Świat się skończył. Wśród kosmicznej chmury nicości rodziło się nowe pierwotne i dzikie życie.
Ale zanim nastąpił koniec…
Wark udał się do szkoły magów, by odbyć tam szkolenie i dołączyć do elitarnego kręgu najlepszych czarodziejów. Niestety po pół roku studiów wyrzucono go dyscyplinarnie z kilku błahych powodów naruszenia godności osobistej swoich kolegów.
Tak więc Wark miał przerąbane. Nie chciały go przyjąć żadne uczelnie ze względu na mroczną przeszłość. Błąkał się po świecie, aż w końcu natrafił na Związek Kuglarzy, działającą w podziemiu grupkę zapaleńców organizujących nielegalne kursy czarodziejstwa i magii zakazanej.
Chłopak nie wahał się, skoro otwarły się przed nim nowe możliwości i dołączył do grupy, by zgłębiać wiedzę tajemną, wyniesioną z bluźnierczych bibliotek i plugawych woluminów. A przynajmniej tak twierdzili Kuglarze, by dodać sobie powagi i tajemniczości.
Pozostało kilka godzin do końca świata. Wark jak gdyby nigdy nic przybył do kryjówki Kuglarzy, by odbyć lekcje sztuk magicznych. Doprowadzono go na miejsce z zawiązanymi oczami i wpuszczono do środka przestronnej sali z mnóstwem krzeseł. Wykład prowadził facet w czapce błazna i w szarej todze, nazywający siebie Ośmieconym. Wark okazał się być jedynym uczniem w sali.
- Ekhem… Przyszedłem za wcześnie? – zapytał.
- Nie, jest pan w samą porę. Możemy zaczynać.
- A nikogo więcej nie będzie?
- Jestem ja, jest pan… Kogoś brakuje?
- No właśnie nie wiem.
- Nie wydaje mi się. Sprawdzę grafik. Hmm… Hmmmmmm… Oooo!
Błazen zaczął przerzucać kartki grubej księgi leżącej na ladzie. W końcu odkaszlnął i spojrzał na Warka.
- Na dzisiejszy wykład jest zapisany tylko pan. Tak więc zaczynajmy.
- Jasne. W takim razie chyba usiądę.
- Proszę, ma pan bardzo dużo miejsc do wyboru. Przybył pan, by nauczyć się tajemnych sztuk magicznych. Czy tak?
- Mniej więcej.
- Bardzo dobrze pan trafił. Za chwilę pozna pan… O cholera!
Błazen wykręcił piruet, podskoczył, a potem upadł na podłogę. Wark zaczął się rozglądać w poszukiwaniu ewentualnej pomocy, ale nikogo więcej nie dostrzegł.
- Eee… Halo? – zapytał, ale błazen nie dawał żadnego znaku życia. Wark po chwili niezręcznego milczenia wstał i opuścił salę, by poszukać któregoś z Kuglarzy. W końcu i tak nie miał nic lepszego do roboty.
Dodaj komentarz