Materiał znajduje się w poczekalni. Prosimy o łapkę i komentarz.

Przemoc ekonomiczna 10.

Mieszkanie z tyranem powoduję, że człowiek się zmienia na gorsze. Dnia 11.02.2023 postanowiłam wstać rano (5:50) i pojechać z moim ojcem na zakupy (bo sam mi nie weźmie soku, to zbyt trudne dla niego a jeszcze jakby miał wydać pieniądze na ten sok dla mnie, to już w ogóle koszmar! Kupić sok dla córki, no kto by pomyślał). Szczerze mówiąc do tego wpisu zmotywowała mnie osoba, która napisała mi wiadomość na priv. Inaczej bym tego wpisu nie napisała, bo to jest zbyt ciężkie emocjonalnie dla mnie. Trzeba zrozumieć, że codziennie różni ludzie doświadczają krzywdy, na co dzień w różnych miejscach na świecie. To co piszę tutaj nie jest fantazją, jest prawdą z jaką się zmierzam codziennie. Nie jest to mój wymysł ani żadna fanaberia. Każdy mój wpis to prawda. Ludzie po prostu nie wierzą, że takie sytuacje mają miejsce a za granicą jest wojna. Może dlatego, że nigdy nie znaleźli się w tak dramatycznej sytuacji. Wracając do zakupów, to czekałam na schodach aż mój ojciec wyjdzie z domu żeby szybko za nim wyjść, wsiąść do samochodu i pojechać z nim. Niestety nie wyszedł jeszcze i usłyszałam w progu drzwi, że on nie chce ze mną jechać, bo się będzie męczył ze mną. Tak czy siak poszliśmy do auta i pojechaliśmy w stronę Lidla, usłyszałam w aucie, że mam nie brać śmietany, bo wezmę ją w Kauflandzie (bo tam jest tańsza i ojciec może sobie punkty nabić, które zawsze liczy po zakupach a potem nimi płaci). W Lidlu wzięłam osobny koszyk, dlatego że jak zawsze coś dawałam do wspólnego wózka, to ojciec mi to odkładał, ponieważ mówił, że jemu to nie jest potrzebne więc np. winogrona nie będę jadła, bo on tego nie chce. Następnie zaczęłam bardzo szybko wybierać z półek w sklepie najpotrzebniejsze produkty do naszej pustej lodówki typu: jogurty, sery topione, wędliny, boczek, serki wiejskie, bagietki etc. Takie najpotrzebniejsze produkty (przypominam mam 5 rodzeństwa), mój ojciec nigdy na mnie nie czeka, aż na spokojnie wybiorę sobie to na co mam ochotę, często mi zabiera i odkłada wiele rzeczy z wózka, bo tak, bo on tak chce i ma być tak jak tyran sobie zażyczy, nie mam swojego zdania przy nim, nie mogę brać to na co mam ochotę jeżeli nie usłyszę jego zgody. Wiecie ile taki wpis mnie kosztuje? Nie wiecie... Kosztuje mnie bólem głowy, łzami i dreszczami, przed każdymi takimi zakupami z nim nie śpię, chce mi się płakać i nie lubię gdy na mnie krzyczy, za to że żyję oczywiście i że tylko mu zabieram jego ukochane pieniążki. W każdym sklepie ma aplikację na którą nabija punkty, gdy jakiś kupon nie działa wyżywa się na nas, że to nasza wina, bo jesteśmy debilami. Tak, wiele razy w życiu usłyszałam od niego, że jestem głupia jak matka, że śmieję się tak jak ona, że on nas nie kocha, że najlepiej jakby matka zdechła i inne takie "miłe" słówka od starego. Gdy przybiegłam do kasy, usłyszałam że nie wezmę drugiego płynu do domu, bo już jeden jest i że pewnie o tym nie wiem, bo jestem głupia i nic nigdy nie wiem. Na co ja, że wiem że jest jeden płyn do rąk ale chciałabym mieć drugi na zapas, gdyby pierwszy się skończył, nie jeżdżę z nim co tydzień inaczej bym się powiesiła z obelg, które potrafię usłyszeć w ciągu 1 minuty. Gdy usłyszałam rachunek wart 