Po wyprostowaniu się spojrzała w lustro, by poprawić sobie włosy i ujrzała, swojego brata był bardzo smutny.
— Braciszku obiecuję, że odnajdę twoje ciało i pochowam w poświęconej ziemi. Tylko musisz mi powiedzieć, gdzie jesteś pogrzebany, a ta Aneta Lewatywa Pobożna to zapłaci mi za twoją i hrabiego krzywdę! — wykrzyknęła Ritha.
— W ogrodzie za domem — odparł duch.
— Dziękuję czy zostaniesz z Tomaszem?— zapytała.
- Jasne, a ty co chcesz zrobić? - zapytał siostrę duch.
- Mam coś do załatwienia we wsi niedługo wrócę.
Po tych słowach pośpiesznie wyszła z łazienki podeszła do łoża, na którym spoczywał, hrabia pochyliła się nad nim i pocałowała go w czoło.
- Kocham cię mój ty bohaterze — szepnęła mu do ucha.
I wyszła z pokoju zamykając drzwi na klucz, by podczas jej nieobecności hrabina do niego nie przyszła w celu dokończenia swojego dzieła. Zbiegła po schodach odsunęła z wejściowych drzwi blokadę, którą zrobił hrabia i nimi wyszła na dwór. Przekręciła w zamku klucz i ścieżką pobiegła do furtki, której z nerwów nie mogła otworzyć, ale w końcu się udało.
Spódnicę wzięła w dwie ręce i brukiem pognała na komisariat policji. Wpadła zdyszana do środka dysząc, jak parowóz zbliżyła się do siedzącego za biurkiem. Starszego mężczyzny w granatowym mundurze z długim wąsem i bokobrodami.
Policjant podniósł wzrok znad dokumentów i własnym oczom nie wierzył kogo przed sobą widzi, aż je dłońmi przecierał.
- Pani doktor! – wykrzyknął mundurowy. Proszę może zechce pani siąść i na spokojnie mi opowiedzieć, co panią do mnie sprowadza o tak późnej porze.
Kobieta usiadła na krześle, a on zajął swoje miejsce za biurkiem. Ritha złapała postawioną przed nią szklankę z wodą i wzięła łyk.
- A więc słucham panią doktorową, co takiego się wydarzyło w naszej spokojnej na co dzień wsi.
‘’ Nie no, co za osioł z tego policjanta, co wyglądem bardziej przypomina suma niż człowieka’’ pomyślała w duchu Ritha.
- Tak tu jest spokojnie i bezpiecznie, że po okolicy bezkarnie mogą latać sobie mordercy – odparła z drwiną w głosie.
- Co morderca tutaj u nas w wiosce, a niby kto według pani nim jest? – zapytał z lekką złośliwością w głosie policjant.
- To jest jasne, jak słońce Aneta Lewatywa jest pozbawiona wszelkich uczuć. A zresztą, co ja będę panu władzy opowiadać w domu jest pełno dowodów obciążających hrabinę.
- Aż mi się nie chce w to uwierzyć jest pani doktorowa tego pewna?
- Tak, ale jak pan mi nie wierzy to proszę pójść ze mną do domu hrabiego, który został sam. I nie może się bronić, bo jest zbyt słaby, a to wszystko zawdzięcza swojej małżonce.
Ritha niespodziewanie wstała z krzesła podeszła do drzwi.
- Czekam na panów policjantów w domu.
Po tych słowach opuściła budynek komisariatu i ruszyła w drogę powrotną, po chwili była, już w domu z miejsca wbiegła na górę. Otworzyła drzwi od sypialni i wpadła do środka pełna najgorszych obaw, że może zastanie Tomasza za martwego.
A tymczasem on siedział na łóżku ze spuszczonymi nogami. Kobieta uklękła przed nim kładąc głowę na jego kolanach, a on ją głaskał po niej.
- Tak się bałam.
- Czego?
- Że zastanę cię zamordowanego.
- Ale dzięki tobie moja ty gołąbeczko żyję i pozostanę twoim dłużnikiem do końca swoich dni.
— Daj spokój, nie ma o czym mówić. Dla ciebie zrobiłabym wszystko. Mam nadzieję, że gdy to się skończy, a ty wyzdrowiejesz to się z nią rozwiedziesz?
— Tak! Zrobię to, nawet zaraz.
— To dobrze! Teraz wracaj do łóżka i spróbuj się przespać, chyba chcesz szybko wrócić do zdrowia?
- Oczywiście, że tak. Daję ci wolną rękę, jak tylko będziesz chciała urządzić dom, to zrób to po swojemu.
— Och dziękuję jesteś kochany! — wykrzyknęła.
Ritha podeszła do okna i zobaczyła, że pod drzewem stoi Aneta i się uporczywie gapi w sypialniane okno. Suknię miała podartą, a włosy w strasznym nieładzie wyglądała przerażająco.
Że kobietę przeszedł dreszcz, po plecach nagle spostrzegła, że hrabina trzyma kanister na benzynę, a w drugiej ręce zapałki.
Mężczyzna się przyglądał doktorowej z zainteresowaniem, a jej seksowne kształty go tak podnieciły, że gdyby mógł to, by do niej podszedł i bardzo mocno przytulił.
— Kochanie.
— Tak Tomaszku? – zapytała.
Lekarka na chwilę się odwróciła plecami do szyby, a twarzą do łóżka. A gdy ponownie się spojrzała to Anety, już nie było.
— Gdzie ona jest przecież tu przed chwilą stała! — krzyczała Ritha.
— Ale o kim mówisz kogo tam widziałaś – dopytywał.
- Twoją żonę.
- Co Aneta tutaj jest! – wykrzyknął.
- Tak drogi mężu we własnej osobie – odparła hrabina.
Po czym zaczęła całe pomieszczenie oblewać benzyną włącznie z hrabią leżącym na łóżku.
Dodaj komentarz