powietrze. Z jednej strony widać, że chce mi pomóc, ale z drugiej — nadal mam wrażenie, że robi sobie żarty.
Potrząsnęłam głową i podałam mu dłoń, gdy nagle moje ciało przeszył dreszcz. Nie wiedziałam, czym to było spowodowane, ale miałam nadzieję, że Kamil tego nie dostrzegł, gdyż nie chciałam, aby wiedział, jak na niego reaguję... a szczerze powiedziawszy sama nie wiedziała, dlaczego akurat w ten sposób.
Uśmiechnął się do mnie, ściskając moją dłoń i zaczął się kierować w moją stronę.
Coś czułam, że to będzie ciężka współpraca — a przynajmniej dla jednej osoby.
♥ ♥ ♥
Kiedy poprzedniego dnia wróciłam do domu, Jakub przez jeszcze jakiś czas próbował mnie przekonać, iż może się zająć sytuacją z Julitą, a mnie powoli męczyło odmawianie mu...
Rano obudziłam się bez problemu, mimo iż zasnęłam dość późno, ponieważ leżąc w łóżku, cały czas myślałam, jak wyglądać będzie dzisiejszy dzień.
Wyszłam chwilę przed ósmą i tuż przed wejściem do budynku szkoły wzięłam głęboki wdech. Wchodząc, rozejrzałam się dookoła i na szczęście nie zauważyłam nigdzie Jowity, bo w przeciwnym razie pewnie rzuciłaby jakiś głupi komentarz.
Podeszłam do szafki i już po chwili pojawiła się osoba, której nie chciałam widzieć...
— Cześć, Klaudia — odezwała się dziewczyna.
Spojrzałam na nią niechętnie i — oczywiście — stała w towarzystwie koleżanek. Swoją drogą ciekawa jestem, czy gdyby była sama, miałaby odwagę cokolwiek powiedzieć. Wiadomo, że w grupie każdy jest mocny.
Zignorowałam ją i wróciłam do przebierania się i pakowania książek.
— Posłuchaj — zaczęła i podeszła bliżej — ten chłopak z wczoraj, jest twoim chłopakiem? — spytała i trzeba byłoby być naprawdę głupim, aby w jej głosie nie usłyszeć kpiny.
Zacisnęłam pięści.
O co jej tym razem, do cholery, chodzi?!
Przełknęłam ślinę i wzięłam wdech, bo wiedziałam, że mój głos różnie może zareagować na kłamstwo.
— Tak. Kamil, chłopak, którego miałaś okazję wczoraj poznać, to mój chłopak — powiedziałam, o dziwo, pewnie i zamknęłam szafkę, następnie wymijając ją.
— Na peeeewno. — Usłyszałam z oddali.
Szczerze powiedziawszy wcale się Jowicie nie dziwiłam, że mi nie uwierzyła — mimo iż nie lubiłam Kamila, to miałam oczy i wiedziałam, że jest przystojny, a ja... no, w życiu bym siebie z nim nie sparowała.
Jeżeli sytuacja z Jowitą teraz ma polegać tylko i wyłącznie na jej kpinach, to w porządku. Nie robiłoby to na mnie najmniejszego wrażenie, jeśli przemoc fizyczna z jej strony odeszłaby w niepamięć.
Kolejne lekcje mijały spokojnie, aż do czasu WF-u, podczas którego dziewczyny nie ćwiczyły...
Kiedy usiadłyśmy na materacach, podeszła do mnie Grupka Julitki — tak ją nazwałam, bo jednak to ona była takim ich guru. Na początku zaczęło się spokojnie; wypytywały mnie o Kamila, a ja musiałam im trochę naściemniać, bo w zasadzie niewiele wiedziałam o chłopaku, a to, co wiedziałam... nie byłoby korzystne ani dla niego, ani dla mnie.