426 złotych, wiedziałam że coś się zadzieje i długo nie musiałam czekać. Usłyszałam, że nie jadę do Kauflanda, bo za dużo biorę rzeczy w sklepie a jemu to niepotrzebne jest, a to że my chcemy jeść coś innego niż jego pierdolona konserwa czy najtańsza kiełbasa to nie jego problem. (Moim znajomym jest mnie tak szkoda, że często mi sami oddają jedzenie, które ich rodzice gotują). Dojechaliśmy do domu, z impetem mój ojciec zaczął pakować produkty do kartonu i nimi rzucał, usłyszałam wiele razy, że mam wypierdalać i on nie chce żebym z nim jechała do sklepu (wiadomo dlaczego, bo wyda za dużo i się zesra, przepraszam ale nie wytrzymuje z emocji, które teraz czuję pisząc to wszystko, proszę o zrozumienie). Gdy mój ojciec odjeżdżał chciałam wsiąść do jadącego auta, to się zatrzymał wziął mnie jak szmatę i szarpnął w stronę domu, gdybym wiedziała wcześniej, że się na mnie rzuci, to bym się broniła, bo zwykle się bronię ale tym razem tak nie było, poczułam się jak szmata, którą można pomiatać na każdym kroku, w sumie codziennie się tak czuję, nie wiem już co myśleć. Co to jest normalne życie bez awantur i pretensji, wypominania latami "moich błędów", wszystkiego mi się odechciało, budzę się codziennie z myślą, że chciałabym umrzeć. Nie widzimy wyjścia z tej sytuacji, nikt nam nie jest w stanie pomóc, wszyscy jesteśmy zastraszeni i zmanipulowani. Żyjemy z dnia na dzień z myślą, że zaznamy spokoju wtedy kiedy ten człowiek umrze, a i tak wiem że będzie się to za mną wszystko ciągnęło latami, bo żyjąc obok takiego tyrana, to nie jest życie. Czuję się jak w więzieniu. Odjechał beze mnie do tego sklepu, a chciałam kupić mąkę, przyprawy, makarony, kasze, ryże... to co normalny ojciec bez kiwnięcia palca by kupił dla mnie. Przez myśl mi nie przechodzi, że można tak żyć, że poproszę mojego ojca o coś a on to kupi, prędzej by mu ręcę obcięli niż by zrobił coś takiego. Każda wydana złotówka na mnie jest mi wypominana, latami słucham ile to ja rzeczy nie dostałam, i ile do złotówki na mnie nie wydał, bo jest pierdolnięty na punkcie pieniędzy i nie widzi nic innego jak swoje 10 patoli w portfelu, które nosi na co dzień i się czuje jak bóg. Sam nam powtarza, że ten kto ma pieniądze, ma władze. Dla mnie to pierdolony psychol, którego powinny w psychiatryku zamknąć. Po tej sytuacji, wróciłam do domu i opowiedziałam wszystko mamie, ona załamana tylko mnie przytuliła i powiedziała, że mnie kocha. To jest jedyna rzecz, która mnie trzyma przy życiu, że ona mi tylko została. Przez to z czym się mierzę w swoim życiu, nie ufam nikomu a gdy raz się przejadę na kimś skreślam tą osobę na zawsze. Gdy trzeba coś zrobić w domu lub kupić, mój ojciec nawet palcem nie kiwnie, bo cytuje " Ma to w dupie, najwyżej się zepsuje, on nie potrzebuje, to my też nie będziemy tego mieli". Wiele rzeczy mamy w domu zepsute i one tak leżą, bo jemu nie chcę się ich naprawić ani dać pieniędzy na naprawę, bo po co niech leży. Wiele razy usłyszałam od niego, że jestem nikim, że jestem nic nie warta, że tak naprawdę on mnie nie kocha i dałby wszystko żeby nie mieć dzieci, bo one tylko problemy sprawiają. Muszę już skończyć wpis, to już dla mnie za dużo jak na dzisiaj, dziękuje tym którzy wytrwali do końca, wyczekujcie mnie, ja wracam co jakiś czas.

Dodaj komentarz