Mrok nadchodzi w nocy cz 6

Mrok nadchodzi w nocy cz 6Po wyprostowaniu się spojrzała w lustro, by poprawić sobie włosy i ujrzała, swojego brata był bardzo smutny.
     —  Braciszku obiecuję, że odnajdę twoje ciało i pochowam w poświęconej ziemi. Tylko musisz mi powiedzieć, gdzie jesteś pogrzebany, a ta Aneta Lewatywa Pobożna to zapłaci mi za twoją i hrabiego krzywdę! — wykrzyknęła Ritha.
— W ogrodzie za domem  — odparł duch.  
—  Dziękuję czy zostaniesz z Tomaszem?— zapytała.
- Jasne, a ty co chcesz zrobić? - zapytał siostrę duch.
- Mam coś do załatwienia we wsi niedługo wrócę.  
Po tych słowach pośpiesznie wyszła z łazienki podeszła do łoża, na którym spoczywał, hrabia pochyliła się nad nim i pocałowała go w czoło.
- Kocham cię mój ty bohaterze — szepnęła mu do ucha.
I wyszła z pokoju zamykając drzwi na klucz, by podczas jej nieobecności hrabina do niego nie przyszła w celu dokończenia swojego dzieła.  Zbiegła po schodach odsunęła z wejściowych drzwi blokadę, którą zrobił hrabia i nimi wyszła na dwór. Przekręciła w zamku klucz i ścieżką pobiegła do furtki, której z nerwów nie mogła otworzyć, ale w końcu się udało.  
Spódnicę wzięła w dwie ręce i brukiem pognała na komisariat policji. Wpadła zdyszana do środka dysząc, jak parowóz zbliżyła się do siedzącego za biurkiem. Starszego mężczyzny w granatowym mundurze z długim wąsem i bokobrodami.  
Policjant podniósł wzrok znad dokumentów i własnym oczom nie wierzył kogo przed sobą widzi, aż je dłońmi przecierał.  
- Pani doktor! – wykrzyknął mundurowy.  Proszę może zechce pani siąść i na spokojnie mi opowiedzieć, co panią do mnie sprowadza o tak późnej porze.  
Kobieta usiadła na krześle, a on zajął swoje miejsce za biurkiem.  Ritha złapała postawioną przed nią szklankę z wodą i wzięła łyk.  
- A więc słucham panią doktorową, co takiego się wydarzyło w naszej spokojnej na co dzień wsi.  
     ‘’ Nie no, co za osioł z tego policjanta, co wyglądem bardziej przypomina suma niż człowieka’’ pomyślała w duchu Ritha.  
     - Tak tu jest spokojnie i bezpiecznie, że po okolicy bezkarnie mogą latać sobie mordercy – odparła z drwiną w głosie.  
     - Co morderca tutaj u nas w wiosce, a niby kto według pani nim jest? – zapytał z lekką złośliwością w głosie policjant.  
     - To jest jasne, jak słońce Aneta Lewatywa jest pozbawiona wszelkich uczuć. A zresztą, co ja będę panu władzy opowiadać w domu jest pełno dowodów obciążających hrabinę.  
     - Aż mi się nie chce w to uwierzyć jest pani doktorowa tego pewna?
     - Tak, ale jak pan mi nie wierzy to proszę pójść ze mną do domu hrabiego, który został sam. I nie może się bronić, bo jest zbyt słaby, a to wszystko zawdzięcza swojej małżonce.  
     Ritha niespodziewanie wstała z krzesła podeszła do drzwi.
     - Czekam na panów policjantów w domu.
     Po tych słowach opuściła budynek komisariatu i ruszyła w drogę powrotną, po chwili była, już w domu z miejsca wbiegła na górę. Otworzyła drzwi od sypialni i wpadła do środka  pełna najgorszych obaw, że może zastanie Tomasza za martwego.  
     A tymczasem on siedział na łóżku ze spuszczonymi nogami. Kobieta uklękła przed nim kładąc głowę na jego kolanach, a on ją głaskał po niej.  
     - Tak się bałam.
     - Czego?  
     - Że zastanę cię zamordowanego.
     - Ale dzięki tobie moja ty gołąbeczko żyję i pozostanę twoim dłużnikiem do końca swoich dni.  
— Daj spokój, nie ma o czym mówić. Dla ciebie zrobiłabym wszystko. Mam nadzieję, że gdy to się skończy, a ty wyzdrowiejesz to się z nią rozwiedziesz?  
— Tak! Zrobię to, nawet zaraz.
— To dobrze! Teraz wracaj do łóżka i spróbuj się przespać, chyba chcesz szybko wrócić do zdrowia?  
- Oczywiście, że tak. Daję ci wolną rękę, jak tylko będziesz chciała urządzić dom, to zrób to po swojemu.
— Och dziękuję jesteś kochany! — wykrzyknęła.  
Ritha podeszła do okna i zobaczyła, że pod drzewem stoi Aneta i się uporczywie gapi w sypialniane okno. Suknię miała podartą, a włosy w strasznym nieładzie wyglądała przerażająco.  
Że kobietę przeszedł dreszcz, po plecach nagle spostrzegła, że hrabina trzyma kanister na benzynę, a w drugiej ręce zapałki.  
Mężczyzna się przyglądał doktorowej z zainteresowaniem, a jej seksowne kształty go tak podnieciły, że gdyby mógł to, by do niej podszedł i bardzo mocno przytulił.  
— Kochanie.
— Tak Tomaszku? – zapytała.
Lekarka na chwilę się odwróciła plecami do szyby, a twarzą do łóżka. A gdy ponownie się spojrzała to Anety, już nie było.
— Gdzie ona jest przecież tu przed chwilą stała! — krzyczała Ritha.  
— Ale o kim mówisz kogo tam widziałaś – dopytywał.
- Twoją żonę.
- Co Aneta tutaj jest! – wykrzyknął.  
- Tak drogi mężu we własnej osobie – odparła hrabina.  
Po czym zaczęła całe pomieszczenie oblewać benzyną włącznie z hrabią leżącym na łóżku.

Margerita

opublikowała opowiadanie w kategorii horror, użyła 922 słów i 4952 znaków.

Dodaj komentarz