Inni - część 4

Minął zaledwie jeden dzień, a Alicja właśnie zorientowała się, że tęskni. Dawno za nikim nie tęskniła, poza sytuacjami ekstremalnymi, dotyczącymi większych rodzinnych tragedii. Teraz też to poczuła, ale inaczej - bez smutku, a raczej z przyjemnym drżeniem serca.  
               Znała go bardzo krótko, a jednak brakowało jej tych małych rzeczy, które zdołała poznać - tego, jak słodko brzmiał, kiedy próbował powstrzymać śmiech i jednocześnie nadal mówić; małego dołeczka, który pojawiał się w lewym policzku, kiedy się uśmiechał; delikatnych dłoni błądzących po jej ciele. Te dłonie w ogóle były odrębną historią, mogłaby właściwie pisać książki o fenomenie jego rąk. Z jednej strony takie smukłe, zadbane, ze szczupłymi palcami pianisty; z drugiej strony męskie, silne, z mocno zarysowanymi żyłami. Wiedziała, że mogłyby ją chwycić mocniej. Ale najwyraźniej nie chciały. Mieli się spotkać dopiero w środę. Pomyślała, że to dobry moment na to, żeby zacząć odliczać godziny.  

                                 ——

             Czy odważnie nazwałby to zakochaniem? Chyba nie, bo to jeszcze nie był ten moment. Tym bardziej nie ryzykowałby słowa miłość. Poza tym myślał o Alicji nie tą częścią ciała, którą powinien. I nie chodziło o serce. Raczej opisałby to jako zauroczenie, chociaż tego typu zauroczenie zdarzyło mu się raz, w pierwszej klasie liceum. Nigdy wcześniej i nigdy później, aż do teraz.  
               Nowa, rozwijająca się relacja z Alicją była jak powiew wiosny w jego życiu po tym ciasnym i duszącym związku z Moniką. Najbardziej bolało go to, że wolał się męczyć i na koniec dać się skrzywdzić, zamiast zakończyć to stanowczo i po męsku wtedy, kiedy miał na to ochotę. Nie zrobił tak chyba tylko dlatego, że była ulubienicą jego rodziców, i dlatego, że właściwie od dzieciństwa, a przynajmniej od kiedy zaczął pojmować koncepcję płci, nie potrafił do końca sprzeciwiać się kobietom. Zawsze był nieśmiały, a do tego został wychowany z młodszą siostrą, przez matkę i babcię, bo dziadek nie żył, a ojciec lubił chadzać w przysłowiowe tango. Nie winił go za to, w końcu ojciec był artystą, a artysta, który nie chadza w tango z automatu nie zasługuje na taki tytuł.  
               Teraz, mając lat prawie trzydzieści, a nie trzynaście, nie tyle nie potrafił, co czerpał pewną przyjemność z tego, że nie umiał odmówić kobiecie, którą był w jakikolwiek sposób zafascynowany. Często dostawał przez to po głowie, ale najwyraźniej warto było tyle razy się sparzyć, skoro w końcu trafił na taką Alicję, która w ciągu trzech nocy owinęła go sobie wokół swoich malutkich paluszków. Dosłownie i w przenośni.  
                Sprawiła, że kiedy obudził się sam, poczuł, że łóżko jest za duże i czegoś w nim brakuje. Do tego dziewczyna zajęła sobie prawą połowę (albo raczej prawe trzy czwarte) dość sporego mebla, więc on podświadomie przespał całą noc po lewej. A to było coś, biorąc pod uwagę, że należał do sympatyków spania „na postrzał w plecy” na środku, twarzą do dołu, z kończynami rozrzuconymi na wszystkie strony. Nic dziwnego, że czasami budził go Tudor siedzący na jego plecach jak sęp, zapewne z zamiarem zjedzenia go w chwili, gdy jego ciało trochę się oziębi. Tego ranka kot, zapewne zdziwiony zmianami w życiu swojego właściciela, zwinął się spokojnie w nogach. Nadal w łóżku zostało trochę miejsca dla jeszcze jednej osoby.  

