Przemoc ekonomiczna cz. 7

Cześć, dzisiaj miałam w miarę dobry dzień dopóki mój ojciec nie wrócił z pracy, widząc mnie na kanapie powiedział: "Przy niej to mi się odechciewa jeść obiadu (który mama zrobiła), po za tym mówiłem że są tuje (to takie igły, które trzeba zbierać jak spadną w ogrodzie) do pozbierania, ciężko tak się schylić i pozbierać je? No tak, 10 minut roboty, znowu wszystko JA muszę robić." Kilka dni temu gdy sprzątałam tuje nie zauważyłam jednej górki, którą trzeba pozbierać (zdarza się każdemu), zamiast normalnie wytłumaczyć lub chociaż zwrócić uwagę, to słyszę plucie na siebie za swoimi plecami. Człowiek chodzący z jadem w buzi, nie potrafi normalnie z nami porozmawiać, tylko wszystko wyrzuca z nienawiścią w naszą stronę. Naprawdę się staram, zawsze się starałam i pomagałam każdemu. Takie słowa i zachowania dostaję w zamian, czasami się zastanawiam czy na tym świecie opłaca się być tylko złym? Za co on mnie tak traktuję? Co takiego zrobiłam? Od małego ja jak i moje rodzeństwo dostawało za nic, ZA NIC. Co czuję? Czuję się odrzucona, niechciana, niekochana, niedoceniona, zaniedbana. Nigdy już ta pustka po ojcu nie zostanie zapełniona, będę żyła z tym co mi zrobił, do końca życia. Jedyne co mogę zrobić to pogodzić się z tym, co w sumie niewiele da, bo rana zostanie na zawsze. Jestem ciekawa jedynie jak bardzo jest w stanie nas skrzywdzić, bo codziennie nam mówi że skończymy źle i on o to zadba.  

Od teraz postanawiam pisać częściej, może pomoże mi to z wylaniem swojego smutku i depresji.

Dodaj komentarz