Głupota 8

Rozszerzyłam oczy.
Coś ścisnęło mnie w gardle, a przez nie nie chciało przejść żadne słowo. A co w zasadzie miałam powiedzieć? Wyglądało to tak, jakby się rozmyślił.
Wzruszył niedbale ramionami.
— Przyjdę jutro po ciebie — zakomunikował i już na mnie nie patrząc, poszedł w swoją stronę.
Przez jakiś czas patrzyłam na jego plecy, aż w końcu zniknął za budynkiem.
Pomrugałam kilka razy oczami i biorąc wdech, weszłam do klatki. Kiedy znalazłam się w mieszkaniu, okazało się, że Kuby jeszcze nie ma. Nadal myśląc o zachowaniu Kamila, poszłam do kuchni, aby zrobić sobie herbatę.
Dlaczego tak zareagował, kiedy dowiedział się, że mu nie ufam? Przecież do tej pory wiedział, jakie mam do niego podejście i chyba nie za bardzo go to obchodziło, skoro nie chciał tego zmienić. A dlaczego zgodziłam się na udawany związek? Na co on liczył? Sama już nie wiem...
Przez resztę dnia odrabiałam lekcje i uczyłam się trochę na jutro. Mimo iż próbowałam skupić się na nauce, moje myśli cały czas zaprzątał chłopak. Naprawdę nie mogłam zrozumieć, o co mu chodziło. Może mogłabym się dowiedzieć czegoś od brata na jego temat? Bo właśnie zdałam sobie sprawę, że niewiele wiem, a nie licząc podstawowych wiadomości — nic. Nie, to byłoby dziwne, gdybym zaczęła wypytywać Kubę o jego przyjaciela. Dobra, skoro jutro po mnie przyjdzie, to załatwię z nim to jutro.
Kiedy już się kładłam spać, do pokoju wszedł mój brat.
— Jak było w szkole? I uprzedzając twoją odpowiedź, nie chodzi o naukę, bo wiem, że nieźle sobie radzisz — dodał, gdy zobaczył, że otwieram usta i prawdopodobnie zauważył, iż wyminęłabym odpowiedź.
— Dobrze. Jak widzisz — pokazałam na siebie — nic się już nie dzieje.
Spojrzał mi w oczy, a ja zacisnęłam usta, żeby nagle nie spuścić głowy.
Wypuścił powietrze ustami i podszedł bliżej, siadając na skrawku łóżka.
— Wiesz, że przemoc może być też psychiczna? — spytał, a ja spojrzałam na niego niezrozumiale. — Chodzi mi o to, że nawet jeśli nie używają siły, to i tak mogą cię niszczyć, ale psychicznie.
Pokręciłam głową.
O to mu chodziło!
— Nieee — odpowiedziałam, przeciągle. — Nic się już nie dzieje.
— Gdyby coś, to wiesz, gdzie się zgłosić.
Roześmiałam się i przytaknęłam głową.
* * *
W szkole — o dziwo — od samego rana Julita ani jej grupka nawet raz do mnie nie podeszła. Może po tej wczorajszej akcji z Kamilem, do dziewczyn w końcu dotarło, że to naprawdę mój chłopak... no, prawie naprawdę. Poza tym dzięki temu już nawet Bartek do mnie nie zagadywał. Może wrócili do siebie po tej przerwie, o której mówiła Julita?
Uśmiechnęłam się do siebie, gdy mi się to przypomniało.
— Cześć.
Jęknęłam na sam dźwięk głosu. Nie musiałam podnosić wzroku, żeby wiedzieć, kto to jest.
O wilku mowa...
— Cześć — odpowiedziałam i chciałam się przez niego przepchnąć, żeby skierować się na lekcje.
— Posłuchaj...
— Nigdzie z tobą się nie wybiorę.
— Nie o to chodzi — zaprzeczył poważnie. Zatrzymałam się i na niego spojrzałam. — Za miesiąc jest przestawienie w szkole i poszukujemy osób, które zajęłyby się częścią artystyczną.
Rozejrzałam się dookoła, aby zobaczyć, czy nie ma nikogo, kto mógłby donieść Julitce.
Widząc, że jesteśmy sami, zaczęłam się nad tym zastanawiać.
Za to na pewno będą jakieś dodatkowe punkty do zachowania, poza tym... dzięki temu mogłabym się zwolnić z kilku wf—ów, na które chodzenie było ostatnią rzeczą na jaką miałam ochotę. Oczywiście, nie chodzi o to, że nie lubię ćwiczyć, ale o sprawy z dziewczynami...
— Kiedy mam ci dać odpowiedź? — spytałam.
— Najlepiej jak najszybciej, bo już zaczynamy.
— To... mogę dołączyć i coś tam zrobić.
Uśmiechnął się promiennie i przytaknął głową.
Reszta lekcji mijała spokojnie. Dziewczyny nawet na mnie krzywo nie spoglądały i mimo że to dobrze, to miałam wrażenie, że to dopiero cisza przed burzą. Kiedy byłam przy szafce i przebierałam się, aby wyjść ze szkoły, zdałam sobie sprawę, że się nie pomyliłam. W moim kierunku zmierzała Julita.