                                 ——

              Sama siebie nie poznawała. W przerwie w pracy zaczęła przeglądać przepisy w internecie, planowała w środę zrobić naprawdę dobrą kolację. Niezbyt skomplikowaną, żeby nie zabrudzić i nie spalić kuchni. Niezbyt eksperymentalną, żeby nie musieć później ratować się jakimś daniem na dowóz. Niezbyt ciężką, żeby nie pójść spać jak niedźwiedzie na jesień, w końcu Wiktor nie przychodził do niej się wyspać. Do tego musiałaby dobrać wino, ewentualnie znaleźć jakiś dobry, mocniejszy alkohol...  
               Przypomniał jej się smak rumu na jego wargach. Niemal natychmiast poczuła ciepło między udami.  Czuła się jak nastolatka, która robi się mokra na samą myśl o pocałunkach. I było jej z tym zadziwiająco dobrze. Może nie powinna oddawać się fantazjom w pracy, ale myśli przychodziły same. Wtedy postanowiła, że musi jakoś sobie ulżyć kiedy już wróci do domu. Dla dobra swojej kariery.  

                                 ——

               W pracy nie mógł się skupić. Był podekscytowany tym, że następnego dnia o tej samej porze będzie powoli zbierał się na spotkanie z nią. Wiedział, że zostanie tam na noc, a po dwóch, może trzech godzinach snu obudzi się w jej ramionach, czując te fantastyczne piersi przyciśnięte do swoich pleców. On znów będzie twardy, a ona rozpalona, mokra i gotowa. Mimowolnie wrócił do momentu, kiedy w poniedziałkowy poranek ujeżdżała go powoli, ubrana w jego ciepłą, flanelową koszulę, pod którą kołysał się kusząco niewielki, za to kształtny i jędrny biust. Na dziewczęcej buzi pojawiły się wypieki z podniecenia, przymykała oczy, przygryzała dolną wargę i pomrukiwała jak zadowolona kotka.  
               To właśnie było powodem jego spóźnienia, a kiedy wpadł w końcu do biura, zastanawiał się, czy nadal pachnie seksem.  

