John Payne-Rozdział 18

     Mając do przebycia ponad trzy dzielnicę w uciążliwym, głębokim śniegu i to pieszo, sprawiło, że optymizm wyparował, jak kostka lodu podczas gorącego lata. Autobus, tramwaj, wszystko to odpadało, patrząc na stan mojego portfela. Było trzeba wziąć więcej zielonych.
     Chowając się głębiej w ciepły płaszcz, ruszyłem w swoją podróż, ziąb i śnieżyca zupełnie nie pomagały, pozostało tylko nie zginąć i zatopić się we własnych myślach. Ten cały klub... Wyobraźnia podsuwała wiele wyobrażeń, co bogacze tam robili. Od wielu wieków wiadomo, że światem rządzą trzy rzeczy, seks, władza i pieniądze. Skoro elita posiada dwie ostatnie, to zostaje jeszcze pożądanie. Ludzkość tyle trwa, a jeszcze nie nauczyła się tego kontrolować, w Nowym Yorku niemal na każdej ulicy znajdziesz odpowiedni przybytek, mniej lub bardziej zakamuflowany. Młode, stare, brzydkie, ładne, małolaty, a nawet babcie, wszystkie znajdą swoich amatorów, szczególnie w bogatszym i ekscentrycznym gronie, zamkniętym za wrotami tajemnic. A my policja nie możemy nic zrobić, przestępcy chronieni przez prawo, hipokryzja i głupota w jednym. Jak mamy chronić obywateli, skoro wystarczy pieniądz i wynajęta papuga, by największy zbrodniarz hasał sobie na wolności. Ze złości kopnąłem w zamarzniętą bryłę śniegu.
      Nie mogę pozwolić, aby Jess pojawiła się w tamtym przybytku. To nie miejsce dla córki generała o szlachetnym sercu. Ta robota jest moja, tylko upadły może poruszać się pośród innych upadłych w siedzibie rozpusty i arogancji. Tylko jak ją zniechęcić? Prawda, kłamstwo, czy manipulacja nie zdają wiele na tę upartą duszę, muszę szybko coś wymyślić. Wejście do „Spełnionych Snów” wiązać się będzie z przykrywką, ja mogę być nadzianym bogaczem, ale pani komisarz? Tylko jedna rola pasuje do młodziutkiej dziewczyny w takim miejscu. Seks zabawka. Musiałaby rozebrać się i chodzić w masce. Nie dopuszczę do tego. Tylko jak?
     Prawo nie da ci rozwiązania Johnny, musisz sięgnąć dna, by obronić przyjaciółkę przed tym losem. Wszedłem do budki telefonicznej, wrzuciłem kilka centów i wykręciłem numer.
— Zakład... — Zabrzmiał melodyjny głos z włoskim akcentem.
— Alberto? — Przerwałem mężczyźnie.
— Czyżby to był mój przyjaciel jankes? Co mogę dla ciebie zrobić, przeważnie nie używasz telefonu. — rzucił wesoło, rozponając dzwoniącego.
— Muszę cię prosić o przysługę... — powiedziałem, opierając się o zimne drzwiczki.
— Brzmisz poważnie jankesie. Zabiłeś kogoś i potrzebujesz pomocy do uprzątnięcia zwłok? Czy zadarłeś z członkami miejscowej mafii? — Zadawał pytania z prędkością karabinu maszynowego.
— Nie, nie. — Przerwałem mu z uśmiechem. — Przysługa dotyczy pani komendant.
— Aaa... O twoją piękną towarzyszkę. Jako Włoch zawsze pomogę, gdy w grę wchodzi cudna kobieta. Mam zorganizować wystawną kolację? Uzbierać wielki bukiet kwiatów? Upiec tort?
— Masz ją porwać.
Po drugiej stronie zabrzmiała cisza.
— Możesz powtórzyć? Moje stare uszy już nie słyszą tak, jak trzeba. — powiedział z udawanym smutkiem w głosie.
— Potrzebuje kogoś, kto ją porwie. — Ciągnąłem niezrażony.
— Jankesie, jesteś moim przyjacielem i znamy się już tak długo. Mógłbym nawet powiedzieć, jak mąż i żona, jednak nie mogę uczynić nic wbrew woli niewiasty. To kłóci się z moim charakterem.
— Spokojnie Alberto, jeszcze alkohol nie wyżarł mi mózgu do cna, bym jakieś głupstwa robił. No przynajmniej nie o takim kalibrze. Chcę ją porwać, ale nie w złych celach, ale dla jej bezpieczeństwa. Nie skrzywdziłbym partnerki z pracy. — Nie mogłem sobie pozwolić na jego odmowę, tylko on mógł to w odpowiedni sposób zorganizować.
