Bezradność. #14

Wyszłam z pokoju i pokierowałam się do łazienki. Nie wiem dlaczego, ale nie miałam za złe Adrianowi, że mnie pocałował. Gdy wyszłam, przed drzwiami stał Adrian z telefonem w ręku.  
- Zadzwoniłem do Bartka.. - nie mogłam uwierzyć w to co powiedział.  
- Co zrobiłeś?! Chyba nie powiedziałeś mu, że u Ciebie jestem?! - byłam na niego strasznie zła.
- Tak, powiedziałem mu o tym.. - mówił tak spokojnie, że rozwścieczało mnie to jeszcze bardziej. - Porozmawiaj z nim, wytłumaczcie sobie wszystko i wtedy podejmiesz decyzję.  
- Już ją podjęłam!  
- Bartek będzie tu za pół godziny. - oznajmił jakby nie słyszał co przed chwilą powiedziałam. Zawarczałam i zatrzasnęłam drzwi do łazienki.  

Pół godziny później usłyszałam dzwonek do drzwi. Serce zabił mi mocniej. Siedziałam na łóżku i patrzyłam się w okno. Do pokoju wszedł Adrian.  
- Anastazja.. - popatrzyłam się w jego stronę. Dał znać żebym wyszła. Wstałam powoli i podeszłam do drzwi. Zawahałam się przez chwilę. Pokierowałam się do salonu. Zobaczyłam Bartka. Siedział na kanapie, miał zakrytą twarz dłońmi.  
- Bartek... - odezwał się Adrian. Chłopak szybko wstał i trochę podszedł. Założyłam ręce i spuściłam wzrok.  
- Ana... - odezwał się pół szeptem. Kątem oka widziałam, że płakał.  
- Sły-słyszałem.. Co Ci się przytrafiło.. - z mojego policzka popłynęła łza i spadła na ziemię.  
- To wszystko moja wina.. Jestem skończonym ch*jem. Adrian wyszedł z pokoju. - Nastia, proszę.. Wybacz mi. - płakał.. Byłam zaskoczona, że płakał.
Nic nie odpowiedziałam. - Tak... To nic nie da... To koniec. - wziął swoją kurtkę i pokierował się do wyjściowych drzwi.  
- Bartek.. - wydusiłam wreszcie i popatrzyłam mu w oczy.. - WYBACZAM CI. - powiedziałam przez łzy. Stałam tak ze spuszczonymi ramionami, wpatrując się w niego.  
- Anastazja.. - rzucił kurtkę i podbiegł do mnie. Przytulił mnie. Tęskniła za tym. Lecz nigdy nie zapomnę tego, jak mnie zranił.  
Poszłam do Adriana, bo dzięki niemu wróciłam do Bartka.  
- Dziękuję.. - rzuciłam krótko i uśmiechnęłam się. Podeszłam do niego i przytuliłam go.  
- Nie ma za co.. - odwzajemnił uścisk. - Jeśli coś będzie się dziać, dzwoń. - i podał mi kartkę z jego numerem.

Wróciłam z Bartkiem do domu. Stanęłam przed progiem domu i zastanawiałam się jak zareaguje mama. Powoli otworzyłam drzwi i weszłam do środka. Zerknęłam do kuchni. Przy kuchence stała mama. Była odwrócona plecami, ale słyszałam jak szlocha.  
- Mamo... - powiedziałam prawie szepcząc. Upuściła łyżkę i szybko się odwróciła.  
- Anastazja, słońce! - podbiegła i ucałowała mnie. Obie płakałyśmy. - Nic Ci nie jest?! Dlaczego to zrobiłaś?! - opowiedziałam jej wszystko co mi się przydarzyło.  
- O boże córeczko... - krzyknęła gdy zakończyłam historię. I przytuliła mnie.  
Nadszedł wieczór. Zadzwonił dzwonek do drzwi. Usłyszałam z góry głosy Jadzi i Wiki. Uśmiechnęłam się. Odłożyłam książkę i czekałam, aż wejdą na górę. Słyszałam kroki na schodach i otwieranie drzwi do pokoju.  
- Ana, kochanie! - krzyknęła Wika. One także płakały.
Podbiegły do mnie, przytuliły i ucałowały.  
- Mamy coś dla Ciebie na pocieszenie. Podarowały mi dużą czekoladę i ramkę ze zdjęciem.. Nie było to zwykłe zdjęcie. To zdjęcie zrobione nad morzem. Byłam tam ja i przyjaciółki. Był to przepiękny prezent.  
- Dziękuję dziewczyny.. - popłakałam się.  
- Jak się czujesz? - spytała Jadzia.
- W miarę dobrze..  
- Słyszałyśmy co Ci się przytrafiło.. - mówiła szlochając.
- Proszę nie przypominajcie już.. - zakryłam twarz.
- Przepraszam...  
Resztę wieczoru spędziłyśmy rozmawiając i oglądając film..  