                                 ——

               Po powrocie przygotowała sobie ciepłą kąpiel z pianą. Już w wannie zaczęła się pieścić, na razie nie przechodząc do sedna sprawy. Zajęła się głównie piersiami i szyją, snując przy tym dość intensywne fantazje ze swoim nowym chłopcem w roli głównej. Jedną postanowiła spełnić przy następnej okazji.
               Kiedy woda wystygła, ubrała się w za duży t-shirt pachnący jeszcze praniem i zwykłe, bawełniane majtki. Zrobiła sobie drinka złożonego z piwa imbirowego, wódki i cytryny, wrzuciła do niego kilka kostek lodu i ruszyła do sypialni. Planowała spędzić przyjemny wieczór sam na sam ze sobą. Ułożyła się wygodnie na łóżku, sięgnęła po swoje ulubione szklane dildo i rozważała, czy nie poszukać jakiegoś porno, mimo awersji do tego „gatunku”.  
               Wtedy zadzwonił telefon. Nabrała powietrza, pewnie znowu ktoś z pracy czegoś od niej chciał. Czy naprawdę nie rozumieli, że kobieta potrzebuje wolnego wieczoru na kąpiel, drinka i masturbację? Z irytacją chwyciła telefon, ale jej mina zmieniła się od razu po odczytaniu nazwy kontaktu.  
- Stęskniłeś się. - stwierdziła, głęboko usatysfakcjonowana. Pociągnęła łyk ze szklanki.  
- Wyjątkowo bardzo. Chciałem po prostu usłyszeć twój głos. - przyznał ciepły, męski głos. Poczuła dreszcz przebiegający po plecach.  
- Jak mija wieczór?  
- Samotnie. Nie mogę się doczekać jutra.  
- Ja też nie. Na razie jestem w sypialni zupełnie sama... - westchnęła sugestywnie.  
- Nie jesteś jedyna... - roześmiał się, jakby nerwowo.  
- Sporo dzisiaj o tobie myślałam.  
- N-naprawdę?  
- Naprawdę. - zamruczała - Wróciłam z pracy z mokrymi majtkami.  
- Czyli w ten sposób pani o mnie myślała, pani Alicjo. - w końcu załapał. Nareszcie. Dziewczyna przewróciła oczami, ale nadal się uśmiechała. Nie potrafiła się przy nim nie uśmiechać.
- Co masz na sobie?  
- Koszulkę i bokserki, proszę pani.  
- To niedobrze.  
- Dlaczego?  
- Powinieneś nie mieć na sobie zupełnie nic.  
- To da się zmienić - znów roześmiał się nerwowo, wyczuwała znajome napięcie w jego głosie. Był podniecony.
- W takim razie się rozbierz. Chcę cię zupełnie nagiego.  
- Tak, pani Alicjo.  
Po kilku sekundach rozpalający męski głos powrócił do słuchawki.  
- A pani co ma na sobie?  
- Koszulkę i majtki. Też mogę je zrzucić, dla towarzystwa.  
- Bardzo proszę, pani Alicjo.  
- Zadzwoniłeś w ogóle w idealnym momencie. Właśnie miałam się trochę porozpieszczać.  
- Ja też o tym myślałem, pani Alicjo...
- Chciałeś dotykać tego, co moje bez proszenia?  
- Przepraszam, pani Alicjo... Powiedzmy, że jestem w potrzebie tak samo, jak pani.  
- Powiedzmy, że wybaczam. Ale następnym razem skończy się na klapsach. Zrozumiałeś?  
- Tak. Ale przyznam, że wcale mnie to nie zniechęca. - głos w słuchawce lekko drżał. Zapewne jego policzki miały już ciemniejszy odcień.  
- Jest już twardy, kotku?  
- Tak, pani Alicjo.  
- Wilgotny, tak jak lubię?  
- Tak, pani Alicjo.  
- Grzeczny chłopiec. - mówiąc to, znów poczuła tęsknotę. Wolałaby w tej chwili na niego patrzeć, widzieć, jak duże, ciemne oczy zaczynają błyszczeć i ciemnieć. Chciała czuć  tamten upajający zapach i ciepło promieniujące z rozgrzanego ciała.  
- Chciałbym teraz być przy pani. - w połowie zdania głośno przełknął ślinę. Był tak słodki, że miała ochotę go zjeść. A przynajmniej porządnie wyssać do ostatniej kropli.  
- Wiem, kotku. Ja przy tobie też. - zaczęła mocniej drażnić spragnioną bardziej stanowczego dotyku cipkę. Jęknęła. W odpowiedzi usłyszała, jak jej rozmówca gwałtownie nabiera powietrza.  
Przypomniała jej się ostatnia wspólna noc w jego mieszkaniu, kiedy nieśmiało dotykał się przed nią. Miał delikatnie rozsunięte uda, wodził dłońmi po ich  wewnętrznej stronie, później dopiero wziął penisa do ręki, właściwie tylko między kciuk a palec wskazujący... Poczuła kropelkę soków płynącą w dół po wargach sromu. Pragnęła go.
- Dotykaj się dla mnie. - zamruczała kusząco - I opisz, jak to robisz. Lubię szczegóły...