— I co? — W tym momencie dziewczyna zmieniła ton głosu, a ja wiedziałam, że rozmowa już nie będzie przebiegała przyjemnie. — My mamy uwierzyć, że taki chłopak jak ten Kamil chciałby być z... tobą? — mówiąc ostatnie słowo, skrzywiła się nieznacznie.
Wzruszyłam ramionami.
— Wierz w co chcesz, mało mnie to interesuje — powiedziałam na odwal się i zaczęłam wstawać, chcąc zmienić towarzystwo, a przynajmniej być z dala od nich.
Kiedy już stanęłam na nogi, Julita złapała mnie za rękę.
— Może zrobił to z litości? Od samego patrzenia na ciebie, robi się przykro — powiedziała i razem ze swoją grupką się zaśmiała. — Nie wiem, co jest między wami, ale możesz być pewna, że się tego dowiem, a wtedy będziesz miała w szkole jeszcze gorzej.
Wstrzymałam oddech.
W mojej głowie pojawił się obraz, gdy Kamil jedna sobie ze mnie żarty robi i przy najbliższej okazji mnie ośmieszy.
Powoli zaczynałam żałować, że zgodziłam się na takie coś...
Wyrwałam rękę z uścisku Julity i odchrząknęłam, następnie mówiąc:
— Nie gróź mi, bo się ciebie nie boję. Niczego nie będziesz się dowiadywać, bo nie ma czego prostować. Nie chcesz wierzyć, twoja sprawa — zakończyłam i ruszyłam przed siebie.
Byłam zdziwiona, że mój głos w ogóle się nie załamał. Prawda jest taka, że w takich momentach, nie mogłam nad nim panować, a zazwyczaj niekorzystnie na tym wychodziłam; albo był zbyt piskliwy, albo się najzwyczajniej w świecie załamywał. Może to, że Jakub chce jakoś zareagować na to wpłynęło?
Do końca lekcji oprócz spojrzeń Julity nic więcej się nie działo.
Gdy zadzwonił dzwonek, byłam pierwszą osobą, która wyszła z sali, bo naprawdę chciałam się już znaleźć w domu. Źle się czułam w szkole od kiedy prawie wszyscy się odwrócili i nie miałam do kogo otworzyć ust.
— Klaudia! Poczekaj! — Wychodząc ze szkoły, usłyszałam wołanie blondynki.
Zamknęłam oczy i zignorowałam ją, idąc przed siebie.
— Chyba coś do ciebie powiedziałam. — Szybko do mnie dobiegła, gdy byłam już na dworze i ścisnęła moje ramię tak, że się skrzywiłam. — Chciałam z tobą jeszcze porozmawiać.
— Ale ja z tobą nie chcę.
Ścisnęłam mnie mocniej i już otwierała usta, żeby coś powiedzieć, gdy czyjś głos jej przerwał:
— Nie zrozumiałaś czegoś?
Spojrzałam na Kamila.
No tak, kompletnie wyleciało mi z głowy, że miał przyjść.
Zmarszczyłam czoło, gdy w jego ręce zauważyłam bukiet kwiatów. Uśmiechnął się do mnie i puścił mi oczko.
Odwrócił mnie w swoją stronę, a ja zaczęłam się poważnie denerwować, bo nie miałam pojęcia, o co może chodzić.
— Pół roku, kochanie — powiedział i wręczył mi bukiet kwiatów.
Wciągnęłam świstem powietrze, gdy jego twarz znalazła się niesamowicie blisko mojej.

Evrie

opublikowała opowiadanie w kategorii miłość, użyła 1640 słów i 9098 znaków.

2 komentarze

 
  • Użytkownik Misia1012

    O matko to jest mega cudowne  :kiss: Czekam na next  :rotfl:

    29 paź 2016

  • Użytkownik Zafascynowana

    Kiedy następna część ????

    29 paź 2016

  • Użytkownik Evrie

    @Zafascynowana Nie wiem,ale na pewno szybciej na bogu ;) jak bede miala czas, to i dzisiaj

    29 paź 2016