Historia Aarona - Rodział 5

Rozdział 5
Minęły dwa tygodnie od ataku rudowłosego chłopaka. Oczywiście nikt się nie dowiedział co się stało. Skłamaliśmy, że źle się czułem, więc Eli został u mnie, żeby się mną zająć. Jakimś cudem mój ojciec i rodzice Eli'a w to uwierzyli. Jedynie Sam była podejrzliwa. Poza tym wszystko było w miarę normalne, pomijając to, że zaprzyjaźniłem się z Psychosis. Tego dnia, kiedy Eli przesiedział u mnie kilka godzin, zrozumiałem, że on jest inny. Potrafię z nim rozmawiać jak ze zwykłym człowiekiem. Nie jest napuszony i arogancki jak reszta takich jak on. Namówił mnie nawet do noszenia moich okularów. Powiedział że wyglądam w nich uroczo. Sam również go polubiła. Kto nie polubił? Wszyscy są nim zachwyceni. Wszystkie dziewczyny i niektórzy chłopacy robią do niego maślane oczy. Nauczyciele uważają go za najlepszego ucznia jaki pojawił się w ogóle. Dzięki Eli'owi nawet pan Gregory się ode mnie odczepił, co zdziwiło wszystkich. Oczywiście są i tacy, którzy zbytnio za Eli'em nie przepadają. Są to wszyscy ci, którzy boją się Psychosis. Kiedyś byłem jednym z takich ludzi.
Eli, tak jak Sam i ja, okazał się być wielkim fanem horrorów. Dzisiaj całą noc mamy spędzić oglądając maraton strasznych filmów. Umówiliśmy się na osiemnastą u mnie w mieszkaniu, ponieważ ja nie mam kontroli ze strony rodziców.  
Nagle rozległo się pukanie do drzwi. Wstałem i poszedłem otworzyć. W przejściu stoi Sam i Eli, kłócą się o coś.
- Hej? - mówię z uśmiechem - co jest?
- Hej Aaron, powiedz jej, że Omen jest lepszy niż Dziecko Rosemary!
- Nie znasz się! - wrzasnęła Sam - gdy oglądałam Omen to usnęłam!
- Właśnie dlatego nie wiesz, że jest lepszy - Eli uśmiechnął się zwycięsko. Sam posłała mu mordercze spojrzenie i weszła do do środka.
- Zabawni jesteście - uśmiechnąłem się i zamknąłem drzwi za Eli'em.
Sam i Eli często się kłócili, zazwyczaj o drobnostki, ale zawsze wygląda to zabawnie. Jakby dwójka dzieci sprzeczała się o zabawki w piaskownicy.
- Jakie filmy przynieśliście? - zapytałem wyciągając z lodówki trzy butelki piwa bezalkoholowego.
- Zobaczysz - odpowiedzieli zgodnie. Co było dziwne w ich przypadku.
Rozłożyliśmy się wygodnie. Sam zajęła kanapę, więc mnie i Eli'owi została podłoga. Nie mówię, że nie podoba mi się leżenie tak blisko niego. Wręczy byłem tym zachwycony.
Na początek - któż by się tego spodziewał - Eli włączył Omen, potem Sam włączyła Dziecko Rosemary. Podczas filmu ciągle mówiła, że jest lepszy niż "ten omen." Następnie włączyliśmy Egzorcystę, czyli jeden z moich ulubionych filmów. Kolejny film to Lśnienie. Właśnie na tym filmie nie wytrzymałem i usnąłem.

***

Obudziłem się. Leżę na czymś twardym, na pewno nie na podłodze. Czuję zapach kojarzący się z lasem.  
Otwieram oczy. To co widzę sprawia, że oblewam się rumieńcem.
Moja głowa oparta jest na nogach Eli'a, który śpi na siedząco. Nie mogę w to uwierzyć. Mimo, iż powinienem już dawno wstać, żeby nie ryzykować, że Sam bądź Eli zobaczą mnie śpiącego na jego kolanach, ciągle leżę. Jest mi zbyt wygodnie, żeby to tak po prostu zepsuć. Biorę głęboki oddech i zamykam oczy. W tym samym momencie czuję dotyk na głowie. On zaczął mnie głaskać. Przeczesuje moje włosy dłonią. Robi to tak delikatnie. Mam ochotę się rozpłynąć.
- Nie udawaj, wiem, że nie śpisz - wyszeptał mi do ucha, a mnie przeszły ciarki. Otwieram oczy, a gdy spotykamy jego wzrok, robię się jeszcze bardziej czerwony.
- Wiesz, że pachniesz lasem? - to jest najgłupsza rzecz, jaką mogłem w tej chwili powiedzieć.
- Wiem - zaśmiał się cicho.
- Nie przeszkadza ci, że tak leżę? - spojrzałem na jego twarz. Teraz wydaje się być jeszcze bardziej przystojny.  
- Nie - cały czas bawi się moimi włosami. - Jest nawet przyjemnie.
Dobra, w tej chwili wyglądam pewnie jak pomidor. Wielki czerwony pomidor. A gdy zdaję sobie sprawę, że Eli wie co ja w tej chwili czuję - bo przecież jest empatą - mam ochotę zapaść się pod ziemię.
- Chciałbym umieć czytać w myślach, jak niektórzy Psychosis. Mógłbym wtedy dowiedzieć się, dlaczego czujesz zażenowanie. - Uśmiechnął się, ukazując swoje białe żeby. Boże, uwielbiam ten uśmiech.
- Mam szczęście, że nie umiesz - teraz on się zarumienił. Ta delikatna czerwień idealnie komponuje się z błękitem jego oczu. Jego wąskie usta także idealnie pasują do tego kompletu. On jest idealny.
Zdecydowanie mam szczęście, że nie potrafi czytać w myślach. Gdyby wiedział co o nim sądzę, i że się w nim zakochałem było by źle. Tak sądzę. Eli przecież wie, że jestem gejem, a właśnie w tej chwili leżę na jego kolanach, delektując się tym delikatnym dotykiem. To nie może być przypadek. Normalna osoba, nie zgodziła by się na coś takiego. I nagle zrozumiałem. Eli jest gejem. Tylko z tego co wiem, Psychosis muszą łączyć się w pary z innymi Pschosis odmiennej płci. Dlatego ukrywa swoją orientację.
- Domyśliłeś się już? - jego głos nagle posmutniał. - Wyczułem, że tak.
Nie pojmuję tej zdolności empatii. Czasami działa jakby czytał w myślach, czasami po prostu wyczuwa co czują inni, a czasami jakby widział przyszłość.
- To jest okropne, nie mogą wam mówić z kim macie być! - poczułem nagły gniew - to niesprawiedliwe!
Współczuję Eli'owi. Jak oni mogą tak żyć. Co jeśli Pschosis zakocha się w człowieku? co jeśli zakocha się w osobniku tej samej płci? I tak jest zmuszony do bycia z kimś kto się nadaje?
I stało się. Dreszcz przeszedł przez moje ciało. Tym razem był mocniejszy, bardziej wyczuwalny. Światła się zapaliły, a potem zgasły. Drzwi się otworzyły, a potem zamknęły. I nagle, w miejsce, w które cały czas się wpatrywałem zaczęło płonąć. Na moje nieszczęście, jest to kanapa, na której śpi Sam.
***
Przyznał, iż pisałem na szybko, więc może być więcej błędów. Z góry za to przepraszam

Powiesciopisarz

opublikował opowiadanie w kategorii inne, użył 1140 słów i 6125 znaków.

Dodaj komentarz