                                 ——

               Właśnie wyciągała z piekarnika tartę jabłkową na owsiano-gryczanym spodzie, kiedy zadzwonił dzwonek do drzwi. Przejrzała się pospiesznie w lustrze, chociaż i tak nie miałaby czasu niczego zmienić. Na szczęście była zadowolona z efektu, chociaż miała na sobie tylko zwykłą koszulę i szerokie, wygodne spodnie, a włosy związała w kok bawełnianą frotką uszytą ze starego podkoszulka. I tak ważniejsza była bielizna, którą kupiła (!!!) specjalnie na ten wieczór zaraz po pracy. Lepiej, żeby Wiktor docenił jej starania.  
               A on chyba z góry założył, że i ona się postara. Dawno nikt nie kupował jej kwiatów. Na widok różowych tulipanów poczuła się wręcz zakłopotana, do tego stopnia, że tylko go przytuliła, zamiast pocałować na przywitanie. Na szczęście on pamiętał. Zrobił to tak delikatnie, że prawie wypuściła wielki bukiet z rąk.  
               Znów wyglądał pięknie, z idealnie ogoloną twarzą, ubrany swobodnie, ale z klasą, w miękki sweter, w który sama chętnie by ubrała po tym, jak zdjęłaby go z właściciela w wiadomym celu.  
- Pachnie już na korytarzu.  
- Bardzo się cieszę. - pocałowała go po raz kolejny. Była taka spragniona jego czułości. Właściwie bez kontroli jej dłoń wślizgnęła się pod sweter i zaczęła błądzić.  
- Też tęskniłem. - chętnie odpowiedział na dotyk, jego ręka, spoczywającą wcześniej na jej talii, zsunęła się w dół. Alicja poczuła gęsią skórkę wypełzającą na ciało.  
- Nie chciałam być nachalna - westchnęła, kiedy posadził ją na kuchennym blacie, odsuwając leżące na nim rzeczy.  
- Nie, nie, chyba czyta mi pani w myślach. - westchnął i z ochotą zabrał się do całowania. Przyciągnęła go udami do siebie tylko po to, żeby po chwili rozluźnić uścisk.
- W takim razie poczekaj.  
- Z-zrobiłem coś n-nie tak? - był tak uroczo zagubiony. Patrzył, jak kobieta zgrabnie zeskakuje z blatu i chwyta go za rękę. Bezwolnie poszedł za nią do sypialni. Był praktycznie zahipnotyzowany kołysaniem jej bioder.  
- Nie, wszystko w porządku. Chcę, żebyś coś dla mnie ubrał. - szepnęła, zanim ponownie zamknął jej usta swoimi ustami i językiem.  
- Mam się bać, proszę pani? - roześmiał się.  
- Nie. - odparła, całując jego szyję. Jak zwykle, pachniał cudownie. Wsunęła mu w dłonie nieduży kawałek materiału.  
Jego oczy urosły do rozmiarów pięciozłotówek, kiedy zobaczył bardzo skąpe, koronkowe majtki w kolorze pudrowego różu.  
- Ubierzesz je dla mnie, czy nie?  
- T-tak, proszę pani. - oczywiście się zarumienił. Był śliczny.
- To dobrze, długo je wybierałam. Mam nadzieję, że pasują...
- A jaki ma pani plan?
- Żaden. - wzruszyła ramionami - Chcę je z ciebie zdjąć - uśmiechnęła się i wróciła do całowania jego gładkich, idealnych w smaku ust.  

                                 ——

               Początkowo myślał, że spłonie ze wstydu, ale kiedy patrzyła na niego, zorientował się, że momentami zaczął zapominać przy niej czym jest wstyd. Prawdopodobnie dlatego, że skupiała na sobie całą jego uwagę.  
               Czekała na niego opierając się o framugę. Miała na sobie bordowe stringi z  i dopasowany do nich biustonosz, który nieznacznie unosił kształtne piersi. Materiał nie tylko należał do tych mniej dyskretnych, przeciwnie - wydawał się wręcz stworzony po to, aby zakryć jak najmniej. Jasne włosy spływały po wąskich ramionach. Jej niewymuszona swoboda i ta subtelna władczość sprawiały, że dopiero gdy do podszedł bliżej, by znów ją pocałować, zauważył jaka w rzeczywistości jest nieduża.  
               W końcu poczuł drobną dłoń ściskającą jego pośladek. Jego sporych rozmiarów męskość średnio mieściła się w delikatnej, damskiej bieliźnie i kiedy kolejny raz drgnęła, zaczął się zastanawiać, co wytrzyma dłużej: on, czy cienka warstwa napiętej koronki.  
- Wiedziałam, że będzie ładnie. - uśmiechnęła się. Między palcami zaczęła przesuwać ten nieduży, srebrny kolczyk, który tak bardzo polubiła.  
- Bardzo się cieszę, że jest pani zadowolona... - spuścił wzrok, który padł na stopy dziewczyny. Bardzo chciał móc już je pocałować.  
- Więcej niż zadowolona.  
- Kiedy je pani ze mnie zdejmie?  
- Kiedy uznam, że zasłużyłeś. - pocałowała go z figlarnym śmiechem.  
                