— Hej — przywitała się wesoło, a ja nie zdążyłam powstrzymać podniesienia brwi i skrzywienia twarzy.
— Cześć — odpowiedziałam niepewnie.
— Wiesz... robię dzisiaj imprezę, chciałabym cię na nią zaprosić — powiedziała, czym kompletnie zbiła mnie z tropu. — Będziesz?
Pomrugałam kilka razy oczami, nie wiedząc, czy aby na pewno dobrze dosłyszałam.
Odchrząknęłam.
— No...
— Nie daj się prosić. Chcę zmienić nasze stosunki. Źle cię oceniłam, już się dowiedziałam, że nie ty podrywałaś mojego chłopaka.
Byłego — cisnęło mi się na usta, ale sobie darowałam. Nawet jeśli do siebie wrócili, to kiedy chciał się ze mną umówić, nie byli razem.
— Okey, postaram się być.
Uśmiechnęła się ciepło, jednak już po sekundzie jej twarz się zmieniła — nie bardzo, ale to dostrzegłam.
— Można przyjść z osobą towarzyszącą — dodała i obróciła się plecami, idąc w stronę swoich koleżanek.
Zamknęłam oczy.
Naprawdę myślałam, że chce coś zmienić w naszych relacjach, a to był podstęp.
No, bo skoro można przyjść z osobą towarzyszącą, to pewnie liczy, że pojawię się z Kamilem. Czyli jednak nadal nie jest pewna, że to mój chłopak...
Pokręciłam głową. Nie ma szans, żebym pojawiła się na imprezie, skoro mam na nią przyjść z Kamilem. Wiedziałam, że moje umiejętności aktorskie są słabe — co innego kilka minut udawać, a co innego cały wieczór...
Wyszłam ze szkoły i rozejrzałam się za chłopakiem, bo mimo iż wczoraj powiedział, że będzie, to nie miałam pewności. Kiedy go zobaczyłam, nie zdołałam opanować uśmiechu.
— Myślałam, że nie przyjdziesz — powiedziałam, zanim pomyślałam. Znowu wygląda tak jakbym mu nie ufała i choć mu nie ufałam, to nie chciałam kolejnej kłótni.
— Mówiłem, że przyjdę — odpowiedział takim tonem, że przeszły mnie ciarki. Pewnie odebrał moje przypuszczenia jako właśnie brać zaufania.
Westchnęłam.
— Posłuchaj...
— Nie, dobra, rozumiem. Nie masz podstaw, żeby mi ufać — przerwał mi. — Jak w szkole? — Szybko zmienił temat.
Zacisnęła usta, bo wyglądało to tak, jakby był to dla niego drażliwy temat...
Pokręciłam głową.
Opowiedziałam mu o tym, co dzisiaj działo się w szkole. Na początku miałam pominąć sprawę z imprezą, skoro i tak się na nią nie wybierałam, ale ostatecznie — żeby moja wypowiedź była spójna — powiedziałam o niej.
Kamil się zatrzymał.
— Żartujesz? — spytał, śmiejąc się. — To świetna okazja, żeby udowodnić tej Julii...
— Julicie.
Machnął ręką.
— Julicie, że jesteśmy parą. Skoro nadal coś jej nie pasuje w związku z tobą, to znaczy, że dalej musimy prowadzić grę.
— Kamil, cieszę się, że tak się w to wczułeś, ale to będzie... niezręczne.
— Oczywiście, że się wczułem. Chcę ci pomóc. Po prostu. — Zmrużył oczy. — Chyba, że się mnie wstydzisz?
Rozszerzyłam oczy.
— Żartujesz chyba! Jeśli pokazałabym się z tobą, to wszystkim by oczy na wierzch wysz...
Zacisnęłam wargi, nie dokańczając. Nie przemyślałam tego, co chcę powiedzieć.
Uniósł kącik ust.
— W takim razie idziemy. A grę aktorską zostaw mnie — powiedział i puścił mi oczko.

Evrie

opublikowała opowiadanie w kategorii miłość, użyła 1327 słów i 7546 znaków, zaktualizowała 6 lis 2016.

2 komentarze

 
  • Użytkownik Evrie

    Na blogu na pewno szybciej się pojawi niż tutaj ;)

    6 lis 2016

  • Użytkownik Jaaakiniaaa

    Jezuu *,* jakie to boskie <3 z niecierpliwością czekałam na kolejne i nadal będę. Świetnie piszesz, pisz dalej Kochana! <3! Co do opowiadania to może w 9 części dodaj ze Kamil cos do niej poczuł i wyzna jej miłość? :) oczywiście to twoje opowiadanie wiec napisz co chcesz, ja napewno nie tylko ja będziemy zadowolone :3 to jest cudowne! :*

    6 lis 2016

  • Użytkownik Evrie

    @Jaaakiniaaa Dziękuję bardzo! :D hm... z tym uczuciem to wydaje mi się, że jak ktoś czyta opowiadanie, to... a z resztą!, co będę pisać :D Jedynie dodam, że niekoniecznie ktoś musi wyznać miłość, żeby było wiadomo, że coś jest na rzeczy :D

    6 lis 2016