Nadeszła wiosna. Dziś mam zdawać na prawo jazdy. Wstałam, ubrałam się i zeszłam na śniadanie.
- Dzień dobry. - uśmiechnęłam się do mamy.
- Dzień dobry, słońce. Jak się spało? - spytała, podając mi talerz z kanapkami.
- Nawet dobrze.
- Stresujesz się?
- Eem, no trochę. - lekko się zaśmiałam.
- Nie martw się. Wszystko pójdzie dobrze. - wstała z krzesła i podeszła do kuchenki. Zjadłam śniadanie i wyszłam z domu. Po drodze spotkałam Adasia.
- Hej Adam.
- Siema Ana. - przytulił mnie. - gdzie idziesz?
- No dzisiaj zdaję na prawko.
- Aa no tak. Zapomniałem. - uśmiechnął się. Spojrzałam na zegarek.
- Cholera już późno. Sorry muszę lecieć. - pobiegłam.
Po około 3 godzinach było po wszystkim. ZDAŁAM! Zdałam za pierwszym razem! Byłam bardzo szczęśliwa.
Weszłam do domu. Od razu podbiegła do mnie mama.
- I jak? - spytała z nadzieją w oczach.
- Zdałam! - przytuliłam ją.
- To świetnie! Bardzo się cieszę. -uśmiechnęła się, pokazując swoje białe zęby.
Wieczorem umówiłam się z Wiką. Miała być też Jadzia. Stanęłam przed drzwiami domu przyjaciółki i zapukałam. Drzwi się otworzyły a w progu stała Wiktoria.
- No heej! - przywitała mnie przyjaciółka. - Wejdź.
Ku mojemu zaskoczeniu w salonie siedzieli jeszcze Bartek, Adam i Dawid. Wieczór minął nam świetnie. Gadaliśmy i wygłupialiśmy się. Chłopaki byli lekko podpici. Dochodziła północ. Postanowiłam wracać.
- Możesz zostać jak chcesz. Nie ma problemu. - powiedziała Wika. - Nie trzeba. Od razu podprowadzę tego alkoholika. - pokazałam na Bartka i zaśmiałam się.
Szliśmy, trzymani za ręce. Przypomniałam sobie tamtą noc. Gdy Bartek został pobity. Gdy to wszystko się zaczęło... Do oczu napłynęły mi łzy. Z przemyśleń wyrwał mnie chłopak.
Stanął i powiedział.
- Ana... Kocham Cię. - zrobiło mi się ciepło, a łzy, które napłynęły mi do oczu spłynęły po policzku.
- Też Cię kocham. - wydusiłam z siebie i wtuliłam się w niego. Wreszcie ruszyliśmy dalej. Po kilku minutach byliśmy pod moim domem.
- Do jutra. - rzuciłam i pocałowaliśmy się.
Następnego dnia wraz z mamą miałam się wybrać do centrum. Za 3 miesiące miał być ślub. Byłam bardzo podekscytowana. Miałam pomóc mamie kupić suknię ślubną. Weszłyśmy do sklepu. Dookoła na manekinach wisiały piękne suknie. Mama po kolei mierzyła suknie.
- Ta pasuje idealnie! - stwierdziłam, gdy mama wyszła z przymierzalni.
- Ale coś mi tu nie leży...
- Świetna jest! Najlepsza. - przekonywałam ją.
- No dobrze. - uśmiechnęła się.
Wróciłyśmy zadowolone do domu.
Poszłam do siebie do pokoju. Postanowiłam napisać do Adriana. Od pewnego czasu cały czas o nim myślę. Nie powiedziałam Bartkowi o naszym pocałunku. Pisałam z nim około pół godziny. Resztę dnia spędziłam w domu.
Ostatni wieczór przed ślubem nie mogłam na niczym się skupić. Cały czas myślałam o jutrze. Spać poszłam dopiero o 2 w nocy. Nastał ranek. Dzień ślubu mamy. Nie mogłam się już doczekać. Uśmiechnięta wstałam i zeszłam na dół.
- Dzień dobry. - powitałam mamę i Pawła. Po chwili przyszedł Kuba.
- Dzień dobry bracie. - zaśmiałam się.
- Cześć siostra. - także się zaśmiał. Zjedliśmy rodzinne śniadanie. Po tym udałam się do Jadzi. Miałam jej pomóc wybrać sukienkę na ślub.
- Hmm.. Ta bordowa lepsza. - oznajmiłam, gdy ją ubrała.
- Ok. - rzuciła krótko.
Dochodziła 12.00. Wróciłam do domu i zaczęłam się zbierać.
Zrobiłam makijaż, wyprostowałam włosy i nałożyłam swoją jasno-różową sukienkę. Zadzwonił dzwonek do drzwi. Otworzyłam. W drzwiach stał Bartek. Był ubrany w elegancki garnitur.
- Wow! Pięknie wyglądasz.
- To samo mogę powiedzieć o tobie. - zarumieniłam się.
Po mszy. Pojechaliśmy do domu weselnego. Jak to wesele, grał zespół a ludzie się bawili. W pewnym momencie Bartek wyszedł powiedział, że idzie do łazienki. Po 15 minutach nadal go nie było. Byłam zaniepokojona i poszłam go poszukać. Weszład do łazienki, ale tam go nie znalazłam. Wyszłam więc na zewnątrz. Było ciemno i nie było prawie nic widać. Nagle zauważyłam go. Ale, nie był sam. CAŁOWAŁ SIĘ Z JAKĄŚ LASKĄ!
1 komentarz
cukiereczek1
Czekam na kolejną z niecierpliwością