Doktorowa ręką pchnęła drzwi i weszła do pomieszczenia najpierw sama, a po chwili zawołała hrabiego.
- Zamknij za sobą drzwi – poprosiła.
W sekretnym pokoju, w którym właśnie się znajdowali naprzeciwko stał wysoki regał z przeróżnymi książkami. Były tam też takie do rzucania zaklęć oraz przyrządzania trucizna.
‘’ Więc to tu obmyślała te wszystkie swoje zbrodnie ‘’ pomyślał w duchu hrabia.
— Czy wiedziałeś, że tu jest takie pomieszczenie? — zapytała Ritha.
— Nie miałem zielonego pojęcia musisz mi uwierzyć.
— Wierzę ci kochanie.
Mężczyzna wziął jedną w garść i przeczytał na głos:
— Alchemia wiecznej namiętności.
— Co z tymi fantami zrobimy?
— Zostawiam to tobie możesz z tym zrobić, co ci się żywnie podoba. Nic mnie to nie obchodzi nie chcę tego mieć w domu.
— Obiecuję, że jeszcze dziś to wszystko stąd wyniosę. Nie zostanie, po tym najmniejszy ślad masz na to moje słowo, bo mi też zależy, żeby dom był czysty od wszelkiej złej energii.
— Ta izba jest taka jakaś przytłaczająca, że chyba pójdę się na chwilkę położyć, bo się poczułem bardzo zmęczony.
Tomasz przesłał w powietrzu całusa i powoli zszedł na dół i tak o to Ritha została sama w pokoju należącym do jej rywalki.
Od razu zabrała się za porządki podeszła do biurka stojącego pod oknem. Na jego blacie leżał sztylet ze stali szlachetnej, a rękojeść była zrobiona z kości słoniowej. Widniała na nim ślady jakiejś zaschniętej brunatnej substancji prawdopodobnie krwi. Przez kawałek szmatki złapała to narzędzie i pobiegła na komisariat zabrała też ze sobą trzy książki z czarami.
Położyła przed nosem tego samego sumowatego policjanta, który już wcześniej ją przyjmował.
— O pani doktorowa rano kogoś podeślę, by spisał wasze zeznania — odparł policjant. Hrabina, już się z tego nie wywinie, gdyż przyznała się do wszystkiego.
— Można, by ją też oskarżyć o rzucanie czarów, ale to jest wasza działka do widzenia.
Po tych słowach wyszła z budynku komisariatu słońce, już całkowicie się schowało za horyzont, a jego miejsce zajął księżyc. Spacerkiem ruszyła w stronę myśliwskiego domku, gdzie na nią czeka Tomasz, więc przyśpieszyła kroku. Kiedy w końcu dotarła do furtki i już miała przez nią przejść to nagle spostrzegła skuloną w zaroślach małą dziewczynkę była cała obdarta.
Ritha podeszła do niej, a gdy chciała uciekać to złapała ją za rękę i przekroczyły furtkę mała ze strachu zrobiła się blada, jak kreda. Kobieta to zauważyła i przysiadła na ławce z dziewczynką sadzając ją sobie na kolanach.
— Jak ci na imię? — zapytała Ritha.
- Weronika – odparła.
- Ile masz lat? – ponownie zapytała doktorowa.
- Siedem proszę pani.
- Co robisz o tak późnej porze na dworze? No i gdzie jest twój ojciec to jest skandal! – wykrzyknęła.
- Nie wiem.
- Kto się tobą w domu zajmuje?
‘’ Będę musiała się tam jutro przejść, bo tak być nie może, że małe dziecko jest pozostawione samo sobie’’ pomyślała w duchu.
Doktorowa postawiła małą na ziemi i sama wstała chwyciła ją za rękę i ruszyli w stronę domu. Ale dziewczynka broniła się, jak mogła żeby nie wejść do środka. Doktorowa w końcu straciła cierpliwość i dała klapsa, a potem siłą zaciągnęła do domu, kiedy była wreszcie wykąpana i nakarmiona. To przyszła pora, żeby położyć ją spać od razu usnęła.
Hrabia stał przy oknie patrząc przed siebie kobieta to zauważyła i do niego podeszła, a on ją przytulając kołysał w ramionach.
- Gdzie ją znalazłaś? – zapytał szeptem Tomasz.
- Wszystko ci opowiem, ale musisz obiecać, że pomożesz mi w pozbyciu się tych wszystkich przedmiotów z tajnego pokoju Anety.
- Dobrze.
Po sekundzie znaleźli się w sekretnym pomieszczeniu w milczeniu podawała mu książki, które do tej pory spoczywały na regale.
1 komentarz
AnonimS
Nagle pojawia się siedmioletniej dziewczynka... Ciekawe co z nią dalej. Pozdrawiam
Margerita
@AnonimS
dzięki niedługo się dowiesz