— Gdybym był młody i narwany trzasnąłbym już dawno słuchawką, jednak życie nauczyło mnie, bym wysłuchiwał ludzi do końca. Mów jankesie, twoją desperację już tu wyczuwam.
— Znasz przybytek „Spełnione Sny?”
— Nie na mój portfel i serce, przyjacielu. Zresztą ktoś obciąłby mi jaja, gdybym przekroczył tamtejszy próg. Włoszki mają cudną urodę, ale nie próbuj ich zdradzić... Śledztwo zaprowadziło was aż tam?
Ziąb coraz bardziej dawał mi się we znaki, a aktualna pora zachęcała do napadów. Musiałem przyspieszyć tempo.
— Niestety. I tu pojawia się problem, Jess ma do dyspozycji tylko jedną przykrywkę, jeśli oczywiście uda nam się tam wejść.
— Chyba wiem, co masz na myśli. Rzeczywiście szkoda urody na zboczonych starców i szukających przygód matron. Co wymyśliłeś?
Wyczułem, że Alberto zmienił swoje nastawienie, światełko w ciemnym tunelu zaczynało świecić coraz jaśniej. Mój plan mógł się udać.
— Potrzebuje, tylko by zniknęła na dzień, może dwa, ale by przy tym nic jej się nie stało. — Musiałem jasno to zaznaczyć.
— Naturalnie, jednak jeśli nie planujesz wielkiego hałasu i pogorszenia zdrowia twojej partnerki, to ten jeden, dwa dni to pobożne życzenia. Mogę zapewnić ci góra kilka godzin, ale i tak dziewczyna się dowie. Taką robotę mogę wykonać tylko sam z żoną. Nikomu nie ufam, gdy w grę wchodzi kobieta, w końcu jesteśmy tylko ludźmi.
— Ty z żoną? — wymsknęło mi się przypadkiem.
— W przeszłości byliśmy niezłym duetem jankesie, a w południowej Italii znali nas pod imieniem zabójcza para.
Musiałem uważać, Alberto jest dobrym człowiekiem, ale jego bywa kruche.
— Wierzę ci przyjacielu, wierze. To, kiedy ruszacie?
— Po południu, wisisz nam jakieś dobre wino.
— Najlepsze w całym NY. — Chciałem się rozłączyć, ale...
— Poczekaj chwile jankesie. Została ostatnia sprawa, skutki. Ta twoja komendant jest bardzo inteligentną kobietą, a moja Maria lubi gadać. Tak więc przyszykuj się, że na solidny gniew.
Byłem tego zupełnie świadom, jednak nie mogłem zejść z tej drogi.
— Jeśli uratuje ją, to mam gdzieś przyszłość. Ratunek od większej krzywdy jest ważniejszy od wszystkiego.
— Mądre słowa jankesie, jednak nie zapominaj, że rany serca są najgorsze, a ty właśnie dołożyłeś sobie następnych. — Z tymi słowami zakończył połączenie.
      Dobrze to podsumował, czy poradzę sobie, jak zerwie ze mną kontakt? Jest niezastąpioną przyjaciółką, a ja wiecznym nieudacznikiem, potrzebującym takich bliskich osób. Wahałem się, stojąc przy budce telefonicznej. Śnieg nadal sypał, przytłaczając swoją bielą, narażając się na liczne przekleństwa nowojorczyków. Wreszcie na moją decyzję zaważyła perspektywa przykrywki Jess, to byłoby za dużo, jak na nią. Jeśli pisane mi bycie czarnym charakterem, to nim zostanę. Nie odwracając się, ruszyłem w stronę mieszkania, czas zacząć łowy...

krajew34

opublikował opowiadanie w kategorii kryminał i obyczajowe, użył 1153 słów i 6860 znaków. Tagi: #kryminał #policja #życie #wybory

1 komentarz

 
  • Almach99

    Caly Payne. Sam idzie w najgorsze bagno I wymysla porwanie by chronic Jess 💕  

    14 lut 2019

  • krajew34

    @Almach99  dzięki, że wpadłeś i przeczytałeś. Jeśli chodzi o plan Payne... No cóż to jedyny sposób na upartą jak oślica Jess.

    14 lut 2019

  • Almach99

    @krajew34 haha oboje pasuja do siebie.

    14 lut 2019