                                 ——

               W końcu ucałował jej stopy, później kostki, a później jego usta zaczęły podążać coraz wyżej. Klęczał przed nią. Doskonale wiedział, jak sprawić jej przyjemność. A ona tym razem nie opadła na łóżko, nawet nie oparła się na łokciach. Chciała dokładnie go widzieć.  
               Nie sądziła, że się zgodzi. Bała się, że uzna to za próbę upokorzenia, ale tak się nie stało. Zrobił to bez większego zawahania i to cieszyło ją najbardziej. Poza tym jego idealny tyłek w seksownych majteczkach był definicją perfekcji, nie mówiąc już o penisie, który ledwo mógł się w nich utrzymać. A teraz jeszcze na dodatek zaczął lśnić od wilgoci. Głośno przełknęła. Jej ślinianki chyba postanowiły wskoczyć na pełne obroty na samą myśl, że zaraz weźmie ten piękny okaz do ust.  
               Na razie jednak to on pracował dzielnie między udami swojej pani, która mimo najszczerszych chęci nie mogła ani utrzymać bioder w bezruchu, ani być cicho, czego naprawdę chciała spróbować po tym, jak przy skrzynkach pocztowych napotkała karcący wzrok sąsiadki-dewotki z mieszkania wyżej.  
- Dosyć. - jęknęła w końcu.
- Wszystko dobrze? - upewnił się, składając delikatne pocałunki na jej wzgórku i brzuchu.  
- Za dobrze. - przeczesała palcami jego loki i pocałowała odsłonięte czoło.  
- Rozumiem, że zasłużyłem?  
- I to jak... - westchnęła. Jej cipka nadal pulsowała z podniecenia.  
- Może je pani zdjąć? - ponaglił ją, wodząc ustami po delikatnej skórze między piersiami.  
- Niecierpliwisz się? - spojrzała na niego figlarnie - a jeśli nie chcę ich zdejmować, bo za dobrze na tobie leżą?  
- Tylko nie wiem, jak długo jeszcze dam radę...  
- Wstań.  
Zrobił to bardzo pospiesznie. Dziewczyna leniwie zaczęła masować sztywną męskość przez koronkę.  
- A jeśli się rozmyśliłam... i chcę, żebyś poczekał... powiedzmy do jutra?  
Mężczyzna tylko wydał z siebie dźwięk zrezygnowania, po minie widać było, że się męczy, ale nie zaprotestował. Był takim grzecznym chłopcem...
- No już dobrze, kotku. - ścisnęła dłonią zgrabny pośladek i zsunęła majteczki w dół - Chcesz, żebym się tobą zaopiekowała?  
- Mhm... tak...  
- No powiedz to.  
- Tak, proszę... p-pani A-Alicjo. Potrzebuję, żeby... żeby się pani mną zaopiekowała.  
               Kawałek materiału opadł swobodnie na podłogę. Alicja chętnie oddała pieszczotę, biorąc twardego penisa do ust. Robiła to wprawnie i z nieskrywaną satysfakcją, pomrukiwała, od czasu do czasu masowała go ręką, by po chwili znów wziąć go głębiej. Naprzemian ssała i przesuwała po nim językiem. Gdy miała wolne dłonie, na nowo odkrywała kształt jego pośladków, wąskich bioder i coraz mocniej rozedrganych ud.  
               Czasem zerkała do góry, nic nie dawało jej takiej satysfakcji jak momenty, w których widziała rozkosz na jego twarzy.  Tym razem zauważyła, że Wiktor stara się stłumić wszelkie odgłosy dłonią. Przerwała.  
- Nie wstydź się - zamruczała i samymi opuszkami palców dotknęła pozostawionej w niedzielny wieczór malinki. Zadrżał, jakby jej dłonie były za gorące - Lubię, kiedy jesteś głośny. Lubię wiedzieć, że ci dobrze.  
Odpowiedział jej głośny, pełen niecierpliwości jęk. Tak bardzo chciał powrócić do ciepła i wilgoci jej ust.  
- Chodź - pociągnęła go za rękę na łóżko - Będzie ci jeszcze lepiej.  