*miesiąc później*
Zaczęłam chodzić do szkoły... Odkąd wyrzucili Karolinę ze szkoły jest coraz lepiej. Pożegnałam się z żyletką, ale blizny na ciele będą już zawsze przypominać o najgorszych chwilach. Wszystko wróciło do normy.  
Wieczór. Siedzę sama w domu. Mama z Pawłem wyszli do restauracji a Kuba poszedł do swojej dziewczyny. Postanowiłam na wieczór zaprosić Jadzie i Wikę. Zadzwoniłam po nie. Przygotowałam kieliszki, wino i popcorn. Po kilkunastu minutach przyszły. Usiadłyśmy na kanapie i oglądałyśmy film. O 23:00 do domu wrócili mama i Paweł. Mama była bardzo uradowana i szczęśliwa. Podeszli do nas.
- Mamo. Co się stało? Jesteś bardzo szczęśliwa. - zaśmiałam się.  
- Nastia... Paweł mi się oświadczył! - wyciągnęła dłoń na której widniał piękny pierścionek zaręczynowy.
- Na prawdę?! To świetnie! - przytuliłam ją.  
Siedzieliśmy do około pierwszej w nocy. Wtedy wrócił Kuba.  
- Cześć Bracie! - krzyknęłam do niego szczęśliwa.
- Cześć wszystkim! - odpowiedział. - Jak to "bracie" - dodał po chwili. Nikt nie odpowiedział.  
- Czy.. - wydusił.  
- Tak... - odpowiedziałam ze łzami szczęścia.  
- To super! Gratuluję!  
Około drugiej w nocy wraz z dziewczynami poszłyśmy do mnie do pokoju. Po chwili zasnęłyśmy. Rano dziewczyny wróciły do domu.

Nadeszła sobota. Za oknem padał śnieg. Wstałam, ubrałam się, zjadłam śniadanie i wróciłam do pokoju. W pewnym momencie w okno trafiła śnieżka. I następna. I jeszcze jedna. W końcu podeszłam do okna. Na zewnątrz stały dziewczyny.  
- Na co czekasz? - krzyknęła Wiktoria. - Złaź do nas na dół!  
Zaśmiałam się. Zeszłam na dół. Ubrałam kurtkę i wyszłam. Poszłyśmy do parku. Plotkowałyśmy i śmiałyśmy się. Nagle Jadzia dostała śnieżką w tył głowy. Otworzyła usta z niedowierzaniem. Odwróciłyśmy się w stronę skąd przyleciał pocisk. W momencie, gdy się odwróciłam, dostałam śnieżką w ramię. Niedaleko stali Bartek, Adam i Dawid.  
- Zabiję.. - krzyknęła Jadzia. Próbowała się nie śmiać. Teraz pocisk leciał w Wiktorię, ale obroniła się rękami. Wstałam i wzięłam trochę śniegu, ulepiłam śnieżkę i rzuciłam w Bartka. Zanim się obronił śnieżka trafiła go prosto w twarz. Następne trafiły w Dawida i Adama.  
- Pożałujecie.. - groził Dawid ze śmiechem w głosie. Zaczęli biec w naszą stronę. A my zaczęłyśmy uciekać. Ale po chwili nas dogonili. Bartek złapał mnie za ręce i uniemożliwił poruszanie nimi.  
- Puść mnie! - krzyczałam ze śmiechem.
- Przeproś! - nie odpuszczał.  
Nie! - nie mogłam przestać się śmiać, ponieważ zaczął mnie łaskotać. Wywrócił mnie na śnieg.  
- Dobra, przepraszam!  
- No.. - rzucił krótko i przestał. Podał mi rękę i pomógł wstać.






Cześć. Przepraszam, że tyle czasu nie było opowiadań. Miałam za dużo na głowie i z tego zapomniałam o opowiadaniach. To opowiadanie miało się pokazać wcześniej, ale przez przypadek usunęłam go i musiałam pisać od nowa :PP Mam nadzieję, że się spodobało. :D Wracam do pisania!

PsychoPATKA96

opublikowała opowiadanie w kategorii miłość, użyła 1319 słów i 6899 znaków.

2 komentarze

 
  • Arleta

    Wracam do pisania ?! Jestes wkurzajaca dodasz cos raz na poł roku i zadowolona i to takie krotkie ? Zalosne naprawde i pewnie bedziesz sie wykrecac ze " o przepraszam mam obowiazki " no tak w ciagu calego tygodnia nie mozesz znajsc 2 godzin na napisanie ? Czytalam cie ale przez takie zachowanie napewno bedziesz tracic czytelnikow ja juz nie zamierzam cie czytac nara !!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!

    14 lis 2016

  • cukiereczek1

    Rewelacyjna część czekam na kolejną z niecierpliwością  :* :*

    24 wrz 2016