                                 ——

               Starał się jakoś podpierać rękami, chociaż naprawdę się trzęsły. Jakimś cudem nadal siedział, mimo, że coraz bardziej odpływał. Alicja siedziała na nim, unosiła się i opadała, ale nie dopuszczała do sytuacji, żeby całkowicie mógł się z niej wysunąć. Zostawiła mu trochę swobody ruchu, żeby mógł wychodzić na przeciw jej ruchom. Miał wrażenie, że do tej pory nie udało im się być bliżej niż teraz.  
               Czuł znajome ciepło w lędźwiach i drżenie członka we wnętrzu kochanki zapowiadające zbliżający się orgazm. Wiedział, że z dziewczyną dzieje się to samo. Rozpoznawał już ten moment, kiedy przytulała się do niego w taki sposób, jakby ktoś miał jej go odebrać, wbijała mu paznokcie w plecy i zaczynała poruszać się szybciej. Pojękiwała przy tym tak wysoko i rozkosznie, że za każdym razem jego serce przyspieszało.  
               Doszli praktycznie jednocześnie, ona krótką chwilę po nim. Kiedy jej ciało wygięło się do tyłu, odruchowo ją podtrzymał i przytulił jeszcze mocniej. Położyli się razem i znów zdziwiło go, jaka jest drobna.  
- Bardzo tego potrzebowałam - westchnęła, gdy przyłożyła głowę do piersi kochanka. Słyszała, jak serce powoli zwalnia swój galop.  
Nie wyszedł z niej, ona też najwyraźniej tego nie chciała. Tkwił w niej nadal zaskakująco sztywno, od czasu do czasu czuł pojedynczy skurcz mokrej, ciasnej cipki. Chyba nigdy nie było mu lepiej.  
- Mi też tego brakowało, pani Alicjo.  
- Nie sądziłam, że ubierzesz dla mnie damską bieliznę. - uśmiechnęła się, miała półprzymknięte oczy.  
- Podejrzewam, że na tym etapie zrobiłbym dla pani wszystko - odparł, niby żartobliwie, jednak mogło to zabrzmieć jak wyznanie.  
- Było mi naprawdę dobrze.  
- Znowu muszę się z panią zgodzić. - zamruczał, głaszcząc delikatnie jej włosy.  

                                 ——

               Siedzieli przy stole, Alicja zabrała się za krojenie jabłkowej tarty. Była ubrana w tę kuszącą piżamkę w kolorze czerwonego wina, a włosy znów związała w kok. Pojedyncze kosmyki zdołały uwolnić się z uścisku bawełnianej frotki i opadły na twarz i długą szyję.
Kiedy się poruszała, jej piersi swobodnie kołysały się pod jedwabną koszulką. Miał ochotę zaproponować przełożenie deseru i powrót do sypialni. Bez dwóch zdań byłby już gotowy na kontynuację, jeśli jego pani tylko by tego zapragnęła. Sam nie mógł jeszcze uwierzyć, że spędza kolejny wieczór z tak seksowną kobietą.  
- O czym myślisz?  
- Jeśli powiem, że o tobie, to nie uznasz tego za puste słowa?  
Alicja uśmiechnęła się szeroko i uciekła wzrokiem w kierunku okna, chcąc to jakoś ukryć. On na szczęście to zauważył i, w odróżnieniu od dziewczyny, nie próbował nawet udawać, że nie sprawia mu to radości.

6 komentarzy

 
  • Użytkownik NagłySympatyk

    Dziękujemy za kolejną część! Bardzo przyjemnie znowu zanurzyć się w historii pani Alicji i jej grzecznego chłopca, ich kolejnych dni i nocy. Konwencja pieprznych fetyszy zanurzonych w słodkiej polewie jest fenomenalna. Wiktor kwitnie w nowej relacji, a nawet Alicja pokazuje swoją bardziej elegancką i opiekuńczą stronę.  
    Czytam z wypiekami i niesfornie błądzącymi dłońmi, jak na niegrzecznego czytelnika przystało. Nie mogę się doczekać kolejnych części od zdolnej Autorki, kto wie jakie rozkoszne plany ma dla naszych bohaterów! <3

    23 kwi 2020

  • Użytkownik Somebody

    Cudo  <3

    22 kwi 2020

  • Użytkownik agnes1709

    Bosko!  :dancing:

    22 kwi 2020

  • Użytkownik Majkel705

    Bomba pisz dalej

    22 kwi 2020

  • Użytkownik Black Crowe

    Krótko- REWELACJA!  :ciuch:

    22 kwi 2020